14 lipca 2025

Wieś w mieście (8). Mokotów (Mokotowo), Królikarnia, Arkadia, Wierzbno, Henryków (Warszawa)

Pierwotnie o tej okolicy pisałam w 2023 r. w tekście o Szopach Francuskich: KLIK. Zdecydowałam się podzielić artykuł, co dzieje się często, gdy znajduję wiele materiałów, zbyt dużo, by wszystko umieścić w jednym tekście. Punktem wyjścia były nazwiska francuskich emigrantów, którzy mieszkali na terenie części dzisiejszego Mokotowa, ale uznałam, że chcę osobno zgłębić ich historię (i do tego zapraszam w linkowanym wyżej wpisie), a osobno zająć się Wierzbnem, Henrykowem oraz pobliskimi parkami Arkadią i Królikarnią z pałacem, gdzie dziś mieści się oddział Muzeum Narodowego W Warszawie. Wszystko spaja to, że od 2015 r. mieszkam w okolicy i stąd trwające od 2020 r. zainteresowanie tym terenem. Zaznaczę, że o Mokotowie w jego dawnych granicach, jako wsi, piszę ogólnie. Bardziej interesują mnie moje okolice, czyli Wierzbno, Arkadia i Królikarnia. Co można znaleźć w literaturze? Co odkryłam? Co ustaliłam? Zapraszam do lektury wpisu, w którym narrację prowadzę w sposób chronologiczno-tematyczny.

W 1367 r. po raz pierwszy w źródłach pojawia się wieś Mokotowo, której nazwa pochodzi od nazwy osobowej Mokot. Historyk Aleksander Gieysztor wskazywał, że Mokot pozostaje w związku z wyrazami mokry i moknąć. Pierwsza wzmianka o wsi byłą związana z listą wsi, które oddawały dziesięcinę parafii Zegrze w diecezji płockiej. Wieś stanowiła zaplecze gospodarcze Jazdowa, grodu poświadczonego na pewno w XIII w.

Jak pisał Zdzisław Rajewski, w 1963 r. Józef Olejnicki odnalazł w zamulisku stawu na wschód za Królikarnią miecz żelazny z XI/XII w. Aleksander Gieysztor wskazywał, że miecz wydobyto „Na gruntach Wierzbna pod Królikarnią. Andrzej Piotrowski i Agata Wójcik w 2008 r. informowali: Latem 1960 r. w stawie położonym poniżej Królikarni znaleziono fragmentarycznie zachowany miecz żelazny. Zabytek pochodzi z XI w. Przekazano go do Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie w 1962 r. Jest to jedyne tego typu znalezisko z terenu Warszawy. Możliwe, że to ślad starcia zbrojnego związanego z funkcjonowaniem grodu w Jazdowie.

Źródło: J. Głosik, Wczesnośredniowieczny miecz żelazny znaleziony w okolicach „Królikarni” w Warszawie, „Wiadomości Archeologiczne”, 29 (1963), 2, s. 222, ryc. 1, źródło kopii (dostęp 14 VII 2025 r.).

Wieś Mokotowo rozciągała się okolic współczesnego Placu Unii Lubelskiej, ul. Polnej i Alei Wyzwolenia (granica z Jazdowem) do linii ul. Żwirki i Wigury oraz Odyńca (granica z Rakowcem i Służewem), następnie do Królikarni i Szop, które opisałam tutaj: KLIK, na wschodzie do skarpy wiślanej linią współczesnej ul. Piaseczyńskiej i Belwederskiej (granica z Sielcami) i gdzieś w okolicach współczesnych Łazienek sięgała wsi Solec (od 1381 r. własność mieszczan warszawskich). W XVI w. Mokotowo liczyło 25 łanów uprawnych (ok. 20 ha dobrego gruntu). Pierwotnie wieś mieściła się wzdłuż ul. Puławskiej między Morskim Okiem i Boryszewską lub Dolną. W XIV w. wieś przeszła na trójpolówkę, a chłopów przeniesiono na prawo chełmińskie zakładające czynsz na św. Marcina (11 listopada) w wysokości 28 groszy od włóki (to tyle samo co 1 korzec mąki pszennej lub wóz siana), daniny naturalne w owsie i życie (po 13 korców), daniny zwyczajowe (po 2 kapłony, 1 gęś, 30 jajek z włóki) i rentę odrobkową (pańszczyznę) zapewne w folwarku jazdowskim w wysokości 2 dni w tygodniu i 3 tłok rocznie (trzy razy udział w doraźnych pracach sezonowych). Kmiecie z Mokotowa dostarczali żywność do Warszawy. Z mieszczaństwem warszawskim łączyły ich więzy handlowe i rodzinne. Niektórzy mokotowianie mieli działki przy ul. Senatorskiej i Długiej, czyli w mieście! W XVI w. Mokotów liczył 25 włók, w tym 3 włóki wolne od świadczeń. Jedną (mniej więcej oś ul. J. Dąbrowskiego) dysponował wójt Mokotowa, którego doposażał książę, a potem król, najczęściej wybierając mieszczan warszawskich. W czasach królowej Bony Sforzy dzierżawcą Mokotowa, a po 1531 r. wójtem był patrycjusz Jerzy Burbach. Wójtostwo przechodziło z ojca na syna do XVII w. Drugą wolną włókę w 1521 r. ostatni książęta mazowieccy Stanisław i Janusz podarowali wikariuszom kolegiaty warszawskiej. Trzecią wolną włókę kupił Jerzy Baryczka, mieszczanin królewskim. W 1527 r. król potwierdził nadanie dla niego i jego potomstwa. Włóka baryczkowska leżała wzdłuż południowego boku włóki wójtowskiej. W 1619–1620 r. Mokotów miał tylko 13 włók osiadłych, z których nadal 3 były zwolnione ze świadczeń, ale świadczenia w kapłonach, owsie, gęsiach i jajach wzrosły dwukrotnie. W 1645 r. w Mokotowie wydzielono 1 włókę wybraniecką, z której jako świadczenie wybierano jednego chłopa do służby wojskowej. W 1652 r. uprawiano 11 łanów, a w 1661 r., po potopie szwedzkim, jedynie 5. Włókę Baryczków przejęli Wołczyńscy. Wójtostwo mokotowskie zaczęto nadawać szlachcie. Opisane grunty widać na planie z 1779 r.

Wieś Mokotów w 1732 r. Źródło: Joachim Daniel Jauch, Plans des differents exercices et mouvements militaires fait par les trouppes de la couronne de Pologne et Saxonnes de Sa Maiestate le roi de Pologne et electeur de Saxe au camp de Belvedere pres de Varsovie depuis le 1 jusqueau 18 du mois d'Aoust, l'an 1732.

W 1678 r. Stanisław Herakliusz Lubomirski (1642–1702) nabył grunt zwany Zdrojem położony między częścią szlachecką Mokotowa, czyli włóką baryczkowską a rolą kmiecia Wendyka aż po granice Sielec (to obecnie teren między Królikarnią a ul. Żywnego). Najprawdopodobniej na północ od pałacu Królikarnia powstała Arkadia – park i pawilon. Lubomirski zamiennie używał określeń Pasterski Domek, Pasterska Chatka lub Arkadia, by nazwać budynek, który postawił na mokotowskiej skarpie. Był to niewielki parterowy murowany pawilon ozdobionym stiukami i malowidłami. Podobnie jak starożytni Grecy magnat kojarzył Arkadię z ubogim i smutnym krajem pastwisk oraz łąk urozmaiconych lasami. Życie w takim krajobrazie skłaniało do kontemplacji, marzeń i poezji. Tadeusz Gostyński napisał: Krajobraz rozległych łąk czerniakowskich z pasącym się bydłem, ozdobiony kępami wielkich topoli, bliski był greckiej koncepcji Arkadii. Filozoficzne napisy na domu, samotnia i pobliska kaplica — szykowany za życia grobowiec — wiązały się z koncepcją arkadyjską Rzymian”. Pawilon Arkadia powstał latem 1689 r. według projektu wybitnego architekta pochodzenia niderlandzkiego Tylmana z Gameren. Wewnątrz budynku umieszczono napis po łacinie (pol. tłumaczenie: Boga nic pragnę, do nich nie dążę, świata nie doświadczam, ludzi nie rozumiem. Dlatego choćbym tysiąc lat żył tu zamknięty, nie starczyłoby mi ich na rozważanie nędzy mojej ignorancji). Nic dziwnego, że pawilon nazywany był również Świątynią Niewiedzy lub po łacinie Ignorantiae CapellaW jednym z listów Lubomirski opisał budowlę: ściany wszystkich poetów, filozofów et illustrium sapientium konterfektami adornowałem, stropy globis caelestibus ad motum siderum, a frontospicia kaminów globis terrestribus akkomodowawszy...Nad Jeziorkiem Czerniakowskim w 1680 r. Tylman z Gameren wystawił dla Lubomirskiego drewniany pałac (dwór). Otaczały go zabudowania folwarczne. Projektując dla Lubomirskiego ujazdowski-czerniakowski zespół, architekt, uznany planista i ogrodnik, stworzył prawdopodobnie największy zespół parkowo-przestrzenny w Warszawie i okolicach w XVII w.

Arkadia i Królicza Nora na planie sprzed 1732 r. Plan Situation von der Gegend Belveder bis Villanow nebst einen Stück der Weichsel auch die Höhe bis hinter Sluzewo, Landesamt für Denkmalpfl ege Sachsen, sygn. PS M4 IV Bl-18, źródło kopii (dostęp 14 VII 2025 r.).

Stanisław Herakliusz Lubomirski zapoczątkował modę na wznoszenie na skarpie warszawskiej rezydencji, willi i dworów otoczonych ogrodami. Za czasów Izabeli Lubomirskiej w sąsiedztwie jej mokotowskiej posiadłości wille miały Elżbieta z Branickich Sapieżyna (1734–1800) i Ludwika z Poniatowskich Zamoyska (1728—1804), siostra późniejszego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.

W 1720 r. August II Sas wydzierżawił Arkadię od Teodora Józefa Lubomirskiego (1683—1745), syna Stanisława Herakliusza. Chodziło o połączenie wody spływającej z mokotowskiej skarpy z kanałami w Łazienkach, które król wydzierżawił od Lubomirskich.

W 1732 r. na szczycie cypla skarpy warszawskiej, w miejscu zwanym Króliczą Górą (na mapach jako Kaninchenberg lub Caningenberg), założono hodowlę łownych królików. Miały być celem podczas polowań urządzanych dla tych, których gościł August II Wettin, ówczesny król Polski, i które sam wyprawiał. Teren świetnie nadawał się do tego celu przez topografię i lokalizację między zamkiem w Ujazdowie a pałacem letnim w Wilanowie. Było tu wilgotno, co z jednej strony wynikało ze specyfiki ciężkich i żyznych gleb starorzecza Wisły, która była wówczas oddalona od Króliczej Nory o ok. 5 090 m, z drugiej – wzmożoną aktywnością źródeł wody z wnętrza skarpy, których szczególnie dużo było w okolicy pawilonu Arkadia, który rozbudowano w ramach przygotowań do Wielkiego Kampamentu, o czym za chwilę. Były tu kanały i rowy melioracyjne, które ciągnęły się od podnóża Króliczej Góry do Łaźni Królewskich oraz zwierzyńca i browaru królewskiego na Ujazdowie należących do króla od 1727 r.

Latem 1732 r. na polach między Króliczą Norą a Czerniakowem odbyły się manewry wojskowe, według Łukasza Przybylaka największy w dziejach Rzeczypospolitej pokaz artystyczno-militarny, który „był szeroko zakrojonym przedsięwzięciem logistycznym, inżynieryjno-budowlanym oraz wizerunkowym”. Zachowało się wiele źródeł (mapy i plany, obrazy), które ukazują wygląd królewskiej rezydencji na Króliczej Norze. Bezprecedensowa w historii sztuki ogrodowej i architektury Rzeczypospolitej miniatura królewskiej rezydencji w postaci założenia pałacowo-ogrodowego, choć przetrwała tylko do 1736 r., była „jednym z ważniejszych węzłów kompozycyjnych rozległego zespołu krajobrazowego królewskich posiadłości Augusta Mocnego w Warszawie”.

Plan przedstawiający rozmieszczenie placów manewrowych oraz obozu królewskiego Augusta Mocnego podczas Wielkiego Kampamentu w 1732 r. Joachim Daniel Jauch, W. C. Pfund, Plans des diff erents exercices et mouvements militaires executez par les trouppes de S. M. le Roy de Pologne et Electeur de Saxe au campement de Warsovie du mois Aout 1732, 1732, The Royal Collection Trust, sygn. RCIN 727038.a, źródło kopii (dostęp 14 VII 2025 r.).

Plan obozu królewskiego na Króliczej Górze opublikowany, [w:] Königlich-Polnischer und Churfürstlich-Sächsischer Hoff und StaatsCalender 1733, Leipzig 1733, s. 45. Staats-und Universitätsbibliothek Dresden, sygn. Hist. Sax.I.179-1733, źródło kopii (dostęp 14 VII 2025 r.).

Pałac, a prawdopodobnie i założenie ogrodowe mu towarzyszące, zaprojektował Carl Friedrich von Pöppelmann (16971750), współprojektant Pałacu Błękitnego w Warszawie, odpowiedzialny m.in. za późniejszą przebudowę wschodniej fasady Zamku Królewskiego oraz Pałacu Saskiego. Jak pisał Łukasz Przybylak, Niewielki, dwukondygnacyjny pawilon mieścił w swoim wnętrzu zarówno prywatne apartamenty królewskie, jak i rozległą salę biesiadną z otwartą galerią. Widok z galerii pawilonu posadowionego na wysokości 107 m n.p.m. obejmował nie tylko dwa place manewrowe sięgające brzegu Wisły, ale także cały okołowarszawski odcinek jej doliny. Pawilon poprzedzony został ozdobnym ogrodem, którego główną dekoracją, oprócz parterów gazonowych, były drzewka pomarańczoweWykorzystano dwutarasowe ukształtowanie skarpy, układającej się w malowniczy cypel otoczony z trzech stron jarem. Na skraju cypla zorganizowano pawilon królewski  (tzw. Pavillon de Belvedere) z niewielkim dziedzińcem i kompleks zabudowań gospodarczych (dwa pawilony odwachu przy wejściu na teren obozowiska królewskiego, dwa pawilony kuchenne, czyli kuchnia oraz ciastkarnia z winiarnią) i reprezentacyjnych (dwa boczne pawilony oficjeli połączone ze stajniami, dwa pawilony dam dworu). Na jarem przerzucono most, przed nim oraz przy parkanie postawiono po dwa budyneczki. Teren wraz z dolnym tarasem i sadzawką ogrodzono. Postawiono pawilony dla gości, pomieszczenia dla służby i zwierząt oraz magazyny. Założenie wpisywało się w popularny wówczas typ rezydencji entre cour et jardin (pomiędzy dziedzińcem a ogrodem).

Johann Samuel Mock, Kampament wojsk polskich, saskich i litewskich w Czerniakowie 31 lipca–18 sierpnia 1732 r., 1732 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Widok na pawilon królewski Augusta Mocnego na Króliczej Górze: po lewej elewacja zachodnia (ogrodowa) , z prawej elewacja z galerią i trybunami po stronie wschodniej. Joachim Daniel Jauch, W.C. Pfund, Plans des diff erents exercices et mouvements militaires executez par les trouppes de S. M. le Roy de Pologne et Electeur de Saxe au campement de Warsovie du mois Aout 1732 [1732], Sächsische Landesbibliothek – Staatsund Universitätsbibliothek Dresden, sygn. Mscr. Dresd.J.20, karta10r, źródło kopii (dostęp 14 VII 2025 r.).


Widok z góry na pawilon królewski i ogrody na Króliczej Górze. Rys. Łukasz Przybylak, 2021 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Przekrój podłużny A–A’ przez założenie ogrodowe w polowej kwaterze królewskiej Augusta Mocnego na Króliczej Górze. Rys. Łukasz Przybylak, 2021 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Przekrój poprzeczny B–B’ przez obóz królewski Augusta Mocnego na Króliczej Górze z widokiem na kwaterę królewską. Rys. Łukasz Przybylak, 2021 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Rys. Łukasz Przybylak, 2021 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Na górze: przekrój poprzeczny C–C’ przez przedogród w polowej kwaterze królewskiej Augusta Mocnego na Króliczej Górze; na dole: przekrój podłużny A–A’ przez rezydencję polową Augusta Mocnego na Króliczej Górze. Rys. Łukasz Przybylak, 2021 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Po 1736 r. przetrwało drewniane ogrodzenie założenia i drewniany most na jego osi głównejPo śmierci Augusta II Sasa przywrócono pierwotną funkcję obszaru, czyli gospodarstwo specjalizujące się w hodowli łownych królików. Boczne pawilony murowane, w  czasie Wielkiego Kampamentu zajmowane przez marszałka nadwornego koronnego Jana Klemensa Branickiego (pawilon południowy) i tajnego radcy królewskiego Heinricha von Brühla (pawilon północny), do  1763 r. były domami mieszkalnymi królewskiego myśliwego i  gajowego. Pawilony boczne dawnej kwatery królewskiej przetrwały do 1791 r. jako ruina. Współcześnie reliktami dawnej kwatery Augusta Mocnego są południowa rampa ziemna umożliwiająca wejście na szczyt wzgórza oraz analogiczne rampy wschodnie, które na przełomie XVIII i XIX w. stały się ramami murowanego tarasu ogrodowego z grotą. Wiemy też, że rezydencję na Króliczej Norze dekorowały takie same kubły z roślinami egzotycznymi, jak odtworzone w 2015 r. w Ogrodzie Wilanowskim dębowe pojemniki malowane w biało-zielone ukośne pasy.

Z lewej wyposażenie salonu ogrodowego na tarasie górnym przy pałacu w Wilanowie na obrazie Bernarda Bellotta (Canaletto) Pałac w Wilanowie od strony ogrodu — 1776, z prawej odtworzone pojemniki na cytrusy w ogrodzie zamku w Wilanowie, fot. Łukasz Przybylak. Źródło (dostęp 14 VII 2015 r.).

W II poł. XVIII w., gdy oba parowy otaczające zwierzyniec Królicza Nora połączono wąwozem, powstała fosa otaczająca niewielki drewniany niezachowany do dziś pawilon. Na wschód od głównego budynku wykopano prostokątną sadzawkę, która łączyła się ze strumieniami biegnącymi do Łazienek. Zachodnia granica parku sięgała współczesnej ul. Puławskiej, zaś pierwotnie przechodziła  zapewne obecną ul. Wielicką. W II poł. XIX w. wzdłuż Królikarni wytyczono trakt służewski.

W 1764 r. Stanisław August Poniatowski wykupił Arkadię, która weszła w skład królewskiego folwarku. Poniatowski nadał grunty folwarczne Wojciechowi Jakubowskiemu, brygadierowi wojsk francuskich. W latach 17731801 stworzył on posiadłość nazwaną Pod Wierzbą lub Wierzba. Może stąd pochodzi nazwa Wierzbno, która dziś określa osiedle na terenie dzielnicy Mokotów, skoro Aleksander Gieysztor pisał, że notowane w średniowieczu Wierzbno leżało raczej w okolicach Liwca. Posiadłość znajdowała się między Królikarnią a włókami wójtowskimi, na których w XVIII w. urzędowała księżna Izabela (właśc. Elżbieta, 17361816) z Czartoryskich Lubomirska, żona wnuka wspomnianego wcześniej Stanisława Herakliusza Lubomirskiego. Zatrzymajmy się chwilę przy niej, bo związane jest z nią określenie, które często, ale błędnie, podawane jest jako wytłumaczenie pochodzenia nazwy dzielnicy Mokotów. Miejsce to zainteresowało mnie również jako jedno z pierwszych polskich założeń krajobrazowych i przykład rozwoju sztuki ogrodowej, która dotarła do Rzeczypospolitej z Europy Zachodniej. Na ziemiach polskich popularyzowały ją głównie energiczne kobiety z kręgów arystokratycznych. Piszę o tym, ponieważ intersujące mnie południowe sąsiedztwo dawnej Warszawy przez wieki miało rolniczy charakter i stanowiło zaplecze gospodarcze miasta, o czym pisałam m.in. w tekście o Szopach Niemieckich: KLIK i ich kolonii: KLIK, Szopach Polskich: KLIK i folwarku Nowy Sad: KLIK.

Plan ogrodów, budowli, cegielni, pól i łąk w Mokotowie, J. O. Xiężnej J-mci z Czartoryskich Lubomirskiej, 1779 r. Źródło: Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Zbiór Kartograficzny, sygn. 502-3.

Plan zabudowań i ogrodu na Mokotowie, 17951815 r. Źródło: Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Zbiór Kartograficzny, sygn. 356-12.


W latach 1772–1774 według projektu architekta niemieckiego pochodzenia Efraima Szre
gera (Ephraima Schrögera, Schroegera) w Mokotowie powstał klasycystyczny pałacyk – piętrowa willa. Prawdopodobnie budynek wystawiono na miejscu zniszczonego dworu mieszczanina i warszawsko-gdańskiego kupca Jerzego Burbacha, który powstał w XVII w. To w nim latem 1611 r. Burbach gościł cara Wasyla i kniazia Dymitra Szujskich, jeńców królewskich. Willę ustawiono w centrum regularnego ogrodu z folwarkiem zaprojektowanego przez Szregera. Możliwe, że Lubomirska chciała mieć podobną rezydencję co jej bratowa Izabela z Flamingów Czartoryska, żona Adama Czartoryskiego, która w 1770 r. nabyła Powązki. Jeszcze w 1775 r. dzierżawcą dziedzicznym tej ziemi był Kłopocki, podczaszy rawski. Odstąpił prawa dziedziczne nowym właścicielom, czyli Lubomirskim, w 1779 r. Pochodzący z Niemiec architekt Simon Gottlieb (Szymon Bogumił) Zug powiększył i przekształcił założenie ogrodowe w stylu romantycznym, projektując pawilony parkowe. Lubomirska nazwała tę posiadłość Mon coteau (fr. moje zbocze, wzgórza). Wojciech Wincenty Wielądko w 1783 r. pisał, że w Mokotowie uprawiano ogórki, rzodkiew, arbuzy, melony, szparagi, groch, sałatę. Były tu sady. Rosło wiele kwiatów. Rabaty obsadzano lawendą i bukszpanem. W dolnym ogrodzie, pośród naturalistycznie zorganizowanej roślinności, umieszczono ptaszarnię, holendernię, mleczarnię, salon w ogrodzie, oranżerię, pasiekę, chińską altankę, rybarnię, domek dla łabędzi, domek ogrodnika, pustelnię, mostki, grotę w ogrodzie, kaskady, zdroje oraz... sarkofag J.J. Rousseau. Obszar zaprojektowano tak, by wykorzystać walory widowiskowe, opierając się na elementach systemu wodnego. Później posiadłość zmieniała właścicieli, o czym można przeczytać w tekście Adriana Sobieszczańskiego.

Pałac Lubomirskiej na obrazie Bernardo Belotto (Canaletto) Widok łąk wilanowskich, 1775 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Pałac w Mokotowie ok. 1806 r. na rycinie Jana Zachariasza Freya. Źródło (dostęp 15 VII 2023 r.).

W 1775 r. księżna Izabela Lubomirska nabyła Królikarnię od pierwszego ministra Augusta II, hrabiego Heinricha von Brühla. W 1778 r. od Lubomirskiej folwark zakupił Włoch, hrabia Carl de Valery-Thomatis, szambelan Stanisława Augusta Poniatowskiego i dyrektor teatrów królewskich. Wybudował rezydencję w typie podmiejskiej willi. Liczył, że król podda się po bezskutecznych próbach poprawy klimatu swojej rezydencji w Łazienkach i kupi Królikarnię. Ostatecznie Poniatowski zmeliorował Łazienki, a Królikarnia pozostała w rękach Thomatisa. Obsadził willę włoskim winogradem. Mniejsze budynki postawiono w 1779 r. Zachowały się oficyny stojące przy ul. Puławskiej, z których jedna, zwana domkiem administracyjnym (południowo-zachodni narożnik posesji) przez wiele lat mieściła siedzibę Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. Dwie oficyny (obie miały izby mieszkalne na piętrze oraz wozownie i stajnie na parterze) należą do szpitala. Nie przetrwał kurnik. Zachowała się jednak ulokowana przy wlocie do północnego wąwozu kuchnia, budynek na planie koła, od strony wąwozu trzykondygnacyjny, a od strony dziedzińca jednokondygnacyjny. W Królikarni były też: cieplarnia, obora, mieszkanie ogrodnika, dwa młyny i browar. Pałac zbudowano w latach 17821786. Thomatis rozszerzył tereny Królikarni za trakt w stronę Służewca, do drogi na Piaseczno. Przy willi, zwanej Królikarnią, Thomatis wykopał dwa stawy i urządził na sposób włoski rozmaite zabawy, gondole, hafy zaprowadził, kioski i huśtawki powystawiał. Potem spraszał do siebie gości i po pańsku ich podejmował, tak, iż przejażdżki do Królikarni w modny weszły zwyczaj. Król Stanisław August i mnóstwo osób z Warszawy często tutaj bawili. Wieczory muzykalne, tańce, ognie sztuczne, obiady i bale sprawiane przez właściciela, licznych zwabiały widzów i słynęły w stolicy. Zjeżdżano więc tłumnie (...). W letniej tedy porze gwarno i ludno było tutaj. Królikarnia wraz z mokotowskim pałacem Izabeli Lubomirskiej i Łazienkami Królewskimi tworzyła pas rezydencji malowniczo położonych wzdłuż skarpy warszawskiej.



Co więcej dla tych, którzy nie należeli do towarzystwa zaproszonych, Francuz Tognion [według innej wersji Tognon – przyp. M.W.K.] założył w Królikarni traktyjernię w 1783 r., w której wszystkiego dostać było można za pieniądze. Zapewne do jej pozostałości odnosi się poniższa relacja prasowa o mieszkaniach w królikarni do wynajęcia.

Relacja o mieszkaniach do wynajęcia w Królikarni, 1835 r. Źródło: Archiwum Państwowe w Warszawie, Zbiór Korotyńskich, Mokotowska Królikarnia, park i pałac [1835–1938], k. 13 (dostęp 14 VII 2025 r.).

W lipcu 1794 r. po bitwie pod GołkowemRaszynemBłoniem Tadeusz Kościuszko umieścił polskie wojska obronne pod Mokotowem. W obozie przebywał aż do wyjazdu pod Maciejowice w dniu 5 X 1794 r. Okolice Królikarni, gdzie stacjonował Kościuszko, wysunięto przed linię obrony i silnie umocniono. Umieszczono tu artylerię. Z punktu urządzano wypady na Augustówkę, Kępę Zawadowską, Zbarż i Wilanów. W czasie powstania zniszczono znajdujące się na terenie Królikarni browar, cegielnię, karczmę, młyny, stodołę, szklarnię, ogrodzenie oraz sporą część wyposażenia pałacu, który splądrowano.

Obrona Warszawy w 1794 r. Źródło: Dzieje Mokotowa, red. J. Kazimierski, R. Kołodziejczyk, Ż. Komarowa, H. Rostkowska, Warszawa 1972.


Po upadku Rzeczypospolitej dobra Wierzba z dworem Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej (17781837) przejął radca rejencyjny, pruski urzędnik Karl Gottlieb Jonas (prawd. 1770–1807). Od 1798 r. był komisarzem sprawiedliwości przy Rejencji Departamentu Prus Południowych w Warszawie. Po jego śmierci folwark na prawie wieczystej dzierżawy odziedziczyła żona Katarzyna Antonina ze Schroderów (17761860). W 1815 r. wyszła za mąż za płk. Józefa Longina Sowińskiego. Mieszkali w Warszawie przy ul. Miodowej 487, a czas wolny spędzali w Wierzbnie. W 1822 r. Sowińscy mieli kłopoty finansowe i wystawili majątek na sprzedaż. Folwark Wierzbno na licytacji kupił płk. Ludwik Rajmund Mitton (ok. 1769–1831), urodzony w Neuchateuil (zapis z aktu metrykalnego) we Francji (dziś Neuchâtel w Szwajcarii) syn Mikołaja i Antoniny z domu niewiadomey. W 1822 r. Mitton był sekretarzem wielkiego księcia Konstantego, a w 1836 r. dowódcą drugiej lekkiej baterii konnej artylerii armii Imperium Rosyjskiego. Był też teściem wiceadmirała Pawła A. Kołzakowa, adiutanta wielkiego księcia Konstantego, autora pamiętników z powstania listopadowego opublikowanych w 1873 r.

Źródło: „Kurjer Warszawski”, 1827, 264, s. 1120.

Źródło: „Kurjer Warszawski”, 1828, 143, s. 597.

Źródło: „Wiadomości Handlowe”, 1830, 62, s. 306.

Źródło: „Kurjer Warszawski”, 1832, 128, s. 660.

Źródło: „Kurjer Warszawski”, 1833, 124, s. 662.

Źródło: „Kurjer Warszawski”, 1841, 250, s. 1196.

Źródło: „Kurjer Warszawski”, 1845, 69+dod., s. 7.

Jak pisał Aleksander Kraushar, Rodzina Mittonów zajmowała pałacyk w Wierzbnie, dochody zaś ciągnęła z dóbr, a między niemi i z karczmy przy trakcie Piasecznińskim (...) stojącej, którą w roku 1830 zarządzał (...) pachciarz [dzierżawca, Żyd – przyp. M.W.K.], Szanel, wyrabiający słynne w stolicy gomółki [ser – przyp. M.W.K.]Joachim Lelewel opisał wnętrze austerii: W małej karczemce ciasna izdebka była podówczas mieszkaniem wielkiego księcia i małżonki jego, który dni parę wprzódy rządził królestwem i wielu guberniami. Izdebka o jednem okienku, stało w niej łóżko, kanapka, krzesło, stoliczek i stołek, a w przestrzeni zaledwie parę kroków uczynić było można.

Po śmierci Carla Thomatisa (1807) pałac Królikarnia przeszedł na własność jego dzieci: Wiktora, pułkownika wojsk rosyjskich, i Karoliny (po mężu Węgierskiej). Za Księstwa Warszawskiego w pałacu istniał lazaret dla żołnierzy napoleońskich. W dniu 1 VI 1809 r. był tu Julian Ursyn Niemcewicz, który wraz z przyjaciółmi obserwował atak oddziałów polskich na Wilanów. W 1816 r. Thomatisowie, którzy nie mieszkali w kraju, sprzedali Królikarnię wojewodzie wileńskiemu Michałowi Hieronimowi Radziwiłłowi z Nieborowa, za 155 tys. złotych polskich. Książę wielki miłośnik obrazów i numizmatów, umieścił je w tym pałacu i często w nim mieszkał.


Odrys planu Królikarni (1800 r.). Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-P-4949 (dostęp 14 VII 2025 r.).

Odrys planu Królikarni (1804 r.). Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-P-4950 (dostęp 14 VII 2025 r.).

Odrys planu Królikarni (1806 r.). Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-P-4951 (dostęp 6 IV 2024 r.).

W noc listopadową 1830 r. wielki książę Konstanty zebrał wierne sobie wojska na Wierzbnie i zajął pałac Mittona. Nocą przeniósł się do stojącej naprzeciwko karczmy. W pałacu pozostał główny sztab wojsk rosyjskich. Ponownie Kraushar: Oddziały wojsk, towarzyszące Wielkiemu księciu, szukając pożywienia i przytułku, zaczęły się dopuszczać nadużyć, których ofiarą padł pałacyk pani Wąsowiczowej w Mokotowie. Wielki książę dał bezzwłocznie polecenie schwytania głównych sprawców, których sądem polowym bezzwłocznie na rozstrzelanie skazano, lecz wódz naczelny karę tę złagodz. Wielki książę Konstanty nakazał przeprowadzić przez Królikarnię kanał odprowadzający ścieki.



Wróćmy do Mittonów. Ludwik Rajmund Mitton ze związku z Petronelą z Matray'ów primo voto Terry (ok. 17731822) miał synów Ludwika i Aleksandra. Ten drugi w 1836 r. został podany jako małoletni spadkobierca majątku Wierzba lit. A pozostający pod opieką Józefa Augustynowicza. Do 1838 r. majątek dzierżawiła Karolina z Górskich Skarbek (prawd. 1780?), żona hrabiego Józefa Skarbka.

W 1840 r. Ludwik Rajmund Mitton wynajął teren z pałacem lekarzowi Ludwikowi Sauvanowi. W 1842 r. na terenie dzisiejszego stadionu KS „Warszawianka” Sauvan otworzył zakład hydroleczniczy, ponieważ odkrył tu lecznicze źródła. W 1846 r. majątek o łącznej powierzchni ok. 70 mórg wystawiono na licytację. Dekadę wcześniej tak opisano pałac: Pałac w pizę na podsumowaniu z cegły paloney stawiany, o jednym piętrze gontami czerwono malowanemi pokryty, oficyna w połowie murowana, w połowie drewniana, oficyna w słupy drewniane stawian, domek mały, w których kuchnia angielska z piekarnią w pizę stawiana, stodoła w pizę stawiana o dwóch klepiskach, tyluż wierzejach i trzech sąsiekach, obok tey jest budynek, także w pizę na podsumowaniu, na skład sprzętów przeznaczony, na górze śpichrz o dwóch przegrodach, przy stodole jest wystawa a dwóch słupach, pod którą manasz do młócarni, folwark w pize postawiony z wystawą, holendernia w pizę stawiana, karmnik, stajna z cegły murowana, wszystko gontami kryte. Do majątku należała też karczma Wierzbno, wielki sad fruktowy przerzynany alejami drzew owocowych i dzikich (w sadzie było ok. 1000 sztuk drzew rodzajowych i ok. 600 w szkółce), dwa źródła, sadzawka z kaskadą oraz kanał, dwie pompy i cztery mosty, oficyna, stajnia o dwóch wierzejach oraz dwie piwnice. Kolejnymi właścicielami pałacu i dóbr ziemskich byli: Adam Karol hrabia Grabowski (1797ok. 1875 lub 1876), George Fanshave, o którym opowiem w dalszej części wpisu, następnie wspólnie Wacław Mańkowski (1850–1909), Adam i Bronisław Popławscy oraz książę Paweł Adam Maria Woroniecki (1856–1922).

Podpis Rajmunda Mittona, 1823 r.

Pałac Mittona ok. 1890–1900 r. Źródło: J. Kasprzycki, Korzenie miasta. Warszawskie pożegnania, t. 4: Mokotów i Ochota, Warszawa 2004.

W 1842 r. w „Gazecie Powszechnej” informowano o otwarciu zakładu: Zakład leczenia zimną wodą na wzór istniejącego w Grefenburgu urządzony, a patentem wyłączności przez Rząd obdarzony, otworzonym zostanie bez zawodu w dniu 19 kwietnia (1 maja) r. b. we wsi Wierzbnie, między Mokotowem a Królikarnią w odległości wiorst 2 od Warszawy, w okolicy najpiękniejszej. Budowle nowe, woda źródlana, takiej temperatury jak w Grefenburgu; ilość źródeł dostarczających 2 razy więcej wody niżeli potrzeba na wszelkie kąpiele; 8 spadowych i deszczowych kąpieli, spadających z wysokości 13 stóp, urządzonych jednak w takim sposobie, iż siłą uderzenia równają się tak najsłabszym jak najmocniejszym w Gerfenbergu: wszelkie wygody co do jedzenia i mieszkania, zastosowane do tego sposobu leczenia, przy pomocy lekarza biegłego mogą przynieść skutek najpożądańszy bez odbywania dalekich podroży, które oprócz kosztu inne pociągają za sobą w wyjeździe kłopoty. Koszt pojedynczego mieszkania przyzwoicie umeblowanego z łóżkiem żelaznem i materacem wraz z ceną kąpieli w wannach i spadowych, tudzież stołu, usługi i leczenia, obrachowany jest łącznie mniej więcej na rubli sr. 50 miesięcznie od jednej osoby. Urządzone są także i mieszkania z 2ch, 3ch i 4ch pokojów złożone i osobną kuchnią, tudzież piwnicą opatrzone, stajnie zaś na 40 koni i wozownie na 25 pojazdów, dla przybywających z prowincyj, są przygotowane. Znaczna już liczba mieszkań jest zamówioną; pozostałe zamówić można listownie franko, pod adresem doktora medycyny Sauvan (Sowan), mieszkającego przy ulicy Senatorskiej Nro 471, idąc do Resursy w prawym pawilonie na I piętrze. W Wierzbnie między Mokotowem i Królikarnią w budowlach oddzielnych od układu leczenia zimną wodą, są do wynajęcia mieszkania letnie rozmaite, a mianowicie złożone z 2ch, 3ch lub 4ch pokoi z osobnemi kuchniami i piwnicami. Takowe mieszkania służyć mogą nie tylko dla osób nukających przyjemności pobytu letniego na wsi, lecz i dla chorych na piersi, lub takich, którym użycie wód mineralnych naturalnych przepisanem zostało. Znajdą bowiem obok skutków wiejskiego pobytu pomyślnych dla zdrowia, wszelkie wygody do ich potrzeby zastosowane, mianowicie zaś stół zdrowy, mleko, świeżego udoju i serwatkę tudzież kąpiele i soki wyciśnięte ze świeżych ziół. Każdy radzić się może bądź lekarza kierującego miejscowym Instytutem zdrowia, bądź zwyczajnego swego lekarza. Znaczna część mieszkań letnich już wynajętą została;. pozostające obejrzeć i wynająć można miesięcznie lub na cale lato od W. Traytiera nadzorcy Instytutu, w Wierzbnie zamieszkałego.

W 1854 r. tak pisano o zakładzie hydrologicznym Sauvana: Na wysokim lewym brzegu Wisły, około 31/2 wiorst od Warszawy położone Wierzbno, od dawna już u Warszawian słynie świeżem i zdrowem powietrzem. Każdego lata znaczna liczba mieszkańców wynosi się tu z miasta, aby używać tego cudu natury, zepsutego w mieście kurzem ulic i wyziewami ścieków i kanałów. Sam pobyt letni w Wierzbnie, wystarczał często do uleczenia wielu chorób nerwowych i piersiowych, opierających się lekarstwom, z powodu ciągłego zgubnych przyczyn działania. (...) Ale czego dawniej nie wiedziano, a co odkrył Dr. Sauvan, to, że Wierzbno posiada źródło, którego woda jest typem naturalnego napoju, naturalnem na rozmaite choroby lekarstwem. Woda ta, stałą temperaturę od 7 do 8 stopni ciepła utrzymująca, jest nadzwyczajnie czysta, smak ma bardzo przyjemny, ożywiający, z powodu znacznej ilości rozpuszczonego w niej powietrza. W nadzwyczajnej nawet ilości wypijana, nigdy nie obciąża żołądka, źle szybko się absorbując, również szybko wydziela się przez skórę i nerki.

Rycina z 1888 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Rycina z 1888 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Rycina z 1888 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

W prasie relacjonowano: Miejsce to, jedno z najpowabniejszych w okolicy, z dawna cel letnich wycieczek mieszkańców Warszawy, miłujących świeże powietrze, piękne widoki na Wisłę, Łazienki, Czerniaków, na błonia i gaje zawiślańskie — posiada źródła przewybornej wody, nadzwyczaj czystej, bardzo przyjemnego i orzeźwiającego smaku. Miejsce ulokowane w pobliżu grójeckiej kolejki wąskotorowej (więcej o niej w tym wpisie: KLIK) było popularnym letniskiem. Powstało tu osiedle drewnianych willi letniskowych. Kuracjusze mogli pić wody lecznicze, brać kąpiele i natryski. Polecano chodzenie boso po trawnikach i wspinaczkę po zboczu skarpy, nawiązując do nowatorskich wówczas metod proponowanych przez ks. Kneippa (spacery boso po rosie) i dr. Priessnitza (wynalazcy prysznica; proponował okłady, brodzenie w wodzie po kolana i gwałtowne oblewanie wodą z wiader). W przewodnikach po Warszawie i okolicach pisano, że cieków wodnych było w tej okolicy pełno, pojawiały się jako okresowe wysięki, a woda była bardzo smaczna.


Doktor medycyny Aleksander Ludwik Sauvan urodził się w Warszawie ok. 1795 r. Był synem Dawida i Marii (Marianny) z Danielskich (ok. 17811825) małżonków Sauvanów. Ojciec lekarza wyemigrował z Francji na ziemie polskie. Aleksander Ludwik Sauvan miał siostrę Juliannę Anielę (ur. ok. 1797 r.), w 1826 r. wydaną za referenta Rady Stanu Antoniego Maciejowskiego, matkę Ignacego Maciejowskiego, urodzonego w 1827 r. W 1827 r. Aleksander Ludwik poślubił Ludwikę Dmuszewską, córkę Ludwika i Konstancji z Pięknowskich. Małżeństwo skończyło się rozwodem. Ludwik Sauvan zmarł 11 IV 1843 r.

Grób na Powązkach, w którym pochowany jest Ludwik Sauvan (kwatera 4, rząd 1, 2, grób 16), 2020 r. Fot. Krzem Anonim, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Zakład po śmierci Sauvana prowadziła jego córka Natalia Konstancja (18201894), która w 1847 r. wyszła za mąż za Bolesława Wenantego Wysiekierskiego.

Natalia Konstancja Wysiekierska z Sauvanów. Rycina z 1894 r. Źródło (dostęp 16 VII 2023 r.).

W prasie często pisano o Wierzbnie, zachęcając do wyjazdów z Warszawy za miasto, np. w 1843 r. przygotowano tak co do upiększenia miejsca w ogólności, iako też dla udogodnienia mieszkań dla odbywających kuracje i używających tylko wiosennej pory, roskosze, oraz założenie dogodniej i oszczędnej restauracji, do której przyjęto bardzo dobrą Kucharkę Wiedeńkę (...), najprzezorniej Administracją i służbę urządzono; w restauracji każdego czasu wszelkiego gatunku pokarmów i napoiów dostać będzie można; utrzymuiąy restaurację, za dobroć potraw i trunków, umiarkowaną cenę, czystość i przyzwoitą obsługę, zaręcza (...). Rok później relacjonowano czas wolny za miastem: Szczególniej do Wierzbna wiele wybiera się na ślicznie i wygodnie urządzone mieszkania. Urządzona tamże Restauracja i bieg stały omnibusów, wygodę miejscową i stosunki z miastem zapewniają. Wierzbno iest miejscem ustronia, ale nie samotności. Dla pomnożenia wygód, urządzone tamże zostały kąpiele. W Wierzbnie szczególnie chętnie nasycano się widokiem ślicznych okolic ożywiających się po okropnym wylewieWierzbno stało się ogólnodostępnym parkiem. Pozostałością dawnej historii okolicy była nazwa ul. Wierzbińskiej – w latach 50. XX w. zmieniono ją na Okolską.



W 1853 r. zakład hydroleczniczy przejął Jan Matecki. Tak naprawdę nazywał się Napoleon Adam Matecki. Urodził się we wsi Niemierzewo w Wielkim Księstwie Poznańskim ok. 1814 r. Był synem Wojciecha i Aleksandry z Kosickich małżonków Mateckich. W 1859 r. w Warszawie wziął ślub z guwernantką Karoliną Zawadzką, pochodzącą ze wsi Koźliszki w guberni augustowskiej. Urodziła się ok. 1824 r. z Kacpra i Barbary z Frendynów małżonków Zawadzkich. Niestety rok po ślubie Karolina Matecka zmarła.


Zainteresowanie zakładem i okolicą było duże. W 1854 r. w Kurierze Warszawskim” można było przeczytać, że Liczba osób na zebraniach Sobotnich w Wierzbnie, zawsze dostateczną bywa. Chorzy, a raczej używający w tamecznym zakładzie P. Mateckiego, kuracji wodnej, gromadzą się dla własnej rozrywki; zaś zdrowi, już to krewni, już przyjaciele i znajomi pierwszych, dla towarzystwa kurujących się, i łącząc się wspólnie w jedno grono, przepędzają przyjemnie chwile. Tak też było i podczas Wczorajszej Soboty, zwłaszcza gdy jaśniejąca w całym blasku pogoda, dozwoliła niektórym osobom przybyć i z Warszawy. Bawiono się wybornie, przy odgłosie muzyki P. Kuhna, ale tylko stosownie do przepisów wodnych, do północy. Uprzejmość gospodyni zabawy W. Stanisławowej Jasińskiej i ochoczość dobranych gospodarzy, to jest PP. Ziemińskiego i Xawerego Wołowskiego, zwłaszcza gdy miasto przepychu w strojach, jaśniała zupełna skromność, tak jak w miejscu żeny, najzupełniejsza szczerość i otwartość, podwyższały o stokroć tę przyjemną rozrywkę, czyniąc ją ciągle pełną życia i zajęcia. W 1857 r. Wierzbno (...) znalazło (...) większą ilość niż lat zeszłych kurujących się, którzy pod każdym względem zadowoleni, zakład P. Mateckiego opuszczają. Piękne i nadobne położenie stawiają Wierzbno na równi z podobnemi zagranicą zakładami.


W kolejnej dekadzie sytuacja zaczęła się komplikować. Oto co można było przeczytać w 1865 r. Tygodniku Ilustrowanym” o zakładzie hydroleczniczym w Wierzbnie: Za ostatnią naszą bytnością pytaliśmy się o ich [kuracjuszy  przyp. M.W.K.] liczbę: tylko trzech jeszcze pozostało wiernych hydropatyi, reszta znikła, zawierzywszy zakładom zagranicą utworzonym albo też powróciwszy do dawnych aptecznych środków, które ciągle z zimną wodą otwarty bój prowadza. O tej niefortunnej doli hydropatycznego zakładu w Wierzbnie opowiadał nam stary tameczny posługacz, który część życia przepędził na wycieraniu ostremi prześcieradłami po zimnej kąpieli chorych powierzonych jego pieczy, lub na obwijaniu ich w koce, jak dzieci w pieluchy. (...) Ludzie głupieją widoczni, już nawet wodzie nie wierzą. Jak kto ma wypić cztery nędzne kufelki, to już krzyczy w niebogłosy, a pod dusze nikt iść nie chce, jakby to było coś tak strasznego. Czy uwierzy pan. że byli u tacy, co się prosili potajemnie, żeby im wody przygrzać trochy? Reporter zapisał: zakład w Wierzbnie istniejący jednoczy w sobie wszelkie pożądane w takich razach warunki. Bo i powietrze świeże, i przechadzka przyjemna, i woda czysto zdrojowa, nieustępująca pewnie żadnym niemieckim źródłom. A dokoła zakładu pobudowane mieszkania wygodne, gustowne nawet. Wszakże pożądanem byłoby staranniejsze utrzymanie ogrodu, którego mniejsza część zaledwie w należytym znajduje się porządku.

W literaturze można znaleźć informację, że placówkę hydroleczniczą zamknięto w 1866 r. Jednak już 4 lata wcześniej Matecki ogłaszał w prasie koniec działalności. „Tygodnik Lekarski donosił wówczas: Pomimo dosyć znacznego napływu chorych w początku istnienia tego zakładu, przedsiębiorca nie zdołał tak się urządzić, by trwały byt mu zapewnić, i zdaje się, że niedostateczne korzyści materyalne, nie dozwoliły mu dłużej zajmować się sztuką pseudolekarską. P. Matecki nie był lekarzem, ale też nie posiadał zdolności wpajania swego systemu jak jego nauczyciel, pomimo, że sam przykładem i wiarą utrzymać go się starał. Racyonalny lekarz mógłby z tych samych materyałów kwitnący i pożyteczny utworzyć tu zakład.

Źródło: „Kurjer Warszawski”, 1862, 83+dod., s. 473.

W okolicy pozostały zabudowania, które stały się letnimi mieszkaniami osób z Warszawy. W 1896 r. w Kuryerze Codziennym pisano: Stawy i kanały parku Łazienkowskiego (...) były zasilane wodą ze stawów mokotowskich, to zaś zasilały źródła w Wierzbnie i Szopach Polskich. Obecnie komunikacya wodna pomiędzy parkiem Łazienkowskim a Mokotowem została przerwana zupełnie po zasypaniu kanału przecinającego szosę belwederską. Most drewniany do kolei wilanowskiej równoległy do murowanego na szosie został rozebrany i zastąpiony przez groblę. Wody w stawach mokotowskich bardzo mało przybyło, prawdopodobnie stawy to zupełnie wyschną, o ile nie zostaną uporządkowane źródła w Wierzbnie, ginące obecnie w błotach okolicznych. Źródła w Szopach Polskich są także nieuporządkowaneMimo tego jeszcze w 1931 r. w Expressie Porannym pisano: Henryków jest wielce nieszczęsny. Za dużo posiada wody. Domy tam się znajdujące, stałe są zalewane przez podskórną wodę. Nic więc dziwnego, że zawiązała się dobrowolnie spółka wód na dla odwodnienia terenów na Henrykowie, leżących w obrębie 16 komisariatu.

Zakład hydroleczniczy Sauvanów i Mateckiego upamiętnia uliczny zdrój wodociągowy z odlanymi z brązu płaskorzeźbami syrenki i trytona (zwanego też delfinem) na rogu ul. Puławskiej i Dolnej. Zbudowano go w 1924 r. dzięki dr. Stanisławowi Stypułowskiemu, ówczesnemu kierownikowi ośrodka zdrowia na Mokotowie.


Zdrój w 1938 r. Źródło: Przedwojenny Mokotów. Najpiękniejsze fotografie, red. T. Pawłowski, Warszawa 2016.

Zdrój w 2019 r. Fot. Ryszard Mączewski. Źródło (dostęp 16 VII 2023 r.).

Nazwisko Matecki pojawia się w 1902 r. w relacji o sprzedaży miastu 107 mórg ziemi w Wierzbnie. Jest to jednak inż. Kazimierz Matecki (18551913), który opiniował ofertę i nie był spokrewniony z właścicielem zakładu leczniczego.


Zakład hydroleczniczy w Wierzbnie nie był jedynym na skarpie. Tworzono tu liczne sanatoria, których pozostałością jest np. budynek przy ul. Dolnej 42. W latach 30. XX w. posesję połączono z I Miejskim Ośrodkiem Zdrowia przy ul. Puławskiej 91. Istniał tu azyl „Marjówka dr. Piotra Pręgowskiego dla nerwowo chorych. Kazimierz Zieliński stworzył ośrodek przy ul. Górskiej. Zatrudniał kilku neurologów, a konsultantem był dr Bronisław Taczanowski, naczelny lekarz szpitala św. Jana Bożego. Budynki lecznicy po II wojnie światowej stały się podstawą szpitala przy ul. Stępińskiej rozbudowanego w latach 70. XX w. Przy ul. Puławskiej róg Willowej ośrodek złożył ordynator szpitala na Czystem, neurolog dr Edward Flatau.

Wyobrażenie, że Mokotów ma dobre powietrze, jest cichy, leczniczy i służy wypoczynkowi, potęgowała historia Parku Szustra (w miejscu dawnego Mon coteau I. Lubomirskiej), „Promenady (dzisiejszy park Morskie Oko), „Marcelina, „Sielanki, parku przy pałacyku na Sielcach. Dawniej łączyła je sieć stawów, potoków i kanałów znana jako Kanał Królewski. Podobno tędy pływał Stanisław August Poniatowski, udając się do pałacu Lubomirskich. Kanał w końcu XIX w. biegł wzdłuż ul. Ludwika Nabielaka. Pozostałością po nim jest Rów Piaseczyński. Ul. Piaseczyńska z kolei to pozostałość po Drodze Królewskiej z Łazienek do Piaseczna. W okolicach Królikarni szlak łączył się z ul. Puławską.

Manewry wojsk pod Warszawą, 1820 r. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Królikarnia i Wierzbno na planie Warszawy z 1856 r. Źródło (dostęp 14 VII 2023 r.).

Po 1818 r., gdy wygasła dzierżawa Królikarni, rozparcelowano jej grunty. Henryk Franciszek Józef Bonnet (1769–1848kupił sporo gruntu we wsi Wierzbno (osady nr 13, 14 i 15) i założył tu folwark. Początkowo mieszkali tu tylko Francuzi, zapewne ci, których dokładnie opisałam w tekście o Szopach Francuskich: KLIK. Folwark znajdował się na obszarze późniejszej ul. Malczewskiego. Potem Bonnet dokupił osady nr 10, 11 i 12. Przybył do Warszawy między 1817 r. (wówczas był jeszcze w Petersburgu, tam urodziło mu się dziecko) a 1823 r. (w tym roku już ukazywały się ogłoszenia nazywające go właścicielem dóbr w Mokotowie).


O udziale Henryka Bonneta w wystawie zwierząt gospodarskich w 1843 r. Źródło: Korrespondent Handlowy, Przemysłowy i Rolniczy”, 1843, 10, s. 2.

Źródło: Kurjer Warszawski”, 1832, 181, s. 8.

Źródło: Kurjer Warszawski”, 1846, 337+dod., s. 6.

Co wiemy o Henryku Bonnecie? Pochodził z miasta Valencenne we Francji. Był synem Antoniego Franciszka i Róży z domu Claro małżonków Bonnetów. Poślubił Henriettę (Henrykę) Mees (1778–1858). Dwie pierwsze córki Bonnetów urodziły się w Hamburgu: Ludwika Pierette ok. 1801 r., a Maria w 1805 r. W 1871 r. ta druga zmarła jako panna. Pozostałe dzieci Bonnetów urodziły się w Petersburgu, a związki małżeńskie zawarły w 1839 r. w Warszawie. Dymitr Henryk (18081870) jako dymisjonowany oficer lejbgwardii artylerii wojsk Imperium Rosyjskiego ożenił się z Elizą Heyton urodzoną we wsi Philipst w Szkocji ok. 1811 r., córką Jana i Joanny z Elliotów Heytonów. Karolina (Szarlota) (18171843) wyszła za mąż za rosyjskiego szlachcica Sergieja (Sergiego) Pankratiewa (Pankratijewa), profesora warszawskiego gimnazjum, potem dyrektora Kancelarii Okręgu Naukowego Warszawskiego. W 1842 r. w Warszawie urodziła się córka Pankratiewów. Ochrzczono ją w katedrze grecko-rosyjskiej, a chrzestnymi byli babcia Henrietta Bonnet i mąż ciotki, Jerzy Fanshave (Fensz), o którym za chwilę. Kiedy Henryk Bonnet mieszkał w Warszawie, był urzędnikiem prokuratorii warszawskiej. Zapewne chodzi o Prokuratorię Generalną Królestwa Polskiego utworzoną przez cara w 1816 r. jako urząd zajmujący się dochodzeniem roszczeń i obroną prawną interesów majątkowych Korony, Skarbu Królestwa i instytucji, będących pod opieką lub dozorem rządu.

W 1847 r. Henryk i Henrietta Bonnetowie obchodzili 50-lecie małżeństwa. Tak w prasie opisywano tę uroczystość: Około godziny 5ej, dany był obiad w pięknej posiadłości w Mokotowie, gdzie przy ożywiającej radości i wesołych toastach, dopełniano najszczerszych powinszowań i życzeń dla Jubilatów. Wieśniacy i Słudzy składając koronę uplecioną z kłosów zboża i kwiatów, w śpiewach wynurzali swoią radość i życzenia, i do poźnej nocy na obszernym dziedzińcu przy odgłosie muzyki, ochoczo i wesoło bawili się. Gdy zmierzchło się, huk przerwał na chwilę zabawę, a w tej chwili okazały się race, faierwerki i ognie bengalskie; była to niespodzianka przez jednego z przyiaciół dla Jubilatów wyrządzona.

Podpis Henryka Bonneta, 1823 r.


Grób Henryka Bonneta na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Źródło (dostęp 11 VII 2023 r.).


Źródło: Gazeta Rządowa Królestwa Polskiego”, 1858, 268, s. 6.

W 1824 r. Ludwika Pierette Bonnet wyszła za mąż za pułkownika wojska carskiego, adiutanta cara, George'a (Jerzego) Fanshave'a (17891867). Był on angielskim baronem. Urodził się w Petersburgu jako syn Henryka Fanshave'a, generała wojsk carskich i senatora Imperium Rosyjskiego, oraz Zofii z Jenhinsonów. Był anglikaninem związanym z parafią ewangelicko-reformowaną przy ul. Leszno w Warszawie. Do armii rosyjskiej wstąpił w 1817 r. W latach 1843–1848 był członkiem Warszawskich Departamentów Rządzącego Senatu, w latach 1850–1865 senatorem Warszawskich Departamentów Rządzącego Senatu, w 1862 r. stałym członkiem Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego, w latach 1863–1866 stałym członkiem Rady Stanu. Przewodniczył komitetowi powołanego w Warszawie na początku lat 30. XX w. ws. poprawy położenia chłopów w dobrach skarbowych. Jednocześnie w latach 1859–1864 był członkiem Komitetu Towarzystwa Dyrekcji Wyścigów Konnych. Miał zasługi w zakresie podnoszenia hodowli koni pełnej krwi w Królestwie Polskim. Otrzymał wiele rosyjskich odznaczeń wojskowych. W 1830 r. odkupił od teścia majątek Henryków. W 1829 r. zmarł syn Jerzego i Ludwiki Fanshave'ów, roczny Jerzy Mikołaj. Córka Fanshave'ów, Emilia Henrietta, urodzona w Warszawie ok. 1828 r. i ochrzczona jako anglikanka, w 1854 r. wyszła za mąż za Edwarda Fanshave'a, urodzonego ok. 1827 r. w Bielsku w guberni grodzieńskiej syna generała dywizji armii rosyjskiej Wilhelma i Pauliny z Mejsnerów Fanshave'ów, dziedzica dóbr Siemiatycze w guberni grodzieńskiej, anglikanina.

Podpis George'a Fashave'a. Źródło (dostęp 11 VII 2023 r.).

W 1849 r. Dymitr Bonnet uzyskał od Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego decyzję, że odtąd Dobra Ziemskie Widok Mokotowski (...) z powodu (...) działów majątkowych przybierają odtąd dwie oddzielne nazwy to jest, Henryków, i Widok Mokotowski. Ziemię, którą przejął George Fenshave (osady kolonialne nr 10, 11, 12, 13, 14, i 15), nazwano Henrykowem, a część lasu leśnictwa Potycz to Widok Mokotowski.


Około 1850 r. w okolicy dzisiejszego adresu ul. Puławska 107A powstała willa rodziny Bonnetów. Krótko później Jerzy Fanshave przebudował ją, tworząc klasycystyczny pałacyk. Projektantem mógł być Henryk Marconi. Budynek ma dwie kondygnacje. Od strony ogrodu wchodzi się do niego przez czterokolumnowy portyk wgłębny. Na elewacji frontowej zauważyć można tonda z głowami meduz. W ogrodzie zachował się kamienny zegar słoneczny, a w salonie oryginalny kominek.

Po śmierci Fanshave'ów teren wrócił do braci bliźniaków Henryka Jerzego i Jan Dymitra Bonnetów, synów Dymitra Henryka Bonneta. Od 1860 r. rodzina pieczętowała się herbem Pawiniec. Nadano go Dymitrowi Henrykowi Bonnetowi, który był wówczas młodszym pomocnikiem naczelnika wydziału w zarządzie głównym spisu i zaciągu wojskowego w Królestwie PolskimW pogrzebie Henryka Jerzego Bonneta 2 VII 1900 r. uczestniczyły tłumy. Pochowano go na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie.

Źródło: Kurjer Warszawski”, 80 (1900), 336, s. 4.

W 1831 r., po śmierci Michała Radziwiłła, właściciela Królikarni, majątek przejęły jego dzieci: Karol, Zygmunt i Michalina (Rzyszczewska). Ogród w Królikarni udostępniono publiczności w 1833 r., choć czasowo bywał zamykany, ponieważ goście szkody robili w ogrodzie.


W 1841 r. rozpoczęto generalną renowację niektórych obiektów w Królikarni, rok później zaczęto przebudowę ogrodu. Wówczas w pobliżu budynku kuchni od strony podjazdu ustawiono 3 kamienne antykizujące rzeźby, które celowo postarzono, zaś przy moście łączącym aleję z podjazdem 2 marmurowe lwy. W 1846 r. pisano, że w ciągu 2 lat Gęste zarośla wycięte zostały, otworzono piękne widoki, rozprzestrzeniono dziedziniec, urządzono i zasadzono nowe kląby (...). (...) wjazdowi głównemu inny nadano kierunek. Niekształtny most dawniejszy, zastąpiony został w innym punkcie, nowym, zbudowanym w guście włoskim podług planu Architekta Kawalera Lanci (Lanczi). Most ten jest o iednej arkadzie, śmiało i ozdobnie rzuconej. (...) Umieszczenie latarń w pośrodku mostu, i balustrady, są nowym pomysłem. Dwa lwy z marmuru białego znakomitego dłuta Rzymskiego, zdobią wjazd mostowy od strony szosy, a dwa sfinksy z marmuru greckiego, umieszczone są na zjeździe ku pałacowiW 1849 r. Królikarnię nabył Ksawery Pusłowski (18061874), który jako bibliofil i miłośnik sztuki zgromadził cenny i duży zbiór starych rycin, brązów, marmurów, obrazów, książek i gobelinów.

Królikarnia ok. 1825 r. Ryt. Ludwik Horwart. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Rys. Leonard Schmidtner, 1837 r. (odbitka na matrycy z 1823–1834 r.). Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia. Ryt. Maurycy Scholtz, 1840–1841 r. Źródło (dostęp 18 VII 2023 r.).

Królikarnia. Ryt. Carl Wilhelm Ullrich, ok. 1840 r.? Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia, 18341849 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia w I poł. XIX w. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

W 1830 r. z inicjatywy hrabiego Fryderyka Skarbka powstał Instytut Moralnie Zaniedbanych Dzieci. Budynek dworu przy ul. Ksawerów, do którego przeniosła się placówka, a który opisałam tutaj: KLIK, okazał się niewystarczający. Dlatego Julia z Druckich-Lubeckich (18111888) i Ksawery hrabiostwo Pusłowscy aktem darowizny przekazali na rzecz instytutu zabudowania gospodarcze w Królikarni i 49 morgów gruntu wraz z procentem od kapitału w wysokości 6 tys. rubli na utrzymanie dyrektora instytutu oraz kapłana. Instytut zajął miejsce w Królikarni w dniu 6 IX 1851 r.

Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).


W 1862 r. hrabia Ksawery Pusłowski ofiarował instytutowi 15 tys. rubli. Wraz z zasiłkiem od rządu i darowizną prezesa instytutu, barona Antoniego Fraenkla, zgromadzono kapitał, który pozwolił na wystawienie: kościoła oraz gmachu z oficyną dla służby i zabudowaniami gospodarczymi. Hrabiostwo poprosili wybitnego projektanta Henryka Marconiego o zaprojektowanie budynku przy ul. Puławskiej 113D. Pracami kierował architekt Władysław Hirszel. W dniu 25 XI 1862 r. uroczyście otwarto nowy murowany jednopiętrowy budynek. Zamieszkali tu chorzy księża emeryci. Instytut był wówczas jedną z najnowocześniejszych placówek wychowawczych na ziemiach polskich. Początkowo przebywali tu tylko chłopcy w wieku 8–15 lat, mający problemy z prawem, jak również dzieci nie występne, ile ubogieZajmowali się ogrodnictwem, rolnictwem i rzemiosłem – była to forma resocjalizacji.

Xawery Pusłowski. Ryt. Aleksander Regulski, 1874 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Na terenie zakładu Pusłowscy ufundowali kaplicę. Wystawiono ją w 1865 r. według projektu Wojciecha Bobińskiego i ustawiono między dwiema oficynami w Królikarni. W 1901 r. tak o niej pisano: Owa kaplica benedykowana nie została konsekrowana i nabożeństwa w niej nie były odprawiane. Jest małych rozmiarów w stylu gotyckim, wewnątrz posiada w wielkim ołtarzu piękny obraz znakomitego artysty [Józefa – przyp. M.W.K.] Simlera wyobrażający Ojca św., Piusa IX-go, ogłaszającego dogmat Niepokalanego Poczęcia N. Panny Marji, a na wstępie do kaplicy wyobrażeni są klęczący jej fundatorowie. Bobiński stworzył świątynię w stylu neoromańskim z głębokim kilkustopniowym portalem i okrągłym oknem witrażowym z maswerkiem doświetlające chór. Fasada zorganizowana była wokół trzech osi, podzielono ją na części lizenami. Po obu stornach wejścia umieszczono wysokie i wąskie półkoliście zamknięte okna. Na skrajach fasady powyżej linii gzymsu umieszczono pilastry przechodzące w pinakle, zwieńczone arkadkowym fryzem. Na szczycie kościoła umieszczono krucyfiks. Kościół miał dostawioną ośmioboczną wieżę ze spiczastym hełmem.

Kaplica w Królikarni (błędnie podpisana). Ryt. Fiedler, 1867 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Kościół w 1899 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Wnętrze kościoła w 1899 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Wnętrze kościoła, przed 1944 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Wnętrze kościoła, przed 1944 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Ołtarz główny w 1899 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Źródło: „Tygodnik Ilustrowany”, 1910, 32, s. 651.

Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Kościół ok. 1926–1928 r. Zbiory Archiwum Państwowe w Warszawie. Źródło (dostęp 8 VII 2023 r.).

Widok z balkonu kamienicy przy ul. Puławskiej 154, II połowa lat 30. XX w. Z prawej strony za drewnianym ogrodzeniem zabudowania folwarku, dalej wieża kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP koło Królikarni. Źródło: Przedwojenny Mokotów. Najpiękniejsze fotografie, red. T. Pawłowski, Warszawa 2016.

W 1863 r. pomieszczenia pałacu Królikarnia zajęło wojsko. Po śmierci K. Pusłowskiego pałac i ogród przeszły na jego syna Wandalina, a reszta majątku (budynki z kaplicą, północna oficyna nazywana domem zarządcy, dom murowany za bramą) przypadła Julii Pusłowskiej z Druckich-Lubeckich.

Królikarnia na ryc. C.A. Manna, ok. 1855 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia w 1862 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia ok. 1865 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia ok. 1865 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia ok. 1865 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Wsie na południe od Warszawy. Źródło: Mapa okolic miasta Warszawa, 1860 r. (dostęp 15 VII 2025 r.).

W dniu 14 VIII 1879 r. pożar niszczył pałacyk ze znajdującymi się w środku zbiorami. Ocalały nieliczne, a i tak uszkodzone dzieła sztuki. Rekonstrukcji pałacu w pierwotnej postaci, którą zakończono w 1880 r., podjął się Józef Huss. Po rekonstrukcji pałac zamknięto dla publiczności. W 1883 r. majątek J. Pusłowskiej przejął hrabia Zygmunt Pusłowski. W 1898 r. mecenas Lucjan Wrotnowski uzyskał od hrabiego mieszkającego w Krakowie akt darowizny na rzecz Rady Opiekuńczej Towarzystwa Opieki nad Nieuleczalnie Chorymi. Dom „Królikarnia” wykorzystano na szpital, bo dotychczasowy lokal towarzystwa, otwarty w 1894 r. w wynajętym domu przy ul. Wspólnej 69, a obsługiwany przez franciszkanki od Cierpiących, wobec rosnącej liczby biednych i chorych, często bezdomnych, był za mały. W 1898 r. po adaptacji domu w Królikarni otwarto szpital na 40 łóżek. Jedno z miejsc ufundował hrabia Aleksander Orsetti z Paryża, co upamiętniono pamiątkową tablicą.

Pensjonariusze Instytutu Poprawy Moralnie Zaniedbanych Dzieci w Mokotowie podczas pracy wikliniarskich, 1938 r. Źródło: Tadeusz Władysław Świątek, Mokotów przez wieki/Mokotów through centuries, Warszawa 2009, s. 45.

Zakład utrzymywano z ofiar zbieranych wśród mieszkających w okolicy i ogrodników, z funduszy z kwest, balów, koncertów itp. Nie było żadnej dotacji od rządu. W 1910 r. Tadeusz Teodor Świda pisał: Zakład przyjmuje tylko chore kobiety; wielka szkoda, że niema podobnego dla mężczyzn. W ciągu dziesięcioletniego istnienia przygarnął zaledwie dwóch kapłanów, kalek-sybiraków oraz jakiegoś robotnika fabrycznego, którego przyjęto tylko dlatego, że miał żyć jeno tydzień – a on, biedak, mordował się aż dziesięć dni – no i trzeba było go trzymać... Podobno obecna posiadaczka pałacu, p. Marta hr. Krasińska, ma ofiarować skrawek ziemi na przybudowanie zakładu dla mężczyzn nieuleczalnych. Przełożoną zakładu była wówczas s. Władysława Radziejewska, a kapelanem ks. Zygmunt Gajewicz.

W przytułku w 1899 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Pielęgniarki, przełożona (z parasolką) i kapelan. Źródło: „Tygodnik Ilustrowany”, 1910, 32, s. 651.

Grupa dzieci-kalek. Nawet lalkę mają obandażowaną. Źródło: „Tygodnik Ilustrowany”, 1910, 32, s. 651.

Chore chorą wiozą na nabożeństwo. Źródło: „Tygodnik Ilustrowany”, 1910, 32, s. 651.

W 1884 r. pałac i ogród Królikarnia przejął Aleksander Drucki-Lubecki, zaś 5 lat później odkupiła je Marta Krasińska z Pusłowskich. W 1902 r. Krasińska przeprowadziła gruntowny remont pałacu.

Pałac Królikarnia. Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-OR-5537-45 (dostęp 14 VII 2025 r.).


W czasie I wojny światowej zakład dla chorych w Królikarni został zniszczony. Trudno było o zaopatrzenie. W 1919 r. kierownik szpitala dr Bronisław Chrostowski w Wydziale Dobroczynności Publicznej m.st. Warszawy uzyskał stałą dotację. Wydzierżawił 3 morgi ziemi w Wilanowie, a plony przekazywano szpitalowi. W sprawozdaniu ośrodka z 1921 r. czytamy: Przytułek posiada własnego konia, dwie krowy, nierogaciznę i drób. Z gospodarstwa zaś 2 morgów ziemi ofiarowanej łaskawie dla przytułku przez sąsiada p. Antoszewskiego i 3 morgów ziemi wydzierżawionej od Zarządu Dóbr Wilanów, posiada własne kartofle, warzywa itp. Za pośrednictwem wydziału Dobroczynności Publicznej przytułek Królikarnia otrzymał niektóre produkty po cenach niższych od rynkowych (mąkę, ryż, kaszę, groch, fasolę, cukier i mięso z jatki na Solcu)W 1925 r. Marta Krasińska dostała od państwa pożyczkę na remont budynku szpitala w Królikarni.

Źródło: „Kurjer Poranny”, 53 (1929), 91, s. 6.

W miarę rozwoju przemysłu na początku XX w. lecznicze właściwości Mokotowa, które przez wiele lat ściągały tu ludzi, zaczęły zanikać. W pobliżu ul. Belwederskiej, Dolnej i Chełmskiej (wówczas Książęcej) powstały fabryki mydła, świec, tektury i kapeluszy. W okresie międzywojennym najwięcej szkód środowisku wywoływała fabryka chemiczna „Synthesa i wytwórnia naczyń mleczarskich Millera. Przy ul. Zajączkowskiej działały małe fabryczki np. „Mary (pasty i płyny czyszczące marki Jaśniej słońca), wytwórnia artykułów metalowych i elektrotechnicznych inżyniera Pietraszka i Spółki, fabryka wstążek jedwabnych Eszteina. Przy ul. Dolnej do dziś znajdziemy pozostałość po ogrodach mokotowskich, malutki wklęsły park wokół starego pawilonu.


Ważnym miejscem w okolicy była wspomniana wyżej karczma. Stała blisko rogu dzisiejszych ulic Puławskiej i Woronicza na podmurowaniu, w części dachówką, a w części gontami kryta, szeroka łokci 45, długa łokci 21 1/4, wysoka łokci 6, z facyatką w poddaszu, przy trakcie stojąca, z oficyną murowaną, gontami krytą w podwórzu. W 1908 r. karczma miała izbę gościnną dla sprzedaży trunków „do wypicia na miejscu”. Miejsce słynęło z dobrych trunków. Pewien woźnica z Warszawy mówił w 1874 r.: teraz w Królikarni piwa dobrego nie ma, (...) ja tylko piwo z Wierzbna lubię. (...) W szynku [w Królikarni – przyp. M.W.K.] piwo kwaśne i wódka na wpół z wodą, a do ogrodu nie wpuszczają pewnikiem dla tego, że się wstydzą iż nie ma tam restauracji. Podróżujący do Wierzbna mieszkaniec Warszawy zapisał: Restauracja tam jest sercem około którego gromadzą, się stałe i niestałe żywioły letnich peregrynacji. A jaka szybkość i ład w usłudze! Prosiłem o mleko, w pół godziny przyniesiono mi cielęciny. Widocznie panna tam usługująca, traktując powołanie swoje z wysoko filozoficznego punktu zapatrywania się, wzięła skutek za przyczynę. Na deser żądałem kawy. — Nie ma dziś dobrej u nas śmietanki — odrzekła panna, ale jeżeli pan chcę drugą porcję cielęciny, to mogę dać. Podziękowałem skwapliwie i udałem się w ogród gdzie kwitnęły gry niewinne w całym rozwoju majowych usposobieńAusteria została rozebrana w 1935 r., by przeprowadzić poszerzoną ul. Puławską.


Karczma ok. 1908 r. Źródło (dostęp 14 VII 2023 r.).

Karczma Wierzbno w 1920 r., fot. Jan Bułhak. Zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).


Karczma w okresie międzywojennym, po lewej stronie nad oknami napis Akuszerka / W. FornalskaŹródło (dostęp 14 VII 2023 r.).

Źródło: J. Kasprzycki, Korzenie miasta. Warszawskie pożegnania, t. 4: Mokotów i Ochota, Warszawa 2004.


W 1904 r. Potoccy z Zatora i Jabłonny kupili pałac Mittona na Henrykowie. Właścicielem został hrabia August Potocki. Zorganizował tu mieszkania dla ubogich ciotek i szwagierek. W 1916 r. Henryków stał się częścią Warszawy i dzielnicy Mokotów. Po 1918 r. w pałacyku tu m.in. szpital dla dzieci, w latach 19181922 Dom Noclegowy Oficera Polskiego prowadzony przez YMCA (Związek Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej), wreszcie schronienie dla polskiej arystokracji wracającej z Rosji.

Nauka angielskiego misji metodystów dla oficerów polskich w Domu Rekonwalescenta w pałacu Henryków, 1920 r. Źródło: Tadeusz Władysław Świątek, Mokotów przez wieki/Mokotów through centuries, Warszawa 2009, s. 41.

Biblioteka dla żołnierzy i oficerów w Domu Rekonwalescenta w pałacu Henryków, 1920 r. Źródło: Tadeusz Władysław Świątek, Mokotów przez wieki/Mokotów through centuries, Warszawa 2009, s. 41.

W 1916 r. Wierzbno przyłączono do Warszawy. W 1920 r. w opuszczonym zakładzie wodoleczniczym Sauvanów i Mateckiego, m.in. w pałacyku, zaczęło działać matematyczno-przyrodnicze gimnazjum Władysława Giżyckiego (18751947) – placówka, którą ten zesłany do Wiatki w latach 19051906 prawnik, filolog i nauczyciel prowadził w Rosji jako Szkołę Realnej Polskiego Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości znalazł w Warszawie zwaliska domów, stajni i obór po byłym zakładzie wodoleczniczym, zarośnięte aleje lipowe i kasztanowe oraz sad owocowy, które postanowił wykorzystać na placówkę edukacyjną. Wydzierżawił teren od księcia Pawła Woronieckiego, współwłaściciela Wierzbna. Czynsz umorzono na 3 lata. Murarz Jan Brimke obiecał, że na własny koszt przeprowadzi remont budynków. Miał dostać zwrot pieniędzy, gdy ruszy szkoła i zaczną się pojawiać wpłaty za czesne. Pierwsze przychody placówka uzyskała ze sprzedaży owoców z sadu. Szkoła męska gromadziła ok. 800 uczniów z najuboższych rodzin. Dla uczniów powstał ogród upraw, boiska do piłki nożnej, siatkówki, koszykówki i korty tenisowe.


Pałac Mittona, potem Fanshave'ów, następnie dom W. Giżyckiego, dyrektora gimnazjum, 1929 r. Źródło (dostęp 10 VII 2023 r.).

Budynek administracji gimnazjum Giżyckiego, według J. Kasprzyckiego dawny letniak w Wierzbnie. Według T.W. Świątka, Mokotów przez wieki/Mokotów through centuries, Warszawa 2009, s. 65 zdjęcie z 1936 r. Źródło: J. Kasprzycki, J.S. Majewski, Korzenie miasta, t. 6: Niedaleko od Warszawy, Warszawa 2004.
Pałac Fenshave'ów. Fot. Z. Mann, ok. 1939 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Pałac Fenshave'ów w albumie zdjęć rodziny Brzezińskich, 1934 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Pałac Fenshave'ów. Fot. Z. Mann, ok. 1939 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).



Dyrektor gimnazjum męskiego Władysław Giżycki wręcza strzelczyni Ebgelównie nagrodę za zwycięstwo w zawodach żeńskich, Zawody łucznicze Związku Strzeleckiego w Warszawie, 1928 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Bp Władysław Bandurski z wizytą w gimnazjum W. Giżyckiego, 1928 r. Źródło: „Kurjer Poranny”, 1928, 153+dod., s. 12.

W 1938 r. A. Czerminski pisał: Przez ogród ten [gimnazjum Giżyckiego przyp. M.W.K.], popod sam stary dworek i gazon pałacowy imano przeprowadzić Aleję na skarpie, ale Związek Przyjaciół Mokotowa zdołał jakoś wyperswadować to władzom miejskim. Obecnie aleja biec będzie z przeciwnej strony, dolnymi partiami ogrodu, równie pięknie i malowniczo, ponad błyszczącymi stawami. Park przy gimnazjum Giżyckiego wykorzystywano na kolonie i zawody sportowe.

Bieg na przełaj na terenie parku gimnastycznego Giżyckiego, 1926 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Półkolonie związków nauczycielskich i Związku Strzeleckiego w parku gimnazjum Giżyckiego. Źródło: „Kurjer Czerwony”, 7 (1928), 167, s. 4.

Półkolonie związków nauczycielskich i Związku Strzeleckiego w parku gimnazjum Giżyckiego. Źródło: „Kurjer Czerwony”, 7 (1928), 167, s. 4.

Sekcja łucznicza koła sportowego „Orlę” przy I Miejskiej Szkoły Rękodzielniczek w Warszawie ćwiczy w parku w Wierzbnie, ok. 1929 r. Źródło: Pierwsza Miejska Szkoła Rękodzielnicza Żeńska, Warszawa 1929, [b.n.s.].



Półkolonie letnie organizowane w Wierzbnie przez Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, 1932 r. Źródło: „Prosta Droga”, 1932, 24, s. 5.

Półkolonie letnie organizowane w Wierzbnie przez Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, chłopcy pływają kajakiem po stawie, 1932 r. Źródło: „Prosta Droga”, 1932, 24, s. 6.


W 1937 r. w prasie pojawiła się historia bezrobotnego cieśli, sześćdziesięciojednoletniego Jana Białkowskiego, który od 2 lat mieszkał na terenie parku Giżyckiego.
wypróchniałym pniu wierzby wygrzebał sobie półokragłe legowisko, w ciemnej czeluści nad głową powiesił worek z odzieżą, otwór dziupli opatrzył nawet daszkiem, a z zardzewiałej blachy sprawił przykręcane na śruby drzwiczki. Ba, nawet ogrodził pień drzewa wokoło drutem kolczastym! Przed domem ustawił kuchenkę z pogiętego wiadra odwróconego do góry dnem. (...) Żył ze sprzedaży kwiatów, które zbierał na łąkach, czasem „złapał jakąś ciesielską „partaninkę, kiedy indziej żywi się resztkami strawy, które ofiarowywano mu w pobliskim szpitalu sióstr Magdalenek. (...) Bał się eksmisji i kradzieży. (...) Parokrotnie ofiarowywała mu Opieka Społeczna mieszkanie w barakach na Annopolu. Nie chciał sic przenieść. (..) żonę do siebie sprowadził. Wygrzebał (...) głębszy podkop miedzy korzeniami wierzby i kobiecina przezimowała. Żeby nie zmarźli, dobudował u wejścia „przedpokoik z paru desek, a dla „świeżego powietrza wydłubał w pniu okienko. (...) Starostwo południowo-warszawskie w porozumieniu z właścicielka terenu hr. Krasicka [powinno być Krasińska – przyp. M.W.K.] poleciło wierzbę ściąć. Spłakany z żalu przeniósł sic Jan Białkowski z żoną na Annopol. Mieszka od paru dni w baraku Nr. 33, w jednej izbie z obcą 5-cio osobową rodzina. Jest przygnębiony, smutny... Całymi dniami siedzi w kacie izby na sienniku, skurczony, z podwiniętymi nogami, jak przywykł siedzieć w swej wierzbie.

Źródło: „Ścięty lokalLeśny człowiek wyeksmitowany z dziupli drzewa w MokotowieExpress Poranny”, 16 (1937), 70, s. 6.

Do 1939 r. w pałacu Królikarnia organizowano zabawy (bale, rauty), z których dochód przekazywano na cele dobroczynne. W 1938 r. A. Czermiński napisał w PoloniiDyrektor pałacu przyjmuje delegację: opiekunowie społeczni m. st. Warszawy przyszli z prośbą o pozwolenie na urządzenie — balu. Starym (...) zwyczajem zamożni zamierzają tańczyć na biednych... Właścicielka [Marta Krasińska — przyp. M.W.K.] nie mieszkająca zresztą w pałacu, całym sercem oddaje na taki cel puste i bezużytecznie stojące ściany... Ale co za ściany! Złocenia, sztukatury, gipsy, marmury i zwierciadła wspaniałe plafony i meble, mogące przyprawić o atak sercowy każdego antykwarza: tutaj jakaś zaniedbana konsolka, cała wykładana najcenniejszymi drzewami, heban, róża, palisander i mahoń zmyślnie gładzony w drobne, kolorowe płytki, przekładane z perłową masą. W innym rogu wspaniałe biurko, całe z bezcennej mozaiki, ptaszki dziobiące owoce i kwiaty mille fleurs, wszystko żywe, barwne, soczyste i napęczniałe świeżością. Patyny wieków nie znać... Inna sala — z ciężkimi gdańskimi sprzętami i fotelami wybitymi wspaniała, złocaną i wytłaczaną skórą. T. zw. kurdybany... (...) Do tańca przeznacza się rotundę... Meble, odsłonięte z pokrowców ukażą swoje stare adamaszki, stół dźwigający księgi pójdzie precz — trzysta par nóg zaszumi po podłodze. (...) Jeszcze trzy sale parterowe — pełne skarbów sztuki, wielkich starochińskich wazonów, obrazów i portretów. W końcu sala zwierciadlana — budząca mickiewiczowskie refleksje... (...) Poza tym park, pełen bukszpanów i krużganków, drążonych w skarpie, zostanie zalany po tokiem lampionów i ogni sztucznych. (...) Tymczasem schodzę w ogród: stare schodki kamienne (...) rozpadają się, źródełko z marmurami zniszczone, u podnóża stanisławowskiej baszty cieknie cu­chnący kanał... Odpadki rzeźb walała się, wszystko powoli idzie w rozsypkę i ruinę... Pałac nikomu nie potrzebny. Przez pół wieku samotny i milczący. Aż teraz dopiero ożywi się, po pięć dziesięciu latach otworzy swoje tak hojne i gościnne dawniej podwoje; wchło­nie tłum żądny uciech i zabaw jak za dawnych, najlepszych czasów.

Królikarnia na obrazie Konstantego Wróblewskiego, 19281934 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Pałac Królikarnia. Fot. Jan Bułhak, 1920 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Stawy przy Królikarni. Fot. Jan Bułhak, 1920 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia (pałac) w międzywojniu. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia (park) w międzywojniu. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Widok na park Arkadia z tarasu pałacu Królikarnia, 1935—1939 r. Fot. Tadeusz Przypkowski. Archiwum negatywów Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie. Źródło (dostęp 7 II 2024 r.).

Pocztówka z ok. 1930 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia ok. 1930 r. Fot. Zofia Chomętowska. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).


Przyjęcie w Królikarni urządzone przez Związek Artystów Plastyków Blok”, 1936 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Przyjęcie w Królikarni urządzone przez Związek Artystów Plastyków Blok”, 1936 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

W międzywojniu władze Warszawy pozwoliły na uruchomienie tramwaju przez Mokotów do Królikarni. Przez wiele lat ludność tu mieszkająca domagała się poprawy komunikacji w tym rejonie. W 1924 r. w parku koło pałacu Mittona, przy Królikarni, powstała pętla tramwajowa. Tory doprowadzono tu dzięki Marcie z Pusłowskich i Kazimierzowi Krasińskim oraz dążeniom ludzi tu mieszkających. Zdjęcia pętli tramwajowej Wierzbno można zobaczyć na portalu Fotopolska.


Pętla Wierzbno na mapie Warszawy z 1924 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Źródło: Plan sieci tramwajów i autobusów m. st. Warszawy 1938 r., poniżej współczesny plan tego samego obszaru (dostęp 3 V 2023 r.).

Tramwaj typu A linii 1 nr boczny 65, 1931 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Tramwaj na ul. Puławskiej, w głębi po lewej tramwaje wyjeżdżające z pętli na Wierzbnie, 19251935 r. Źródło (dostęp 15 VII 2015 r.).


W 1939 r. władze niemieckie zamknęły gimnazjum Giżyckiego, ale pozwoliły na uruchomienie tu szkoły ogrodniczej. 
Funkcjonowała przy ul. Puławskiej (w czasie wojny Feldhernallee) 113 jako Priv. Gartnereihandwerkschule von Władysław Giżycki, czyli Prywatna Szkoła Ogrodnicza I st. Władysława Giżyckiego. W ten sposób placówka edukacyjna w Wierzbnie infrastrukturą i profilem nawiązywała do dawnych tradycji Mokotowa. W szkole prowadzono tajne nauczanie. Leszek Kosiński Orzeł (ur. 1929 r.) z ul. Obserwatorów 16, w powstaniu warszawskim łącznik, drużynowy 36. Warszawskiej Drużyny Harcerzy, tak wspominał ten czas: chodziłem potem do tej szkoły ogrodniczej, (...) nas, całą grupę, zostawili na drugi rok w siódmej klasie. (...) wszystko było po to, żeby nam organizować naukę tajną na kompletach. Była (...) nauczycielka polskiego, bardzo zasłużona, energiczna i dzielna kobieta, pani Jadwiga Dobrucka, która zorganizowała te komplety. Odbywały się one oczywiście w różnych mieszkaniach, małymi grupami, po kilka osób, bo to była [grupa] koedukacyjna, powiedzmy sześcioro dzieci, siedmioro, spotykało się w domu prywatnym na dwie, trzy godziny i odbywały się lekcje różnych przedmiotów, szczególnie tych zakazanych. Historia była zakazana, geografia, polski, a w szczególności literatura polska i bardzo dziwne, ale i łacina. Bo łacina była traktowana jako przedmiot, który daje jakieś otwarcie na języki... Więc te przedmioty odbywaliśmy właśnie w prywatnych mieszkaniach. (...) to było wielkie ryzyko, przede wszystkim dla rodziców, dlatego że jeżeli Niemcy złapali taką klasę odbywającą się w domu, to w najlepszym wypadku było aresztowanie i przesłuchanie, w najgorszym wypadku był Oświęcim albo rozwalenie na miejscu. To dotyczyło i rodziców i nauczyciela, który by tam był. (...) pierwszą, drugą i trzecią klasę gimnazjum odbyłem właśnie w takich warunkach tajnych. (...) naszym nauczycielem historii (...) był profesor Dunikowski, który był bratem rzeźbiarza Dunikowskiego. Był znakomitym człowiekiem, mającym wspaniały kontakt z uczniami, on nas rugał i wyzywał, a my byliśmy zachwyceni tego jego rugami. Pamiętam, że jak odpowiedź jakiegoś ucznia była zła, to patrzył i mówił  „Ty rylku, pała na szynach”, to znaczy jedynka z dwoma minusami. Staraliśmy się, żeby jak najrzadziej te wyzwiska nas spotykały, wszyscy zresztą go uwielbiali. Byli inni nauczyciele, którzy też wbili się w pamięć (...).

Leszek Kosiński z rodzicami, Emilią z Opackich i Jakubem Kosińskimi, żołnierz 1 Pułku Lotniczego, 1933 r. Źródło (dostęp 20 XII 2023 r.).

Bronisław Opacki, cioteczny brat Kosińskiego i kolega ze szkoły Giżyckiego, zamieszkały u Kosińskich przy ul. Obserwatorów 16 od września 1942 r., miał podobne doświadczenia: robiłem nawet praktyki zawodowe w Miejskich Zakładach Ogrodniczych i mam do dziś dnia niemiecką kartę pracy z zawodem ogrodnik. Ponieważ było wielu nauczycieli uniwersyteckich, gimnazjalnych, którzy nie mogli wykonywać swojego zawodu, oni bezpłatnie uczyli dzieci i młodzież w ramach tak zwanych kompletów tajnego nauczania. Taka nauka była zorganizowana i my, będąc w klasie szóstej i siódmej, robiliśmy pierwszą i drugą klasę gimnazjum. Mieliśmy bardzo dobrych profesorów.

Do szkoły Giżyckiego w okresie wojny chodził też Maciej Daszewski: Moja wędrówka do szkoły była bardzo bliska, bo Idzikowskiego, przez Zawrat, zaraz potem Królikarnia – obchodziłem Królikarnię i wchodziłem do szkoły. Tak że miałem tam jeden przystanek właściwie piechotą i razem z bratem [Pawłem] żeśmy chodzili.

W szkole podejmowano działania wciągające młodzież do konspiracji. Leszek Kosiński opowiadał: młodzież w ogóle, a młodzież z tych rodzin wojskowych w szczególności, była bardzo otwarta na wszelkie sugestie czy możliwości jakiejś działalności konspiracyjnej. (...) pewnego dnia idąc do szkoły zobaczyłem  siedział na ławce czy na jakimś takim trzepaku do trzepania dywanów, młody chłopak, trochę starszy od nas, mógł mieć osiemnaście, dziewiętnaście, dwadzieścia lat, i on nas zaczepił. To był właśnie emisariusz „Zawiszy”, którego zadaniem było organizowanie harcerstwa podziemnego w naszej szkole. Jego pseudonim był „Maciej  Krwawa Ręka” (...). Najpierw były luźne rozmowy, potem były już bardziej konkretne kontakty i zorganizował najpierw zastęp. Zastęp to była taka jednostka najmniejsza, kilkuosobowa, oparta właściwie o koleżeńskie grono głównie z naszej Kolonii Lotniczej. Ponieważ byłem może najbardziej dynamiczny, mnie zrobił zastępowym. Był ten zastępowy, jakichś kilku innych i to było wprowadzenie w to życie harcerskie okupacyjne. Na terenie „Zawiszy” właściwie, czy w ogóle sama idea „Zawiszy” była, żeby chłopców czy dzieci uchronić przed polityką okupacyjną. (...) ten „Maciej” zorganizował nasz zastęp, potem ten zastęp rozrósł się w drużynę, zostałem drużynowym, (...) pseudonimy 20 czy 30 i to była ta 36 Warszawska Drużyna „Zawiszy.” „Maciej” początkowo był drużynowym, potem był opiekunem a ja byłem drużynowym (...). Jeden aspekt to był aspekt wychowawczy, chodziło o to, żeby ta młodzież była zainteresowana czymś więcej niż tylko szwendaniem się i nic nie robieniem. Chodziło w tym harcerstwie, i w ogóle, o zwrócenie uwagi na stosunki międzyludzkie, czy im dobrze  staraj się coś dobrego robić w swoim środowisku, chroń przyrodę. (...) Drugi element to była sprawa wytworzenia poczucia służby Polsce, co było oczywiście mocnym elementem naszego wychowania w ogóle domowego, szkolnego i harcerskiego  że jesteśmy częścią społeczeństwa, jesteśmy częścią narodu, bo oczywiście ten narodowy aspekt był mocny. Więc chodziło o to, żeby utrzymać tego ducha jedności, wartości, przynależności, że nie jesteśmy jakimiś tam jednostkami rzuconymi na pastwę losu, tylko jesteśmy częścią jakiejś społeczności. Trzeci aspekt, który się nasilał, to było przygotowanie do Powstania. Element nadchodzącego nieuchronnego Powstania był coraz mocniejszym, w miarę jak trwał, jak się nasilał terror.

Bronisław Opacki zaznaczył, że rozwój konspiracji w oparciu o szkołę Giżyckiego był czymś naturalnym. Wspominał: Bardzo szybko zostałem wciągnięty do pracy konspiracyjnej, już od maja 1943 roku, to znaczy parę miesięcy po przyjeździe [do Warszawy]. Działalność wówczas sprowadzała się do (...) przygotowania do małego sabotażu. (...) mieliśmy za zadanie przygotowywać się do walki z bronią, walczyć z okupantem metodą propagandową, malować napisy, rozrzucać ulotki, przygotowywać, utrudniać życie kolaborantom. Najprostsze historie – rzucaliśmy jajkami, czy nawet skorupkami od jajek napełnionymi farbą, lakierami, na przykład w wystawy sklepów niemieckich, albo wystawy folksdojczów  Polaków, którzy podpisali niemiecką listę obywatelstwa. Z prac przygotowawczych dla wojska robiliśmy rozeznanie terenu. Ponieważ Powstanie Warszawskie było przygotowywane na wyższych szczeblach, to zdecydowano, że młodzi ludzie będą to robić najlepiej – badać teren. Ja na przykład, miałem odcinek od Alej Jerozolimskich na północ wzdłuż Brackiej. Również chodziło o to, żeby robić badania nie tam gdzie się mieszka, ale tam gdzie nie mogą człowieka poznać i zidentyfikować, gdzie zawsze można uciec. Badanie polegało na opisywaniu, robieniu szkiców domów – wówczas w Warszawie domy bardzo często miały po trzy podwórza – spisywaniu przejść między domami, spisywaniu studni. W tamtych czasach wiele domów miało jeszcze studnie z dawnych czasów, kiedy wodociągi nie były pewnym źródłem zasilania. Robiło się dokumentację, żeby w razie wojny zapewnić wojsku wszystkie informacje, które ułatwiałyby walkę. Leszek Kosiński opowiadał: wszyscy byliśmy ćwiczeni i te nasze gry, początkowo bardzo niewinne, potem były coraz bardziej skierowane właśnie na przygotowanie do Powstania. (...) mieliśmy być idealnymi łącznikami i przewodnikami. A przede wszystkim ewentualnie dla oddziałów, które przyjdą do Warszawy z zewnątrz (...) więc my powinniśmy znać swoje dzielnice z zamkniętymi oczami. Wobec tego wszystkie ćwiczenia odbywały się w ten sposób, żebyśmy na przykład poznawali przejścia, podwójne podwórza, dziury w płotach, jakieś możliwości przeskoku, skróty. I rzeczywiście znaliśmy Mokotów znakomicie. (...) tuż przed wybuchem Powstania, to było konkretne zadanie, które nasza drużyna dostała i przypuszczam inne też, żeby śledzić ruch pojazdów niemieckich na drogach wlotowych i wylotowych.

W październiku 1941 r. w szkole Giżyckiego powstała tajna Szkoła Podchorążych Rezerwy Piechoty, którą ukończyło 273 osób (w tym kobiety). W marcu 1943 r. szkole nadano kryptonim Agrikola. W czasie powstania warszawskiego budynki szkolne zostały uszkodzone.


Leszek Kosiński z ul. Obserwatorów 16
 (Szopy Francuskie  teren opisałam w innym tekście: KLIK)] tak opisał pierwsze dni wojny: to było chyba jeszcze w czasie nalotów  zapalił się tam pałac w Królikarni. (...) Pamiętam pożar Królikarni, słup ognia bijący z kopuły głównej tego pałacu. To był taki przerażający widok (...). Później cały czas właściwie siedzieliśmy w naszym domu na Obserwatorów. Ojciec wyjechał z ewakuacją lotnictwa dosyć szybko, chyba 5 czy 6 września, ja zostałem z matką. Tam zaplątały się jakieś znajome panie, matka moja nie mogła chodzić za bardzo, była tak złożona tą chorobą, że właściwie była prawie cały czas w łóżku.


W dniu 13 IX 1939 r. szpital w Królikarni został zbombardowany przez lotnictwo niemieckie. Następnie przez kilka dni był ostrzeliwany. Dzięki wysiłkom franciszkanek zakład udało się wyremontować i dalej działał. Po wybuchu powstania warszawskiego gwałtownie wzrosła liczba pacjentów i podopiecznych. W podziemiach kościoła schronili się bezdomni. W Królikarni urządzono polowy szpitalik prowadzony przez franciszkanki. Zakład szpitalny funkcjonował nielegalnie, bo w 1941 r. okupant zabronił polskim towarzystwom działania. Wytrychem bezpieczeństwa była tabliczka Zakład dla nieuleczalnie chorych, więc wróg się tu nie zapuszczał. Szpital działał pod kierunkiem dr. Stefana Kwiecińskiego. W sierpniu 1944 r. na terenie przytułku (w szpitalu, kościele, szopach i piwnicach) przebywały matki z dziećmi, starcy, ranni cywile i żołnierze. Początkowo wydawano posiłki tylko dzieciom, potem pomoc objęła wszystkich. Cezary Wojtczak opowiadał: nikt nie miał przecież tyle zapasów, co potrzeba. Ale ludzie zapasów trochę mieli, wzajem się wspierali, jak mówiłem. Kto miał, to zapraszał sąsiadów, razem się [wspieraliśmy]… Ale to tydzień, dwa i coraz gorzej. Wydawano 200 posiłków dziennie. W pobliżu Królikarni zaczęła działać piekarnia, w której wypiekano chleb ze znakiem kotwicy. Barbara Aleksandrowicz-Kot „Basia”, „Baśka” mówiła: Kościół był blisko i zaraz zaczęły się jakieś potrzeby. Że ktoś tam przyszedł, że ktoś się schronił, że ktoś jest ranny, że ktoś jest poturbowany.

Za stołem prezydialnym od lewej trzeci siedzi ks. kapelan Edward Wojtczak, Augustów, 18 II 1935 r. Zbiory Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie. Źródło (dostęp 17 VII 2023 r.).

W czasie II wojny światowej kapelanem zakładu dla nieuleczalnie chorych posługującym w kościele w Królikarni był ks. Edward Wojtczak, stryj Cezarego Wojtczaka, który służył jako ministrant. Wojtczak opowiadał: Ministrantów w tym czasie było około trzydziestu. Ksiądz z czasów I wojny światowej był związany z ruchem niepodległościowym, można powiedzieć, bo był kapelanem w 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, walczył na wschodzie i był patriotą. Tutaj, w czasie okupacji, wszyscy ministranci byli zaangażowani w pracę, można powiedzieć, podziemną. Starsi należeli do Armii Krajowej, (...) a młodsi tak jak ja, co miałem niecałe dwanaście lat, to wykonywali prace pomocnicze. Byłem zatrudniony przy roznoszeniu gazetek. To były stałe adresy, gdzie te gazetki nosiłem. Ksiądz mi dawał (...)Kapłan ukrywał na swojej posesji Żydów.

Doświadczenie ukrywania Żydów miała rodzina Barbary Aleksandrowicz-Kot „Basia”, „Baśka”, która opowiadała: W Królikarni, cały czas [mieszkaliśmy  przyp. M.WK.]. Z tym że po wojnie zrobiło się ciasno – mieliśmy jeden pokój i kuchnię. (...) Mama pomagała (...) każdemu, kto potrzebował jakiejś pomocy. Tata nie miał żadnych zastrzeżeń co do tego. (...) na terenie Królikarni, na dolnym odcinku, przy Idzikowskiego były stawy, dalej warzywnik, ogród. Administrator, pan Kowalczyk, przywoził Żydów do pracy. Oni jakieś grosze zarabiali. W pewnym momencie jakaś kobieta, Żydówka z mężem, pokazała się u nas w domu i rozmawiała z mamą. Mama była przerażona, nie wiedziała, co ma zrobić. Prosili, żeby przyjęła dziewczynkę do siebie. Ta dziewczynka była może rok młodsza ode mnie, Lucia miała na imię. (...) mama poszła do księdza (...) – bardzo uczynny, bardzo dobry człowiek. I mama pytała księdza, co ma zrobić, a ksiądz doszedł do wniosku, że powinna pomóc. (...) I mama ją przyjęła. Lucia była niewiele ode mnie mniejsza. Zimą, na jesieni, jak już ciemno się robiło, jakieś pół godziny przed godziną policyjną, wychodziłam z nią na spacer na ulicę. Żeby nie [chodzić] na terenie parku, bo możemy kogoś spotkać z lokatorów, który gdzieś mógłby donieść, że jakieś dziecko żydowskie jest. Ona była podobna [do Żydówki]. To była rodzina wyjątkowo kulturalna, Lucia była nieśmiała, spokojna, czysta, nie to, co z getta nieraz pokazywali, że brudne, w łachmanach. Nie, ona była czysta, dobrze ubrana, warkocze, nie miała żadnego robactwa we włosach. Była u nas przez parę miesięcy, więc tylko jesienią, zimą, kiedy ciemno się robiło.

Kadr z filmu Eroica w reż. Andrzeja Munka, 1957 r. Widok ze skarpy koło Królikarni na ul. Idzikowskiego (?). Źródło (dostęp 14 VII 2023 r.).

W tym czasie w kościele w Królikarni odbywały się msze. Wszyscy do kościoła chodzili regularnie. Jak się ludzie schowali do piwnicy, to na każdym podwórzu był ołtarzyk. U nas też, Puławska 117 (...). Świeczki palili ludzie. A w piwnicy to ludzie też śpiewali różne pieśni, modlili się, pieśni kościelne „Pod Twoją obronę” i różne inne. Pamiętam to dobrze, bo światła nie było, paliła się tak zwana karbidówka. (…) tu bomby lecą, te pociski, to się wszystko trzęsie, a ludzie tu śpiewają, modlą się, „Pod Twoją obronę” śpiewają, a tu łup, łup, tynk się sypie i znów śpiewają. To takie było nie do zapomnienia. Tak że byli ludzie religijni, nie było niedowiarków  opowiadał Cezary Wojtczak. Zbigniew Wiśniowski zaś dodał: przy większych budynkach w tamtych czasach na ogół posesja miała swoją własną minikapliczkę. To mógł być na przykład tylko posążek Matki Boskiej albo jakiegoś świętego, albo wizerunek…

Wojtczak wspominał też: jak chodziliśmy do mszy służyć, (...) to po mszy było to śniadanie. (...) Początkowo [w czasie powstania  przyp. M.W.K.] było, a potem już nie było tych bułek paryskich oczywiście, tylko ksiądz miał suchary. To jeszcze w czasie okupacji ksiądz zrobił te suchary czy te siostry robiły, nie wiem. Ale były takie wory z sucharami. Nawet nas to trochę zastanawiało, po co takie wory z sucharami. Ale okazało się w czasie Powstania, że te wory się bardzo przydały i te suchary migiem znikały. Były te suchary do jedzenia i jeszcze (...) „bobik”. Ksiądz miał ten „bobik”. Początkowo mama nawet też dostała ten „bobik” i gotowała zupę. „Bobik” to był taki mały bób, ale to był kamień. (...) Żeby się gotował dwadzieścia cztery godziny, to on się nie dał ugotować, ale taki był. Nie było co jeść, to i ten „bobik” się jadło. Twardy był jak kamień. No to tak. A tak, dziećmi się nikt nie zajmował, dzieci chodziły same. Takie mi się teraz przypomina, że te dzieci, to były takie małe-dorosłe. Małe wiekiem, małe wzrostem, ale były bardzo samodzielne.

W przytułku w Królikarni urszulanki, które mieszkały w pałacu w Henrykowie, ukryły teściową prof. Szymona Aszkenazego, rzekomo chorą na raka. Była Żydówką. Sprawie pomogła Zofia Potocka i kapelan zakładu ks. Wojtczak.


Groby niemieckich żołnierzy przed pałacem Mittona (Fanshave'ów) przy ul. Puławskiej 113, październik 1939 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Groby niemieckich żołnierzy w ogrodzie przed pałacem Mittona (Fanshave'ów) przy ul. Puławskiej 113, 1940 r. Zbiory Muzeum Powstania Warszawskiego. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Grupa osób przed pałacem Mittona, 19401944 r. Fot. Władysław Martyka. Zbiory Muzeum Powstania Warszawskiego. Źródło (dostęp 20 XII 2023 r.).


Grób niemieckiego żołnierza w ogrodzie przed pałacem Mittona (Fanshave'ów) przy ul. Puławskiej 113. Na tabliczce inskrypcja: Oberleutnant Horst Dreetz ...9/27,39 ... Zbiory Muzeum Powstania Warszawskiego. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

W pałacu na Henrykowie ulokowano kuchnię Rady Głównej Opiekuńczej  uruchomiono ją 25 XI 1939 r. jako kuchnię ludową nr 1. Po zburzeniu ich domu przy ul. Łowickiej 31 zamieszkały tu siostry urszulanki. Przełożoną była s. Konstantyna Baranowska, filolożka klasyczna i polonistka. Kilka zakonnic zaangażowało się w tajne nauczanie, niektóre należały do Armii Krajowej. Zakonnice brały udział w zaprzysiężeniu kobiet do AK (nie znały ich imion i nazwisk). W budynku często pojawiali się żołnierze AK. Niektórych siostry rozpoznawały tylko po pseudonimach. Tak było bezpieczniej.

W czasie powstania część zakonnic prowadziła kuchnię, co wspominał Cezary Wojtczak, mieszkaniec posesji przy ul. Puławskiej 117: przeważnie to był krupnik. (...) dla wszystkich swoich i dla tych ludzi, dla wszystkich. Kto przyszedł, to one tą zupę dawały. Trochę można się było tą zupą wzmocnićZapasy siostry zgromadziły z pomocą ludzi z ruchu oporu. Siostry nierzadko wykazały się sprytem, np. s. Albana przywiozła od rodziców z Łowicza ukryte w beczkach z kapustą wieprzowinę i słoninę. I to pod osłoną niemieckich żołnierzy, którzy nie zorientowali się, co się święci! Wojtczak wspominał, że jego mama Trochę pracowała w czasie okupacji w RGO (...). Coś robiła w RGO. (...) Tu były biura RGO i tu mama pracowała. Było tak: biednie było, bo z jednej pensji, to… Kartki były i dzieci były dożywiane. Chodziłem też na obiady do państwa Kowalskich, to była Puławska 108 czy coś. Ale nie lubiłem chodzić do tych państwa Kowalskich, chociaż ci państwo byli bardzo sympatyczni i zamożni. Zgłaszali chęć udzielania pomocy. (...) lepiej sytuowane i dzieciaki tam chodziły. (...) miałem wyznaczone, że między pierwszą a drugą mam przyjść na obiad. Przychodziłem tam na obiad, ci państwo byli zamożni, a to było mieszkanie przedwojenne, więc było główne wejście i wejście kuchenne. Mnie wpuszczano wejściem kuchennym do kuchni. Przy stole w kuchni jadłem ten obiad, zupę czy co tam było (...). urdszulanki prowadziły też ochronkę dla dzieci z okolicy. Karmiły dzieci, kąpały, czyściły im ubrania, uczyły właściwego zachowania, starsze dziewczynki zaś cerowania i szycia. Prowadził katechizację.

Przygotowując się do powstania, w suterenie pałacu Potockich urszulanki ukryły cenne przedmioty, np. książki, porcelanę, meble, ubrania. W pałacu urządziły kaplicę. Szyły biało-czerwone opaski, szykowały materiały opatrunkowe. Część sióstr (matka Klara, m. Teresa Ledóchowska, m. Zdzisława Konasińska, s. Eufrozyna, s. Fidelisa) od 5 VIII 1944 r. pracowała w powstańczym szpitalu sióstr elżbietanek przy ul. Goszczyńskiego, później także w nowym pawilonie w opuszczonych willach przy ul. Malczewskiego. W przytułku w Królikarni urszulanki ukryły teściową prof. Szymona Aszkenazego, rzekomo chorą na raka. Była Żydówką. Sprawie pomogła Zofia Potocka i kapelan zakładu ks. Wojtczak. Urszulanki opiekowały się też oraz pomagały znaleźć schronienie wielu osobom, np. Janinie Aszkenazy, córce Felicji i Szymona, młodej Żydówce o przybranym nazwisku Marta Krzywicka oraz lekarce Żydówce ze Stanisławowa. W 1944 r. do pałacu trafili też ranni z brutalnie spacyfikowanej Ochoty (ul. Grójecka). W domu obok, pod numerem 107B, rannych operowała dr Janina Wysołuchowa (ok. 1900po 1944), krewna jednej z zakonnic. Pomagała s. Imelda.

Fot. E. Rąpca. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Pałac przy ul. Puławskiej 107A został uszkodzony podczas działań wojennych w 1944 r. – 28 sierpnia częściowo zburzono górne piętra. S. Konstantyna wspominała później: Ledwo dobiegłam do półpiętra. Zostałam tam wciśnięta w róg (...). Trzymałam się rękami narożnych ścian i zamykając oczy, zapadałam się jakby w jakiś straszny zamęt, huk, dym i proch. Zrobiło się zupełnie ciemno, zewsząd coś się sypało, spadało, od strony klatki schodowej przewalały się jakieś deski z okiennic, a pęd powietrza targał habitem, jakby ktoś mnie bił po nogach. Kaplica została zdemolowana, z sufitu zwisały grube płachty tynku, walały się szkło i gruz. Tabernakulum stało nietknięte.

W dniu 6 IX 1944 r. do pałacu dotarło pismo AK, by wydać nadmiar żywności (którego nie było), ale siostry podzieliły się zapasami. Głodni ludzie zaczęli rozkradać majątek Potockiej i niszczyć dom. Zginęła bielizna, pończochy, pamiątki. Szerzyły się choroby. Od 8 września koło pałacu zaczęto kopać rów. Na pobliskim polu wykonano schron. Obawiając się nagłej ewakuacji (Niemcy wchodzili do domów i dawali kilka chwil na opuszczenie pomieszczeń), siostry wraz z Zofią Potocką od września 1944 r. zaczęły przygotowania do opuszczenia pałacu. Zakopały niezniszczone sprzęty, a dokumenty (własne i akowskie) ukryły. Po latach odnaleziono ukryte w piwnicy (zabezpieczone w słojach) dokumenty z raportami wywiadu gospodarczego AK z lat 1943–1944. Po konserwacji trafiły do Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Ze schronu najpierw wyszli mężczyźni, kobiety z dziećmi później, z zakonnicami. Ewakuację przyśpieszono, kiedy nagle 26 września na podwórze wkroczyli Niemcy. To wpadali i kazali wychodzić, to się cofali, ostrzeliwani przez powstańców. Co więcej, w domu ukrywało się dwóch powstańców udających cywilów. Mimo zamieszania i siostrom pozwolono zostać w pałacu jeszcze kilka dni, a 28 września do domu przyszła grupa 10 osób z pobliskiego ośrodka zdrowia (personel i cywile). Zakonnice doznały serdeczności i szacunku od jednego z niemieckich żołnierzy, katolika, który miał siostrę benedyktynkę. Urywały wówczas ubranego po cywilnemu księdza, który za zezwoleniem i w obecności wspominanego porucznika odprawił mszę 29 września. Jednak już chwilę później inna grupa żołnierzy, która wpadła do pałacyku, kazała się ewakuować. Siostry ruszyły w stronę Pruszkowa. Ostatecznie pałac Mittona został spalony 24 IX 1944 r.

Furtka Gimnazjum i Liceum Giżyckiego przy ul. Puławskiej 113 w Warszawie, 1948 r. Fot. Stefan Rassalski. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).


W dniu 16 IX 1944 r. zbombardowano kościół w Królikarni. Opowiadał o tym Eugeniusz Holc GwintByła sobota  16 września 1944 r. W godzinach przedpołudniowych odsypiałem nieprzespaną noc, spędzoną w kartofliskach na przedpolu Służewia, gdy nagle obudził mnie okropny huk, później drugi i trzeci. Rozbudzony słyszę wycie nurkujących Stukasów. Okna piwnicy wychodziły na Królikarnię. Spojrzałem w tym kierunku  było ciemno, czarno, chmura dymu przesłaniała cały teren, a gryzący swąd docierał już do nas i wciskał się przez dziurawe okna. z naszego szpitala wybiegło kilka osób, słychać jakieś krzyki, nawoływania. Z kolegą zabraliśmy nosze i skierowaliśmy się w kierunku ul. Zawrat. Na szczęście można było spokojnie przebiec przez ul. Idzikowskiego, bo mgła z pyłu i kurzu przesłaniała wszystko dookoła. Dotarliśmy do Królikarni, byliśmy jedni z pierwszych. Makabryczny widok  wszystko się pali, głębokie leje po bombach uniemożliwiają podejście do rannych, całkowicie zburzone budynki szpitala dla nieuleczalnie chorych, zbombardowany kościółek NMP. Wszędzie pełno gruzu, szczątków mebli, rozrzuconych ciał ludzkich martwych lub dających znaki życia, wystających z ziemi ludzkich kończyn, ludzi bez rąk i głów. Masakra. Przybywa coraz więcej ratujących, są pielęgniarki z tutejszego zakładu, które z całym poświęceniem usiłują pomóc cierpiącym, tym, którzy jeszcze żyją.
Gaszenie pożaru, ratowanie ocalałych przy życiu ludzi  wszystko do odbywa się w pośpiechu, z determinacją. Niektóre ciała spalone, nawet zwędzone, trudne do zidentyfikowania: mężczyzna czy kobieta? Odkładamy na bok, szukamy jeszcze żywych. Pył zaczyna opadać, robi się jaśniej, już lepiej widać, gdzie znajdują się ludzie, ale ten gryzący dym, odór spalenizny i wysoka temperatura paraliżują ruchy. Ktoś położył na nosze mężczyzna, czarny i nagi, ubranie spłonęło na nim. Obraca oczami i wydaje stłumione dźwięki. Chwytam za nosze, ktoś nieznany chwyta z drugiej strony. Schyleni szybko idziemy do szpitala na ul. Idzikowskiego 35, inni są znoszeni do piwnic Zakładu i Kościoła w Królikarni.
Akcja ratunkowa trwała nieprzerwanie do godzin popołudniowych, przenosiliśmy kolejnych ludzi dających jeszcze oznaki życia. Niestety  dane im było żyć tylko kilka godzin.

Cezary Wojtczak tak zapamiętał widok po zburzeniu kościoła: Tylko kupka gruzów, nic nie ocalało, dymki się unoszą jakieś i pełno wszędzie porozrzucanych książek, podartych, poniszczonych. Ale ksiądz miał dużą bibliotekę. Jakieś szczątki mebli, takie różne. (...) Ludzie, którzy ocaleli w sąsiednich budynkach, też tu przyszli, ale nikt nic nie odgruzowywał, bo nie było co. Wszystko zasypane, to wiadomo, że tamci ludzie zginęli i nie ma żadnej potrzeby. Tak ludzie chodzili, patrzyli. Chłopaki też: „O, znaleźliśmy kawałek książki, jakiś kawałek nogi od stołu”. Tak się znajdowało. Ale między innymi znajdowało się i szczątki ludzkie. Myśmy znaleźli rękę siostry zakrystianki, siostry Krysi. (...) te siostry chodziły po cywilnemu ubrane, nie w habitach, tylko w cywilnych. Siostra Krysia zakrystianka miała granatową bluzkę w białe grochy i ta ręka, co myśmy znaleźli, tak do łokcia, była w granatowej bluzce w białe grochy.

Jakie były wówczas doświadczenia cywili? Cezary Wojtczak z Puławskiej 117 opowiadał: Nasze mieszkanie miało łazienkę. Łazienka była bez okna, takie pomieszczenie nie chroniło przed bombą. Ale niby chroniło przed odłamkami, że to już odłamki nas nie poranią, no i z ojcem do tej łazienki żeśmy się chowali. Oczywiście szyb w oknach nie było, bo dawno wyleciały. No i okna ojciec pozabijał papą, żeby nie wiało. Było to dobre o tyle tylko, że w mieszkaniu było ciemno (...). Tu jednego razu samoloty nadlatują, my chodu. Ale już do piwnicy nie zdążyliśmy, do łazienki, a oni tu gdzieś blisko zrzucili bombę. Aż się wszystko zatrzęsło. Wychodzimy z tej łazienki, a w pokoju wszędzie widniutko. Ta papa powyrywana, wszystko. Bomby rzucili blisko. Wychodzimy na podwórko, patrzymy, nie ma wieży kościoła.

Podczas bombardowania kościoła w Królikarni i zakładu dla nieuleczalnie chorych zginęło 10 chorych i 5 zakonnic. Pochowano ich nocą na terenie ogrodu, w 1947 r. ekshumowano. W dniu 24 IX 1944 r. franciszkanki i uchodźcy zostali wywiezieni do Pruszkowa, natomiast chorzy z kapelanem trafili do Szpitala Czerwonego Krzyża na Okęciu.

Brytyjski plan Warszawy, 1944 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Ostrzały niemieckie z samolotów robiły wrażenie. Jak wspominał Wojtczak, Niemcy Albo latali bardzo wysoko (...) i bombardowali z tej wysokości. Albo latali niziutko nad dachami i też albo rzucali bomby, albo ostrzeliwali z działek. Jednego razu taki nalot zrobili właśnie na Królikarnię i zapalili budynki gospodarcze. Tam były budynki gospodarcze, w których siostry chowały świnie i te świnie się upiekły. Za dwa dni, czy w krótkim czasie, w tym krupniku mieliśmy kawałki mięsa do połowy nadpalone, ale to już było dobrze. A tego pożaru nie można było ugasić, bo nie było po prostu czym. Później, za parę dni ostrzelali teren tego zakładu i kościoła z tego ciężkiego działa, co się u nas mówiło, że niby kolejowe. Taki jeden pocisk upadł w schody wejściowe do kościoła, wywalił całe wielkie drzwi, szkody wielkiej narobił i to nas wystraszyło. (...) rajdy Niemców jakoś tak przycichły i wróciliśmy do siebie. (...) To ulicą się nie szło, tylko wszystko się odbywało opłotkami, bo nie było tam zabudowy, tylko to były pola, zielska jakieś, to [szło się] bokami. Ulica była nie do przejścia, bo na ulicy był ostrzał niemiecki i nasz. [Teren] nie wiadomo czyj. W każdym razie ulica nie, chodziło się bokami.

O godzinie 7.40 w niedzielę 24 września kościół w Królikarni został całkowicie strzaskany. Lesław Bartelski tak opisał sytuację: Ciemny słup wzbił się na ogołocone z liście drzewa parku, a kiedy opadł, wyłonił się sterczące gruzy. Ten kościołek Najświętszej Maryi Panny był już uszkodzony pod koniec sierpnia, jego rektorowi ks. Edwardowi Wojtczakowi przyszły wówczas z pomocą kompanie ochotnicze, obecnie zaczęło się usuwanie zniszczeń własnymi środkami, lżej chorzy dokopali się do piwnic, by sprawdzić, czy ktoś tam nie pozostał.

Walki w Królikarni miały dramatyczny przebieg. Wróg uderzył na pozycje kompanii B3 i K1, wypierając powstańców z ul. Czerniowieckiej. Dowódca 1 plutonu ppor. Wiesław Zawadzki „Bolek zajął I piętro jednej z will przy erkaemie kpr. Zdzisława Charonia ps. „Zdzisław. Na Ikara 14 zaś znajdował się punkt obserwacyjny ubezpieczany brenem st. strz. „Bystrego. Dysponujemy jego wspomnieniami. Wojciech Militz „Bystry” opowiadał: słychać szum, zaczyna się robić burzliwie, ciemno. Zobaczyliśmy wielką armadę. (...) to była ponad setka wielkich maszyn, latających fortec. Z tego wysypały się całe sznury, setki spadochronów, a było tego, jak wiemy, tysiąc kilkaset. Myśmy byli przekonani, że to jest Sosabowski, że to jest desant, że to jest pomoc dla nas. Potem okazało się, że to są zasobniki. Zasobniki początkowo robiły wrażenie, że to uzbrojony skoczek spadochronowy, ale na pewnej wysokości widać było, co to jest. W różnym czasie to spadało. Wszystko to się działo najpierw z ciszą, potem wybuchem z naszej strony radości i z ogromną strzelaniną ze strony Niemców. Artyleria przeciwlotnicza, działa, ciężkie karabiny maszynowe, to wszystko waliło w to jak do kaczek. Jednocześnie zdawaliśmy sobie sprawę, że my jesteśmy w wąskim obszarze, jednak to już była skarpa, wrzesień, Aleja Niepodległości. Bronisław Wojciechowski wspominał: Coraz częstsze wybuchy zlewają się w jeden nieustający łoskot. Słychać działa czołgów, lekką artylerię, granatniki, moździerze, karabiny maszynowe. (...) Coraz większy niepokój ogarnia wszystkich. To chyba szturm niemiecki! (...) Słychać groźne dudnienie gąsienic ciężkich czołgów. Skąd atakują, dokąd się zbliżają? Lesław Bartelski zaś zanotował: Powstańcy ostrzeliwali się ogniem z broni maszynowej, słychać było krzyki rannych Niemców. St. strz. Stanisław Lipski „Staszek” leżał przy rusznicy radzieckiej, koniec lufy wysunął poza siatkę ogrodzenia oplecioną dzikim winem. Na wiadomość o śmierci dowódcy plutonu wypalił cały magazynek w kierunku nadciągającego czołgu, mierząc w nasadę wieży. Pięć pocisków błysnęło na pancerzu, maszyna stanęła i skierowała działo w kierunku ogrodzenia. Rąbnął pocisk, jeden, drugi, Staszek poczuł ból w krzyżu, miał pośladek i nogę we krwi. Przekazał PTR strz. Lucjanowi Widerze „Wiśle, już lekko rannemu, sam zaczął się wycofywać na ul. Ikara, półprzytomny, ogłuszony i osłabł z głodu. Doszedł do garażu przy willi pod nr 13, gdzie zastał dowódcę kompanii i jego zastępcę ppor. Stanisława Potoręckiego Negusa.

Wojciech Militz „Bystry” opowiadał, że wówczas przeżył swoje przysłowiowe pięć minut: Byłem nieostrożny co prawda, ale widziałem jak jeden spadochron, jeden ładunek spadł pod skarpę i zginął nam z oczu. Wówczas wyskoczyłem. Byliśmy ostrzeliwani od Sobieskiego, już wtedy tam byli Niemcy. Zygzakiem, jak mnie uczono, zbiegłem. Okazało się, że pod nami, pod skarpą są zabudowania, jest warzywnicze gospodarstwo, podwórko. Zastałem scenę, kiedy z siekierami do zasobnika podchodzą moi pobratymcy Polacy, oczywiście w stosunku do mnie wrogo nastawieni. Wtedy stałem się decydującym człowiekiem, żołnierzem. Byłem uzbrojony, pod groźbą wielkiego „Formmera” pistoletu „siódemki” z tłumaczeniem: „Możecie zabrać spadochron.”  To było bardzo łase, to był biały jedwab na koszule, bluzki i tak dalej, te wartości też grały  zgodzili się, pomogli mnie rozbroić cały ładunek. Okazało się, że to zdobycz była dla mnie, bo to był kompletny „Bren” angielski „erkaem” z całym oprzyrządowaniem, z ładownicami, pasami i z częścią długiego zasobnika półbeczka pięknej amunicji złotej. Teraz jak to wnieść na górę? Właśnie dwunastoletni chłopiec, mówił do mnie: „Proszę pana, ja panu pomogę.” Żeśmy obydwaj wtachali na górę do Giżyckiego, nic nas nie trafiło, mieliśmy głowy czym innym zajęte  taka zdobycz. To była wielka rzecz, kiedy w tym budynku gimnazjum oczyściłem to z towotu, smaru. Wszystko było pięknie zakonserwowane. Załadowałem magazynek i po raz pierwszy wystrzeliłem w stronę Niemców, piękna rzecz, uczucie. To był ciekawy „erkaem”, służył mi do końca.

Elementy dawnego kościoła w Królikarni przeniesione na skwer koło kościoła pw. NMP Matki Kościoła przy ul. Domaniewskiej 20, 2020 r. Fot. Qkiel, CC BY-SA 4.0 PL, Wikimedia Commons

Elementy dawnego kościoła w Królikarni przeniesione na skwer koło kościoła pw. NMP Matki Kościoła przy ul. Domaniewskiej 20, 2020 r. Fot. Qkiel, CC BY-SA 4.0 PL, Wikimedia Commons

Elementy dawnego kościoła w Królikarni przeniesione na skwer koło kościoła pw. NMP Matki Kościoła przy ul. Domaniewskiej 20. Fot. M.W. Kmoch, 7 VII 2023 r.

Elementy dawnego kościoła w Królikarni przeniesione na skwer koło kościoła pw. NMP Matki Kościoła przy ul. Domaniewskiej 20. Fot. M.W. Kmoch, 7 VII 2023 r.

Także pałac Królikarnia został zniszczony już w 1939 r. Niemcy, chcąc wymordować ukrytą w nim służbę, obrzucili budynek ręcznymi granatami. W czasie powstania warszawskiego na terenie parku spalono budynek kuchni, zniszczono grotę, taras widokowy i balustradę mostu. Zimą 1945 r. drzewostan parku wykorzystała na opał ludność cywilna.

Kadr z filmu Eroica w reż. Andrzeja Munka, 1957 r. Widok na Królikarnię spod skarpy. Źródło (dostęp 14 VII 2023 r.).

Więcej informacji na temat działań w czasie powstania warszawskiego na terenie Królikarni i okolic znajdziesz w artykule o Szopach Francuskich: KLIK.

W Królikarni od lat 90. XX w. stoi pomnik w postaci 3 kolumn. Są postrzelone przez kule karabinowe i odłamki. W środkowej kolumnie zamieszczono krzyż. Pomnik uzupełnia napis na tablicy. Projektantem kolumn w końcu lat 70. XIX w. był Witold Lanci. Powstały dla kamienicy przy ul. Królewskiej 16, Doc. Kwiatkowski, późniejszy dyrektor Łazienek, nadzorując rozbiórkę kamienicy po 1945 r., uratował 3 kolumny i przewiózł je do Królikarni. W latach 80. XX w. planowano je przywieść na ul. Królewską. Ostatecznie zajęli się nimi weterani z AK Baszta. Pomnik z wykorzystaniem kolumn zaprojektował architekt E. Ajewski.

Pomnik w 2011 r. Fot. Jolanta Dyr, CC BY-SA 3.0 PL, Wikimedia Commons. Źródło (dostęp 10 VII 2023 r.).

Po wojnie pałacyk na Henrykowie odkupiły Helena Machnicka i Pelagia Janina Włodek. W 1947 r. zleciły odbudowę. Prowadzono ją w latach 19511952 (z zachowaniem XIX-wiecznego wystroju pomieszczeń), a kierował nią architekt Stanisław Żaryn. Wnętrza przebudowano na oddzielne mieszkania.

Pałac w 1945 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Pałac w maju 1947 r. Fot. Karol Pęcherski. Źródło (dostęp 17 IX 2023 r.).

Pałac w 1949 r., po odbudowie, na zdjęciu ze zbiorów hrabiów Potockich z Londynu. Źródło: Tadeusz Władysław Świątek, Mokotów przez wieki/Mokotów through centuries, Warszawa 2009, s. 41. 

Projekt odbudowy pałacu Fanshave'ów, S. Żaryn, 1950 r., fot. W. Krzyżanowska. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Stanisław Żaryn, Pałac Fanshawów (Henryków), ul. Puławska 107a, elewacja frontowa i ogrodowa, 1950 r. Źródło (dostęp 11 VII 2023 r.).

Pałac ok. 1959 r. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Rzut pałacu ok. 1959 r. Rys. inż. S. Krasiński. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.).

Pałac na początku lat 70. XX w. Źródło: Dzieje Mokotowa, red. J. Kazimierski, R. Kołodziejczyk, Ż. Komarowa, H. Rostkowska, Warszawa 1972.

Po II wojnie światowej usunięto gruzy i oczyszczono teren zakładu w Królikarni. Użytkowano kilka sal dla chorych. Działalność wznowiło Towarzystwo Opieki nad Nieuleczalnymi Chorymi. W dniu 24 IX 1947 r. odbyło się poświęcenie i otwarcie zakładu. Przeznaczono go dla kobiet chorych na nowotwory. W budynku administracyjnym zamieszkały siostry franciszkanki, wydzielono też publiczną kaplicę.

Dom opieki św. Franciszka przy ul. Puławskiej 113D w Warszawie. Fot. Stefan Rassalski, 19461947 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.). 

Dom opieki św. Franciszka przy ul. Puławskiej 113D w Warszawie. Fot. Stefan Rassalski, 19461947 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Dom opieki św. Franciszka przy ul. Puławskiej 113D w Warszawie. Fot. Stefan Rassalski, 19461947 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

W 1949 r. władze miasta zlikwidowały Towarzystwa Opieki nad Nieuleczalnie Chorymi. W kolejnym roku zakład upaństwowiono i włączono do Instytutu Radowego przy ul. Wawelskiej jako filię (Oddział Instytutu Onkologii Ministerstwa Zdrowia). Siostry zyskały status pracownic Państwowego Instytutu Radowego i opiekowały się chorymi na raka. Jednocześnie od 1950 r. naciskano, by zlikwidować kaplicę w celu otwarcia tu świetlicy. Chorych rozwieziono do innych zakładów. W 1954 r. Miejski Wydział Zdrowia przekształcił zakład na oddział szpitalny (II Oddział Wewnętrzny) i wyznaczył go filią państwowego Szpitala Sióstr Elżbietanek (Szpital Miejski nr 6) przy ul. Goszczyńskiego. Pracowało tu 5 osób. Oddział liczący 52 łóżka wedle informacji z 1974 r. obsługiwał ok. 900 chorych rocznie.

Kiedy w końcu 1954 r. 22 franciszkanki zostały usunięte z pracy w Królikarni, udało się im wywalczyć pozwolenie na pracę na terenie Warszawy. Trafiły do różnych szpitali i ośrodków zdrowia. Mieszkanie i kaplicę odizolowano od szpitala. Od 1955 r. przebywało tu 15 sióstr. Na fali odwilży po 1956 r. siostry wróciły do pracy w szpitalu.

Szpital w Królikarni. Źródło: „Stolica”, 31 (1974), 14, s. 5.

Po wojnie zabezpieczono ruiny Królikarni i zamurowano lochy. Saperzy wywieźli z nich magazyn pocisków. Oficynę pałacu planowano przeznaczyć na mieszkanie i pracownię rzeźbiarza Xawerego Dunikowskiego (18751964). Odbudowę pałacu zaprojektował J. Bieńkowski. W 1965 r. zrekonstruowano pałac: z zewnątrz prawie do stanu pierwotnego (nie odbudowano balkonu we wschodniej elewacji), wewnątrz przebudowując, bo wystrój nie przetrwał, i zorganizowano muzeum typu biograficznego z pracami Dunikowskiego. W 1966 r. odbudowano oficynę z przeznaczeniem na mieszkania pracowników i pracownie konserwacji rzeźb. Umieszczono tu siedzibę Towarzystwa Przyjaciół Warszawy (filia Mokotów). W 1969 r. skończono odbudowę kuchni. Wystawiono nowe ogrodzenie, odrestaurowano bramę wjazdową, uporządkowano ogród. Zorganizowano Park Rzeźby z pracami kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie, które objęło opiekę nad pałacem.

Królikarnia po 1945 r. Fot. Andrzej Roszkowski. Źródło (dostęp 18 VIII 2023 r.).

Królikarnia. Fot. Karol Pęcherski, lipiec 1945 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia, elewacja wschodnia z nieodbudowanym balkonem. Fot. Karol Pęcherski, lipiec 1945 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Zniszczony pałac Królikarnia. Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-OR-5537-61 (dostęp 14 VII 2025 r.).

Zniszczony pałac Królikarnia. Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-OR-5537-61 (dostęp 14 VII 2025 r.).

Otoczenie pałacu Królikarnia. Fot. Karol Pęcherski, sierpień 1946 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Elewacja ogrodowa pałacu Królikarnia i skarpa. Fot. Karol Pęcherski, czerwiec 1946 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia w marcu 1947 r. Fot. Karol Pęcherski. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Zniszczona Królikarnia w 1947 r. Fot. Stefan Rassalski. Źródło (dostęp 20 XII 2023 r.).

Królikarnia po II wojnie światowej. Fot. Stefan Rassalski, 1947 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Zniszczona Królikarnia. Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-OR-5537-48 (dostęp 14 VII 2025 r.).

Budynek gospodarczy w Królikarni po II wojnie światowej. Fot. Stefan Rassalski, 1947 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Zniszczone zabudowania dworskie w Królikarni. Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-OR-5537-54 (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia w trakcie odbudowy. Fot. Zbyszko Siemaszko, 19551964 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia w czasie odbudowy po II wojnie światowej. Fot. L. Tomaszewski. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia w trakcie odbudowy. Fot. Zbyszko Siemaszko, 19551964 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).
Schody w Królikarni. Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-OR-5537-55 (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia w trakcie odbudowy. Fot. Zbyszko Siemaszko, 19551964 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia po odbudowie. Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-OR-5537-51 (dostęp 14 VII 2025 r.).

Pałac Królikarnia. Fot. Grażyna Rutkowska, 1978 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

W latach 19671969 według projektu Longina Majdeckiego wykonano prace porządkowe w parku Królikarnia. Park odtworzono niemal w 100% zgodnie z projektem Gerarda Ciołka z 1962 r., nawiązującym do układu ogrodu z połowy XIX w. Jak pisała Anna Różańska, Zachowano przesunięte względem osi pałacu wejście główne od ulicy Puławskiej, jak również mostek otoczony zwartą grupą zieleni. Teren przed pałacem ma postać owalnego podjazdu obsadzonego dookoła masywem drzew z akcentami soliterów oraz niewielkich grup drzew. Z tarasu pałacowego rozciąga się widok na stawy Królikarni leżące na osi pałacu oraz na sąsiadujące z nimi tereny. Cały teren parku otacza wąwóz, którym poprowadzono aleję parkową. Ogrodzenie parku oddzieliło część podskarpową od pałacu leżącego na koronie skarpy. Obie te części pozostają jedynie w łączności widokowej. Ogród zajmuje powierzchnię ok. 8 ha i znajduje się między ul. Puławską, Piaseczyńską i Idzikowskiego.

Wstępna koncepcja zagospodarowania terenu Królikarni, wyk. Gerard Ciołek, 1962 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Gleby i plan melioracji terenu Królikarni, wyk. Gerard Ciołek. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).


Królikarnia od strony południowo-wschodniej. Fot. Zbyszko Siemaszko, 1975 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia od strony południowo-wschodniej. Fot. Zbyszko Siemaszko, 1975 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia i jej otoczenie Fot. Zbyszko Siemaszko, 1975 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Park Królikarnia po II wojnie światowej. Źródło: Teki Ciołka, sygn. TC-OR-5537-52 (dostęp 14 VII 2025 r.).

Królikarnia w kwietniu 1980 r. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Stawy pod Królikarnią, 2021 r. Fot. Emptywords, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 14 VII 2025 r.).

Stawy pod Królikarnią, 2016 r. Fot. Qkiel, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 14 VII 2025 r.).

W PRL nie p
ozwolono na reaktywację szkoły Giżyckiego. Przez teren szkoły szkoły wytyczono ul. Wojciecha Żywnego. W końcu lat 60. XX w. na terenie dawnego gimnazjum powstało osiedle mieszkaniowe „Skarpa Puławska” zaprojektowane przez Tadeusza Stefańskiego. W ośmiu dwunastopiętrowych blokach planowano zakwaterować ok. 3 tys. osób. 
W 1965 r. otwarto Technikum Energetyczne nr 2 im. Synów Pułków. Mieściło się tu także CIII Liceum Ogólnokształcące, w 2013 r. przeniesione na Żoliborz.

Bloki osiedla „Skarpa Puławska” widziane od Arkadii. Fot. Jacek Sielski. Źródło: „Stolica”, 27 (1972), 23, s. 8.

Bloki osiedla „Skarpa Puławska” widziane od Arkadii. Fot. Jacek Sielski. Źródło: „Stolica”, 27 (1972), 23, s. 8–9.

Bloki osiedla „Skarpa Puławska”, widok z Arkadii. Fot. Paweł Borycki, 2004 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Współczesny kształt parku miejskiego pobliska Arkadia zyskała w latach 1968–1970 dzięki projektowi Longina Majdeckiego. Park składa się z dwóch części: górnej na koronie skarpy i dolnej pod skarpą. Alejki parkowe są połączone komunikacyjnie z ul. Puławską i Królikarnią. Jak pisała A. Różańska, Nasadzenia drzewostanu są rytmiczne, podkreślające przebieg alei, bądź tworzące zwarty blok masywu. Przeciwwagę dla wysokiej zwartej zieleni stanowi obszerne wnętrze parkowe na skraju korony skarpy, widokowo i kompozycyjnie łączące się z dolną częścią parku. Kompozycję podskarpowej części Arkadii wyznacza układ trzech wydłużonych stawów usytuowanych równolegle do skarpy. Układ wodny parku łączy się kompozycyjnie z układem stawów Królikarni. Trzy stawy w parku Arkadia, które są pozostałością zalanej wodą glinianki, powstałej tu w wyniku pozyskiwania do cegielni iłów plioceńskich, znajdują się na tej samej osi co pierwszy staw w Królikarni i na osi prostopadłej do osi pałacu. A. Różańska zaznaczyła: Układ kompozycji tej części parku uzupełniają dość zwarte nasadzenia drzew kontrastowane otwarciem widoku na skarpę. Obie części parku łączą się systemem schodów, prowadzonych po skarpie alei oraz wąwozem będącym jednocześnie granica parku, u wylotu którego zlokalizowano plac zabaw dla dzieci”. W 2008 r. zespół przyrodniczo-krajobrazowy Arkadia objęto ochroną. Przy okazji urozmaicono skład gatunkowy roślinności szczególnie przy zbiornikach wodnych, stworzono też miejsca wypoczynku i kamienne mostki, którymi można przejść na drugą stronę stawów.

Park Arkadia w 2020 r. Fot. Qkiel, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 14 VII 2025 r.).

Park Arkadia w 2017 r. Fot. Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 PL, via Wikimedia Commons (dostęp 14 VII 2025 r.).

Park Arkadia w 2020 r. Fot. Qkiel, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 14 VII 2025 r.).
 
Tablica informacyjna, 2012 r. Fot. Bolando, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons (dostęp 14 VII 2025 r.).
 

Stawy w Królikarni łączą się ze stawami w Arkadii Rowem Piaseczyńskim. Poza tym do dziś w Parku Arkadia widać pozostałości po zakładach wodoleczniczych w postaci źródeł wody.

Rów Piaseczyńskim między Królikarnią a Arkadią, 2021 r. Fot. Emptywords, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 14 VII 2025 r.).

Betonowa obudowa współczesnego ujęcia wody w Parku Arkadia. Fot. Paweł Borycki, 2004 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Odpływ wody z wycieku w Parku Arkadia. Fot. Paweł Borycki, 2004 r. Źródło (dostęp 5 VII 2023 r.).

Źródła wypływające spod skarpy zasilające staw Arkadia, 2021 r. Fot. Emptywords, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons (dostęp 14 VII 2025 r.).

W latach 90. XX w. zburzono szpitalny pawilon na rogu Królikarni. Nowy budynek ukończono w 1995 r. Działa tu Dom Opieki św. Franciszka.

Budynki przy ul. Puławskiej 113D, styczeń 2025 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Budynki przy ul. Puławskiej 113D, styczeń 2025 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Lapidarium w miejscu dawnego kościoła w Królikarni, 2020 r. Fot. Qkiel, CC BY-SA 4.0 PL, Wikimedia Commons

Zakład przy ul. Zawrat 26, styczeń 2025 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Zakład przy ul. Zawrat 26, styczeń 2025 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Zakład przy ul. Zawrat 26, styczeń 2025 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Kaplica przy ul. Puławskiej 113D, styczeń 2025 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Kaplica przy ul. Puławskiej 113D, styczeń 2025 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

Wnętrze kaplicy, 2021 r. Źródło (5 VII 2023 r.).

Wnętrze kaplicy, styczeń 2025 r. Źródło (dostęp 14 VII 2025 r.).

W 2001 r. pałac na Henrykowie zakupiła firma Dr Irena Eris. Tu mieści się Centrum Naukowo-Badawcze Dr Irena Eris. Od 1965 r. pałac figuruje w rejestrze zabytków (nr rej. A-363 z 1 VII 1965), podobnie jak otaczający go ogród (nr rej. A-363 z 9 IX 2004), w którym rośnie m.in. pomnik przyrody jesion wyniosły, po pniu którego do wysokości ok. 11 m pnie się bluszcz pospolity.

2012 r. Fot. Wistula, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

2012 r. Fot. Wistula, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

W latach 2006–2007 rozebrano pętlę tramwajową na Wierzbnie. Na jej miejscu, na rogu ul. Puławskiej i alejki, która przylega do Królikarni, w 2013 r. powstały Apartamenty Puławska 111. Zaprojektowało je studio Kazimierski i Ryba. Giżyckiego upamiętniono  alejka nosi jego imię.

Tramwaj na przystanku Królikarnia, 1985 r. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pokaz na pętli Wierzbno z okazji 130-lecia tramwajów w Warszawie, 11 XII 1996 r. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pokaz na pętli Wierzbno z okazji 130-lecia tramwajów w Warszawie, 11 XII 1996 r. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 11 I 2003 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 11 I 2003 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Słup kratownicowy z wysięgnikiem Siemensa na pętli tramwajowej Wierzbno, 2003 r. Fot. Grzegorz Szklarek. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Słup kratownicowy z wysięgnikiem Siemensa na pętli tramwajowej Wierzbno, 2003 r. Fot. Grzegorz Szklarek. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Słupy kratownicowe z wysięgnikami Siemensa na pętli tramwajowej Wierzbno, 2003 r. Fot. Grzegorz Szklarek. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Słup kratownicowy z wysięgnikiem Siemensa na pętli tramwajowej Wierzbno, 2003 r. Fot. Grzegorz Szklarek. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 10 XII 2005 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno, 12 V 2006 r. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 13 XI 2006 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 13 XI 2006 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 13 XI 2006 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 13 XI 2006 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 13 XI 2006 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 13 XI 2006 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 13 XI 2006 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Pętla Wierzbno 13 XI 2006 r. Fot. Kiembrowski. Źródło (dostęp 15 VII 2025 r.).

Fot. Ewa Rąpca. Źródło (dostęp 12 VII 2023 r.)

Dziękuję za wspólną podróż przez czas i przestrzeń części Mokotowa. To właśnie dzięki odkryciu wiejskiej przeszłości obszaru, na którym mieszkam, poczułam, że Warszawa nie jest taka obca, jak mi się przez wiele lat wydawało.


Bibliografia
I. Źródła
A. Archiwalia
Akta metrykalne warszawskich parafii dostępne przez portal Geneteka i szukajwarchiwach.gov.pl (dostęp 10–16 VII 2023 r.);
Narodowy Instytutu Dziedzictwa w Warszawie, tzw. karty białe: pałac Królikarnia, ob. muzeum Xawerego Dunikowskiego (dostęp 5 VII 2023 r.).

B. Wydawnictwa źródłowe

C. Relacje, wspomnienia, wypowiedzi na forach
Archiwum Historii Mówionej Powstania Warszawskiego, relacje: Macieja Daszewskiego, Leszka KosińskiegoBronisława OpackiegoCezarego Wojtczaka (dostęp 14 VII 2023 r.);
Holc E., Mój pierwszy i ostatni dzień w Powstaniu, [w:] Mokotów walczy 19391944, t. 7: Relacje, red. E. Ajewski, Warszawa 2004, s. 15–16;
Tenże, Zbombardowanie Królikarni, [w:] Mokotów walczy 19391944, t. 7: Relacje, red. E. Ajewski, Warszawa 2004, s. 76;
Holc Marian – W obronie polskości (dostęp 12 VII 2023 r.);
Kasprzycki J., Korzenie miasta. Warszawskie pożegnania, t. 4: Mokotów i Ochota, Warszawa 2004;
Kledzik M., Trzy kolumny[w:] Mokotów walczy 19391944, t. 7: Relacje, red. E. Ajewski, Warszawa 2004, s. 132;
Wojciechowski B., W powstaniu na Mokotowie, wstęp, oprac. i przypisy L.M. Bartelski, Warszawa 1989.

D. Prasa
Relacja z 1854 r. (dostęp 12 VII 2023 r.);
Relacja z 1865 r. (dostęp 12 VII 2023 r.);

E. Bazy danych
Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Siostry urszulanki[Siostry urszulanki i pani Potocka...] (dostęp 20 XII 2023 r.);
Powstańcze Biogramy: Maciej Daszewski, Edward HolcLeszek Kosiński, (dostęp 16 VI 2023 r.);
Wielka genealogia Minakowskiego: George Fanshawe (dostęp 11 VII 2023 r.); Wacław Mańkowski z Brodnicy h. Zaremba (dostęp 16 VII 2023 r.); Janina Wysołuch (dostęp 20 XII 2023 r.).

F. Ikonografia
Cyfrowe Muzeum Narodowe w Warszawie, Pałac w Królikarni od strony ogrodu, zgorzały dnia 14 sierpnia 1879 r.; z: „Kłosy” 1879, nr 740 (4 września), s. 148 (dostęp 14 VII 2025 r.).

II. Opracowania
Al. Giżyckiego (dostęp 12 VII 2023 r.);
Arkadia (staw) (dostęp 14 VII 2025 r.);
Bartelski L.M., Mokotów. Warszawskie Termopile 1944. Przewodnik historyczny po miejscach walki i pamięci czasu okupacji i Powstania Warszawskiego, oprac. J. Powałkiewicz, Warszawa 2004;
Bartelski L.M., Mokotów 1944, Warszawa 1986;
Carl Friedrich Pöppelmann (dostęp 14 VII 2025 r.);
Elżbieta z Branickich Sapieżyna (dostęp 16 VII 2023 r.);
Gieysztor A., Na południe od Warszawy przed połową XVII w., [w:] Dzieje Mokotowa, red. J. Kazimierski, R. Kołodziejczyk, Ż. Komarowa, H. Rostkowska, Warszawa 1972, s. 1735;
Henryków (Mokotów) (dostęp 11 VII 2023 r.);
Herbst S., Mokotów od połowy XVII w. do 1939 r., [w:] Dzieje Mokotowa, red. J. Kazimierski, R. Kołodziejczyk, Ż. Komarowa, H. Rostkowska, Warszawa 1972, s. 37–60;
Izabela Lubomirska (dostęp 15 VII 2023 r.);
Józef Simmler (dostęp 5 VII 2023 r.);
Kasprzycki J., Warszawa sprzed lat (1990–1939), Warszawa 1989;
Tenże, Majewski J.S., Korzenie miasta, t. 6: Niedaleko od Warszawy, Warszawa 2004;
Katarzyna Antonina Sowińska (dostęp 16 VII 2023 r.);
Kazimierz Matecki (dostęp 20 XII 2023 r.);
Królikarnia (dostęp 15 VII 2023 r.);
Kwiatkowski M., Królikarnia, Warszawa 1971;
Ludwik Sauvan (dostęp 16 VII 2023 r.);
Tenże, Warszawa nieodbudowana. Królestwo Polskie w latach 1815–1840, Warszawa 2009;
Mon Coteau, czyli historia Morskiego Oka (dostęp 15 VII 2023 r.);
Pałac Fanshawów w Warszawie (dostęp 12 VII 2023 r.);
Pałac Szustra (dostęp 15 VII 2023 r.);
Pałac Szustrów (dostęp 15 VII 2023 r.);
Park Arkadia (dostęp 5 VII 2023 r.);
Pierwsze wyścigi konne w Lublinie (dostęp 12 VII 2023 r.);
Podlaski J., Oświata i szkolnictwo na Mokotowie w okresie Polski Ludowej[w:] Dzieje Mokotowa, red. J. Kazimierski, R. Kołodziejczyk, Ż. Komarowa, H. Rostkowska, Warszawa 1972, s. 325–344;
Puścikowska A., Siostry z powstania. Nieznane historie kobiet walczących o Warszawę, Kraków 2020;
Rajewski Z., Pradzieje i wczesne średniowiecze dzielnicy mokotowskiej[w:] Dzieje Mokotowa, red. J. Kazimierski, R. Kołodziejczyk, Ż. Komarowa, H. Rostkowska, Warszawa 1972, s. 7–16;
Sobieszczański A., Pałac Szustra (dostęp 14 VII 2025 r.);
Stanisław Herakliusz Lubomirski (dostęp 12 VII 2023 r.);
Stysiak M., Ruch robotniczy i ruch oporu na Mokotowie w latach okupacji[w:] Dzieje Mokotowa, red. J. Kazimierski, R. Kołodziejczyk, Ż. Komarowa, H. Rostkowska, Warszawa 1972, s. 183–192;
Szturomska M., Karczma (dostęp 12 VII 2023 r.);
Szymański M., Tajemnicze Miasto. Spacery po Warszawie, cz. 8: Stary Mokotów, Warszawa 2018;
Tenże, Tajemnicze Miasto. Spacery po Warszawie, cz. 9: Dzielnica Mokotów: Od Siekierek po Wyględów, Warszawa 2019;
Szymon Aszkenazy (dostęp 20 XII 2023 r.);
Szymon Bogumił Zug (dostęp 15 VII 2023 r.);


Zapraszam do lektury pozostałych tekstów z serii #wieśwmieście:
  • cz. 1. Szopy PolskieKLIK;
  • cz. 2. Szopy NiemieckieKLIK;
  • cz. 3. folwark Nowy SadKLIK;
  • cz. 4. kolonia wsi Szopy NiemieckieKLIK;
  • cz. 5. Szopy Francuskie i zagraniczne tropy w historii Mokotowa: KLIK;
  • cz. 6. Potok (oraz Żółta Karczma): KLIK;
  • cz. 7. Dworzec Południowy (metro Wilanowska) i transportowa historia okolicy: KLIK.

Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz