7 grudnia 2019

Policja Państwowa w pow. przasnyskim 1919-1939. Cz. 3. Etos i wartości. Służba codzienna

W 2019 r. przypada 100. rocznica utworzenia Policji Państwowej (PP) w Polsce. Przedstawiam wyniki moich badań na temat Policji Państwowej w Przasnyskiem w latach 1919–1939 w zakresie szerszym w stosunku do katalogu wydanego przez Muzeum Historycznego w Przasnyszu przy okazji wystawy rocznicowej. W cyklu wpisów, publikowanych przez 6 tygodni, przedstawię rozszerzone i poprawione ustalenia.

Niemniej niniejszy tekst ma charakter szkicowy. W trzeciej części skupiam się na zasadach i wartościach, jakimi kierowali się policjanci, nie uciekam od sytuacji trudnych, niekoniecznie chwalebnych i opisuję codzienne życie policjanta na służbie. Zapraszam!


Policjantom przyświecały następujące wartości: posłuszeństwo wobec władz państwowych i przełożonych, równe traktowanie obywateli, przestrzeganie prawa, sumienne wykonywanie obowiązków, przestrzeganie tajemnicy służbowej oraz gotowość do obrony kraju w razie potrzeby. Elementami etosu były też: karność i dyscyplina, energia, sprawność w realizacji ustawowych zadań i odpowiedzialność, usłużność dla kolegów, odpowiednie zachowanie na służbie i uprzejmość, nie będącą jednak uniżeniem czy służalstwem. Ograniczone zaufanie społeczeństwa do PP skutkowało tym, że postępowanie funkcjonariuszy (także w życiu prywatnym) przyciągało uwagę otoczenia i poddawane było ocenie. Sposób życia policjanta, ale i jego rodziny, miał być przykładem dla społeczeństwa.
Policjanci (po prawej Roman Komosiński) podczas patrolu. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu.
W czerwcu 1922 r. starosta przasnyski zapisał, że zdarzały się przypadki insultowania policjantów wynikające z popędliwości sprawców, ale i poczucia bezkarności, bowiem policjanci nie byli przez sądy okręgowe traktowani jak urzędnicy[1]. Opierający się czynnościom policyjnym bili policjantów – w czerwcu 1922 r. zanotowano taki wypadek w Baranowie[2]. W sierpniu 1922 r. wniesiono jedno zażalenie ludności z gm. Duczymin na pracę policji[3]. Starosta ubolewał, że dotąd nie wytworzył się typ jednolity policjanta – wyniki względnie dobre zawdzięcza nie systemowi, lecz jednostkom. Jako trudności wskazywał m.in. brak dostatecznej inicjatywy w działaniu i ogólnie brak dostatecznej powagi u policjantów, a także zbytnią zażyłość z mieszkańcami. Co więcej, policja ma dotąd zbyt mało wojskowego charakteru[4]. 

Zażyłość z mieszkańcami mogła być skutkiem spotkań pozasłużbowych. Na pewno policjanci otaczali się ludźmi o podobnym statusie społecznym (nauczyciele, lekarze, pracownicy administracji samorządowej, duchowieństwo). Nierzadko wypełnianie obowiązków i posłuszeństwo przełożonym stało w sprzeczności z sympatiami towarzyskimi, co jednak nie mogło wpływać na służbę policyjną. Maria Wardakowa, nauczycielka w szkole powszechnej w Jednorożcu, wspominała, że w 1937 r., kiedy miejscowa kadra pedagogiczna przystąpiła do strajku przeciwko zawieszeniu Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego i powołanemu do zarządzania ZNP rządowemu kuratorowi[5], wobec wszystkich uczestników strajku zarządzono inwigilację policyjną. Zapisała po latach: Mówił nam później życzliwy komendant posterunku p.p. w Jednorożcu, przodownik Brzeziński, że miał wielokrotne polecenie telefoniczne z komendy powiatowej, aby pilnie nas obserwować i donosić co kilka dni o naszych poczynaniach, naradach, wyjazdach[6]. Mimo zasady apolityczności w sytuacjach prywatnych nie stroniono od rozmów na tematy polityczne.

Policjanci często stanowili część lokalnej elity społecznej. W domu Antoniego Piłkowskiego w Krzynowłodze Małej zbierała się miejscowa elita (lekarz, naczelnik poczty, ksiądz proboszcz i inni), by przy herbacie i kartach toczyć rozmowy o coraz bardziej napiętej sytuacji w kraju[7].
Grupa urzędników z Jednorożca w 1937-1938 r. wraz z rodzinami. Stoją z tyłu od prawej leśnik Osowski, policjant Kazimierz Walerych, policjant Bronisław Klinger - zastępca komendanta Policji Państwowej w Jednorożcu, policjant Jaworowski, policjant Teodor Świderski. W drugim rzędzie od prawej Władysława Klinger, policjant Wincenty Brzeziński - komendant Policji Państwowej w Jednorożcu, akuszerka Huze, NN (żona Walerycha?), felczer Huze, żona policjanta Anna Brzezińska. Na dole dzieci: Ryszard Klinger. Witold Klinger, Janina Brzezińska, Eugeniusz Klinger. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu.
Janowo, początek lat trzydziestych XX w. Od prawej: Stanisław Raszyński, Marian Bulicki, ks. Władysław Biały, kawaler Orderu Virtuti Militari, NN. Zbiory Elżbiety Karbowskiej. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 19191939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019].

Generalnie w życiu codziennym policjanci mieli unikać odwiedzania lokali o podejrzanej reputacji (poza służbową koniecznością), kontaktów z ludźmi podejrzanymi, nadużywania alkoholu, nieprzemyślanego zaciągania długów, generalnie gorszącego trybu życia. Takie zachowania skutkowały karami dyscyplinarnymi. Choć już wcześniej starano się stworzyć swoisty dekalog policjanta, udało się to dopiero w 1938 r. Obowiązki służbowe i etos policyjny streszczono w 14 „przykazaniach”[8].

Awans traktowano jako naturalną drogę w służbowej karierze, ale też wyróżnienie i motywację do dalszej pracy – łączył się bowiem z zaszczytami, ale i wzrostem uposażenia[9]. Oprócz awansów motywacją do pracy i nagrodą były pochwały, odznaczenia itp. Przasnyscy policjanci wyróżniani byli m.in. Medalem Dziesięciolecia Niepodległości czy Brązowym Krzyżem Zasługi[10]. 
Wyróżnienie dla Lucjana Chojczyka. Zbiory Jerzego Kochanowskiego. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 19191939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019].
Wyróżnienie dla Lucjana Chojczyka. Zbiory Jerzego Kochanowskiego. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 19191939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019].
Wyróżnienie dla Lucjana Chojczyka. Zbiory Jerzego Kochanowskiego. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 19191939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019].

W pow. przasnyskim wyróżniające się jednostki uchwycić można w sprawozdaniach starosty. W styczniu 1921 r. urzędnik chwalił wyższych funkcjonariuszy, szczególnie komendanta oraz jego zastępcę Czesława Bronowskiego[11]. Na przełomie 1921 i 1922 r. wyróżniono przod. Stanisława Pietrzaka jako wybitnego wywiadowcę[12]. W sierpniu 1923 r. starosta zanotował informację o energiczniejszym kierownictwie, dzięki któremu wzrosła karność i zwiększyła się sumienność policjantów w wykonaniu poleceń oraz samodzielność inicjatywy[13]. W 1924 r. rada gminy Chojnowo uchwaliła wyrażenie uznania kom. Józefowi Michalewiczowi za energiczne i obywatelskie wypełnianie obowiązków oraz zabezpieczenie ładu i porządku po serii kradzieży. Planowano donieść uznanie dla Policji Państwowej (…) powiatu wyższym władzom policyjnym. Podobne wyrazy wdzięczności wystosowała rada gminy Karwacz, wyrażając uznanie za energiczną i sprężystą służbę w (…) powiecie na polu dobra społecznego[14].

Jednocześnie - jak to często bywa - zdarzało się, że nie wszystkim podobały się poczynania policji. Np. w 1924 r. w „Gońcu Mazowieckim” pisano: Pełniący obowiązki Komendanta Policji naszego powiatu, podkomisarz Michalewicz, miewa niekiedy kiepskie pomysły. Ostatnio komunikują nam z oburzeniem fakt „inwigilowania” jednego z mieszkańców Przasnysza, człowieka zajmującego znane i wybitne stanowisko w społeczeństwie, członka zarządu wielu instytucyj społecznych i gospodarczych, wreszcie człowieka, który dla organów bezpieczeństwa w powiecie, w szczególności zaś na gminach, zrobił daleko więcej, niż sam p. o. Komendanta. Śledzenie policyjne za panem X. odbywa się w sposób grubiański, podrywajęcy autorytet „inwigilowanego”. Aczkolwiek pan p. o. Komendanta większość swego żywota przepędził w Rosji i niewątpliwie nawykł do stosunków tam panujących, to powinien nareszcie zrozumieć, że jest p. o. Komendanta w Państwie konstytucyjnem, gdzie praworządność musi być podstawą działania wszelkich władz. Lepiej więc zwalczać istotną przestępczość niż trawić tak drogo przez Skarb Państwa opłacany czas na podglądanie i podpatrywanie życia prywatnego ludzi, bynajmniej na to nie zasługujących[15].
Chorzelscy policjanci. Trzeci z lewej siedzi Józef Szczepański. Zbiory Pawła Korzonka. 
Liczydła z Komendy Powiatowej w Przasnyszu. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 19191939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019].

Policjanci służbę traktowali jako obywatelski obowiązek, a niepowodzeniami i trudnościami się nie zrażali. Przykładem takiej postawy był Antoni Piłkowski (1894–1940), którego syn Zbigniew wspominał: Po objęciu samodzielnego posterunku w Krzynowłodze Małej Ojciec stał się celem różnych działań, mniej lub bardziej agresywnych. Którejś nocy spalono mu dom. (…) Schronienia użyczyli sąsiedzi. (…) Mimo wielu trudnych wydarzeń Ojciec nie zrezygnował z pełnienia służby (…). Wielokrotnie wzywany do interwencji dość odległych, był w domu gościem[16]. Wielu policjantów pełniło – oprócz służby – ważne funkcje społeczne. Np. w Chorzelach ok. 1925–1930 r. funkcję komendanta policji oraz naczelnika Straży Ogniowej pełnił Józef Ostaszewski[17]. Policjanci należeli też i zasiadali w zarządzie Ligi Ochrony Powietrznej i Przeciwlotniczej, a jej siedziba mieściła się w komendzie policyjnej w Przasnyszu.
Chorzele, druga połowa lat dwudziestych XX w. Straż Ogniowa w Chorzelach na tle kościoła parafialnego. W drugim rzędzie od lewej trzeci komendant policji i ówczesny naczelnik straży Józef Ostaszewski (1875–1942). Źródło
Zarząd Powiatowy Obwodu LOPP w Przasnyszu, 1935 r. Fot. J. Głogowski. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 19191939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019].

Podstawę patriotyczną przejawiano na różne sposoby. Wspomniany funkcjonariusz Piłkowski prenumerował wydawnictwa wojskowo-patriotyczne[18]. Np. w 1922 r. policjanci z powiatu złożyli ofiarę w wysokości 16 100 marek na rzecz repatriantów[19]. W dniu 9 VI 1924 r. z inicjatywy policji w Dzierzgowie odbyła się zabawa, której program urozmaicony był licznymi atrakcjami. Dochód w wysokości 872 zł przekazano Komendzie Okręgowej z przeznaczeniem na zakup samolotu dla państwa[20]. Z okazji 10-lecia niepodległości kraju komendę powiatową udekorowano, w rezultacie czego wyróżniała się spośród budynków w Przasnyszu[21].

Trzeba jednak przyznać, że nie wszyscy policjanci stanowili wzór cnót i bezwzględnie wypełniali swoje zadania. Lucjan Jankowski (1928–2016) z Chorzel wspominał udział policji w przemycie przez granicę polsko-niemiecką, która znajdowała się tuż za miastem: Jeden z policjantów o nazwisku Świątek pomagał w transporcie przemytniczym, chronił też samych przemytników. W końcu jednak, wcześniej poinformowany o planie aresztowania go, wyemigrował do Holandii; tam dołączyła później do niego rodzina[22]. Może policjanci z przygranicznych Chorzel byli bardziej narażeni na pokusy związane z dodatkowym zarobkiem. 

Poniżej przykład udział policjanta - co prawda nie z Przasnyskiego, a z Warszawy - w działaniach przemytniczych. Szajka grasowała m.in. na terenie powiatu przasnyskiego.
Źródło: "Express Poranny", 9 (1930), 268, s. 5.
Przemyt kwitł nie tylko na granicy, ale i w stolicy powiatu. Na przasnyskim rynku podczas cotygodniowego targu sprzedawano maście na odciski i inne dolegliwości, ekspeler przemycany z Prus Wschodnich. Gdy do stolika zbliżał się policjant, niedozwolone leki na sprzedaż znikały ze stolika do walizki[23]. Na informacje o nielegalnym działaniu mieszkańców policja reagowała błyskawicznie, choć nie zawsze okazywało się to koniecznie. Np. w 1936 r. jeden z konfeidentów zaalarmował policję, że na przasnyskim jarmarku odbywa się nielegalny wiec. Zebrana, jak zazwyczaj, na jarmarku tłumnie ludność, zauważyła niezwykłe ożywienie i podniecenie policji, która bacznie przyglądała się jarmarkowi. Co więcej, zauważono auto ciężarowe, wypełnione uzbrojoną w karabiny z nałożonemi
bagnetami policją. Centralnym punktem zainteresowania policji była stojąca na wozie długa postać, wokół której zebrało się wielu uczestników jarmarku. Okazało się jednak, że jeden z rolników z powiatu sprzedawał prosięta, a obok niego „przemawiał do zebranych woźny magistracki, który ogłosił o zaginięciu krowy... któremuś z wieśniaków[24]. Częściej jednak sprawy, jakimi zajmowali się policjanci, byli poważniejsze. W 1934 r. w czasopiśmie Łowiec Polski” chwalono komendanta powiatowego Stanisława Moszyńskiego i st. przod. Stanisława Niszczotę, dzięki którym w Przasnyszu między 1 VIII 1933 a 1 II 1934 r. zarekwirowano 108 sztuk nielegalnie posiadanej broni[25].

Jak na co dzień działała policja? W lipcu 1920 r. wydano instrukcję służbową dla PP, stanowiącą podstawowy dokument regulujący ich pracę. Funkcjonariusze PP byli urzędnikami państwowymi należącymi do jednolitego, zorganizowanego oraz na wzór wojskowy wyszkolonego korpusu, którego celem działania było czuwanie nad bezpieczeństwem, spokojem i porządkiem publicznym w państwie. Charakter wojskowy korpusu miał na celu jego odpowiednie wyszkolenie i zdyscyplinowanie funkcjonariuszy. Nie była to militaryzacja oddziałów, choć policjanci zostali powołani pod broń w 1920 r.[26].

Oto przykładowe sprawy, którymi zajmowali się policjanci w Przasnyskiem w latach dwudziestych XX w. i o których raportowano staroście: pomoc akuszerki skutkująca śmiercią matki i dziecka, gwałt, pobicie, podpalenia i przypadkowe pożary, samobójstwo, zabójstwo, kradzież (krów, zboża, drzewa, torfu, skór, pieniędzy, ubrań, mięsa, słomy…), oszustwo, przemyt, kłusownictwo, potajemne gorzelnictwo, nielegalny handel alkoholem, nielegalny handel dolarami, lichwa, hazard, nieszczęśliwe wypadki[27]. Zadaniem policji było czuwanie nad rozwojem urbanistycznym miast i osiedli, bowiem mieszkańcy mieli obowiązek informować policję o rozpoczęciu budowy domu[28]. Na posterunkach i komendach mieszkańcy zostawiali znalezione rzeczy, które po udowodnieniu własności można było zabrać. Np. w 1924 r. informowano w „Gońcu Mazowieckim”: W komendzie Policji p-tu Przasnyskiego znajduje się tłomok, owinięty w chusteczkę podartą z dwoma czerwonemi paskami, wewnątrz którego znajduje się fartuch damski nowy, płócienny, żakiet damski granatowy na podszewce popielatej, zniszczony. Prawy właściciel, po udowodnieniu praw własności powyższe rzeczy może otrzymać w Przasnyskiej Komendzie Policji[29].
Źródło: "Głos Ziemi Przasnyskiej", 1 (1919), 5, s. 4.
Źródło: "Głos Ziemi Przasnyskiej", 2 (1920), 10, s. 4.
Oprócz zadań typowych policjanci wykonywali także inne czynności o charakterze porządkowo-administracyjnym. Było to m.in. dostarczanie aktów oskarżeń i wezwań do sądów pokoju, zbieranie informacji o stanie majątkowym poszczególnych osób, doręczanie nakazów płatniczych, asysta przy ściąganiu zaległych podatków skarbowych i komunalnych czy kontrola prostytutek, wyłapywanie dezerterów, zbieranie informacji o ich miejscu pobytu[30]. Funkcjonariusze dostarczali zakwestrowane przedmioty na licytacje na polecenie Wydziału Powiatowego, osadzali w aresztach i egzekwowali kary z tytułów wykonawczych sądów pokoju. Np. w trzecim kwartale 1923 r. starosta przasnyski, niezadowolony z tego, że policjanci wykonują czynności nie należące do ich zakresu obowiązków, zwrócił się do Prezesa Sądu Okręgowego w Mławie o wydanie zarządzeń sądom pokoju w Przasnyszu i Chorzelach, by tytułami wykonawczymi zajmowały się odpowiednie urzędy gminne lub komornicy sądowi[31].
Przasnysz, 14 V 1924 r. Komisarz Józef Michalewicz – komendant powiatowy; starszy przodownik Lucjan Chojczyk, zastępca komendanta powiatowego i sekretarz; przodownik Edward Grochowski; starszy posterunkowy Edward Szpotowicz. Zbiory Jerzego Kochanowskiego. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 19191939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019].

Praca policjanta pełna była niebezpieczeństw, co uwidaczniają relacje prasowe i wspomnienia. Józef Śmieciński zapisał: W 1919 z braku pracy, robotnicy z Przasnysza zgromadzili się przed Magistratem – Zarządem Miejskim, gdzie był również posterunek Policji państwowej. Zgromadzeni robotnicy żądają pracy lub zasiłków żywnościowych. Rozmowy nie doprowadziły do żadnego rezultatu. Policja otrzymała polecenie rozpędzenia zgromadzonych bezrobotnych. 

Ludzie nie chcieli rozejść się. Wywiązała się z policją wręcz walka. Część policji została rozbrojona, a broń dostała się w ręce demonstrantów. Policja cofnęła się do gmachu. Bezrobotni zorganizowali się. Na czele z byłymi żołnierzami armii carskiej Pawła Łady i Jana Markowskiego z karabinami w ręku postanowili opanować Magistrat i posterunek Policji. 

Ci dwaj bezrobotni i paru innych ruszyli do zawładnięcia Magistratem i Posterunkiem Policji. Nastąpiła wymiana strzałów. W tym czasie na tyły atakujących bezrobotnych wtargnęła odsiecz z Komendy Powiatowej policji państwowej. W tej sytuacji wszyscy rozpierzchli się. Pozostali na placu tylko Paweł Łada i Jan Markowski z karabinami w ręku i paru innych bez broni. Nastąpiły aresztowania, a w następstwie rozprawa sądowa w Sądzie Okręgowym w Mławie[32].

W 1926 r. post. Kuszewski, asystujący wójtowi w Jednorożcu przy ściąganiu podatków, napadnięty został przez rodzinę Prusików, którzy zabrali mu karabin i dotkliwie pobili. Zachodzi obawa, że napastnicy złamali Kuszewskiemu nogę. Prusikowie zbiegli[33]. W 1927 r. mieszkaniec Chorzel Bolesław Ostrowski, pieniąc się ze złości, rzucił się na wysłanych za nim policjantów, którzy mieli go – na polecenie komendanta posterunku – obezwładnić, ponieważ zdradzał objawy niepoczytalności. Przybył na posterunek z kosą i żądaniem, by policja natychmiast sprowadziła jego brata, który przebywał na robotach w Prusach. W rezultacie post. Piechowski miał rozpłataną głowę, innego Ostrowski zranił w nogę, a post. Szczepańskiego w rękę. Mimo otrzymanych ran policjanci z narażeniem życia zdołali furjata rozbroić, uniemożliwiając mu dokonanie zbrodni na mieszkańcach wsi[34].
Przasnysz, 14 V 1924 r. Komisarz Józef Michalewicz – komendant powiatowy; starszy przodownik Lucjan Chojczyk – zastępca komendanta powiatowego, sekretarz; przodownik Edward Grochowski; starszy posterunkowy Edward Szpotowicz. Zbiory Jerzego Kochanowskiego. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 19191939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019].
Rok później w okresie przedwyborczym w Jednorożcu podczas jarmarku agitowali zwolennicy różnych stronnictw politycznych. Najpierw głos zabrał kandydat listy nr 1 (Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem), Mieczysław Madej. Po jego przemówieniu zabrał głos przedstawiciel P. P. S. Marcin Zaborski, który, krytykując listę nr. 1. używał niecenzuralnych wyrażeń. Następnie zamierzał znowu przemawiać p. Madej, lecz w tłumie rozległy się okrzyki, któremi przeszkadzano mówcy. Jeden z obecnych krzyknął: „bić go!”. Był to mieszkaniec wsi, Stanisław Bączek. Zabrano go na posterunek. Przed budynkiem zgromadził się tłum, który również wygłaszał antypaństwowe hasła, żądając uwolnienia Bączka. Kiedy komendant nie zgodził się na realizację tego postulatu, rzucono hasło zdemolowania posterunku, ale zaprzestano krzyków, kiedy przybiegło kilku policjantów uzbrojonych i gotowych do strzału. Niemniej post. Wójcik został ciężko raniony nożem. Posiłki z Przasnysza zaprowadziły porządek. Kilku najbardziej zapalczywych agitatorów, którzy podburzali tłum do bicia policji i odbicia aresztowanego, zatrzymano[35].

Sprawy polityczne często stawały się przyczyną interwencji policji. Tak było 23 III 1934 r., kiedy to w Przasnyszu w budynku kina (dziś Miejska Biblioteka Publiczna im. Z. Nałkowskiej) odbył się wiec polityczny Stronnictwa Narodowego. W zamkniętym zebraniu wzięło udział ok. 300 osób z powiatu, członków partii. Przed rozpoczęciem zebrania pojawiła się bojówka Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (sanacja) w postaci 20 osób. Pragnęli wtargnąć na salę. Została zawiadomiona policja, a posterunek przysłał 5 funkcjonariuszy. Bojówkarze odeszli, choć podrzucili do sali polano. Potem zebranie kontynuowano przez 2 godziny, ale bojówkarze nie zrezygnowali z działania. Na wracającego do domu Leopolda Leśniewskiego napadł jeden z bojowców. Uderzenie w głowę żelaznym drągiem skończyło się śmiercią mężczyzny po 5 dniach w wyniku zapalenia opon mózgowych. Policja aresztowała podejrzanego o morderstwo Pszczółkowskiego z Przasnysza i prowadziła śledzctwo[36]. 

Wybory prawdopodobnie w 1928 r. Policjant Marian Bulicki pierwszy z prawej. Zbiory Elżbiety Karbowskiej. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 19191939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019].
Grupa osób przed lokalem wyborczym prawdopodobnie w 1928 r. Policjant Marian Bulicki w środku w drugim rzędzie. Zbiory Elżbiety Karbowskiej. Źródło: Na posterunku. Policja Państwowa w powiecie przasnyskim 19191939, oprac. H. Dęby, B. Drejerski, [Przasnysz 2019].

Posiadamy dwie obszerne relacje na temat wydarzeń, które rozegrały się w Dębinach (wówczas gm. Karwacz) w 1930 r. Wszystko miało miejsce wczesną jesienią. Do Aleksandra Osowskiego, rolnika z Debin, który już wcześnie miewał problemy z prawem w 1913 r. (zabił żandarma rosyjskiego i przez zieloną granicę z Prusami Wschodnimi uciekł za ocean), a przez matkę spokrewniony był z kard. Aleksandrem Kakowskim (był jego siostrzeńcem), przyjechał Żebrowski - sekwestrator gm. Karwacz. Chciał wyegzekwować od Osowskiego podatki - zaległości z 5 lat, jednak ten nie zamierzał ich płacić, twierdząc, że są nielegalne. Zamiast podatku Żebrowski chciał zabrać kilka sztuk bydła, ale w omówionym terminie nie mógł ich odebrać - nie było ich w gospodarstwie. Kilkukrotnie nie udało się wyegzekwować należności, a Ossowski, jak zanotował Mieczysław Nizielski z Przasnysza, bardzo ostro odniósł się do poborcy. Kiedy tenże w Przasnyszu zameldował Staroście o tej sprawie, Starosta przydzielił mu policjanta i polecił dokonać zaboru inwentarza za nieuiszczony podatek. Józef Śmieciński precyzował, że do sprawy przydzielony został sam komendant przasnyskiego posterunku, st. przod. Teodor Świderski, oraz post. Antoni Skołbania, a decyzję wydano w porozumieniu z wójtem i sekretarzem gminy Karwacz. Postanowiono zasekwestrowane bydło odebrać rankiem, kiedy na pewno będzie w oborze. Z policjantami i Żebrowskim do Dębin ruszyło 2 robotnikówo do pędzenia krów. 

Nizielski wspominał: Kiedy poborca wraz z policjantem udał się do tegoż rolnika, ów zamknął bramę i z drugiej strony oświadczył, że jeżeli odważy się ktoś otworzyć ją i przekroczyć, padnie trupem. Policjant nie przeląkł się pogróżek, otworzył bramę i wszedł powoli na podwórze. Skołbania miał karabin w ręku i bagnet w dłoni. Wówczas rolnik Ossowski chwycił kosę obsadzoną wcześniej na sztorc i zdradzając wrogie zamiary powiedział, że przebije nią policjanta. Wówczas policjant powiedział, że również ma broń, którą wyjął z kabury. Osowski, podobnego wzrostu i siły co Skołbania, tak się odezwał do przeciwnika: „Won glino z mojego podwórka, bo zasiekę Cię”. Podwórze było ogrodzone drutem kolczastym, a właściciel przygotował sobie stertę kamieni oraz starych sztachet. Na ponaglenia policjantów Osowski odpowiadał - z pomocą żony - gradem kamieni. Na drodze zgromadzili się gapie z okolicy. W pewnej chwili padł strzał, po którym rolnik Ossowski upadł na ziemię. Został ugodzony kulą w udo [Śmieciński pisał o dolnej okolicy brzucha - przyp. M.W.K.]. Strzał nie był śmiertelny. Komendę „strzelaj!” wydał Świderski, widząc krytyczną sytuację Skołbani, ponieważ Osowski miał w pewnym momencie przewagę. Strzelał post. Edmund Kraszewski. Upadając, Osowski zranił się kosą. Po zranieniu włożono rolnika Ossowskiego na wóz konny i przyjechano z nim do szpitala w Przasnyszu. Lekarz, który przyjął rannego stwierdził, że upływ krwi w czasie podróży (odległość ponad 10 km) był tak duży, iż ranny nie wyżyje. Tak też się stało. Ossowski zmarł w kilka godzin po przywiezieniu go do szpitala
Źródło: "Gazeta Wągrowiecka", 1930, 119, s. 2.

Wiadomość o zabójstwie rolnika lotem błyskawicy rozeszła się po powiecie, a odbiła się echem także w prasie, nie tylko lokalnej. Oczywiście podsycana była przez prowokatorów, a rozniesieniu się informacji pomogło to, że był to dzień targowy w Przasnyszu - piątek. Plotka głosiła, że policja zabija ludzi za to, że nie chcą płacić podatków, które są wymierzone nielegalnie. Podobno bracia Osowskiego podburzyli mieszkańców zgromadzonych na targu do ataku na posterunek policji. Na apel odpowiedzieli miejscowi komuniści i rzezimieszkowie.


Następnego dnia już od rannych godzin zaczęły się gromadzić rzesze rolników z okolicznych wiosek na Rynku gdzie mieścił się miejski posterunek Policji Państwowej. Tłum zaczął rosnąć i zaczęły padać okrzyki aby z posterunku wyszedł policjant, który zastrzelił rolnika Ossowskiego. Bojąc się wdarcia tłumu do lokalu policji, taż zablokowała się w budynku i tylko lufy karabinów wymierzone w tłum były widoczne. Ze strony tłumu nie było żadnych podżegaczy, nie rzucano kamieniami i nie prowokowano do otwarcia ognia z wewnątrz. Rozmowy policjanci prowadzili z piętra budynku. Z kolei w Kurjerze Porannym pisano, że tłum zaatakował posterunek policji, wdarł się do środka i zdemolował wnętrze. Policjanci wyprowadzili ich z budynku.

Cześć tłumu z Rynku udała się przed gmach Starostwa Powiatowego i tam zapełniła ulicę i część parku. Ludzi było bardzo dużo. Starosta Powiatowy [Stefan Morawski - przyp. M.W.K.] widząc takie oblężenie wezwał policję na ratunek, lecz skoro policja odpowiedziała, że sama jest oblężona przez tłum, wówczas Starosta zwrócił się o pomoc do Wojska [11 pułk ułanów - przyp. M.W.K.], które stacjonowało w koszarach. W niedługim czasie szwadron ułanów pieszo przybył grupami na Rynek, a z Rynku w kierunku Starostwa. Z bronią gotową do strzału i wezwaniami – rozejść się – powoli posuwali się w kierunku Starostwa. Tłum ustępował. Nie wznoszono wrogich okrzyków. W jednym tylko przypadku usłyszałem słowa – bracia, mordują naszych, czy my na to pozwolimy? 

Lecz tłum nie zareagował czynnie. Powoli rozstępował się przed wojskiem i tak dotarli oni aż do samego Starostwa, gdzie utworzyli kordon nie dopuszczając nikogo do środka. Wówczas delegacja składająca się z kilku rolników zwróciła się do dowódcy wojska – porucznika Bieleckiego, aby tenże przepuścił ją do Starostwa. Na wyrażoną zgodę weszli do gabinetu Starosty i zażądali, aby Starosta polecił im wydać policjanta, który strzelił do rolnika Ossowskiego. Starosta takiej zgody nie wyraził i powiedział, że samosądu nie pozwoli dokonać, a jeśli ten policjant zawinił to osądzi go sąd. 

Powoli tłum zaczął maleć i wreszcie rozszedł się. W czasie pogrzebu, na którym było tysiące ludzi, nie doszło do żadnych incydentów. Policji jednak też było bardzo dużo - zgromadzono posiłki z czterech powiatów, ponieważ szlachta wiejska nie tylko z Przasnyskiego licznie wzięła udział w uroczystości jako swego rodzaju demonstracji politycznej. Jakiś czas po tych wydarzeniach policjanci: Skołbania i Świderski zostali przeniesieni do innego powiatu[37]. 

W listopadzie 1921 r. zanotowano jedno ciężkie uszkodzenie ciała policjanta. Wskutek ran zmarł post. Tomasz Błażejczyk[38]. Inny posterunkowy zmarł, raniony przez granat[39].
Grupa policjantów. Wśród nich Roman Komosiński. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu.

W pow. przasnyskim, oprócz policji ogólnej, funkcjonowały też jednostki specjalne. W lutym 1920 r. notujemy informacje na temat posterunków policji kolejowej w Rachujce, Parciakach i Jastrząbce (normalnotorowa linia kolejowa Chorzele-Ostrołęka). Zawiadujący nimi komisariat wchodził w skład woj. białostockiego. Na linii wąskotorowej Mława-Przasnysz nie było stałych komisariatów[40]. Jednak już w grudniu tego roku informowano, że policja kursowała od czasu do czasu na liniach kolejowych na terenie powiatu[41]. W styczniu 1921 r. policja objęła służbę na linii Przasnysz-Mława[42].

Ze względu na pograniczne położenie powiatu ważna była ochrona odcinka przygranicznego przez policję, szczególnie zanim powstała Straż Graniczna (1928 r.). Na początku czerwca 1920 r. starosta polecał wzmocnienie służby przez przydział karnych patroli do obecnych posterunków[43]. W wrześniu kolejnego roku starosta apelował, że policja w pasie przygranicznym jest nieliczna, wymaga stanowczo wzmocnienia[44]. Nie posiadamy innych informacji na temat tego aspektu działania PP.

Trudno powiedzieć, jako długo funkcjonowały policja kolejowa i przygraniczna, ponieważ zachowane materiały dotyczą głównie pierwszej połowy lat dwudziestych XX w., co znacznie utrudnia odtworzenie dziejów przasnyskich funkcjonariuszy w okresie międzywojennym.

Jadalnia dla pracowników zatrudnionych przy regulacji Orzyca. Jednorożec, 1935 r. Pierwszy z prawej policjant. Zbiory Muzeum Historycznego w Przasnyszu.

Pozostałe części historii PP w powiecie przasnyskim:
cz. 1 - organizacja i struktura w kraju: KLIK;
cz. 2 - organizacja i struktura w powiecie, wyszkolenie, wyposażenie: KLIK
cz. 4 - święta, życie społeczne i towarzyskie: KLIK.
cz. 5 - życie rodzinne i prywatność: KLIK.
cz. 6 - losy policjantów w czasie II wojny światowej: KLIK.
Lista policjantów służących w powiecie przasnyskim w okresie międzywojennym: KLIK.




Przypisy: 

[1] Archiwum Państwowe w Warszawie Oddział w Pułtusku [dalej: APP], Starostwo Powiatowe w Przasnyszu 1919–1927, sygn. 6, k. 30. 

[2] Tamże, k. 31. 

[3] Tamże, sygn. 5, k. 35. 

[4] Tamże, sygn. 5, k. 67. 

[5] Szerzej zob. M. Wenklar, Między obroną wolności a drogą do rewolucji. Strajk nauczycielski 1937 roku, „Folia Historica Cracoviensia”, 23 (2017), 2, s. 491–517. 

[6] Muzeum Historyczne w Przasnyszu [dalej: MHP], M. Wardakowa, Wspomnienia z lat 1927–1939 dotyczące pracy w Jednorożcu – w szkole i w środowisku, Kraków 1979, sygn. Mźr 118, s. 8–9. 

[7] Z. Piłkowski, Mój ojciec, „Rocznik Przasnyski”, 5 (2018), s. 254–255. 

[8] W „przykazaniach” podkreślono konieczność kierowania się honorem i interesem ojczyzny, sprawiedliwe wykorzystywanie uprawnień służbowych, pomoc obywatelom i równe ich traktowanie, szacunek dla przełożonych i podwładnych, pielęgnowanie pozytywnego wizerunku polskiego policjanta, unikanie życia ponad stan i przyjmowanie podarunków jako zobowiązań na przyszłość, zachowanie tajemnicy służbowej, bezwzględne, ale nie okrutne zwalczanie wrogów ojczyzny, a także stałe podniszczenie kwalifikacji zawodowych. R. Litwiński, Korpus policji w II Rzeczpospolitej. Służba i życie prywatne, Lublin 2010, s. 160–163. 

[9] Tamże, s. 229. 

[10] Zbiory Jerzego Kochanowskiego. 

[11] APP, Starostwo Powiatowe w Przasnyszu 1919–1927, sygn. 4, k. 13. 

[12] Archiwum Państwowe w Warszawie [dalej: APW], Komenda Powiatowa Policji Państwowej w Przasnyszu i podległe posterunki 1918–1924, sygn. 19, k. 13v. 

[13] APP, Starostwo Powiatowe w Przasnyszu 1919–1927, sygn. 6, k. 48. 

[14] „Gazeta Administracji i Policji Państwowej”, 1924, 11, 17 (221). 
[15] Nieuzasadniona gorliwość„Goniec Mazowiecki”, 2 (1924), 5, s. 6.
[16] Z. Piłkowski, Mój ojciec…, s. 254. 
[17] Cyfrowe Archiwum Tradycji Lokalnej przy Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej w Chorzelach, Lata 20. Chorzele. Straż Ogniowa przed kościołem: KLIK (dostęp 6 IX 2019 r.). 
[18] Z. Piłkowski, Mój ojciec…, s. 254–255. 
[19] „Na Posterunku”, 1922, 19, s. 15 (303). 
[20] Policja pow. przasnyskiego na zakup samolotu, „Gazeta Administracji i Policji Państwowej”, 1924, 28, 20 (588). 
[21] Przasnyszanin, 11 listopada 1928 r. w Przasnyszu, „Głos Ziemi Przasnyskiej”, 1928, 1, s. 6. 

[22] „Zające z sacharyną” [relacja L. Jankowskiego], [w:] Historie z przemytu, red. M. Wiśnicki, Chorzele 2009, s. 26
[23] Miejska Biblioteka Publiczna im. Zofii Nałkowskiej w Przasnyszu [dalej: MBP], J. Śmieciński, Moje wspomnienia o Przasnyszu i powiecie przasnyskim w latach 1920–1945, [w:] Pamiętnik Przasnyski, t. 2, Przasnysz 1977–1978, s. 23.
[24] Nielegalny wiecWarszawski Dziennik Narodowy”, 2 (1936), 246, s. 5.
[25] Z powiatu Przasnysz, „Łowiec Polski, 1934, 18 (758), s. 364.

[26] R. Litwiński, Korpus policji w II Rzeczpospolitej…, s. 116–117. 

[27] APP, Starostwo Powiatowe w Przasnyszu 1919–1927, sygn. 5, k. 21, 30, 32, 40–40v, 51; tamże, sygn. 6, k. 2, 19. 

[28] J. Załęczny, Powiat warszawski w latach II Rzeczypospolitej. Życie społeczno-polityczne, gospodarcze i kulturalne, Warszawa 2015, s. 39–40. 
[29] Rzeczy do odebrania„Goniec Mazowiecki”, 2 (1924), 5, s. 6.

[30] APP, Starostwo Powiatowe w Przasnyszu 1919–1927, sygn. 6, k. 66; R. Waleszczak, Przasnysz i powiat przasnyski w latach 1866–1939. Zarys dziejów, Przasnysz 1999, s. 303. 

[31] APP, Starostwo Powiatowe w Przasnyszu 1919–1927, sygn. 6, k. 66. 

[32] MHP, J. Śmieciński, Moje wspomnienia o Przasnyszu i powiecie przasnyskim w latach 1920–1945, [w:] Pamiętnik Przasnyski, t. 2, Przasnysz 1978, sygn. Mźr. 23, s. 15–17. Inaczej przebieg wydarzeń 6 III 1919 r. przedstawił w swoim liście K. Klimczak (Odgłosy Rewolucji Październikowej na Mazowszu i Podlasiu, red. J. Antoniewicz, Warszawa 1970, s. 101, przypis 151): Dnia 6 III 1919 r. grupa robotników w Przasnyszu zwróciła się do magistratu w Przasnyszu z żądaniem pracy lub zapomóg pieniężnych. Robotnicy byli niezorganizowani – głód zmuszał ich do wyrażenia tych żądań. Spotkali się z pałkami policji i aresztowaniem, co ich jeszcze bardziej podburzyło. Żądali zwolnienia aresztowanego robotnika. W odpowiedzi na ów spontaniczny ruch bezrobotnych żandarmeria polowa otworzyła ogień i bardzo ciężko raniła dwóch robotników. [Cyt. za:] R. Waleszczak, Przasnysz i powiat przasnyski…, s. 245. 

[33] Pobicie policjanta„Kurjer Warszawski”, 106 (1926), 329, s. 5.
[34] Straszna walka policji z uzbrojonym w kosę furiatem. Trzech policjantów ciężko rannych, „Gazeta Robotnicza”, 32 (1927), 251, s. 2. 

[35] Skandaliczne zajścia na wiecu. P.P.S. rzuca się na Blok Bezpartyjny i policję„Epoka”,  3 (1928), 63, s. 3; Tłum zaatakował policję chcąc uwolnić zaaresztowanego agitatora, „Illustrowana Republika”, 1928, 63, s. 9. 
[36] Morderstwo na tle politycznem w Przasnyszu. Bojówkarze zamordowali krewniaka ks. kard. KakowskiegoLech. Gazeta Gnieznieńska, 34 (1934), 74, s. 3.

[37] MHP, M. Nizielski, Przasnysz i ja (pamiętnik), [w:] Pamiętnik Przasnyski, t. 3, Przasnysz 1978, Mźr. 24/4, s. 6; MBP, J. ŚmiecińskiSylwetka szlachcica Aleksandra Osowskiego zamieszkałego we wsi Dębiny, [w:] Pamiętnik Przasnyski, t. 2, Przasnysz 19771978, s. 337345; Ekscesy rzezimieszków w Przasnyszu. Chłop-szaleniec chciał kosą zabić policjanta„Kurjer Poranny”, 54 (1930), 186, s. 2.
[38] APW, Komenda Powiatowa Policji Państwowej w Przasnyszu i podległe posterunki 1918–1924, sygn. 19, k. 82. 
[39] Tamże, sygn. 20, k. 52v. 
[40] Tamże, sygn. 3, k. 4. 
[41] Tamże, k. 6. 
[42] Tamże, sygn. 4, k. 13. 
[43] Tamże, sygn. 3, k. 43. 
[44] Tamże, sygn. 4, k. 70. 


Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz