19 kwietnia 2016

„Kurpianka w wielkim świecie” w prasie regionalnej i kilka przemyśleń

W ostatnich tygodniach nie zabrakło artykułów na temat moich inicjatyw. Ukazały się one zarówno w prasie w powiecie przasnyskim, jak i makowskim oraz - ze względu na uroczystość Kurpików 2015 - także w całym regionie ostrołęckim. O samych Kurpikach napiszę innym razem, a dzisiaj zapraszam na przegląd prasy z marca i początku kwietnia. 

W tym wpisie postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma refleksjami, jakie wzbudziła we mnie dzisiejsza data. 19 kwietnia to dla mnie bardzo ważny dzień.



Najpierw zacznę od prasowych nowości ;) Część z nich mogliście widzieć na Facebooku, ale tradycyjnie wrzucam je też na bloga (kilkając na obrazek i otwierając go w nowej karcie będzie można zobaczyć artykuł w powiększeniu).


1. Co nieco prywaty :) "Gazeta w Przasnyszu" o mnie w Dzień Kobiet. Dopiero po publikacji zorientowałam się, że odpowiedź na jedno pytanie jest nieprawdziwa. Pierwsze pieniądze zarobiłam w szkole podstawowej na zbiórce jagód i suszonych ziół ;)


2. Promocja książki Kapliczki, figury i krzyże przydrożne w gminie Jednorożec - artykuły w "Wieściach znad Orzyca" oraz "Tygodniku Ostrołęckim".



3. O Kurpikach 2015 w "Wieściach znad Orzyca", "Tygodniku Przasnyskim" i "Tygodniku Ostrołęckim".







Jeszcze kilka tygodni temu nie przyszło mi do głowy, że kiedykolwiek ukażą się artykuły z moim nazwiskiem jako laureatką Kurpika... Życie bywa przedziwne! :)

To nas prowadzi do drugiej części postu, w której pragnę napisać kilka bardzo prywatnych słów. 


Dzisiaj mijają dokładnie trzy lata od momentu, w którym doznałam zatoru tętnicy płucnej, powikłanego wieloma nieprzyjemnymi dolegliwościami. Pisałam o tym na blogu po powrocie ze szpitala: KLIK. Było bardzo źle, choć starałam się nie tracić nadziei...


W wielkim skrócie - od tego momentu nic w moim życiu nie będzie takie same. Już nigdy nie będę w pełni zdrowa, a dolegliwości związane z układem krążenia i innymi narządami będą o sobie regularnie przypominać. Tak więc ostatnie trzy lata najgorszy czas w moim życiu, to zdrowotna męczarnia - comiesięczne zasłabnięcia, złe wyniki badań, ograniczenia na wielu polach...

Ale wiecie co? Z drugiej strony ostatnie trzy lata to chyba najlepszy czas w moim życiu! Udało mi się tyle doświadczyć, tyle zobaczyć, dowiedzieć się, poznać też samą siebie. Gdybym miała wypisać wszystko, co udało mi się osiągnąć przez ten czas, wyszłaby całkiem sporej długości lista ;) Wspomnę tylko o tym, co dla mnie najważniejsze.

Dzięki długiemu okresowi rekonwalescencji po wypadku miałam czas i możliwość odkryć i pokochać historię regionalną. Stało się to moją wielką pasją, którą staram się dzielić z innymi. Obudziłam w sobie ciekawość świata, poznałam wiele interesujących faktów w przeszłości mojej małej ojczyzny, zainteresowałam się architekturą sakralną, nie tylko tą małą (kapliczki, figury, krzyże), ale i tą dużą (kościoły, kaplice). Dzięki otrzymanym stypendiom napisałam książkę: KLIK i teraz pracuję nad kolejną! Nawiązałam kontakty z historykami, regionalistami i społecznikami, z którymi rozpoczęłam współpracę. Zaczęłam udzielać się w lokalnych stowarzyszeniach. Zwiedziłam trochę naszego kraju dzięki wyjazdom na konferencje naukowe, podczas których poznałam wiele wartościowych osób oraz promowałam historię i dziedzictwo kurpiowskie. Odkryłam genealogię i poznałam swoje korzenie. Wiem, skąd pochodzą moi przodkowie od co najmniej połowy XVIII w., wiem, kim jestem i dlaczego jestem taka, jaka jestem. Moją pracę zaczęli dostrzegać nie tylko czytelnicy, ale i lokalne media, samorządy czy stowarzyszenia i organizacje naukowe. Wreszcie, zdobyłam dwie ważne regionalne nagrody. W międzyczasie ukończyłam studia licencjackie, za chwilę kończę magisterskie i planuję zacząć kolejne, by cały czas się rozwijać. Angażuję się w wiele akcji, któe pozwalają mi działać dla innych i zdobywać doświadczenie. I wiele, wiele innych doświadczeń... A przy tym wszystkim zrozumiałam, że nie ważne, co by się działo, nie ważne, jak wiele przeciwności by mnie spotkało, to i tak sobie poradzę. Jeśli bowiem robisz coś, co kochasz, to znajdziesz na to i czas, i siłę, i pasję! 


Oczywiście nie obyłoby się bez wsparcia Najbliższych! Bez nich pewnie bym nie trzymała się tak dobrze i poddałabym się dużo wcześniej... Ale tak się nie stało :) DZIĘKUJĘ <3






Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie druga szansa, jaką dostałam. Po wypadku obiecałam sobie, że skoro została mi ona dana, to jak najlepiej ją wykorzystam. I tak też zrobiłam! A to jeszcze nie koniec. Jak powtarzam od jakiegoś czasu: ja się dopiero rozkręcam!

Do następnego! :)






2 komentarze: