Temat spółdzielni rękodzieła tradycyjnego przed II wojną światową w Pniewie oraz wcześniejszego ośrodka haftu i koronki kurpiowskiej w Gładczynie interesował mnie od dawna. Natrafiłam na niego pierwszy raz w 2016 r., gdy założyłam na Facebooku stronę Kurpie Białe. Historia, kultura, dziedzictwo. Szukając materiałów do publikacji na fanpage, wielokrotnie znajdowałam prasowe reportaże z okresu PRL o powojennej Spółdzielni „Twórczość Kurpiowska” w Pułtusku, a w nich wzmianki o tym, co było przed wojną, jak kobiety haftowały, a pani Modzelewska odbierała ich prace i sprzedawała w Warszawie. Etnografka Weronika Anna Brzezińska z UAM w Poznaniu udostępniła mi zapis wywiadów z hafciarkami z Puszczy Białej z jednego z projektów grantowych, a tam znów znalazłam wzmianki o spółdzielni i Modzelewskiej. Potem opracowałam biogramy do dwóch tomów „leksykonu wyszkowskiego” wydanych w 2021 i 2024 r. W wielu umieściłam informacje o współpracy hafciarek z przedwojenną spółdzielnią. W ostatnich latach kilka razy etnografka Elżbieta Miecznikowska, redaktorka prac Wandy Modzelewskiej (kierowniczki tejże spółdzielni) i jej biografka, podsyłała mi prasowe znaleziska.
Ostatnie z nich, ze zdjęciem budynku spółdzielni w Pniewie, przekonało mnie, że warto zebrać to, co odkryłam, co przekazali mi inni, co napisano w literaturze, i spróbować odtworzyć obraz przedwojennej spółdzielczości na Kurpiach Białych. Dotyczyła pułtuskiej części regionu, z którą jestem związana, ponieważ stąd wywodzi się rodzina Kmochów, zamieszkała w Porządziu i okolicach od co najmniej początku XVIII w. Zapraszam na opowieść o wielkiej sile, determinacji i pracy kobiet, pomyśle na ratowanie tradycji i domowych budżetów oraz dziedzictwie, które trwa. Nie jest to obraz pełny i na pewno ten tekst nie wyczerpuje tematu, ale, mam nadzieję, dla wielu osób będzie ciekawy.
Ośrodek spółdzielczy w Gładczynie, przeniesiony potem do Pniewa i działający jako spółdzielnia przed 1939 r., Wanda Modzelewska, o której za chwilę, nazwała pierwszym w Polsce. Niemniej wcześniej podobny na Podolu – pierwszą placówkę wyrobu haftów – w Koszyłowicach stworzyła Teodora Modzelewska (1887–1969). W latach 20. i 30. XX w. w majątku w powiecie zaleszczyckim należącym od 1906 r. do Modzelewskich został zorganizowany przemysł chałupniczy. Pracowało tu ponad 250 hafciarek. Dziedziczka zgromadziła w swoim dworze ok. 3 tys. oryginalnych XIX- i XX-wiecznych haftów podolskich oraz pokuckich oraz pokaźny zbiór wełnianych tkanin ludowych (weret).
Tego typu ośrodki zainicjowała na Kurpiach, Polesiu, Wołyniu i Podkarpaciu Anna Pawlikowska (1889–1962) – propagatorka przemysłu ludowego, animatorka i tłumaczka. Wszystkie punkty prowadziły ziemianki. W Puszczy Zielonej Towarzystwo Popierania Przemysłu Ludowego zorganizowało dwie spółdzielnie: Spółdzielnię Wytwórców Tkactwa Ludowego „Kurpianka” w Myszyńcu oraz Spółdzielnię Wytwórców Tkactwa Ludowego „Lipniczanka” w Lipnikach. Niemniej w tym czasie, zdaniem Stanisława Kopczyńskiego, Nadmierna jednostronna propaganda przemysłu ludowego przez ludzi niepowołanych bez odpowiedniego przygotowania i reorganizacji pracy jego wytwórców wprawdzie spowodowała zainteresowanie się przemysłem ludowym szerokich mas społecznych, ale jednocześnie była powodem obniżenia się kultury jego rękodzieł nawet w najbogatszych i najkulturalniejszych jego ośrodkach: w Łowickiem, na Huculszczyźnie, na Podhalu i na Kurpiach. Nie przygotowany lud biernie się poddał niezbyt kulturalnym wymaganiom swoich nowych odbiorców, zmieniając często charakter swojej wytwórczości i obniżając wartość techniczną i estetyczną swoich wyrobów. Spółdzielnie w Myszyńcu i Lipnikach upadły po 5 latach, „ponieważ nie mogły zorganizować odpowiedniego zbytu wyrobów, podołać kosztom przygotowania przędzy, barwienia itp.”, jak zauważył etnograf Krzysztof Braun. Nie utrzymały się też spółdzielnie: garncarska w Iłży, drewna w Zakopanem i sześć lniarskich w różnych regionach Polski. Wszystkie jednak stanowiły formę realizacji ustawy z 1924 r. o popieraniu przemysłu ludowego w Polsce.
![]() |
Sklep spółdzielni w Myszyńcu, fot. Adam Chętnik. Zdjęcie z wystawy Z kurpiowskich borów. Pasje Adama Chętnika w Państwowym Muzeum Etnograficznym, fot. Maria Weronika Kmoch, 15 IV 2026 r. |
Prężnie za to działał ośrodek w Gładczynie w powiecie pułtuskim, gdzie mieszkała spowinowacona z T. Modzelewską – przez męża – Wanda Modzelewska z Grabowskich (1890–1973). Jej właśnie zawdzięczamy powstanie spółdzielni rzemiosła wiejskiego na Kurpiach Białych. Wychowana w Setropiu na Mazowszu Płockim, jako absolwentka szkoły ogrodniczej w Krakowie w 1914 r. – po ślubie z Marianem Modzelewskim (1884–1934) – zamieszkała w majątku męża w Gładczynie Szlacheckim. Zainteresowała się okoliczną ludnością wiejską – Kurpiami Białymi. Widząc zanik i deformację odświętnych strojów kurpiowskich w Puszczy Białej w czasie Wielkiej Wojny, haftu, koronki i tkaniny, zaczęła zbierać hafty koszulowe. Czepki koronkowe, kawałki tkanin. Im były starsze, tym cenniejsze i piękniejsze, gdyż, jak ustaliła, największy rozkwit rękodzieła Kurpi Białych przypadł na lata 1880–1914. Modzelewska była „pasjonatką sztuki kurpiowskiej i zgromadziła zbiory sztuki ludowej z całego regionu”, choć przeważały eksponaty z grupy pułtuskiej, w której żyła i działała, nie z ostrowskiej.
![]() |
Podział Puszczy Białej na grupy: pułtuską i ostrowską (ostrowsko-wyszkowską). Źródło: M. Żywirska, Puszcza Biała. Jej dzieje i kultura, Warszawa 1973. |
W 1934 r. pisarka Pola Gojawiczyńska tak opisywała działalność ziemianki z Gładczyna: zjeżdża (…) Kurpie wzdłuż i wszerz, zagląda do każdej chaty i do każdej sięgnie skrzyni. (…) Koronki tak piękne, puszyste krezy z tych koronek, noszone przez tutejsze kobiety, mankiety i kołnierze od lnianych, od odświętnych koszul mężczyzn i bluz kobiet, bogato poszywane nicią kolorową, nicią czerwoną i czarną. Zwiewne tiulowe czepce z istną baśnią wzorów, te, chowane do trumny, i te sztywno wyprasowane, które się kładzie do „wywodu” do kościoła, po dziecku. Ciężkie, wełniane suknie, fartuchy w piękną kratkę, do tego jeszcze małe „przedsobki”, a dywany, a znów mniejsze buronki. (…) pokazują nam jeszcze kaftanik z barwnej wolny, z szerokimi ozdobami, jakby szlakiem utworzonym z kawałków barwnego materiału, blaszek, korali, cekinów, frędzli wełnianej. Dziki przepych barw i rysunku, piękna linia kroju. I jeszcze wielką, cieniutką chustę „pieprzową”, którą już mało kto wie, jak nią wiąże – od głowy począwszy, poza stan – (…) i nosi. (…) – Czy tu nie wzorowane na gwiazdkach śniegu? Tak, gwiazdy niezliczone gwiazdy, gałęzie, świerczyna, ziele, pióra ptasie, upierzenia strzępiaste. Mają swe nazwy jędrne, plastyczne, ten np. wzór – wyniosły, stożkowaty to „dumna pani”, te strzępiaste – to „zielko”, a te znów, okrągłe, misternie zahaftowane, to – „dupki obdziergnięte”. W skrzyniach dziedziczka przechowywała barwne, ciepłe w tonie „buronki”, służące do okrywania łóżek, siedzeń na wozach, do owijania siebie i niesionego dziecka, spełniające funkcje niejako pledu czy chusty. Potem najrozmaitszej barwy zapaski w paski i prążki. Działania pani z Gładczyna były pierwszymi próbami „uchwycenia ginących przejawów artystycznej działalności mieszkańców Puszczy Białej”.
![]() |
Źródło: Ziemianie polscy XX wieku. Słownik biograficzny, t. 3, Warszawa 1966, s. 120. |
Modzelewską interesowały nie tylko stroje odświętne, ale i inne przykłady rękodzieła kurpiowskiego. W Gładczynie zgromadziła m.in. kute przez kowala świeczniki trójświecowe, zdumiewające bogactwem ornamentyki, z ptaszkami, lisami, szczekającym pieskiem z figlarnie zadartym ogonem i znakami bartnymi. W rogu pokoju stał duży świecznik opleciony od dołu gałązkami drzew kutymi w żelazie. Modzelewska miała też drewniane krucyfiksy i Męki Pańskie, liczne ręcznie rzeźbione laski (każda z inną zdobioną główką), wykonane przez syna wieloletniego owczarza dziedziczki, także bicze owczarskie. W tym czasie w parafiach Pniewo, Porządzie, Obyte i Wola Mystkowska bicze owczarskie, kije i laski ozdabiano, nacinając je nożem lub napuszczając cyną. Modzelewska zgromadziła też krzesła powszechnie wówczas używane – sprzęty wygodne, robione z brzeziny, olchy, rzadziej dębu, wplatane niezwykle trwałą rokiciną. (…) Ozdobą ich są oparcia z wyciętymi w nich tzw. maskami (…), dzwonkiem, albo (…) lirą, z gwiazdą, w 3 szpary, z sercem, „w piórka”, albo „ziele” i wiele innych. Modzelewska planowała sprawić sobie komplet takich mebli do jadalni i holu. W 1934 r. P. Gojawiczyńska widziała w Gładczynie m.in. bajeczny fotel, tak prosty, a piękny w rysunku, z siedzeniem wyplatanym jaką pozłocistą wiciną, z ramionami łączonymi, latanymi z kilku gatunków drzewa, o pięknych, naturalnych barwach. Latarnie z obręczy żelaznych, rzeźbione laski – nie podobna wyliczyć wszystkiego. Cały zbiór eksponatów uległ zniszczeniu podczas II wojny światowej.
![]() |
Dwór w Gładczynie, 2010 r. Fot. AntekM, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons (dostęp 15 VII 2025 r.). |
W 1938 r. w „Polsce Zbrojnej” dziennikarz Jerzy Konrad Maciejewski (1899–1973) zaznaczył, że działalność Modzelewskiej nie zawsze spotykała się ze zrozumieniem miejscowych co starszych Kurpi. Ona sama wspominała: Ludność wiejska dziwiła się, że kupuję nie tylko stare podarte koszule i czepki, ale nawet strzępy haftów i tkanin używanych już do zmywania naczyń, przykrycia beczki z kapustą kwaszoną stojącą w sieni, kawałki starych dywanów podkładanych pod małe kaczuszki – świeżo „wylężone” i ulokowane w kuchni pod piecem lub zwitek starej tkaniny użyty do zatkania wybitej szyby. Były to nieraz pełne raporty starych tkanin dekoracyjnych, ślicznie ubarwionych farbami roślinnymi. Takim najpiękniejszym dywanem ocalonym spod małych kaczuszek była tkanina w strzępie, ale zawierająca pełne półtora raportu wzoru całości o niespłowiałym kolorze, głębokiego granatu tła zasadniczego i dość szerokie pasy morelowe i rdzawe. W rdzawych pasach dodany był przystrój przez środek fioletu o średnim natężeniu. (…) Ludziska się „dziwowali” moim zakupom. Zapewne myśleli, że ta pani ma źle w głowie, ale jak płaci, niech bierze stare szmaty.
![]() |
Próbki tkanin zebrane przez Wandę Modzelewską w grupie pułtuskiej Puszczy Białej. Źródło: W. Modzelewska, Materiały o kulturze i sztuce ludowej Polski, red. E. Miecznikowska, Toruń 2022, s. 314. |
![]() |
Próbki tkanin zebrane przez Wandę Modzelewską w grupie ostrowskiej Puszczy Białej. Źródło: W. Modzelewska, Materiały o kulturze i sztuce ludowej Polski, red. E. Miecznikowska, Toruń 2022, s. 316. |
Niejako fundamentem zbiorów Modzelewskiej – i późniejszej ośrodka rękodzielniczego – były próbki haftów na koszulach. Jak zaznaczyła w swoich zapiskach ziemianka z Gładczyna, tradycyjnie na wsi tworzono dla siebie i dla samej „uciechy”, bez celu handlowego. Historyczka Maria Żywirska (1904–1980), badaczka dziejów i dziedzictwa Puszczy Białej, działająca w regionie krótko przed Modzelewską (więcej na jej temat tutaj: KLIK), a potem po II wojnie światowej, pisała: „Zasady haftu znała każda kobieta w miejscowościach, gdzie był noszony. Jednak wyjątkowo zdolne hafciarki – kompozytorki były bardzo cenione i dążeniem każdej kobiety puszczańskiej było mieć koszulę przez nie wykonaną. Dawniej następowało to drogą zwykłej, sąsiedzkiej, czy przyjacielskiej przysługi”. Jeśli haft zauważony u sąsiadki czy krewnej podobał się kobiecie, była w stanie „iść do innej wsi odległej o kilka kilometrów, aby koszulę pożyczyć i wzór przehaftować. (…) przenosiła kompozycję z jednej koszuli na drugą (...) licząc mozolnie poszczególne ściegi, a nawet nitki płótna. (...) trudno było znaleźć dwie koszule zdobione identycznym haftem. (…) Do najzdolniejszej hafciarki (...) schodziły się sąsiadki haftować swoje koszule i słuchały jej rady przy układaniu czy zmianie wzoru. (…) powstawały liczne warianty zasadniczych motywów i ich układu; w takim właśnie momencie wola twórcza anonimowej artystki decydowała jaką „modą” będą haftowane koszule w danym okresie. (...) piękno haftu zależało nie tylko od układu motywów, delikatnej, cienką nitką wykonanej linii rysunku czy wreszcie zharmonizowania barwnego. Niemałe znaczenie posiadało również staranne wykonanie, przez które haft nabierał pełnię efektu artystycznego. To też stosowana później grubsza nić, pośpiech, a co za tym idzie, niedokładność wykonania wpłynęły na obniżenie wartości artystycznej ostatnich haftów pułtuskich”.
![]() |
Próbki haftów zebrane przez Wandę Modzelewską w grupie pułtuskiej Puszczy Białej. Źródło: W. Modzelewska, Materiały o kulturze i sztuce ludowej Polski, red. E. Miecznikowska, Toruń 2022, s. 313. |
Te problemy zauważała W. Modzelewska. Wspominała po latach: Niepokoiła mnie myśl, że poziom artystyczny sztuki ludowej obniży się do granic niedopuszczalnych i zbanalizuje przy rozpętaniu nadmiernego pośpiechu i chęci zysku. W 1930 r. w Gładczynie – z ramienia Ministerstwa Kultury i Sztuki – pojawiła się wspomniana już A. Pawlikowska i prosiła, żeby zająć się przemysłem ludowym na Kurpiach południowych. W 1934 r. w „Wiedzy i Życiu” Pawlikowską nazwano pionierką ośrodków hafciarskich na Kurpiach. Modzelewska wspominała po latach: Pomysł wydał mi się nierealny i ryzykowny. (…) Byłam pewna, że każda praca twórcza wymaga ciszy, spokoju i czasu, w którym dojrzewa. W końcu jednak zwyciężył argument, że chcąc utrzymać rękodzieło ludowe w produkcji i patrząc na znikanie stroju ludowego, zdecydowałam się zrobić próbę z haftem koszulowym czerwonym i białym. Zaczęłam od zrobienia paru serwetek haftowanych na lnianym płótnie. Modzelewska zaadaptowała haft z koszul na tkaniny stołowe (serwety, obrusy, bieżniki). W 2006 r. hafciarka Marianna Pogłód z Jeżów (1916–2011) mówiła: Wcześniej te hafty były na bluzkach, u nas się nie robiło na serwety i dopiero pani Modzelewska przeniosła je na bieżniki, serwety i inne. (...) to, co na koszuli, trzeba było ułożyć na serwetkach. Nie można było nowych wzorów tworzyć. Modzelewska uznała też, że należy przystosować dawne umiejętności haftu na tiulu na czepce, których już nikt nie nosił, do potrzeb dzisiejszych. Rozszerzyła produkcję z haftów czerwonych na białe dziurkowane tiulowe i wreszcie na koronki. Według wskazówek inicjatorki, hafty zaczęto stosować na serwetki, saszetki, suknie itd. W Gładczynie zaczął działać ośrodek hafciarski, nazwany przez Marylę Ścibor-Marchocką „szkołą tkactwa ludowego”, gdzie powstawały hafty ludowe, przystosowane do potrzeb miasta. Jak do tego doszło?
Zgromadzone przez Modzelewską hafty na starych koszulach posłużyły jako wzornik, co wspominała P. Gojawiczyńska: Pani Modzelewska gromadzi te szczątki, te strzępy, te pożółkłe tiule – jako wzory. Sama zaś kupuje materiał, płótno, nici na koronki i daje kobietom swojej wsi robotę. Ziemianka zaprosiła najlepsze hafciarki z okolicy, każdej dała prostokąt lnianego płótna o wymiarach 40 x 40 cm oraz czerwoną i czarną nić bawełnianą do haftowania. Pisała później: Hafciarki chętnie się zgodziły na tę próbę, same zaciekawione pomysłem. Rezultat był zadziwiający w osiemdziesięciu procentach. Pierwsze kompozycje staruszki Józefy Szuleckiej z Dąbrowy i Małgorzaty Krawczyk z Pniewa-Kolonii, wykazały niezwykłą harmonię, logikę i całkowitą zgodność z tradycją. Zadziwiły przy tym bogactwem i świetnością układu.
![]() |
Fragment wystawy Hafciarka ręczna, Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, 2022 r. (mankiety koszul z okresu międzywojennego). Fot. Maria Weronika Kmoch, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 15 VII 2025 r.). |
Józefa Szulecka (1864–?) odegrała ważną rolę w tworzeniu ośrodka rzemiosła na Kurpiach Białych. Gdy Modzelewska ją poznała, była starą i głuchą kobietą, ale wesołą i naiwną jak dziecko, lubiącą krotochwile. Może ją miał na myśli J.K. Maciejewski, gdy w 1937 r. pisał: umiejętność robienia koronek znana była tylko jednej starej, jednookiej babce. Jak zapisała Modzelewska, Szulecka, niewykształcona kobieta, zajmowała się haftowaniem koszul kurpiowskich od 14 roku życia i z czasem zyskała duże poważanie w okolicy jako wybitna hafciarka. Dziedziczka wspominała: Każda koszula była inaczej haftowana, ale zawsze haft był bogaty – nabity wzorami zielek, kółek, półkoli, lalek, pysznych pań w krynolinach, potraktowanych jako ornament. Kobieta latem była w stanie wyszyć koszulę w ciągu 2 tygodni, zimą w ciągu 2,5 tygodnia. Brała za to 15 złotych gotówką i całodzienne utrzymanie. Poza tym dostawała zawsze za dobrą robotę „kolędę”, czyli podarunek w postaci miodu, sera, kaszy, mąki lub słoniny – zanotowała Modzelewska. A. Podgórska pisała w „Prostej Drodze”, że członkini spółdzielni, od której młode Kurpianki uczyły się rękodzieła, miała 70 lat. Ciekawą obserwację o pracy młodych hafciarek i współpracy ze starą mistrzynią zanotował Maciejewski: Jako wzory posłużyły stare, tiulowe czepce, a potem – przy wrodzonych zdolnościach dziewcząt – wszystko poszło już łatwo, aczkolwiek owa babka, strażniczka zanikającego kunsztu, nie chciała, zazdrosna, przyjmować uczennic, choć jej obiecywano po 10 zł od jednej.
Po pierwszych udanych próbach Modzelewska postanowiła kontynuować działania. Wspominała: Zdarzały się często i takie próbne hafty, które choć zapłacone, nadawały się tylko na ścierki lub woreczki spiżarniane, zwłaszcza w pracach początkujących hafciarek. Jednak bardzo często młode czternastoletnie dziewczęta, po skończeniu szkoły podstawowej, biorące pierwszy raz do ręki igłę do haftowania, wykazywały od samego początku niezwykły talent, tworząc prawdziwe arcydzieła, napiętnowane swoistym czarem i stylem. Pamiętam małą Olewińską z Wólki, dwunastoletnią drobną dziewuszkę, którą przyprowadziła do mnie jej zgięta ku ziemi stara babka. Przyszła prosić o robotę hafciarską dla wnuczki. Ta mała dziewuszka od razu świetnie haftowała kompozycyjnie i technicznie. Mogłam poznać jej pracę wśród wielu innych. Szereg lat trzymała się swego stylu. Jej hafty były drobne, lekkie, delikatne, z małą domieszką czarnego dodatku, ostrożnie dodawanego do czerwonej całości. Jednocześnie zaczęła haftować młodziutka Kisielówna. Jej piękne hafty odznaczały się większą zamaszystością i silnym podkreślaniem kolorem czarnym. Komponowano wzory „z głowy”, ale zawsze na podstawie tradycji i każdy z nich był niepowtarzalnym oryginałem.
![]() |
Źródło: W. Modzelewska, Parę uwag o przewlekaniu na tiulu, „Polska Sztuka Ludowa”, 3 (1949), 3–4, s. 120. |
W 1937 r. J.K. Maciejewski pisał we „Wsi Polskiej”, że działalność Modzelewskiej polegała głównie na tym, że wyszukiwała w terenie zagubione, stare, oryginalne motywy haftów regionalnych i pod okiem bardzo zdolnej amatorki hafciarki szkoliła zastęp nowych fachowczyń i wynajdywała rynki zbytu dla zrobionych towarów. Rękodzielniczki dostawały za pracę zapłatę uzależnioną od trafności kompozycji i staranności wykonania, a jakość oceniała komisja złożona z wybranych najlepszych pięciu hafciarek. Za dobrą i nową koncepcję płaciłam znacznie więcej niż za przeciętną robotę – zapisała po latach Modzelewska. W 1998 r. M. Pogłód tak wspominała dziedziczkę: To był wspaniały człowiek. Nie tylko pomagała znaleźć zbyt na wyroby, ale też za wiele płaciła sama. Według Marii Barbasiewicz Modzelewska zachęcała do współpracy kobiety „we wsiach okolic Pułtuska (m.in. z Woli Mystkowskiej, Porządzia)”. Tadeusz Kowalski wymienił – jako wsie zamieszkałe przez osoby działające w gładczyńsko-pniewskiej kooperatywie – Borsuki, Cieńszę, Ciółkowo, Dąbrowę, Gładczyn, Gródek Rządowy, Obryte, Pniewo, Porządzie, Rząśnik, Sadykierz i Zatory. Jesteśmy w stanie odtworzyć wiele nazwisk członkiń przedwojennej kooperatywy w Gładczynie, a następnie spółdzielni w Pniewie.
Wedle zapisków W. Modzelewskiej i analizy metrykaliów, którą przeprowadziłam, haft na tiulu opracowały: Wiktoria Makowska z Cieńszy, Janina Makowska, Aleksandra Kasińska z Czubkowskich i Maria Prus z Cieńszy, Władysława Marczakówna z Gładczyna oraz Piątkowa z Gładczyna Rządowego. Haftem czerwonym na płótnie zajmowały się wspominana J. Szulecka z Dąbrowy i M. Krawczyk z Pniewa, Aleksandra Krawczyk i Helena Krawczyk z Pniewa, Zofia Piątek, Olewińska, Maria Dudzikowa, Janina Wierzchoń, Zofia Jaworska i Zofia Cachlówna z Wólki-Przekory, Maria Włodarczykowa z Rząśnika, Józefa Krasińska z Zator, Zofia Kordowska z Wypych i wspomniana W. Makowska. Haft biały dziurkowany był specjalnością Janiny Skłudzkiej z Lutobroku, Puławskiej z Pniewa-Kolonii i Marii Jeżówny z Mystkowca Starego.
Ta ostatnia, zajmująca się haftem od 1929 r., rękodzieła nauczyła się od Aleksandry Kołakowskiej z Lutobroku. Za robótki ręczne Jeżówna zabrała się z... nudów. Zimą, jako że pracy w gospodarstwie było mniej, a czteroletnią (jedyną we wsi) szkołę już skończyła, jedenastolatka zaczęła robić na szydełku serwetki i obrusy z kordonka, wcale nie brzydsze od tych, które robiły starsze dziewczęta. Właśnie wtedy Modzelewska Wyszukiwała zdolne dziewczyny i młode mężatki i nakazywała im kopiować hafty zdobiące kurpiowskie koszule na serwetach. (…) Marysia chciała zarabiać tak jak jej starsze koleżanki. Wyciągnęła z kufra matczyną koszulę i usiłowała ją kopiować. Kiedy pierwsze zielki zaczęły już całkiem udanie wychodzić, poszła do sąsiadki i poprosiła ją, żeby za odrobek w polu pokazała jak rozmieszczać haft na koszuli. Pod tym nadzorem wyhaftowała swoją pierwszą w życiu koszulę kurpiowską. Hafciarka tak wspominała pierwszy kontakt z Modzelewską: Była to osoba bardzo przemyślna. (…) Pierwszy raz ubrałam się w to [co sama wyhaftowałam – przyp. M.W.K.] w Boże Ciało do kościoła (asysta)... nie miałam jeszcze 14 lat i nikt nie chciał uwierzyć, że to jest mój haft. Po tej pierwszej próbie nabrałam odwagi, żeby iść do tej pani Modzelewskiej i poprosić ją o robotę. Pani ta (...) dała mi niewielki komplet (...) Miał to być haft czerwony z czarnym (...). Ta pani zobaczyła moją robotę i mówi: „Skoro tak pięknie haftujesz to ja ci dam haft biały”. Brakowało jej hafciarek, które umiały by robić biały haft. To już było trudniejsze (...) ale się zgodziłam i potem robiłam już ten haft i byłam zadowolona, bo ten haft był bardziej popłatny. Od tamtej pory już mi rodzice nie potrzebowali grosza na mnie dawać. W 1998 r. twórczyni mówiła: Pamiętam jak bardzo się cieszyłam gdy udało mi się dostać pracę u dziedziczki z Gładczyna. Helena Ochendowska (1910–2001) z Rząśnika, który uczyła się haftować od matki, wspominała po latach: Byłam wtedy w strasznie biednym stanie (…) Ojciec mi zmarł. Długów było co niemiara. Jak się dowiedziałam o pani Modzelewskiej zaraz wybrałam się do Głaszyna [powinno być: Gładczyna – przyp. M.W.K.]. (…) Dała mi zaraz komplety do szycia. Sześć lat chodziłam do Głaszyna na piechotę. Namówiłam też sąsiadkę, bo we dwie zawsze raźniej. Ochendowska dostarczała Modzelewskiej swoje prace od 1931 r. Podobnie Małgorzata Pikora (1919–?) ze wsi Wólka-Przekory „Wiedziała, że w okolicy kobiety haftują i ona też tak chciała, poza tym w domu było ciężko, a na haftowaniu można było sobie dobrze zarobić”. Marianna Kozon jako dwudziestolatka trafiła do Gładczyna, gdzie nauczyła się haftu na płótnie i na tiulu. W spółdzielni przed wojną działały też Marianna Czesława Kowalska (1919–2013), która haftować nauczyła się od starszych hafciarek ze wsi Psary oraz matki Rozalii Turek, oraz Małgorzata Murziak z Krawczyków (1909–1993), która hafciarstwa uczyła się jako siedemnastolatka od sąsiadek z rodzinnego Pniewa, a wycinankarstwa od Marianny Świadkowskiej (1887–1969) z Wypych.
![]() |
Małgorzata Murziak. Źródło: S. Słojkowska-Affelska, Wycinanki z Puszczy Białej. Katalog, Pułtusk 2024, s. 22 (dostęp 15 VII 2025 r.). |
Leokadia Kaczmarczyk (1926–?) z Pniewa uczyła się od M. Pogłód, a Zofia Obudzińska (1922–?) ze wsi Wólka-Przekory zaczęła haftować pod okiem Władysławy Siebierskiej (1910–2005) z Psar jako czternastolatka, bo chciała zarabiać jak inne kobiety. Haftowały jej matka i ciotka. Z czasem Obudzińska „zaczęła oddawać swoje prace do pani Modzelewskiej w Gładczynie”. Małgorzata Pikora (1919–?) ze wsi Wólka-Przekory, działająca w spółdzielni od 1936 r., nauczyła się haftować w wieku 13 lat od starszych kobiet, sąsiadek – Aleksandry Kasińskiej (1915–1997) i Władysławy Siebierskiej, choć w domu nikt nie haftował. Gdy „uczyła się u Kasińskiej, to spotykały się większą grupą i wspólnie wyrabiały”, „później robiła już sama i zaczęła oddawać swoje wyroby do pani Modzelewskiej w Gładczynie”. Wydaje się, że i sama Siebierska współpracowała ze spółdzielnią. Zaczęła haftować jako trzynastolatka, a po zamążpójściu w 1936 r. i przeprowadzce do Lutobroku-Folwarku „budżet i zyski z gospodarstwa rolnego prowadzonego z mężem wspierała, wyszywając wzory na serwetkach”.
![]() |
Prace Władysławy Siebierskiej na wystawie Hafciarka ręczna, Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, 2022 r. Fot. Maria Weronika Kmoch, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 15 VII 2025 r.). |
Jak stwierdziła M. Żywirska, „W dużej mierze pod wpływem stworzonego ośrodka hafciarskiego w Gładczynie” wiele dziewcząt dorabiało na hafcie. W innym tekście napisała: „Zwabione możnością zarobku, zdolniejsze hafciarki wykonywały na sprzedaż serwetki, obrusy, chusteczki, a nawet całe suknie, zdobiąc je tym haftem”. W Pniewie wytwarzano np. komplety do kawy: 1 serwetka większa z haftowanymi narożnikami i 6 małych. Hafty są białe, niesłychanie delikatne i kolorowe, głównie czerwone z małą domieszką barwy czarnej. Cena kompletu waha się od 16 do 24 zł. Jedną serwetkę wykonywano przeciętnie przez cały dzień. Dziennie hafciarka zarabiała ok. 80 gr. Nie jest to zbyt wiele, ale na wsi, pozbawionej zwłaszcza w zimie, wszelkiego dopływu pieniędzy, tych kilkanaście złotych w pływ a co jakiś czas zaiste życiodajną strugą – zaobserwował J.K. Maciejewski. Spółdzielnia dawała wielu kobietom pragnącym zwiększyć dochody ze „skromnych, niezasobnych rodzinnych gospodarstw” dużą szansę. Dla niektórych stanowiła jedyne źródło dochodu, co było istotne, bo powiat pułtuski należał wówczas do najbiedniejszych w województwie warszawskim. Wypłaty pensji odbywają się co jakiś czas, w obecności inspektorki Wojewódzkich Organizacyj Kół Gospodyń Wiejskiej oraz Warszawskiej Izby Rolniczej. Zimą obroty spółdzielni dochodziły do 1 tys. zł. W 1938 r. obroty spółdzielni wyniosły 10 847 zł. Zdolne i pracowite hafciarki w ciągu 5 miesięcy zarabiały 312 zł. Czy to dużo? Niestety przedwojenne statystyki nie uwzględniały chłopów i ich kosztów życia, a te nie było jednolite w całym kraju, zmieniały się z czasem i wiązały się z indywidualnymi możliwościami. Dla porównania w latach 30. XX w. w Polsce wykwalifikowany robotnik mógł zarobić ok. 200 zł miesięcznie, a służąca domowa ok. 21 zł miesięcznie. Urzędnik państwowy średniego szczebla zarabiał ok. 350 zł miesięcznie.
O kooperatywie zaczęło być głośno, co Modzelewska – od 1934 r. wdowa z dwójką małych dzieci, zajęta rodowym majątkiem – tak wspominała: W roku 1935, kiedy do hafciarek i koronkarek na tiulu zaczęły się zgłaszać tłumy, i co dzień zjawiały się wozy pełne proszących o pracę, impreza przerastała moje możliwości. (…) Praca ta jakkolwiek umiłowana i dająca rewelacyjne wyniki z racji uzdolnień artystycznych regionu Kurpi południowych wymagała prowadzenia rachunkowości i zdolności handlowych, których nie miałam. „Ośrodek działający na zasadzie pracy chałupniczej jako kooperatywa” w Gładczynie przejęła Warszawska Izba Rolnicza, nadając jej formy spółdzielcze. Powstała tu, wedle Modzelewskiej, pierwsza w Polsce spółdzielnia przemysłu ludowego. Jej założenie datuje się na 1935 r. W literaturze pojawia się informacja, że powstała „z inicjatywy samych rękodzielników oraz lokalnych działaczy”. Kierowniczką była właścicielka majątku w Gładczynie. Błędna jest jednak informacja, że była to Spółdzielnia „Pniewo” z siedzibą w Pułtusku, a funkcjonująca w Gładczynie, w 1938 r. przeniesiona do Pniewa jako Spółdzielnia Kurpiowskiego Przemysłu Ludowego. Nie jest też prawdą, że spółdzielnia powstała w 1937 r. Prawdą jest natomiast, że w 1936 r. siedziba spółdzielni została przeniesiona z Gładczyna do Pniewa. W rejestrze sądowym inicjatywę zarejestrowano 8 II 1938 r. jako Spółdzielnię Kurpiowskiego Przemysłu Ludowego w Gładczynie z odpowiedzialnością udziałami.
![]() |
Źródło: Ogłoszenia Poradnika Spółdzielni, „Poradnik Spółdzielni i Czasopismo Spółdzielni”, 46 (1939), 9, s. 347. |
W kwietniu 1939 r. spółdzielnia została przyjęta do Związku Spółdzielni Rolniczych i Zarobkowo-Gospodarczych i podlegała Okręgowemu Związkowi organizacji w Warszawie. Do rady nadzorczej (zarządu) spółdzielni należeli: prezeska W. Modzelewska, Stefania Ulrich (1908–1986), Maria (1892–1986) i Jan Kazimierz (1882–1966) Rostafińscy, proboszcz parafii Pniewo ks. Konstanty Lewandowski (1886–1943, nota bene wcześniej duszpasterz – pierwszy proboszcz – mojej rodzinnej parafii w Jednorożcu na Kurpiach Zielonych) i wspominana już M. Jeżówna. Jako współpracująca z Modzelewską w połowie lat 30. XX w. przy organizacji spółdzielni w Gładczynie jest wskazywana H. Ochendowska, nazywana też „jedną z tych, które (…) stworzyły Spółdzielnię”. W 1939 r. w zarządzie były W. Modzelewska, M. Jeżówna i Zofia Cachlówna. Spółdzielnia działała na podstawie statutu.
![]() |
Jan Kazimierz Rostafiński (1882–1966). Źródło: NAC (dostęp 15 VII 2025 r.). |
![]() |
Maria Rostafińska (1892–1986) na portrecie autorstwa Kazimiery Dąbrowskiej, 1922 r. Źródło: NAC, sygn. 1-K-2635 (dostęp 15 VII 2025 r.). |
Ks. Konstanty Lewandowski (1886–1943). Źródło (dostęp 14 V 2025 r.). |
Osoby zatrudnione w spółdzielni zobowiązywały się do „wytarzania przedmiotów o charakterze artystycznym i użytkowym, będących przejawem rodzimej kurpiowskiej sztuki ludowej, przy zachowaniu i podtrzymywaniu regionalnego charakteru rękodzieła wiejskiego”. Spółdzielnia pomagała członkiniom zdobywać surowce i narzędzia oraz zbywać wytwory. Aby dołączyć do spółdzielni, kobieta wypełniała deklarację członkowską. Musiała zadeklarować co najmniej 5 zł wpisowego i złożyć jakąś robotę, na podstawie której komisja kwalifikacyjna oceni, czy kandydatka zasługuje na przyjęcie do spółdzielni. Do tej komisji powoływano osoby z zarządu spółdzielni oraz członkinie spółdzielni, co bywało trudne, bo mogły się pojawić urazy osobiste przy ocenie rękodzieła, a wówczas cenę ustalać musi jakaś wyższa instancja. Wpisowe wynosiło 1 zł. Kwotę 6 zł potrącano z zarobków, ale tak, by nie przekraczała 10% zarobków, i przeznaczano na kapitał początkowy spółdzielni. Nie obowiązywały składki członkowskie. Każda z członkiń ma własną książeczkę, w której się zapisuje ilość wziętego przez nią surowca (płótno, tiul, nici) i rodzaj roboty, którą miała wykonać. W 1937 r. planowano wprowadzić proporcjonalny przydział roboty, ażeby każda z członkiń miała jednakowe szanse zarobku. Ceny ustalano na podstawie kosztu surowca, robocizny, 15 proc. na rzecz Spółdzielni oraz z minimalnej zresztą kwoty za wypranie dostarczonej sztuki.
W 1937 r. spółdzielnia mieściła się w prywatnym domu w Pniewie, zajmowała jeden obszerny i pusty pokój. Energiczna i zamiłowana w pracy Anna Pomianowska, dawna „siewaczka”, członkini Związku Młodej Wsi, instruktorka spółdzielni, rozmawiając z reporterem „Wsi Polskiej” w 1937 r., mówiła, że w przyszłości spółdzielnia umebluje (…) swój lokal pokazowo sprzętami kurpiowskimi, ustawi figurę w tradycyjnym stroju kurpiowskim, a na stole rozłoży te wszystkie cudeńka, tkane i haftowane spracowanymi rękami dziewcząt wiejskich. Wszystkie wyroby odsyłano do Warszawy. Warszawska Izba Rolnicza sprzedawała produkcję spółdzielni w kraju i za granicą, prowadziła i nadzorowała rachunkowość i wypłaty. Co tydzień lub dwa razy w tygodniu Modzelewska odbierała rękodzieła i zawoziła do stolicy, nadzorowała poziom produkcji. Nadal istniała komisja kwalifikująca produkcję złożona z najlepszych fachowców i wytwórców. Współpracowała z Modzelewską.
![]() |
Budynek spółdzielni w Pniewie. Źródło: J.K. Maciejewski, Odrodzenie przemysłu ludowego na Kurpiach (Od specjalnego wysłannika „Wsi Polskiej”), „Wieś Polska”, 1 (1937), 17, s. 5. |
![]() |
Budynek przedwojennej spółdzielni na zdjęciu Google Street View, 2012 r. Miejsce wskazał Bogdan Kot, dziękuję! |
Spółdzielnia szybko się rozwijała. W 1936 r. pisano: chałupniczy przemysł ludowy w Gładczynie (…) zatrudnia kilkadziesiąt gospodyń wiejskich szeregu wsi w promieniu kilkunastu kilometrów. W 1937 r. spółdzielnia liczyła ok. 80 lub zgórą 80 członkiń i co dzień napływają nowe zgłoszenia. Na początku 1939 r. do spółdzielni należały 123 członkinie. W. Modzelewska wspominała, że przed II wojną światową do spółdzielni należało 140 osób.
W 1938 r. informowano, że Spółdzielnia Kurpiowska Przemysłu Ludowego w Gładczynie zajmuje się „zbytem wyrobów hafciarskich takich, jak serwety, serwetki, lub całe ich komplety, bluzki a nawet całe sukienki ozdobione wyszyciem w kolorach czerwonych i czarnych i t. p. Wzory oparte są na miejscowych motywach ludowych”. Dbano o jakość wytworów, wszystko bowiem, co wychodzi pod firmą Spółdzielni, powinno, być pierwszorzędnej jakości. Tu nie ma miejsca na partactwo, na tandetę. Przykładano dużą wagę do jakości wytworów, ponieważ głównymi odbiorcami rękodzieła było Towarzystwo Ochrony Sztuki Ludowej i Popierania Przemysłu Ludowego w Warszawie, Dom Towarowy Bracia Jabłkowscy i inne tego typu podmioty. Wytwory spółdzielni z Kurpi Białych sprzedawano w Bazarze Przemysłu Ludowego Spółdzielni Handlowej oraz w sklepach Towarzystwa „Artystyczne Rękodzieło Wsi” w Warszawie. Część koronek i haftów przeznaczano na zbyt za granicą – cieszyły się ogromnym uznaniem i powodzeniem. W 1932 r. I Żeńska Drużyna Harcerska im. Marii Konopnickiej w Wyszkowie – w związku z międzynarodowym zlotem skautek, w którym wzięli udział twórcy skautingu Robert i Olave Baden-Powellowie – wysłała do sklepu harcerskiego serwetki haftowane w motywy kurpiowskie.
![]() |
Fragment wystawy Hafciarka ręczna, Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, 2022 r. (widoczne m.in. hafty z okresu międzywojennego). Fot. Maria Weronika Kmoch, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 15 VII 2025 r.). |
By zachować odpowiedni poziom pracy spółdzielni, placówka była wizytowana przez ludzi wysłanych przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Wizytatorką ośrodka w Gładczynie była Janina Orynżyna (1893–1986), młodsza referentka przemysłu ludowego i zdobniczego w ministerstwie.
Działalność spółdzielni wspierały zewnętrzne środki finansowe. W 1937 r. zanotowano, że dostawała niewielkie zapomogi z Funduszu Pracy i Izby Rolniczej. Zarząd Spółdzielni przemyśliwa nad zorganizowaniem kursu tkackiego, co walnie by się przyczyniło do odrodzenia tkactwa. Modzelewska starała się bowiem pozyskiwać dotacje, które mogły pozwolić na zakup mebli, wzorów haftów ludowych i liturgicznych, koronek i kutych wyrobów żelaznych. Ambicje kierowniczki spółdzielni obejmowały nie tylko haft i koronkę. W 1937 r. J.K. Maciejewski zapisał: Oto mówi się o wskrzeszeniu wytwórczości meblarskiej. (…) Zważywszy na sumę pracy, koniecznej do wykonania takiego, niewielkiego choćby kompletu, nie byłyby to meble tanie, z pewnością jednak znalazłyby chętnych nabywców w związku z panującą obecnie modą „ludowości” w urządzaniu nowoczesnych wnętrz. Myślano też o zajęciu się kowalstwem artystycznym. Zwracano uwagę, że wiele żelaznych przydrożnych krzyży ozdobiła ręka samouka-artysty utrzymanymi na dość wysokim poziomie dodatkami (…). Że od tej codziennej, zarobkowej pracy jest tylko krok jeden do ozdobnych okuć na wrzeciądze, do stylizowanych na ludowo kutych latarń itp. W spółdzielni planowano skoncentrować się na czterech działach (hafciarstwo, meblarstwo, tkactwo i kowalstwo). Modzelewska zrobiła rozeznanie w różnych dziedzinach rękodzieła (tkactwo, meblarstwo, kowalstwo artystyczne kute na gorąco, plecionkarstwo i garncarstwo). Porobione były próby, wzory, zarejestrowani i częściowo zatrudnieni wykonawcy – kobiety i mężczyźni. Stanowiło to rozszerzenie działalności spółdzielni, która dotąd zatrudniała jedynie kobiety.
Można podejrzewać, że wśród współpracujących ze spółdzielnią rzemieślników i rzemieślniczek byli: Piotr Zdunek (1900–1982) z Komorowa, który wyplatał meble od 1924 r., tkaczka Marianna Pikora (1914–?) z Dąbrowy, córka Adama, tkająca od 14. roku życia, i tkaczka Małgorzata Łach (1902–?) z Rząśnika. Może ze spółdzielnią współpracowały wycinankarki: wspomniana już M. Świadkowska i Katarzyna Rudnicka (1895–1976) z Dąbrowy, która wycinankami zaczęła się zajmować w 1930 r. (co chronologicznie pokrywa się z otwarciem ośrodka w Gładczynie). Na pewno jako współpracownica spółdzielni w Pniewie od 1935 r. jest poświadczona rówieśniczka Rudnickiej z tej samej wsi, Anna Pudlis (1895–1976). Do grona współpracownic Modzelewskiej mogła należeć hafciarka i pisankarka Marianna Rosińska (1908–?) z Mystkówca-Szczucina, po ślubie zamieszkała w Mystkówcu-Kalinówce. Pierwsze próby pisankarskie wykonała w 1925 r. Pisankarstwa i hafciarstwa uczyła się od babci.
![]() |
Katarzyna Rudnicka podczas pracy nad wycinanką w Muzeum Północno-Mazowieckim w Łomży, fot. B. Deptuła. Zdjęcie udostępniła wnuczka Katarzyna Rojek. |
Oparcie się na zdolnościach rękodzielniczek i rzemieślników oraz miejscowej tradycji, jak również dbałość o jakość wytworów i gratyfikacja finansowa dla autorów i autorek prac sprawiły, że liczne wytwory spółdzielni w Pniewie zyskały popularność. Były bowiem „sprzedawane w sklepach przemysłu ludowego i stały się z czasem popularne w całej niemal Polsce”, przy czym ceny w sklepie Towarzystwa Popierania Przemysłu Ludowego przy ul. Tamka 1 w Warszawie były mniej więcej takie same jak gdyby kupić rękodzieła prosto ze spółdzielni w Gładczynie. Dzięki nie dającym się z niczym porównać oryginalnym ornamentom i precyzyjnemu wykonaniu hafty te pod nazwą kurpiowskich zyskały szybko duży rozgłos. Z kolei A. Podgórska pisała w „Prostej Drodze”, że w spółdzielni wykonywano hafty kurpiowskie i pokrewne im – pułtuskie. Do dziś „wytwory hafciarskiego ośrodka w Gładczynie identyfikuje z oryginalnymi haftami ludowymi”.
![]() |
Źródło: Wystawa wyrobów ludowych u braci Jabłkowskich, „Arkady”, 3 (1937), 3, s. 166. |
Modzelewska pokazywała wytwory Kurpianek Białych na różnych wystawach w Polsce. W 1998 r. M. Pogłód wspominała: Czasem też jeździłyśmy razem z nią. Pamiętam wspaniałą wystawę w Dolinie Szwajcarskiej. Twórczyni dostała tam I nagrodę za haft. Udział Kurpianek Białych w wystawie w Dolinie Szwajcarskiej w Warszawie, ogrodzie (parku) wypoczynkowo-rozrywkowym w Śródmieściu, zanotowała też P. Gojawiczyńska. Wystawę zorganizowała w dniach 14–21 X 1935 r. Warszawska Izba Rolnicza z okazji wojewódzkiego zjazdu Centralnej Organizacji Kół Gospodyń Wiejskich. Poniżej zdjęcie datowane na październik 1934 r. Możliwe, że rok wcześniej w stolicy też odbył się taki zjazd, a były na nim obecne Kurpianki z Puszczy Białej. Gojawiczyńskiej i Pogłódowej mogło też chodzić o wystawę w Dolinie Szwajcarskiej 19 V 1934 r., gdy zaprezentowano ludowe tkaniny lniane. Nie wiadomo jednak, czy były tam wystawiane dzieła Kurpianek.
W 1936 r. swoje hafciarskie dzieła na Zamku Królewskim w Warszawie zaprezentowała M. Kowalska, członkini spółdzielni w Pniewie, co wynikało z wysokiej jakości jej prac. Wytwory pracy rękodzielniczek z Kurpi Białych pokazywano też na stałej wystawie wyrobów zdobnictwa ludowego w Bazarze Towarzystwa Popierania Przemysłu Ludowego w Warszawie. Na początku grudnia 1932 r. TPPL urządziło w swoim lokalu w Warszawie przy ul. Tamka 1 wystawę haftów ludowych z terenu Polski. Zebrano najważniejsze typy regjonalne, oraz typy przystosowania do potrzeb zdobnictwa miejskiego, a więc makaty, poduszki, obrazy, serwety, torebki, woreczki, wstawki do sukien i t. p. Prezentowano tam m.in. hafty kurpiowskie na serwetkach tiulowych.
![]() |
Zdjęcie podpisane Serwetka tiulowa (haft kurpiowski). Źródło: Wystawa haftów ludowych, „Tygodnik Illustrowany”, 73 (1932), 52, s. 857. |
W kwietniu 1936 r. na wystawie „Sztuka ludowa w nowoczesnym wnętrzu” zorganizowanej w salach Muzeum Przemysłowego we Lwowie znalazły się kwadratowe i okrągłe serwetki z haftem na tiulu z Gładczyna na Kurpiach, a W. Modzelewską wskazywano jako jedną z zasłużonych dla zebrania eksponatów i jedną z odpowiedzialnych za pieczołowite skolekcjonowanie i usystematyzowanie eksponatów z Kurpi.
![]() |
Wystawa w Lwowie: haft na płótnie z Nadniestrza i haft na tiulu z Gładczyna, 1936 r. Źródło: NAC, sygn. 1-G-2354 (dostęp 15 VII 2025 r.). |
![]() |
Serwetki na tiulu z Gładczyna na wystawie we Lwowie w 1936 r. Źródło: Przemysł ludowy we współczesnym wnętrzu, „Arkady”, 2 (1936), 5, s. 254. |
W 1937 r. u braci Jabłkowskich zorganizowano „Wystawę artystycznych wyrobów wiejskich”, na której zaprezentowano piękny zbiór haftów i tkanin zabytkowych z Kurpi i z Podola. Były tam również dwie hafciarki, które pracowały na miejscu, ale nie wiadomo, czy były to Kurpianki Białe.
Czepek z kacurem, zapewne ze zbiorów Modzelewskiej, pokazano i u Jabłkowskich (zdjęcie wyżej), i 7 lat wcześniej na wystawie sztuki ludowej w kamienicy Baryczków w Warszawie urządzonej przez Instytut Propagandy Sztuki w Warszawie jesienią 1930 r. Znalazły się tam m.in. – w sali I na ścianie C – tkaniny, stroje, sprzęty drewniane, figurki i krucyfiks z Kurpi (nie podano jednak, z której puszczy, choć można zakładać, że z Puszczy Białej, bo w tym czasie w Puszczy Zielonej było działała zorganizowana spółdzielczość rękodzielnicza), zaś w sali V oraz w latarni II piętra wycinanki kurpiowskie (trudno stwierdzić, z której puszczy, prawdopodobne, że raczej z Zielonej, bo były popularniejsze). Pokazano też mankiety koszuli z haftem kurpiowskim z Puszczy Białej – ich zdjęcia drukowano w prasie.
![]() |
Hafty błędnie podpisano jako krakowskie, a powinno być kurpiowskie. Źródło: M. Wallis, Wystawa sztuki ludowej Instytutu Propagandy Sztuki, „Robotnik”, 36 (1930), 300, s. 4. |
W taki właśnie sposób – za pomocą fotografii – popularyzowano prace kurpiowskich rzemieślniczek i rzemieślników z Puszczy Białej. Drukowano też wzory kurpiowskich haftów, zachęcając do ich wykonania.
Etnograf Seweryn Udziela stwierdził: „Haft ten zastosować można do zdobienia bluzek, staników i sukien damskich, do kołnierzy, czepeczków, fartuszków, szalików i krawatek, do zdobienia poszewek, serwet i serwetek, kap na łóżka, do zdobienia firanek i portjer; nawet zakładki do książki bardzo ładnie wyglądają z haftem kurpiowskim. Jednem słowem możemy go użyć wszędzie, bo wszędzie będzie przedstawiał się pięknie i miło”.
Wytwory kurpiowskich rękodzielniczek pokazywano na lokalnych targach. W dniach 19–25 IX 1937 r. organizacje rolnicze województwa warszawskiego zorganizowały pokaz dorobku rolniczego i organizacji wiejskich, w którym wzięły udział: Spółdzielnia Mleczarska w Piasecznie, Warszawska Spółdzielnia Warzywników oraz Spółdzielnia Kurpiowskiego Przemysłu Ludowego w Gładczynie. Pokazano m.in. wykresy i próby towarów, które stwierdzają o postępie pracy wymienionych spółdzielni. W 1998 r. M. Pogłód wspominała: Dzięki naszej dziedziczce zobaczyłyśmy wiele pięknych miejsc, poznawałyśmy nawet hrabiów….
Mimo tego w 1937 r. stosunkowo niewielkie zapotrzebowanie na wytwórczość ludową z Kurpi Białych generowało wysokie ceny, dlatego zarząd spółdzielni w Pniewie planował zwiększenie produkcji, obniżenie jej kosztów i zwiększenie grona nabywców koronek. Wiemy, że komplet bielizny stołowej nabył Edward Raczyński, ambasador Polski w Londynie, w jego ślady poszły i inne nasze placówki zagranicą, następnie arystokracja nasza i plutokracja – na te koronki nastała moda.
Kurpiowskimi haftami z Puszczy Białej zainteresowano prezydentową Marię Mościcką i ministrową Jadwigę Beck. W dniu 12 III 1933 r. z inicjatywy wielkiej entuzjastki sztuki ludowej J. Beck zorganizowano w obszernej sali lokalu TPPL przy ul. Tamka 1 zebranie towarzyskie, połączone z pokazem haftów polskiego przemysłu ludowego. Organizatorkami były J. Beck i Jadwiga Prażmowska. Było to możliwe dzięki Ministerstwu Przemysłu i Handlu, które w osobie swego referendarza p. Orynżyny, skierowało całą akcję [działania na rzecz ochrony rękodzieła wiejskiego – przyp. M.W.K.] na właściwe tory, oraz dzięki kierującymi w terenie ośrodkami sztuki ludowej, m.in. W. Modzelewskiej i A. Pawlikowskiej wskazywanymi jako prowadzące ośrodek haftów ludowych na Kurpiach.
![]() |
Fasada budynku Towarzystwa Ochrony Sztuki Ludowej i Popierania Przemysłu Ludowego przy u. Tamka 1 w Warszawie, 1938 r. Źródło (dostęp 18 VII 2025 r.). |
Podczas pokazu zaprezentowano m.in. suknie zdobione haftami z różnych regionów Polski zaprojektowane przez znaną warszawską firmę Gustaw Żmidryger, uważaną za najwykwintniejszy wówczas dom mody. Jako modelki wystąpiły małżonki urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych: panie Łubieńskie, (…) Sokołowska, Szczerbińska, Sz?amska [nieczytelna litera – przyp. M.W.K.], (…) Warchałowska i Zawiszyna. Wśród modelek była J. Orynżyna, która zaprezentowała suknię z haftem kurpiowskim z Puszczy Białej, bowiem tylko haft kurpiowski nadaje się do żorżety, z której zrobiona była kreacja. W „Polsce Zbrojnej” informowano, że na pokazie Największym powodzeniem cieszyły się wyroby kurpiowskie i wileńskie.
![]() |
Czy po lewej widać sukienkę z haftami z Kurpi Białych? Możliwe. Suknie haftowane według wzorów Heleny Bukowskiej z oferty Bazarów Przemysłu Ludowego, lata 30. XX w. Źródło: P. Korduba, Ludowość na sprzedaż. Towarzystwo Popierania Przemysłu Ludowego, Cepelia, Instytut Wzornictwa Przemysłowego, Warszawa 2013, [b.n.s.] (dostęp 17 VII 2025 r.). |
Po latach Orynżyna wspominała: Dzięki pochwałom prasy po słynnym coctailu na Tamce moja kurpiowska suknia stała się przyczyną mego wycofania się z Zarządu Towarzystwa Popierania Przemysłu Ludowego. Ta suknia rozpętała intrygi zazdrosnych działaczek, które przekonywały ministrowe pragnące popierać sztukę ludową, że jestem największą szkodniczką w tej dziedzinie. Porzuciłam wtedy pracę społeczną i zabrałam się do pisania książki „Przemysł ludowy w Polsce”. Sukienka z białokurpiowskim haftem pomogła Orynżynie w czasie wojny: Krój ludowy i piękno haftu kurpiowskiej sukienki sprawiły, że mogłam ją nosić jeszcze pięć lat, nie oglądając się na zmiany mody. W czasie oblężenia Warszawy jej haft skusił jakąś złodziejkę, ale udało mi się suknię odzyskać i sprzedać haftowane rękawy za dolary w czasie okupacyjnej biedy.
![]() |
Pokaz haftów ludowych w lokalu TPPL w Warszawie, 12 III 1933 r. Wśród zaproszonych m.in. ambasador francuski Jules Laroche (czwarty z prawej) i jego żona (pierwsza z prawej), poseł jugosłowiański Branko Lazarewic, ambasador Włoch Giuseppe Bastianini (z lewej, za dziećmi), poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny Austrii Maksymilian Hoffinger, poseł rumuński Victor Cadere, wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek (drugi z prawej), Jadwiga Beck (trzecia z prawej). Po lewej stronie widać rękaw sukienki z haftem kurpiowskim Puszczy Białej, stąd, w połączeniu z okazją, przy której wykonano zdjęcie, wniosek, że to może być Janina Orynżyna. Źródło: NAC, sygn. 1-G-2340-2 (dostęp 12 III 2025 r., w 92 rocznicę wykonania tego zdjęcia). Za udostępnienie zdjęcia dziękuję Elżbiecie Miecznikowskiej. |
Okres okupacji przerwał działalność spółdzielni. Modzelewska, wyrugowana przez Niemców, opuściła majątek w 1940 r., a w 1942 r. przeprowadziła się do Warszawy. W 1946 r. – jako instruktorka terenowa sztuki ludowej z ramienia Ministerstwa Kultury i Sztuki w Warszawie – stworzyła w Cieńszy eksperymentalny ośrodek tkactwa, haftu i koronki (drugi taki powołała w Wojnach koło Ukty na Mazurach).
![]() |
Wanda Modzelewska w czasopiśmie „Polska”, 1965, 12 (126), źródło kopii (dostęp 12 VII 2025 r.). |
Modzelewska reaktywowała też „kurpiowski zespół tkacki w Pniewie”. Stanisława Borek z Masłowskich (1923–2009) z Cieńszy wspominała: Dorosłe dziewczyny haftowały i ja chciałam się nauczyć. Uczyła mnie siostra męża i koleżanka. Jeszcze byłam panienką kiedy zaczęłam haftować. W rodzinie haftowała babcia na płótnie haftem czerwono-czarnym. Zanim powstała Cepelia w Pniewie to przyjeżdżała pani Wanda i zbierała te wszystkie haftujące kobiety – to był okres tworzenia się Cepelii w Pniewie. Później pani Stefania Urlich (Mechowa) założyła Cepelię w Pniewie. Ja zapisałam się do tej Cepelii: inne kobiety haftowały to i ja chciałam. W 1947 r. powstała Spółdzielnia Kurpiowskiego Przemysłu Ludowego w Pniewie. Początkowo weszła w skład Związku Samopomocy Chłopskiej, a od 1949 r. Związku Spółdzielni Rękodzieła Ludowego i Artystycznego „Cepelia”. Była najstarszą z ponad stu spółdzielni zrzeszonych w Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego. Jedną z jej założycielek, a następnie długoletnią prezeską i kierowniczką nadzoru artystycznego w latach 1939–1970, była aktywna już przed 1939 r. S. Ulrich (Ulrich-Mech, Mech). W 1956 r. siedzibę spółdzielni przeniesiono do Pułtuska, przejmując obiekt po byłym zakładzie rzemieślniczo-kaflarskim. Uruchomiono produkcję rękodzielniczej ceramiki, a w latach 60. XX w. produkcję chałupniczą wyrobów włókienniczych w systemie pracy nakładczej. W 1973 r. w Sądzie Powiatowym w Pułtusku zarejestrowano Spółdzielnię Pracy Rękodzieła Ludowego i Artystycznego „Twórczość Kurpiowska” w Pułtusku. Jej działalność opierała się na tradycyjnych wzorach sztuki ludowej Puszczy Białej z powiatów pułtuskiego i wyszkowskiego w trzech podstawowych działach: ceramika regionalna i artystyczna w zakładzie zwartym, włókno regionalne w ramach pracy nakładczej oraz haft kurpiowski, rzeźba w drewnie, wycinanki itp. w wolnym skupie. W latach 1972–1990 prezesem był Mieczysław Waleśkiewicz, następnie prezesowały Maria Kozon (1990) i Ewa Wiernicka (1990–1991). W 1984 r. szacowano, że na terenie Puszczy Białej haftem zarobkowo zajmowało się ok. 500 kobiet. Wieloletnia „stymulacja” sprawiła, że w regionie było wiele utalentowanych tkaczek i hafciarek. Spółdzielnia została rozwiązana w 1991 r., w związku z czym zakończyła się instytucjonalna opieka nad sztuką tradycyjną Kurpiów i Kurpianek z Puszczy Białej.
![]() |
Fragment wystawy Hafciarka ręczna, Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, 2022 r. (mapa z zaznaczonymi miejscowościami, w których działały hafciarki pracujące w spółdzielni). Fot. Maria Weronika Kmoch, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 15 VII 2025 r.). |
Warto podkreślić, że trzy spośród członkiń przedwojennej spółdzielni białokurpiowskiej zostały laureatkami Nagrody im. Oskara Kolberga, najwyższego w kraju odznaczenia w zakresie sztuki ludowej: H. Ochendowska w 1983 r., w 1988 r. M. Kowalska i w 1998 r. M. Pogłód.
![]() |
Plansza poświęcona Stanisławie Borek na wystawie Hafciarka ręczna, Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, 2022 r. Fot. Maria Weronika Kmoch, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 15 VII 2025 r.). |
Wiele kobiet, które współpracowały z W. Modzelewską przed 1939 r., należało do powojennej spółdzielni w Pniewie/Pułtusku. Były to m.in. H. Ochendowska i Z. Obudzińska. Członkiniami zarządu spółdzielni w Pułtusku były M. Pogłód i M. Murziak. Obie oddawały swoje wytwory spółdzielni: pierwsza hafty na płótnie i tiulu, druga dodatkowo koronki, wycinanki oraz kwiatowe ozdoby z papieru. M. Pogłód przekazała umiejętności przekazała trzem córkom, sąsiadkom i znajomych z Lutobroku i okolicy (łącznie ok. 100 osobom). Członkinie przedwojennej spółdzielni były bowiem nauczycielkami dla kolejnych pokoleń kobiet pracujących w spółdzielni pułtuskiej. Od M. Pogłód uczyły się też m.in. pniewianki Maria Tomaszewska (1947–?) i Danuta Spodek (1949–?) oraz Marianna Milczarek (1929–?) z Lutobroku. Od H. Ochendowskiej haftować uczyła się Teresa Włodarczyk z Abramczyków (ur. 1943) z Rząśnika. M. Kowalska była nauczycielką Marianny Abramczyk (1932–?) pochodzącej z Lutobroku, a zamieszkałej w Moszynie. Kowalska nauczyła haftować ponad 30 kobiet z okolicy. W 2007 r. etnografki A.W. Brzezińska i Sylwia Słojkowska-Affelska zanotowały wśród aktywnych hafciarek z Puszczy Białej specjalizujących się w hafcie na tiulu kobiety związane z przedwojenną spółdzielnią w Pniewie: Mariannę Mięgoć z Pniewa, Małgorzatę Pikorę ze wsi Wólka-Przekory i Mariannę Pogłód z Lutobroku. O W. Modzelewskiej pamiętały kolejne pokolenia hafciarek, choć nie znały jej osobiście. W 2006 r. Teresa Jabłońska (1935–?) z Mystkówca Starego mówiła: Jeszcze w trakcie istnienia Cepelii te panie woziły – Pani [Krystyna – przyp. M.W.W.] Rogólska i pani [Julianna – przyp. M.W.K.] Puławska, jeszcze taka Modzelewska była pani, ale ja już tego nie pamiętam. To one do tej pani Modzelewskie woziły a ona je za granicę wysyłał[a], ale ja już tego to nie pamiętam.
W Kuźni Kurpiowskiej w Pniewie, izbie tradycji prowadzonej przez Stowarzyszenie „Puszcza Biała – Moja Mała Ojczyzna”, przechowuje się sztandar spółdzielni z datą 1936. Tutaj niejako kontynuuje się przedwojenne działania pniewskiej spółdzielni, prowadzone są warsztaty, a kolejne grupy kobiet uczą się lub doskonalą w rękodziele, m.in. w hafcie i koronce.
![]() |
Projekt sztandaru spółdzielni w Pułtusku z lat 80. XX w. Fot. Maria Weronika Kmoch, 20 VII 2023 r. |
![]() |
Warsztaty w ramach projektu „Zielko” realizowanego przez Stowarzyszenie „Puszcza Biała – Moja Mała Ojczyzna” w Kuźni Kurpiowskiej w Pniewie, 14 VII 2019 r. Fot. Maria Weronika Kmoch, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons (dostęp 21 VII 2025 r.). |
Wanda Modzelewska, dzięki znaleziskom w starych kurpiowskich chałupach oraz edukacji nowego pokolenia twórczyń, „uchroniła haft na tiulu przed zupełnym zanikiem” i, przeprowadzając eksperyment, „nie zawsze odbierany przez współczesnych badaczy jako właściwy, uratowała białokurpiowski haft od zapomnienia”, dzięki czemu odegrała „ogromną rolę w zachowaniu miejscowego hafciarstwa”. Była jedną z kilku ziemianek-kierowniczek ośrodków rękodzielniczych działających w kraju. Zainteresowania Modzelewskiej, „tak modne w młodopolskiej manierze”, doprowadziły do organizacji spółdzielczości w Gładczynie i Pniewie, która pokazała, jak duże możliwości zarobku stwarza dla licznych rzesz kobiet wiejskich przemysł artystyczny. Idee Modzelewskiej rozwinięto po II wojnie światowej w cepeliowskiej spółdzielni w Pułtusku. Warto też podkreślić, że, jak zauważył już w 1937 r. J.K. Maciejewski, Jest to jeden z pocieszających przykładów współpracy dworu ze wsią, przykładów twórczej inicjatywy, przynoszącej chłopom nie tylko zysk materialny, lecz i oddziałowującej na rozwój zmysłu piękna. Poczucia piękna istniejącego, lecz nie wyzwolonego, a ukrytego w szarzyźnie codziennych żmudnych prac.
Niech ten tekst będzie hołdem i podziękowaniem dla pracy wielu przed- i powojennych twórczyń z Kurpi Białych oraz W. Modzelewskiej. Mam nadzieję, że zaciekawi osoby zainteresowane pułtuską spółdzielnią, ukazując jej przedwojenne korzenie, i stanowić będzie niejako zaczątek opracowania jej dziejów.
Bibliografia
I. Źródła
A. Archiwalia
Archiwum Państwowe w Warszawie Oddział w Pułtusku, Akta stanu cywilnego parafii w Pniewie, M1930/36, M1931/48, M1935/24, U1908/229, U1912/186, U1915/57, U1916/46, U1918/63.
Ankiety rozmów przeprowadzonych przez S. Słojkowską-Affelską z twórczyniami z terenu Puszczy Białej [2006], udostępniła A.W. Brzezińska [badania zrealizowane w ramach projektu „Kultura regionalna jako przedmiot upowszechniania i animacji kultury (na przykładzie Kociewia, Puszczy Białej i Ziemi Brzozowskiej)” ze środków Komitetu Badań Naukowych, projekt nr 1H01H00527 realizowany w latach 2004–2006, kierowniczka projektu: prof. dr hab. A. Szyfer, główna wykonawczyni projektu A.W. Brzezińska].
B. Źródła wydane
Modzelewska W., Materiały o kulturze i sztuce ludowej Polski, red. E. Miecznikowska, Toruń 2022.
Ustawa z dnia 31 lipca 1924 r. o popieraniu przemysłu ludowego (dostęp 5 VII 2025 r.).
C. Wspomnienia
Orynżyna J., O sztukę ludową. Pamiętnik pracy, Warszawa 1965.
D. Prasa
Czaj J., W sercu Puszczy Białej, „Życie i Zdrowie”, 11 (1984), 25, s. 8–9;
Gadomska M., Na marginesie pokazu haftów ludowych, „Polska Zbrojna”, 12 [13] (1933), 85+dod., s. 16.
Kopczyński S., Podstawy przemysłu ludowego w Polsce i przyczyny jego dezorganizacji, „Droga”, 1930, 11, s. 889.
Lauterbach A., Wśród lwowskich wystaw, „Chwila”, 18 (1936), 6140 (wyd. poranne), s. 11.
Olchowik L., Puszcza Biała, „IMT. Ilustrowany Magazyn Turystyczny Światowid”, 1976, 812, s. 10.
Spółdzielnie przyjęte do Związku Spółdzielni Rolniczych i Zarobkowo-Gospodarczych w miesiącu kwietniu 1939 roku, „Poradnik Spółdzielni i Czasopismo Spółdzielni Rolniczych”, 46 (1939), 11, s. 439.
E. Relacje pisemne
Relacja Anny Grabowskiej, wnuczki Marianny (Marii) Pogłód [2022].
Relacja Marii Kozon z Pułtuska [2023].
Relacja Marzeny Łach [2025].
F. Wystawy
Hafciarka ręczna dostępna między 10 czerwca a 18 września 2022 r. w Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce [kuratorka O. Mrowińska].
G. Audycje radiowe
O Wandzie Modzelewskiej z Gładczyna, Radio dla Ciebie (Łosiowisko), 15 I 2023 r. (dostęp 1 VII 2025 r.).
II. Opracowania
Barbasiewicz M., Tradycja Mazowsza. Powiat wyszkowski. Przewodnik subiektywny, Warszawa 2004.
Taż, Słojkowska-Affelska S., Współczesna twórczość ludowa Puszczy Białej, [w:] Pułtusk. Studia i materiały z dziejów miasta i regionu, t. 7, red. J. Szczepański, Pułtusk 2007.
Dolina Szwajcarska (dostęp 21 VII 2025 r.).
Gładczyn (dostęp 21 VII 2025 r.).
Jerzy Maciejewski (dostęp 21 VII 2025 r.).
Kielak B., Artyści ludowi województwa ostrołęckiego, Ostrołęka 1984.
Kmoch M.W., Kowalska Marianna Czesława z d. Turek (1919–2013), [w:] Ziemia wyszkowska i Puszcza Biała – „kto był kim”, red. A.M. Mickiewicz, t. 2, Wyszków 2024, s. 163–164.
Taż, Łach Marianna z d. Dyga (1925–2014), [w:] tamże, s. 187–188.
Taż, Ochendowska Helena (1910–2001), [w:] tamże, s. 220–221.
Taż, Orynżyna Janina z d. Jankowska (1893–1986), [w:] tamże, s. 223–224.
Taż, Makowska Czesława (1925–2011), [w:] tamże, s. 191–192.
Taż, Na skraju Kurpiowszczyzny. Parafia pw. św. Floriana w Jednorożcu, Jednorożec 2020.
Taż, Pawlikowska Anna (1889–1962), [w:] Ziemia wyszkowska i Puszcza Biała – „kto był kim”, red. A.M. Mickiewicz, t. 2, Wyszków 2024, s. 231.
Taż, Pogłód Marianna, [w:] Ziemia wyszkowska i Puszcza Biała – „kto był kim”, red. A.M. Mickiewicz, Wyszków 2021, s. 260–261.
Taż, Puławska Julianna (1935–2021), [w:] tamże, s. 267–268.
Taż, Rostafińska Maria (1892–1986), [w:] Ziemia wyszkowska i Puszcza Biała – „kto był kim”, red. A.M. Mickiewicz, t. 2, Wyszków 2024, s. 257.
Taż, Rostafiński Jan Kazimierz (1882–1966), [w:] tamże, s. 257–258.
Taż, Rudnicka Katarzyna z d. Baranowska (1895–1976), [w:] tamże, s. 260–261.
Taż, Siebierska Władysława (1910–2005), [w:] tamże, s. 267.
Taż, Szulecka Józefa (1864–?), [w:] tamże, s. 315.
Taż, Świadkowska Marianna z d. Chmielewska (1887–?), [w:] tamże, s. 320.
Taż, Ulrich-Mech Stefania (1908–1986), [w:] tamże, s. 331.
Taż, Zdunek Piotr (1900–1982), [w:] tamże, s. 355.
Korduba P., Państwo ludowe (dostęp 15 VII 2025 r.).
Kowalski T., Szkolnictwo i życie kulturalne w latach 1957–1989, [w:] Dzieje Pułtuska, t. 2: 1795–1989, red. A. Koseski, J. Szczepański, Pułtusk 2017, s. 587–630.
Laureaci Nagrody Oskara Kolberga 1974–1984, red. C. Czubak, J. Głowacki, M. Chaciśska, Warszawa 1984.
Leszczyńska M., Wanda Modzelewska (1895–1973), [w:] Etnografowie i ludoznawcy polscy. Sylwetki, szkice biograficzne, t. 2, Wrocław–Kraków 2017, s. 213–215.
Łukaszewski W., Z dziejów spółdzielczości w parafii Myszyniec, [w:] W myszynieckim kręgu. Od kościoła parafialnego do bazyliki mniejszej, red. M. Przytocka, Myszyniec 2025, s. 145–161.
Miecznikowska E., Ziemianka, kolekcjonerka, urzędniczka. Działalność etnograficzna Wandy Modzelewskiej, [w:] W. Modzelewska, Materiały o kulturze…, s. 7–18.
Orzeł-Nawrot D., Mazowieccy twórcy ludowi. Katalog twórców ludowych członków Oddziału Mazowieckiego Stowarzyszenia Twórców Ludowych, Warszawa 1989.
Pruszkowska-Sokalla K., Były synonimem kiczu. Dziś ludzie wydają na nie setki złotych (dostęp 14 VII 2025 r.).
Rzewuski P., Na co byłoby Cię stać przed wojną? Ceny i zarobki w II RP (dostęp 21 VII 2025 r.).
Taż, Sztuka ludowa Puszczy Białej, [w:] Wędrówki po Puszczy Białej, red. M. Pokropek, Pułtusk 2014, s. 132–135.
Spółdzielnia Pracy Rękodzieła Ludowego i Artystycznego „Twórczość Kurpiowska” w Pułtusku (dostęp 17 VII 2025 r.).
Ścibor-Marchocka M., Tradycja Mazowsza. Powiat pułtuski. Przewodnik subiektywny, Warszawa 2007.
Żywirska M., Atlas Polskich Strojów Ludowych, cz. 4: Mazowsze, z. 5: Strój kurpiowski Puszczy Białej, Wrocław 1952.
Taż, Kutrzeba-Pojnarowa A., Zarys tradycyjnej kultury ludowej regionu pułtuskiego i jej współczesne przeobrażenia, [w:] Pułtusk. Studia i materiały z dziejów regionu, t. 1, red. J. Antoniewicz, A. Gieysztor, S. Kotarski, Pułtusk 1969, s. 189–206.
*****************
Dziękuję osobom, bez których ten wpis by nie powstał. Elżbiecie Miecznikowskiej, która jako pierwsza na poważnie zajęła się Wandą Modzelewską i jej dziedzictwem, że opracowała spuściznę dziedziczki z Gladczyna, z której możemy teraz korzystać (nie tylko na Kurpiach, bo po 1945 r. badała i inne regiony!), bada historie i dziedzictwo kobiet zajmujących się kulturą tradycyjną w Polsce, a dodatkowo podzieliła się ze mną prasowymi znaleziskami nt. spółdzielni w Pniewie, choć sama przed laty myślała o zajęciu się tym tematem. Annie Weronice Brzezińskiej jestem wdzięczna za udostępnienie mi w lutym 2023 r. zapisów wywiadów z hafciarkami z Puszczy Białej, które w 2006 r. przeprowadziła Sylwia Słojkowska-Affelska. Dostarczyły ciekawych informacji. Natomiast Sylwii dziękuję za jej nieustanną pracę w regionie i odkrywanie historii i dziedzictwa Kurpi Białych, dzięki czemu mogę uzupełnić biogramy twórczyń ludowych. Zespołowi Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce jestem bardzo wdzięczna za przywrócenie w przestrzeni publicznej, w postaci wystawy czasowej, tematu przedwojennej spółdzielni, i kop motywacyjny z 2022 r., by na poważnie zająć się tematem. Dziękuję wszystkim, którzy cierpliwie odpowiadali na moje natrętne pytania, które zadawałam (i nadal będę zadawać), by dowiedzieć się jak najwięcej i z małych kawałków, takich jak wyszukiwane żmudnie relacje prasowe z międzywojnia i urywków wzmianki w literaturze, ułożyć możliwie pełny obraz przedwojennej spółdzielczości w regionie, z którego wywodzi się moja rodzina po mieczu.
Jeśli jesteś w stanie uzupełnić tę opowieść (Twoja przodkini lub Twój przodek, ktoś z rodziny, działał w przedwojennej spółdzielni w Pniewie), odezwij się! Chętnie uzupełnię opowieść o Twoją relację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz