19 lutego 2017

MAŁA OJCZYZNA: Jak regulowano rzekę Orzyc w latach 30. XX w.?

Już we wrześniu na fanpage'u zapowiadałam, że planuję wpis na temat regulacji rzeki Orzyc w okresie międzywojennym. Zainspirowały mnie do tego odnalezione wspomnienia, dotyczące tego tematu. Krótki felieton o regulacji rzeki ukazał się w jednym z październikowych numerów "Kuriera Przasnyskiego", a potem i na blogu: KLIK. Dzisiaj zapraszam na szersze opracowanie tej tematyki w ujęciu popularnonaukowym.



By powiększyć zdjęcie, kliknij na nie, a następnie otwórz w nowej karcie.

----------------------------

Przez wieki rzeka Orzyc na odcinku na terenie pow. przasnyskiego tworzyła wielkie rozlewisko z mnóstwem dopływów, małych cieków wodnych i rowów, które mieszkańcy zwali strugami. Rzeka zachowywała się odmiennie w zależności od pory roku. Lucjan Jankowski z Chorzel wspominał: Na rozległej równinie tylko w okresie lata rzeka płynęła spokojnie korytem. Jesienią wskutek ciągłych i obfitych opadów wody występowały z brzegów i nim nastała zima tworzyły się po obu stronach mostów [w Chorzelach – przyp. M.W.K.] wielkie rozlewiska. Zimą zamarzały, co też np. w okresie międzywojennym sprzyjało uprawianiu sportu, chociażby łyżwiarstwa. Ale poza tym nie sytuacja nie była dla mieszkańców korzystna.
..

R
zeka oczywiście dostarczała pożywienia – w meandrach i starorzeczach dobre warunki rozwoju miały różne gatunki ryb i raki. Stefan Wilga z Jednorożca zapisał, że w czasie I wojny światowej, po przejściu frontu w lipcu 1915 r., powracający do wsi mieszkańcy szukali pożywienia szczególnie w Orzycu, ponieważ pola były zryte okopami i pozbawione plonów. Przy końcu maja i w czerwcu dużo ludzi chodzili na ryby, porobily sobie kłomie drucianej siatky. (…) Pojechalim do rzeky, (…). [Ojciec i stryj – przyp. M.W.K.] weszli w wodę i zaczęli łapać ryby. Rzeka Orzyc zalewała wszystkie łąky. Można było jeździeć po łąkach łódką.
Orzyc w 1914 r. Fot. A. Maciesza. Zbiory Towarzystwa Naukowego Płockiego.

Orzyc w 1914 r. Fot. A. Maciesza. Zbiory Towarzystwa Naukowego Płockiego.

Kurzyński z Krasnosielca ze szczupakiem złapanym w Orzycu w latach 60. XX w. Zbiory Anny Ziółkowskiej.

Jednak zalewane przez wodę łąki i podmokłe pastwiska nie sprzyjały rolnictwu – plony były bardzo niskie. Zamulony Orzyc płynął wolno i źle odprowadzał zwyczajne wody, nie mówiąc o powodziowych. Woda rozlewała się szeroko po torfiastych łąkach, tworząc rozległe bagna. Jedynym sposobem na poruszanie się w rozlewisku Orzyca było powolne i ostrożne przechodzenie po uginających się za każdym krokiem kępkach trawy, jaką porosło bagno. Czasem ustalone trasy wyłożone były deskami, ale i te zapadały się w bagnie. W okresie międzywojennym szerokość bagnistej doliny Orzyca wynosiła aż 2,5–3 km.

Bagna pokryte były roślinnością turzycowo-mszystą, dawały lichego, kwaśnego i małowartościowego siano nadające się tyl
ko na podściółkę. Stefan Wilga, opisując okres międzywojenny, wspominał: Zaledwie raz się dało zrobić siano przez pięć lat, [a – przyp. M.W.K.] tą rzeżuchą krowie można było przeżnąć gardło, tem sianem. To tylko było zdatne na ściółkię. Pastwiska ogólne też podmokłe. Prawie jedna piąta część to weszły krowy, a reszta to trzęsawiska i parowy. Tylko się lęgły żurawie i różne ptactwo błotniste.

W
 takich warunkach zbiór siana odbywał się na dwa sposoby. Jak wspominała Marianna Łukasiak ze Stegny, trawę rosnącą na kępach kosili mężczyźni kosami, stojąc po kolana, a często i po pas w wodzie. Na tych kępach suszono ją. Do grabienia trawy wychodziły kobiety. Musiały ubierać się w mocne spodnie i chodaki, gdyż grabienie również odbywało się w wodzie, a znajdujące się w niej trawy raniły i cięły boleśnie ciało. Trudna była przeprawa do konkretnej kępy z sianem. Trzeba było posuwać się wśród bagna znaną trasą, skacząc z kępy na kępę, które huśtały się jak na sprężynach. Zboczenie z tej trasy groziło zapadnięciem się w bagno. Kobiety brały ze sobą wiklinowe kosze, które trzymały przed sobą, posuwając się po bagnie. Jeśli któraś potknęła się lub wpadła głębiej, kosz służył za ponton i ratował od upadku twarzą w bagno. Z kolei w suche lata zbiór twardego siana odbywać się mógł tylko na brzegach bagien.

Zbiór siana nad Orzycem w 1914 r. Fot. A. Maciesza. Zbiory Towarzystwa Naukowego Płockiego.

Krajobraz doliny Orzyca. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.
To wszystko powodowało konieczność szukania innych źródeł dochodu przez mieszkańców doliny Orzyca. Czasem z wiosek szlacheckich oddawano Kurpiom bydło na przechowanie zimą przez trzy miesiące, płacąc 15 rubli od sztuki. Kurpianki musiały dodatkowo pracować. Na krosnach tkały zarówno wyroby lniane, głównie płótno, ale także płachty, kraciaki, chodniki z wełny, sprzedając je na okolicznych jarmarkach w Chorzelach i Przasnyszu. Trudne warunki sprzyjały emigracji sezonowej do Prus Wschodnich oraz migracji na Żuławy Wiślane, a także do pracy w gospodarstwach szlacheckich w Przasnyskiem i Ciechanowskiem. Przeciętnie w skali roku kilkanaście lub kilkadziesiąt osób emigrowało do Stanów Zjednoczonych oraz Brazylii.

Ważne obserwacje o nieuregulowanym Orzycu poczyniono w „Korrespondencie Płockim” w 1880 r.: Na tej rzece spadek wody tamują jazy czyli zastawiska, przez drobną szlachtę bite dla połowu ryb, a w końcu najwięcej grobla i szluga przy młynie Janowskim, gdzie woda do 4 łokci podniesiona, zatrzymuje się i formuje po obu stronach Orzyca błota, miejscami niedostępne, do 200 włók przeszło obszerności mające (…). Nad bagnami unosiły się chmary komarów. Błota te stanowiły zagrożenie dla ludzi i zwierząt poprzez wydzielanie niezdrowych oparów. Przyczyną zabagniania obszaru doliny rzecznej były też liczne naturalne progi z nawałów drzewa (głównie dębiny), jak też z twardego gliniastego gruntu. Powodowało to duże różnice głębokości rzeki w różnych miejscach (0,5–ponad 4 m) oraz spadków wody (10 cm/1 km–0,7 m na progach).

Co więcej, po I wojnie światowej, kiedy to Niemcy w 1915 r. wybudowali linię kolejową Wielbark-Ostrołęka, biegnącą m.in. przez Raszujkę w gm. Chorzele, Olszewkę i Parciaki w gm. Jednorożec, dojazd na stację był bardzo utrudniony. W Parciakach znajdował się też tartak obsługujący okolicę. Z prawego brzegu rzeki dostać się do nich można było jedynie przejeżdżając Orzyc. Z Jednorożca do Parciak prowadziła droga zwana groblą, która Usypana była wysoko przez bagniste łąki i wybrukowana kamieniami. Była to jedyna droga, którą można było bezpiecznie się poruszać.

Dolina Orzyca na mapie z 1930-1931 r. Źródło.
Grobla prowadząca z Jednorożca do Orzyca, 1935 r. Widać nisko położone łąki po obu stronach drogi. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu. Źródło: Źródła do dziejów Ziemi Jednorożeckiej, red. Wojciech Łukaszewski, t. 2, Jednorożec 2012.
W tej sytuacji konieczna była melioracja. Co ciekawe, jej plany snuto już od 1815 r. W latach osiemdziesiątych XIX w. podkreślano, że po dostatecznym osuszeniu bagien blisko 200 włók nieużytecznych bagien można zamienić na żyzne łąki koszone raz lub dwa razy do roku, a dochód z jednego morga nowopolskiego przyniósłby w pierwszych latach 5 rubli, czyli 150 rubli z włóki, a z całego terenu 30 tys. rubli! Zapewniano, że dochód ten w kolejnych latach uległby pomnożeniu z powodu zalegających pod bagnami pokładów co najmniej 10-metrowego torfu czarnego. Mógłby on być wykorzystany przez mieszkańców jako opał, co zniwelowałoby braki drewna leśnego, niedostępnego z powodu wyniszczenia lasów. Korzyścią dla władz byłby też wzrost wysokości podatków gruntowych. Zakładano, że wydatki na osuszenie bagien Orzyca wyniosą 60 tys. rubli, które pokryłby dwuletni dochód z tego terenu.

N
iestety regulacja rzeki stała się możliwa dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym. Wcześniej brakowało konkretnego planu, nie było też koordynatora działań w terenie. W okresie międzywojennym sprawą regulacji Orzyca zainteresowało się Ministerstwo Rolnictwa. Uznano, że melioracja odcinka rzeki na terenie pow. makowskiego i przasnyskiego jest konieczna i zarezerwowano na ten cel 2 430 000 zł. Fundusze wydane na regulację rzeki miały zwrócić się w ciągu 5–6 lat. Planowano zająć się odcinkiem o długości 42 km od Drążdżewa w pow. makowskim do granicy z Niemcami za Chorzelami (pow. przasnyski).

Plan rzeki Orzyc. Linia punktowana to projektowany bieg rzeki. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.

W 1926 r. zatrudniono pierwszych inżynierów, odpowiedzialnych za pomiary na odcinku Krasnosielc–Jednorożec. Wśród nich był m.in. Władysław Łukasiak ze Stegny, nadzorca techniczny, wieloletni meliorant, związany z pracami w dolinie Orzyca przez lata.
Rodzina Łukasiaków ze Stegny. Stoi Władysław Łukasiak, siedzi jego żona Marianna, obok syn Michał, trzymający na rękach kota, po drugiej stronie syn Lucjan, obok córka Anna (Urlich). Ganek domu Łukasiaków, stojącego na środku wsi, obok krzyża z 1930 r., wyrzeźbił samodzielnie gospodarz. Zdjęcie z lat 30. XX w. Zbiory Joanny Wilgi z Jednorożca.
Kierownikiem prac w pow. przasnyskim był inż. Włodzimierz Szczypiorski, który w 1934 r. wydał pracę o regulacji rzeki Orzyc, będącą jednym ze źródeł do odtworzenia tego procesu.
Dom kryty słomą przy drodze z Jednorożca do Drążdżewa, prawdopodobnie "czworak" na terenie tzw. Kantoru (Drążdżewo Nowe), w którym mieszkał inż. W. Szczypiorski, odpowiedzialny za regulację Orzyca. Fotografia z 1934 r. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu. Źródło: Źródła do dziejów Ziemi Jednorożeckiej, red. W. Łukaszewski, t. 2, Jednorożec 2012.
Jak wspominała Maria Wardakowa, nauczycielka w międzywojennym Jednorożcu, Ośrodek melioracyjny mieścił się w Jednorożcu, zdaje się także w Chorzelach. Wedle wyliczeń W. Szczypiorskiego, straty rolnictwa na odcinku przeznaczonym do regulacji, obejmującym 8 tys. ha zabagnionego obszaru, wynosiły aż 720 tys. zł rocznie. Biorąc pod uwagę straty w ogrodnictwie i na polach inżynier oceniał roczne straty na 1 milion zł. W tej sytuacji koniecznym stało się opracowanie planu regulacji rzeki, który zakładał: 

a) regulację głównego zbiornika wodnego w dolinie Orzyca z ujściami dopływów, by odpływ wody postępował naturalnie i sprawnie; 
b) wykonanie sieci rowów zapewniających odpływ wód powierzchniowych w doliny rzeki oraz trwałe obniżenie wód gruntowych w celu prowadzenia racjonalnej gospodarki na łąkach; 
c) regulację stanu wilgotności gruntów, miejscami torfowych, przez budowę urządzeń nawadniających (dwa jazy piętrzące wodę na Orzycu i jeden na Ulatówce, prawym dopływie rzeki; zastawki i mnichy na rowach osuszających i specjalne doprowadzalniki wody). 
Poza tym miano zbudować mosty, przekopy, wodopoje itp. w ilości 107 łącznie.

Melioracja rzeki byłaby jednak przedsięwzięciem niepełnym, gdyby poprzestać tylko na niej. Na regulację czekała sprawa gruntów chłopskich. Po odzyskaniu niepodległości każdy rolnik otrzymał po 22 morgi ziemi, nieliczni zaś 40 mórg. Jak wspominał Stefan Wilga, problemem było niesamowite rozdrobnienie majątków, utrudniające podźwignięcie się po zniszczeniach Wielkiej Wojny: Wszystko było w szachownicy, pole w szesnastu miejscach. Niektóre działky były oddalone od wiosky o cztery kylometry i to wąskie pasky zaledwie jch szerokość wynosiła dziesięć metrów. Niektóre były tak długe, że od samych stodół do Ślenskiego Boru [miejsce niezindentyfikowane - przyp. M.W.K.], to jch długość wynosiła do czterech kylometrów. Podobnie łąki i pastwiska znajdowały się w różnych miejscach.

W 1923 r. w Jednorożcu rozpoczęto komasację gruntów, w której pomagali mieszkańcy. Wedle relacji Stefana Wilgi, Wieś wybrała delegację, napisaly podanie do Komisarza Ziemskiego. W roku 1923 delegacja złożona z trzech gospodarzy wyjechała do Warszawy. W Warszawie chłopy zgłosily się do Komisarza Ziemskiego [i] zostali załatwieni pozytywnie. Chłopy wypowiedzieli swoje bolączky, złożyli podanie, zaraz otrzymali odpowiedź. Komisarz zapewnił delegatów, że za dwa tygodnie poszle do Jednorożca geodetów. Niech przyszykują [mu] mieszkanie Chłopy wrócili z Warszawy z radością i z dobrą nowiną. Był to 15 styczeń rok 1923. Sołtys wiosky Jednorożec zwołał zebranie i oznajmił, że prośba nasza została przyjęta przez Komisarza Ziemskiego, [a] wkrótce do nas przyjdą geometrzy. Wszyscy chłopy z zebrania szli z zadowoleniem i z radością. Gdy do Jednorożca przyjechał geodeta, został zakwaterowany w domu Władysława Deptuły w Jednorożcu. Tam też zorganizowano biuro geometry. Komasację rozpoczęto od łąk i pastwisk, potem zajęto się polami. Proces zakończono w 1928 r. Prace przedłużały się z powodu wielu sporów, jakie wynikły między sąsiadami o wytyczenie granic ziemi.

Trudności po komasacji gruntów w okolicach Jednorożca opisał Stanisław Przybyłek, prezes miejscowego kółka rolniczego: (...) palącą sprawą była uprawa pastwisk i łąk. A to dlatego, że po komasacji rozdrobnionych działek gruntów, osobiście otrzymałem pastwisko, niecałe dwa hektary, na którym nawet jedna krowa nie miała co jeść. Na tym pastwisku rosły tylko gorzkie zielska i tzw. kosmata choszczka. Na początku zaorałem pół hektara pastwiska i kiedy przyszła pora siewu poprosiłem, aby przyjechał z powiatu kierownik łąkarstwa i nauczył mnie, jak wykonać dalsze roboty, aby trawa dobrze rosła. Według jego informacji wykonywałem dalsze pielęgnacje. W pierwszym roku, kiedy trawa podrosła do 10 cm, skosiłem ją ręcznie kosą i na zielono usunąłem. Już na jesieni był pierwszy pokos trawy przeznaczony na siano. Na drugi rok krów jeszcze nie było wolno paść, bo zniszczyłyby młodą darń.

W innych wsiach gm. Jednorożec komasację przeprowadzano w różnych okresach. Najwcześniej poradzono sobie z problemem w Lipie (1921-1924), która jednak była oddalona od Orzyca i nie miejscowi rolnicy nie mieli problemu z zalewaniem terenu przez rzekę (choć w pewnym momencie wieś została "przeniesiona" w obecne miejsce, z dala od małej rzeczki Wojcieszanki, która rozlewała się na pola i utrudniała prace na roli). Komasację w Małowidzu i Połoni, wsiach położonych nad Orzycem, rozpoczęto dopiero w 1930 r. Trwała 6 lat i w pewnym momencie, po rozpoczęciu prac nad regulację Orzyca, wcześniejsze ustalenia trzeba było zmieniać. Podobnie było w Ulatowie-Pogorzeli i Ulatowie-Słabogórze, choć tu z problemem komasacji gruntów uporano się dużo szybciej uporano (1929-1931). W innych miejscowościach nad Orzycem prace trwały średnio 2-4 lata.

Szkic części gruntów wsi Rachujka (Raszujka) w gm. Zaręby (pow. przasnyski) planowanych do włączenia do scalanych gruntów wsi Połoń w gm. Jednorożec (pow. przasnyski). Czerwoną linią zaznaczono projektowane koryto rzeki Orzyc. Szkic z 1932 r. Źródło: Archiwum Państwowe m.st. Warszawy Oddział w Pułtusku, Powiatowy Urząd Ziemski w Przasnyszu, Akta postępowania technicznego w sprawie scalania gruntów wsi Małowidz i Połoń, gm. Jednorożec, t. 4, 1932-1936, sygn. 63, k. 25.
Trzeba jednak pamiętać, że nie wszędzie dało się tak uregulować rzekę i przeprowadzić komasację gruntów, że rolnicy dysponowali ziemią w jednym kawałku. Po regulacji Orzyca na terenie Drążdżewa Nowego ziemia należąca do mojego pradziadka Jana Kmocha została przedzielona rzeką. Nowe koryto podzieliło grunt na dwie części, dużo mniejsza znalazła się za Orzycem i by do niej dotrzeć, trzeba było jechać kawał drogi do najbliższego mostku, by przedostać się na drugą stroną.
Mapa na podkładzie mapy Google. Zaznaczone: na pomarańczowo ziemia kupiona przez moich przodków po emigracji z Kurpi Białych, do dziś pozostaje w posiadaniu rodziny; na czerwono łąka moich przodków, tak samo do dzisiaj należąca do rodziny, przedzielona po regulacji Orzyca na części A i B; na żółto droga od skrzyżowania w Drążdżewie Nowym na Polskę Kępę.

Większa część łąki (na mapie zaznaczona jako A), w oddali Płaska Góra. Fot. MWKmoch, 19 VI 2016 r.
Część łąki moich przodków za Orzycem (na mapie oznaczona jako B), w oddali Płaska Góra. Fot. MWKmoch, 19 VI 2016 r.

Stefan Wilga zapisał po latach: (…) W roku 1928 zrobiono zdjęcia z zalanych łąk i pastwisk. Przeprowadzono niwelację [wyrównanie poziomu - przyp. M.W.K.], zrobiono plany do roku 1933. Po zatwierdzeniu projektu regulacji Orzyca przez władze państwowe, w dniu 19 VI 1932 r. z inicjatywy starosty przasnyskiego Antoniego Wojciechowskiego zawiązano Spółkę Wodną Orzyca. Obejmowała 1413 adjacentów reprezentujących 5870 ha gruntów. Spółka prowadziła prace pod nadzorem Warszawskiego Okręgowego Urzędu Ziemskiego z kredytów wyasygnowanych przez Fundusz Pracy. Prace przygotowawcze w 1932 r. objęły: sprowadzenie parowej i ręcznej pogłębiarki, budowę magazynu, zakup pontonów, budowę łódek itp., a także próby usuwania progów na dnie Orzyca i prostowanie koryta rzeki.

Zarząd Spółki Wodnej Orzyca ze starostą przasnyskim A. Wojciechowskim (w środku). Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.
Po latach Stefan Wilga zanotował: W [19]33 roku przystąpiono do regulacji rzeky Orzyc na terenie Drążdżewy i na Płaskiej Górze, bo koło Płaskiej Góry było największe spiętrzenie wody, która zalewała pastwiska i łąki wiosky Jednorożec. Technicy melioracji postanowili przerwać ten odcinek od Płaskiej Góry do sosnowego grądu materjałamy wybuchowemy i przystąpili do roboty. Wyrwaly kynetę. Wody zaczęły opadać z łąk i pastwisk, ale bardzo powoli. Gospodarze cieszyli się i oczekiwali lepszego jutra.

W
 1933 r. Państwowy Urząd Pośrednictwa Pracy w Przasnyszu skierował do pracy przy regulacji Orzyca 50 bezrobotnych, którzy nie posiadali nawet podstawowych narzędzi, np. łopat. Pracę rozpoczęto w maju tam, gdzie tereny nie były zalane wodą. Ręcznie kopano doły w ziemi, z których wypompowywano wodę. Proces odbywał się przy użyciu rur drewnianych, zaopatrzonych w klapy oraz tłoki ze skórzanymi kapturami.

Praca ręczna bezrobotnych skierowanych do regulacji rzeki przez PUPP w Przasnyszu. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.
Robotnicy nie byli przyzwyczajeni do pracy przez cały tydzień, a to spowodowane było ilością wody konieczną do wypompowania. Narzekali na wodę, zimno i często przerywali pracę, a co gorsze, nie wierzyli w celowość pracy z powodu niewidocznych jej rezultatów. Sytuacja pogorszyła się, gdy do pracy skierowano nową grupę 200 ludzi.
Jadalnia dla pracowników zatrudnionych przy regulacji rzeki Orzyc, 1935 r. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu. Źródło: Źródła do dziejów Ziemi Jednorożeckiej, red. W. Łukaszewski, t. 2, Jednorożec 2012.

Problem pojawił się w momencie wykonywania wykopów. „Pozostawienie bowiem starych progów na dnie Orzyca oraz nowych progów w miejscach połączenia nowego koryta z łożyskiem istniejącem, nie pozwoliło na obniżenie wody w rzece. Uruchomiona nieco później pogłębiarka parowa (….) nie mogła również zmienić tej sytuacji na lepsze z powodu małej wydajności maszyny 15 m sześć. / godzinę oraz zawałów dębiny na dnie Orzyca”. Dębina składowała się tam przez lata, nawalona była w różnych kierunkach i warstwach. Z powodu niemożności jej usunięcia progi wodne pozostały takie same mimo wykonanej pracy. Trudności napotkano też w pobliżu Polskiej Kępy, gdzie obszar był całkowicie zalany przez wodę - tu rozpoczynało się trzęsawisko Orzyca. Nie można było tu pompować wody, ponieważ masa wodna łączyła się z płynnym torfem, dlatego warunki pracy były tu jeszcze trudniejsze niż na innych odcinkach. Postanowiono więc wypróbować metodę tzw. poczwórnego kopania, czyli stopniowego ściągania warstw ziemi i wody do momentu pozwalającego na dalsze kontynuowanie wykopu.
Pogłębiarka parowa na Orzycu. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.

Po wykonaniu tych prac można było zacząć stosować dynamit, który w ilości 8 ton przekazała Państwowa Wytwórnia Prochu w Pionkach. Został odebrany w dniu 13 VII 1933 r. i złożony w specjalnie zbudowanym oraz pilnowanym schronie na Polskiej Kępie.
Schron dynamitowy na Polskiej Kępie. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.

Dynamit został użyczony bezpłatnie łącznie w ilości 1200 kg. Zastosowanie go do regulacji rzeki pozwalało na prowadzenie prac niezależnie od pogody, pory roku, wysokości wody w rzece czy przeszkód w postaci zarośli, jak też innych robót na sąsiednich odcinkach Orzyca. Metoda zakładająca wybuchy była bezpieczna (oczywiście przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności) i pozwalała zapewnić pracownikom lepsze warunki pracy przy jednoczesnej rezygnacji z innych kosztownych i skomplikowanych narzędzi. Roboty wybuchowe, stanowiące wstęp do regulacji rzeki, umożliwiały też zatrudnienie większej ilości ludzi, którzy mogliby realizować kolejne etapy przedsięwzięcia.
Pierwszy wybuch przy bardzo wysokim stanie rzeki. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.

Wybuch 1350 kg dynamitu. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.

Regulacja rzeki poprzez wybuchy dynamitowe na dłuższym odcinku pozwalała na zgromadzenie zapasu energii wodnej i obniżenie stanu wody w rzece poprzez usunięcie progów rzecznych. Następnie prowadzono wykop nowego koryta rzeki ręcznie lub ekskawatorem. Dynamit umożliwiał też pogłębienie koryta rzeki do 2 m pod wodą, co było bardzo trudne tylko przy użyciu innych metod (ręcznej lub maszynowej).
Wykop ręczny. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.

Pierwsze wybuchy wykonano już dzień po otrzymaniu dostawy dynamitu w miejscach zwałów dębiny. Dzięki temu woda powyżej tego progu w ciągu kilku godzin spadła aż o 27 cm, a po dwóch tygodniach wybuchów woda obniżyła się o ok. 80 cm. Zastosowanie dynamitu pozwoliło też na przezwyciężenie kryzysu motywacji pracowników.

Niestety pojawiły się inne trudności, jak np. opo
ry członków Spółki Wodnej w okolicach Drążdżewa. Jeden z rolników był oburzony faktem, że jego grunty są zajmowane pod trasę, którą poruszali się pracownicy. Z tego też powodu postanowiono przerzucić prace powyżej wykopu ręcznego w okolicy Polskiej Kępy.


Starano się nie poddawać. Po zatrudnieniu 500 osób praca polegała na przeprowadzeniu wybuchów dynamitowych, które przygotowały teren pod prace ręczne. Te zaś pozwalały na poszerzenie kinety do wymiarów projektowanego koryta rzeki. Wreszcie pogłębiarka wyrównywała pozostałości po wykopach ręcznych.
Regulacja rzeki Orzyc z okolicach Jednorożca, 1934-1935 r. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu. 
Źródło: Źródła do dziejów Ziemi Jednorożeckiej, red. Wojciech Łukaszewski, t. 2, Jednorożec 2012.

Warto przywołać w tym miejscu wspomnienia Henryka Sikory, dotyczące regulacji Orzyca w okolicach Drążdżewa: W którymś roku (w latach 1930–1934) byłem świadkiem regulacji rzeki Orzyc na terenie Drążdżewo przy pomocy wybuchów dynamitowych względnie z innych materiałów wybuchowych. Regulacje tym systemem po raz pierwszy w Polsce, przeprowadziła firma francuska, a więc był to pokaz. Na polu poza wsią rozstawione były rusztowania z desek dla publiczności, by mogła z góry przyglądać się wybuchom w dali. Rusztowania i plac rozległy wypełnione były tłumem ludzi. Na specjalnych wysokich trybunach stali przedstawiciele władz tj. województwa, starostowie okolicznych powiatów oraz różni z tej dziedziny fachowcy. Ludność oczekując na pokaz korzystała z przygotowanych specjalnie bufetów. Na linii projektowanego nowego koryta mieli na długość chyba dwóch do trzech kilometrów zakopane były w pewnych odstępach jeden od drugiego ładunki materiałów wybuchowych połączone ze sobą chyba przewodem elektrycznym. Po skończonych przygotowaniach dano z wieży wartowniczej nastawionej w dali sygnał, że wszystko gotowe do wybuchu.  Ludność w wielkiej emocji zajęła, gdzie kto mógł, miejsca. Wszyscy z napięciem patrząc w dal oczekują wybuchu. Z wieży chorągiewką dano znak, po chwili ziemia jakby stęknęła i równocześnie przy ogłuszającym huku leciały w górę, ziemia, kamienie i rosnące drzewa. Z hukiem wszystko opadło chmura dymu pozostała w górze a w nowe koryto wdzierała się jakby opętana jakimś piekielnym wrzeniem woda. Po dłuższej chwili wrzenie ustało i woda spokojnie już płynęła wytyczona, jej nową drogą. Widok był wspaniały i w swej grozie potężny. W momencie wybuchu ludzie instynktownie przysiadali jakby chcieli uniknąć czegoś, co im grozić mogło. Wybuch zastąpił pracę setek robotników i tysiące roboczo-godzin w jednej sekundzie. Detonację odczuli Niemcy w Prusach Wschodnich, których czynniki oficjalnie zapytywały, potem władze polskie, co znaczą dokonywane w niedalekiej odległości od granicy wybuchy. W związku z tymi wybuchami, a raczej w związku z regulacją rzeki tym systemem, Zarząd gminny obarczony został obowiązkiem pilnowania złożonych w jednym ogrodzie we wsi materiałów wybuchowych. Było tego kilka lub kilkanaście ton ułożonych w dole pod daszkiem. Obaj z wójtem musieliśmy w nocy kontrolować, czy wyznaczone warty pełnią swoją powinność, czy do składu materiałów nie podchodzi za zwyczaj ciekawa wszystkiego gawiedź wiejska i czy zachowywane są należycie wszelkie niezbędne środki ostrożności. Mała nieostrożność mogłaby spowodować wybuch, a wówczas Drążdżewo wyleciałoby do nieba. Składu materiałów wybuchowych doglądali też od czasu do czasu pirotechnicy (…).

Niestety dynamit szybko się skończył, ale jego znaczenie w procesie regulacji rzeki było ogromne. Tylko na ostatnim z odcinków rzeki o długości ok. 400 m bieżących obniżono wodę o 36 cm w ciągu doby, zaś w ciągu tygodnia o ponad 60 cm. W ciągu 6 tygodni nastąpiło naturalne i samoistne osuszenie ok. 10 km kw. 


Problemem w regulacji Orzyca była praca pogłębiarki, która – choć sprawowała się dobrze – nie nadążała jednak za wykopem ręcznym z pracą pod wodą. Jednak praca postępowała dość szybko, ale nie tak szybko, jak się spodziewano. Np. w okresie od jesieni 1932 r. do końca 1933 r. łącznie wydobyto ponad 80 tys. m sześć. materii (wybuchy, praca ręczna oraz praca pogłębiarki parowej). Stanowiło to tylko 6,2 % całości robót ziemnych. Po uwzględnieniu wydatków postęp pracy we wspomnianym okresie wyniósł tylko 4,25%. Było to niepokojące, ponieważ projekt zakładał zakończenie regulacji w ciągu 10 lat. 

Patrząc na całościowe wyniki pracy, okazuje się, że wiele udało się zrealizować. Przeczyszczono łożysko rzeki do mostu na grobli w Drążdżewie. Kanał przerwano dynamitem oraz oczyszczono istniejące koryto Orzyca. Wzmocniono skarpy wykopu przy pomocy darniowania oraz częściowo płotkowania. Wykorzystano również zatokę na Orzycu koło remizy straży pożarnej w Drążdżewie w celu urządzenia tam portu dla maszyny oraz taboru pogłębiarki. Korzystając z nadmiaru ziemi z wykopu koryta Orzyca usypano również groblę ochronną.
Odmulanie basenu w porcie. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu.
W czasie regulacji Orzyca wykonano też niezbędne prace ciesielskie. Przy grobli w Jednorożcu zbudowano magazyn o pow. 45 m kw., wspomniany magazyn-schron dla dynamitu na Polskiej Kępie o powierzchni 27 m kw., przenośne rozbierane schrony, jedną węglarkę pływającą krytą, 7 dużych łódek, pływającą krytą stróżówkę, platformę do transportu ziemi, 4 pontony, 175 taczek, 130 drewnianych kozłów, 7 dużych pomp do wykopów, 8 małych pomp do taboru, dwa portowe bulwary, wreszcie mostek na drodze polnej i dwie kładki na dopływach Orzyca.
Magazyn i maszyna ręczna przy grobli w Jednorożcu. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.

Stanisław Przybyłek z Jednorożca wspominał, że po przejściu regulacji Orzyca, łąki pozostały podmokłe i miejscami rósł na nich mech. Miejsca z mchem trzeba było wyciąć kosą do czarnej ziemi, a następnie dopiero orać i siać trawę. Namówiłem jednego członka kółka, aby na jego łące zrobić poletko doświadczalne z nową uprawą trawy. Po zasianiu szlachetnej trawy i odpowiedniej pielęgnacji, poletko dało dobre wyniki. Pozostali członkowie kółka [rolniczego - przyp. M.W.K.] którzy obserwowali naszą robotę, chętnie zaczęli nas naśladować, aby przynajmniej pół lub ćwierć hektara zasiać tej szlachetnej trawy na swoich łąkach. Przekonali się, że tylko przy jak najlepszym zagospodarowaniu łąk, powiększą się im dochody z hodowli krów.

Kilkuletnia regulacja Orzyca poprawiła jakość trawy na łąkach i ułatwiła jej zbiór. „Po wykonaniu robót melioracyjnych łąki zamieniono na dwukrotnie kośne, porośnięte szlachetnymi trawami oraz koniczyną. Stała się też możliwa uprawa takich roślin, jak: buraki, marchew, ziemniaki, len i inne. To wszystko na terenach, które przed melioracją były torfowiskami wysokimi”.

Na osuszonych terenach odkryto złoża torfu. A. Urlich wspominała: Wydobywano go przeważnie przy pomocy ręcznych noży i łopat. Prostokątne cegły torfu suszono najpierw na łące. Przesuszone układano najpierw w małej piramidy, a następnie w większe zwane klaftrami. Z torfu, służącego zimą do ogrzewania domów, słynął Jednorożec na okolicę.

C
iekawostką jest, że w czasie regulacji rzeki oraz podczas późniejszego wydobywania torfu natrafiono na kilkanaście tyk reniferów z okresu lodowcowego (80–10 tys. lat temu).
Orzyc uregulowany w Drążdżewie. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.


Fragment uregulowanego Orzyca. Źródło: W. Szczypiorski, Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934.

Rzekę starano się utrzymać w dobrym stanie dzięki wieloletniej pracy meliorantów. A. Urlich wspominała, że w 1939 roku biuro melioracyjne znajdowało się w Jednorożcu u gospodarza Dybińskiego. Pamiętam również nazwiska pracowników: Kanigowski, Rożek, Nowicki, Gedich, Detrich, Lisowski. Jesienią, po zajęciu Polski przez Niemców w 1939 roku, zaraz okupant przejął dokumentację wspomnianego biura. Znalazł tam nazwiska pracowników, między innymi mojego ojca, którego zmusił do pracy przy przekopywaniu rowów melioracyjnych na łąkach jednoroskich tej jesieni, jednak według własnych planów gospodarczych. O Orzyc dbano też w okresie powojennym, czym zajmował się Urząd Melioracyjny w Przasnyszu.

Po regulacji rzeka stała się bardziej przyjazna dla mieszkańców. Stanisława Łasman (z domu Wróbel), urodzona w Jednorożcu w 1928 r., wspominała, że latem 1939 r. Dzieci beztrosko spędzały czas nad Orzycem, który wił się wśród okwieconych łąk i soczystej zieleni traw. Woda nieskażona przemysłowymi ściekami była przejrzysta i zachęcała do kąpieli. Młodzież najchętniej korzystała z tej formy wypoczynku, ponieważ rzeka przepływała w pobliżu ich pięknej miejscowości.

Kajak na rzece Orzyc (przed regulacją), za tamą w Chorzelach. Od prawej Józef Sznajder i Ludwik Krajewski. Źródło.

Obecnie nierzadko nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele wysiłku musiało kosztować naszych przodków uregulowanie Orzyca. Zachowana dokumentacja to tysiące obliczeń, praca wielu ludzi w trudnych warunkach. A to wszystko 80 lat temu! Oczywiście o uregulowaną rzekę należało później dbać, by z czasem prace nie poszły na marne. 

Warto pamiętać też, że różne odcinki były regulowane w różnym czasie. Nawet w okolicach Parciak i Olszewki w drugiej połowie lat 50. XX w. Orzyc jeszcze nie był uregulowany. Wówczas znajdowały się tam aż cztery koryta rzeki. Regulację na odcinku chorzelskim przeprowadzono w latach 1964-1971. Jaz na Orzycu w Chorzelach (tzw. tama przy zalewie) powstał w 1967 r. Później uregulowane odcinki konserwowano.

Źródło: "5 Rzek", 3 (1959), 4 (12), s. 16.
Oczywiście Orzyc nadal jest rzeką w wielu odcinkach bardzo pokręconą, ale jego brzegi są uregulowane, proste. Znajdziemy tu zapewne - nadal - starorzecza, tereny bardziej podmokłe, ale nie w takim stopniu, jak przed regulacją.
Orzyc w okolicach Połoni w gm. Jednorożec, 2015 r.
To właśnie w okresie międzywojennym wykonano pierwszy, tak ważny krok. Bez pracy tych, co żyli przed nami, Orzyc nie wyglądałby dzisiaj tak, jak wygląda. Pamiętajmy o tym przy kolejnym spływie kajakowym, kąpieli przy podczas przejazdu przez most na rzece. 

----------------------------

Jeśli jesteście w stanie powiedzieć coś więcej, uzupełnić lub skorygować moje ustalenia na temat regulacji Orzyca, proszę o kontakt. Powyższy tekst ma charakter popularnonaukowy. Pracuję nad wersją naukową. O publikacji poinformuję w odpowiednim czasie.

Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć współczesnego Orzyc, serdecznie polecam stronę "Kocham Orzyc" na Facebooku. Nie zawiedziecie się! Polecam też lekturę artykułu na temat autora tej strony, Macieja Jóźwiaka. Dowiecie się z niego, jak to się stało, że warszawiak zakochał się w Orzycu.


----------------------------


Bibliografia:
Źródła archiwalne: 
Archiwum Muzeum Historycznego w Przasnyszu 
Wardakowa M., Wspomnienia z lat 1927–1939 dotyczące pracy w Jednorożec – w szkole i w środowisku, maszynopis, sygn. Mźr 118.

Archiwum Państwowe m.st. Warszawy Oddział w Pułtusku
Powiatowy Urząd Ziemski w Przasnyszu, sygn. 59-64, 67-68, 213-214. 

Wspomnienia: 
Cierliński Z., Na północ od Przasnysz: Baranowo, Chorzele, Jednorożec, Przasnysz 1996; 
Jankowski L., Na pograniczu, Chorzele 2014; 
Łasman S.J., Wojenne losy nastolatki, Kalisz 2007;
Urlich A., Z pamiętnika stegneńskiej Kurpianki. Handel i przemysł, „Idący w… Przyszłość. Powiat przasnyski”, 4 (2005), 6, s. 22. 
Taż, Z pamiętnika stegneńskiej Kurpianki. Wokół Orzyca, tamże, 1, s. 24. 

Opracowania: 
Polakowski Z., Polarny jelonek, „Ziemia Przasnyska”, 2 (1993), 1 (7), s. 7; 
Tenże, Po uregulowaniu Orzyca, tamże, 3 (1994), 4 (23), s. 7; 
Szczypiorski W., Rzeka Orzyc. Zagadnienie regulacji w powiecie przasnyskim i dotychczasowe jej wykonanie, Warszawa 1934; 
Wojciechowska T., Jednorożec. Historia wsi, Jednorożec 2015.




Do następnego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz