3 czerwca 2021

Najlepsza promocja Kurpiów ever! Boże Ciało w Myszyńcu w 1937 r.

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwana powszechnie Bożym Ciałem
, to w Kościele rzymsko-katolickim święto ruchome i nakazane, wypadające 60 dni po Wielkanocy między 21 maja a 24 czerwca. W tym roku był to 3 czerwca i znów kurpiowskie parafie świętowały, procesyjnie wychodząc na ulice. Nie zapomniano o strojach ludowych. Jednak skala ich użycia oraz liczba osób uczestniczących w uroczystościach (pomijając warunki pandemiczne) nijak się ma do tego, co wydarzyło się w 1937 r. Wówczas święto wypadało 27 maja i stało się niesamowitą okazją do promocji dziedzictwa regionu Puszczy Zielonej. Program wydarzenia w Myszyńcu, bo to tu postanowiono zorganizować święto Kurpiów, był bardzo bogaty, a transmisja radiowa uroczystości, obecność fotografów i wysłanników redakcji wielu gazet zapewniła Kurpiom obecność w mediach na kolejne miesiące. Później nikt chyba nie zorganizował tak szeroko zakrojonej promocji regionu. Jak do tego doszło? Jak przebiegała uroczystość i co po niej pozostało?

Organizacją uroczystości zajął się specjalny komitet z ks. Klemensem Sawickim, myszynieckim proboszczem, jako przewodniczącym. Ogromnym wsparciem były różne organizacje parafialne. Uroczystość była zapowiadana, a w prasie publikowano zaproszenia do Myszyńca. Początkowo planowano zaprosić chętnych na uroczystości w czasie oktawy Bożego Ciała, nie w samą uroczystość, ale plany zmieniono. Komitet organizacyjny przygotował miejsca noclegowe indywidualne oraz zbiorowe, jak również opcję zwiedzenia okolicy, do czego zachęcano w prasie.

Do miejscowości przyjechała ekspedycja filmowa z P.A.T., robiono połączenie z linią telefoniczną od kościoła, żeby można było nadawać do radia nabożeństwo – czytamy w kronice Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży z Myszyńca. Wóz transmisyjny Polskiej Agencji Telegraficznej można znaleźć na zdjęciach wykonanych przez wybitnego fotografa Henryka Poddębskiego (18901945), który tego dnia obfotografował uroczystość z każdej możliwej strony. Wszystkie fotografie ilustrujące ten artykuł, które nie są podpisane, pochodzą z Narodowego Archiwum Cyfrowego, a wykonał je właśnie Poddębski.






Przybyli też wysłannicy różnych czasopism. Przykładowo redaktor Nowin Codziennych” przyjechał do Myszyńca z Ostrołęki rozklekotaną szewroletką. Program radiowy z wyprzedzeniem zapowiadał transmisję z Myszyńca. W prasie publikowano informacje o uroczystości, czasem okraszając je zdjęciami Kurpianek.




Źródło: „Dziennik Polski”, 3 (1937), 139, s. 18.

Źródło: „Hasło Katolickie”, 1937, 22, s. 322.

Niektórzy przyjechali do Myszyńca już dzień wcześniej. Mieczysław Orłowicz, kierownik referatu w Wydziale Turystyki Ministerstwa Komunikacji (pracował tam w latach 19321939), krajoznawca i popularyzator turystyki, w sprawozdaniu spisanym na potrzeby ministerstwa, zapewne dzień po uroczystości, jak twierdził historyk Łukasz Gut, zapisał: Środa 26 maja przy niezwykłym upale 35o C w cieniu, który powiększał fakt, że powietrze było zupełnie bez wiatru [w liście do ks. Eugeniusza Kłoskowskiego, myszynieckiego wikariusza, Orłowicz nazwał upał panujący tego dnia wprost abisyńskim – przyp. M.W.cK.], nastąpił o godz. 13.05 w rozpalonych jak piece wagonach odjazd z dworca wileńskiego. Przyjazd do Ostrołęki o godz. 15.35. Stąd wykorzystując godzinny pobyt, przy pomocy dorożki odbyto podróż z dworca „Ostrołęka” na dworzec „Ostrołęka-wązkotorowa” (...). O godz. 16.34 nastąpił odjazd koleją wązkotorową do Myszyńca (...). Przyjazd do Myszyńca o godz. 18.30, kolacja i zakwaterowanie w miejscowym hotelu. W liście do ks. E. Kłoskowskiego Orłowicz przyznał, że wraz z towarzyszami był zadowolony z noclegu w myszynieckim hoteliku, (...) tembardziej że słowik pięknie koncertował. Podróż wykorzystano, by sfotografować kościoły w Ostrołęce, budynek ratusza i starostwa, rynek, ruinę synagogi, nową synagogę, widok na miasto od rzeki Narew i samą rzekę, pomnik na pobojowisku z 1831 r., jak również kolej wąskotorową na trasie OstrołękaMyszyniec.

Zdjęcia wykonał Henryk Poddębski. Zachowały się i prezentuję je poniżej: najpierw rynek z ratuszem, następnie kościół pobernardyński i farny oraz widok na Narew i miasto od rzeki. Poniżej wybrane zdjęcia H. Poddębskiego z wyprawy do Ostrołęki 26 V 1937 r. Wszystkie są w NAC.






Szczególnie cenne są zdjęcia obiektów już nieistniejących: murowanej kapliczki na Fortach Bema, obu synagog i kolejki wąskotorowej. Kapliczka została zbudowana w 1923 r. według projektu architekta Rudolfa Macury (w latach 1919–1925 był architektem powiatowym w Ostrołęce)Kapliczka stała na najwyższym obwałowaniu fortecy zbudowanej przez władze carskie. Jeśli chcemy ją zlokalizować w dzisiejszym krajobrazie, to stała na prawo od bramy prowadzącej do Mauzoleum bitwy pod Ostrołęką. Upamiętniała ofiary starcia w Ostrołęce 25 V 1831 r.


Synagoga, którą sfotografował Poddębski i była wówczas użyciu gminy żydowskiej, została zbudowana w latach 1916–1918. Stała przy ul. Sowiej. W mieście zachowały się ruiny jej poprzedniczki zbudowanej w 1856 r. z inicjatywy i fundacji rodziny Tykoczynerów. W 1915 r., w czasie działań wojennych, została doszczętnie spalona.



Kolej wąskotorowa na trasie Ostrołęka–Myszyniec, którą podróżowali na Boże Ciało m.in. Poddębski i Orłowicz, powstała, jak i inne linie wąsko- i normalnotorowe na Kurpiach Zielonych, w czasie I wojny światowej. Pierwotnie była wykorzystywana do zaopatrzenia armii niemieckiej, ale już w 1916 r. ruszyły przewozy pasażerskie. Po zakończeniu wojny linię łączącą Ostrołękę (a tak naprawdę podmiejską stację Grabowo) z Rozogami, które teraz znalazły się za granicą, po stronie państwa niemieckiego, podzielono na część polską (123 km, Ostrołęka–Dąbrowy) oraz niemiecką (15,7 km). Odcinek Myszyniec–Dabrowa rozebrano. Ostrołęcka Kolej Dojazdowa funkcjonowała do 28 II 1973 r.




Na uroczystość do Myszyńca zjechały się (...) liczne wycieczki, za miastem ułani 5go pułku szykują teren do zawodów – zapisał kronikarz KSM. Rzeczywiście, w dniu procesji do wsi przyjechały osoby z miast spragnione kulturalnych wrażeń. W Myszyńcu pojawiły się liczne wycieczki rozmiłowanej w puszczobach inteligencji, w tem paręset osób licząca wycieczka z Warszawy, którą pociąg popularny dowiózł jeszcze przed zakończeniem procesji. Według Kurjera Nowogródzkiego” miało to być aż 200 osób.

By dostać się z Warszawy na miejsce docelowe, trzeba było najpierw przejechać do Ostrołęki, potem wąskotorówką do Myszyńca. Ludomir Klaudiusz Rubach (19041974), korespondent Rodziny Polskiej”, tak opisywał podróż: wyjeżdżamy ze stolicy z dworca Wileńskiego, zaopatrzywszy się w bi­lety kolejowe do Ostrołęki. Po kilkogodzinnej podro­ży przez kraj równinny, malowniczo ozdobiony dość gęstą siecią lasów, przyjeżdżamy do tego historycznego miasteczka nad Narwią. (...) W kurpiowski kraj od Ostrołęki jedzie się kolejka wąskotorową, zbudowaną przez niemieckiego okupanta, który zmógł moc, zniszczył krasę odwiecznych kniei, a w sercach Kurpiów pozostawił żal i zgrozę niewygasłą, oraz pamięć niesławną najstraszniejszej grabieży lasów, jaką kiedykolwiek w dziejach tej ziemi oczy ludzkie oglądały. Kolejka, prychcąc i pogwizdując, biegnie przez kraj ubogi. Ogołocona z lasów ziemia prześwieca łysiną pia­szczystych pól i nieużytków, odsłonionych oparzelisk torfowisk i mokradeł, wśród których jak wiekuiste przypomnienie pogromu puszczy czernieją na horyzon­cie zagajniki, kępy osieroconych sosen, laski brzozowe. Niedobitki puszczańskie smętnie patrzące w niebo i w jednostajność dni przemijających. Poddębski w czasie podróży po Kurpiach sfotografował m.in. kurpiowskie drzewa, pola i młyn. Nie ustaliłam jeszcze, gdzie stał ten budynek.


Na pewno wiele osób mogło przyjechać z Białegostoku, który był stolicą województwa obejmującego powiat ostrołęcki i sam Myszyniec. Jednak M. Orłowicz zapisał: Pociąg popularny z Białegostoku nie dopisał z powodu niefortunnej poryAutobusy i pociągi przywiozły chętnych wrażeń z Ostrołęki, Łomży, Mławy oraz innych miast i miasteczek. W czasopiśmie Straży Granicznej Czaty pisano, że do Myszyńca pociągi jeździły pod hasłem Wszyscy do Myszyńca na Kurpie. Specjalny wyjazd do Myszyńca zorganizował Automobilklub Polski. Zbiórkę automobilistów ogłoszono w dniu uroczystości o 6.15 przed domem przy Al. Szucha 10, warszawską siedzibą klubu. Odjechano o 6.30 i przez Radzymin, Ostrów (od 1926 r. już Mazowiecka) i Ostrołękę dotarto do Myszyńca. Dla biorących udział w tej wycieczce zapewniono strzeżony parking oraz bufet przygotowany przez miejscowe gospodynie. Należy podkreślić, że wycieczką zainteresował się korpus dyplomatyczny zamierzający licznie wziąć udział w tej imprezie  pisano w Małym Dzienniku. Wyjazd zorganizowała też Liga Popierania Turystyki w Warszawie, zapewniając 50% zniżki na bilet kolejowy na poruszanie się po Kurpiach pociągiem.


Rankiem w dzień uroczystości Bożego Ciała, gdy było jeszcze szarawo (...) już wszyscy na nogach i to nietylko w mieście, ale i na wsiach także, każdy bowiem chce jak najwcześniej przybyć do Myszyńca – czytamy w kronice myszynieckiego KSM. Podobnie podaje L. Rubach: Od wczesnego ranka ciągną do Myszyńca ze wszyst­kich okolicznych wsi procesje z obrazami, chorągwiami, śpiewając w swym przedziwnym puszczańskim dia­lekcie pieśni pobożne. Dawniej bowiem każda wieś miała swoją kapliczkę, a w niej trzymała wiejski feretron, który na procesję w kościele parafialnym zanosiła w każdą niedzielę i w święta. I, jak zapisał Rubach: Wali lud strojny, kolorowy z Wykrot, z Białusnego Lasku, z Łysek [czy autorowi chodziło o Łyse? były wtedy osobną parafią – przyp M.W.K.], Zdunek [powinno być: Zdunka – przyp. M.W.K.], Dąbrowy i z wielu innych wsi tej wielkiej, w samym sercu puszczańskiej ziemi, poło­żonej parafii. A kościół w Myszyńcu jest wspaniały, tak wielki, że mógłby pomieścić cały ten pracowity po­bożny lud. Króluje na wysokim wzniesieniu strzelisty, szlachetny w kształcie nad małymi drewnianymi domkami myszanieckiego osiedla, nad piaszczystą, gęsto lasami poprzetykaną krainą i głosem swych dzwonów zwołuje Kurpiów z ich chat i wsi poukrywanych w zagajnikach, brzozowych laskach, sosnowych resztkach dawnych praojcowych kniei.



Ludzie przybywali do Myszyńca pieszo, wozami, furmankami. Kurpie i Kurpianki szli boso, a gdy byli blisko celu, w strumieniu lub rzece myli nogi i zakładali buty. Tak samo czółka (nakrycia głowy panien, o których więcej w innym artykule: KLIK) czy wystki (gorsety) zakładano dopiero przed wkroczeniem do Myszyńca.







Zakładanie czółka. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Pogoda dopisała. W sprawozdaniu dla Ministerstwa Komunikacji M. Orłowicz napisał: Dzień był równie pogodny i upalny jak poprzedni. Do godz. 5.00 popoł. niebo niemal bez chmurki. Nic dziwnego, że szukano cienia i w drodze, i podczas uroczystości. Szukano też źródeł wody.






Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).



Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Skąd takie zainteresowanie Kurpiami w dzień Bożego Ciała w 1937 r.? Logiczne jest zgromadzenie wiernych z parafii, ponieważ Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa to jedno z najważniejszych świąt w Kościele rzymsko-katolickim, wszędzie obchodzona z dostojeństwem, w uroczystym nastroju, gromadząca na procesjach ulicami miast i wsi rzesze wiernych. Ale dlaczego w Myszyńcu pojawiło się tyle przyjezdnych? Może do popularyzacji wydarzenia przyczynił się Adam Chętnik (18851967) i jego działalność promująca region. Był wówczas uznanym badaczem regionu. Istniało już założone przez niego i jego żonę Zofię z Klukowskich (18931950) w 1927 r. Muzeum Kurpiowskie w Nowogrodzie (skansen), które było miejscem rozpoznawalnym, wówczas dopiero drugim w Polsce tego typu. Może były to echa piśmiennictwa ks. Władysława Skierkowskiego (18861941), przed laty myszynieckiego wikariusza, który spopularyzował pieśni kurpiowskie oraz obrzędy weselne? Sztuka teatralna Wesele na Kurpiach na podstawie zapisów kapłana miała premierę w 1928 r., Do 1937 r. zdążono ją poznać niemal w całej Polsce. Znano już też zbiory pieśni Skierkowskiego, bo Towarzystwo Naukowe Płockie wydało je między 1928 a 1934 r. Więcej o badaniach ks. W. Skierkowskiego przeczytasz w artykule na blogu: KLIK.

Na pewno w Myszyńcu, jak i w innych miejscach, procesję Bożego Ciała traktowano jako uroczystość patriotyczną. Marcin Tomczak zwrócił uwagę, że taki charakter uroczystości widoczny był szczególnie po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, gdy manifestowania wiary nie blokowała carska cenzura. Procesje bożociałowe w regionach etnograficznych o bogatych tradycjach, gdzie noszono odświętne stroje regionalne, przyczyniały się do budowy i utrwalania patriotyzmu. Te cele na pewno były ważnego dla ówcześnie rządzących Polską. W 1937 r. prezydentem był Ignacy Mościcki, a premierem Felicjan Sławoj Składkowski. Od 1935 r. trwała IV kadencja Sejmu. Posłami z okręgu nr 42 (Łomża), który obejmował część Kurpi Zielonych (powiat łomżyński i ostrołęcki, w tym Myszyniec), byli Jerzy Jabłoński z Pniewa pod Łomżą, Adam Kukliński z Ostrołęki (obaj wybrani z listy Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem) oraz rolnicy Józef Lemański i Wacław Modzelewski. Kontynuatorem BBWR był Obóz Zjednoczenia Narodowego wywodzący się ze środowiska sanacyjnego.

Korespondent Kurjera Porannego o inicjałach H.Sz. pisał, że warto obejrzeć Boże Ciało w Myszyńcu, bowiem istotnie folklor kurpiowski jest czymś zupełnie wyjątkowym, nawet w zestawieniu z najcenniejszymi naszymi bogactwami w tym zakresie. Nie tylko rywalizować mogą Kurpie pod względem piękna swych strojów i swych wyrobów z innymi stronami Polski, lecz wiele z nich  i to bodaj właśnie najsłynniejszych  przewyższają. I nie wiem doprawdy, czy gdziekolwiek indziej znaleźć można taką bujność, różnorodność i fantazję, połączoną z tak nadzwyczajną harmonią i umiarem. Aż zadziwia ten stopień wyrobienia artystycznego: ta szlachetność linii i ta  rzeczywiście oszałamiająca  skala barw, które jednak nigdy nie krzyczą, nie męczą oka, lecz, przeciwnie, uzupełniają się wzajem, tworząc obraz nie zapomniany, ciągle nowy, nie monotonny ani przez chwilę, a przytem zawsze dostojny i, w najgłębszym znaczeniu tego wyrazu, stylowy. Opisać tego  niepodobna. Żaden opis nie da nawet przybliżonego pojęcia o tym pięknie i o tym bogactwie. To trzeba bezwarunkowo zobaczyć„Ilustrowanym Kuryerze Codziennym” zapowiadano obecność kilkunastu tysięcy Kurpiów w strojach ludowych. Należąca do komitetu organizacyjnego uroczystości Maria Milewska na łamach Zorzy” przekonywała, że obecność turystów i zainteresowanie procesją ze strony ludzi z zewnątrz przyczyni się bezwzględnie do spotęgowania samopoczucia Kurpiów, pozwoli im też na zarobek podczas kiermasz wyrobów ludowych zaplanowanego po procesji.

Może to aktywność ks. Eugeniusza Kłoskowskiego (19021972), wikariusza z Myszyńca pracującego tu w latach 19351939, spowodowała zainteresowanie mediów Kurpiami? Jak wiemy z kroniki miejscowego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży (w Myszyńcu, jak i w innych parafiach, dzieliło się na Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej – dalej KSMŻ, i Męskiej – KSMM), ale też relacji prasowych, w których podkreślano zasługi księdza, Kłosowski usuwał naleciałości w stroju kurpiowskim, jak bluzki o obcym kroju i lejbiki. Zachęcał Kurpiów i Kurpianki do powrotu do elementów garderoby, które zaczęły zanikać. Dla wyobrażenia sobie skali jego działań można podać, że kiedy zaczął pracę w parafii w 1935 r., było w niej 50 czółek, czyli nakryć głowy panien. Po 3 latach ich liczba wzrosła do 300! Kłoskowski zachęcał też do rugowania obcych naleciałości w śpiewie i mowie kurpiowskiej, czemu sprzyjały pobyty chłopców w wojsku albo praca sezonowa w Prusach lub za Przasnyszem i Ciechanowem (więcej w temacie saksów i pracy w majątkach ziemskich poza Kurpiami: KLIK). Myszyniecki wikariusz wskrzesił męski strój kurpiowskiktóry nie był używano już od 50 lat! Jak? Namówił kilkudziesięciu mężczyzn, by sobie sprawili kurpiowskie portki, koszule i jaki. Za namową kapłana mieszkania ponownie zaczęto przystrajać wycinankami, pająkami i innym kurpiowskimi ozdobami. Wikariusz dbał o zachowanie i docenienie tradycyjnej twórczości: kolekcjonował ludowe rzeźby (w tym świątki) i inne przedmioty, takie jak rzeźbione laski. W dniu uroczystości niektórzy zaproszeni goście oglądali wnętrze jego mieszkania urządzone po kurpiowsku. Dzięki staraniom ks. Kłoskowskiego uroczystości Bożego Ciała zyskały regionalną oprawę, bowiem  zachęcał parafianki i parafian do noszenia strojów ludowych do kościoła. Grażyna Maria Świątecka wspominała: W każdą niedzielę, a zwłaszcza w większe uroczystości kościelne z Bożym Ciałem na czele, można było oglądać prawdziwą rewię mody kurpiowskiej. Warto jednak dopowiedzieć, że działalność kapłana nie zawsze miała tak pozytywny wydźwięk, o czym pisałam tutaj: KLIK.



O 5.00 rano, jadąc do Wolkowych, autor kroniki KSM Myszyniec spotkał wspomnianego wcześniej M. Orłowicza. Jak zanotował, Jechali zwiedzać okoliczne wioski, bo sama uroczystość ma się rozpocząć o godz. 8ej. Potwierdza to sprawozdanie Orłowicza, który w liście do ks. E. Kłoskowskiego raportował, że grupa wynajęła furmankę. Woźnicą był zapewne jeden z mieszkańców udostępniających takie usługi. W ministerialnym sprawozdaniu Orłowicz napisał: O godz. 6.00 rano nastąpił wyjazd furmanką z Myszyńca do sąsiednich wiosek kurpiowskich celem fotografji tych wiosek. Kolejno fotografowano i zatrzymywano się w Starym Myszyńcu, zrobiono kilka zdjęć szosy z Myszyńca do granicy pruskiej z Kurpiankami idącemi na procesję Bożego Ciała (...). Niektóre miejsca sfotografowane przez Poddębskiego można łatwo rozpoznać, np. istniejącą do dziś kapliczkę w Myszyńcu Starym.









Z Orłowiczem do Wolkowych na pewno pojechał Henryk Poddębski. Zachowało się kilkadziesiąt jego fotografii z tej wsi, która, według M. Orłowicza, należy do najpiękniej i najbardziej charakterystycznie zabudowanej wsi kurpiowskiejCałą wieś zastano w drodze lub na przygotowaniach do wyjścia do Myszyńca na procesję Bożego Ciała. Poniżej wybrane zdjęcia z Wolkowych, a wszystkie znajdziesz w NAC.

Wolkowe 27 V 1937 r. Fot. H. Poddębski. Źródło: Touring, 1938, 6, s. 10.














Nie były to jedyne miejsca sfotografowane przez przybyłych na Kurpie specjalistów. Orłowicz raportował: Po powrocie do Myszyńca skierowano się również furmanką na drogę do Czarni, aby odfotografować stojący na skraju lasu pomnik powstańców z 1863 r. Nastąpił powrót do Myszyńca, drugie śniadanie (...). W liście do myszynieckiego kapłana Orłowicz doprecyzował, że do Myszyńca wrócił o 9.30. A o jaki pomnik powstańców mu chodziło? Został odsłonięty 3 VII 1932 r. przy drodze MyszyniecChorzele, a upamiętniał bitwę pod Myszyńcem. Stoczono ją 8 III 1863 r. Wspominałam o niej, tak jak o innych starciach z powstania styczniowego w regionie, na blogu: KLIK. Pomnik został zniszczony przez okupanta niemieckiego w 1940 r. W 1966 r. ustawiono tu pamiątkowy głaz, zaś w 2013 r. pomnik nawiązujący do przedwojennego.

Pomnik bitwy pod Myszyńcem 8 III 1863 r. odsłonięty 3 VII 1932 r. Źródło: Świat”, 27 (1932), 31, s. 20.

W mieście trzeba już bardzo uważać, by kogo nie rozjechać [rowerem – przyp. M.W.K.], albo sam nie wpaść pod furmankę lub motocykl. Ludzi już naszło moc, a każdy uśmiechnięty, rozpromieniony, bo to przecież uroczystość Kurpiów, uroczystość nasza, bo przecież mamy dziś przyjmować dostojnych gości na naszej kurpiowskiej ziemi  czytamy w kronice KSM.











O 6.00 rano przed Domem Katolickim, w miejscu zbiórki oddziałów organizacji wchodzących w skład Akcji Katolickiej, zgromadziło się sporo osób. Naczelnicy i naczelniczki oddziałów rozpoczęli zbiórkę. Rozlegają się ich głosy: młodzież męska w dwuszeregu za mną zbiórka" i włączają się chłopcy z tej pomieszanej gromady, biegną i stają w dwuszeregu. Spocznij! – Opodal słychać (znowu) głos naczelnika mężów: w prawo zwrot! 10 kroków naprzód marsz!... stój! tam znowu przy oddziałach druhów i druhen sprawiają się dzielnie naczelnicy i naczelniczki. Wszystko to robiło wrażenie jakiegoś burzliwego wiecu, bo bardzo licznie stanęli na zbiórkę członkowie stowarzyszeń.

Przemarsz oddziałów Akcji Katolickiej. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Przemarsz oddziałów Akcji Katolickiej. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Przemarsz oddziałów Akcji Katolickiej. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Przemarsz oddziałów Akcji Katolickiej. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Na uroczystość przybyło 60 młodziaków w strojach ludowych, innych 250, 250 druhen w czółkach (panienki z KSMŻ), 270 druhen w chustkach (mężatki z KSMŻ), 1000 kobiet z KSK, 150 mężczyzn z KSM, 200 małych chłopców i 300 dziewczynek w wieku 6–12 lat (zapewne z Krucjaty Eucharystycznej: sypanie kwiatków, ministrantura, chorągwie). Łącznie było to 2480 osób i to tylko osoby związane z Akcją Katolicką. Raport od zgromadzonych oddziałów Akcji odebrał w towarzystwie prezesów i prezesek oddziałów ks. E. Kłoskowski, asystent AK. Baczność! czwórki w prawo (patrz) zwrot! Naprzód... marsz! Idą oddziały jeden za drugim – długim szeregiem, wszystkie pod kościół, gdzie ustawiają się w długi szpaler, na czele którego stoją sztandary.















Zatrzymajmy się na chwilę przy KSM. Organizacje katolickie odegrały dużą rolę podczas uroczystości. W Myszyńcu działały wówczas 4 oddziały organizacji skupionych, wraz z Krucjatą Eucharystyczną i kółkami różańcowymi, w Akcji Katolickiej. Powstanie Akcji Katolickiej zaproponował w 1905 r. papież Pius X w encyklice Il fermo proposito. Zwolennikiem organizowania świeckich katolików i katoliczek w celu odnowy życia duchowego i społecznego był też jego następca Pius XI, który w 1922 r. w encyklice Ubi arcano Dei określił istotę, cele i ramy organizacyjne nowej formacji. Akcja objęła organizacje, które istniały już wcześniej (Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej, późniejszy Związek Młodzieży Polskiej), które albo rozwiązano i zawiązano na nowo pod nową nazwą, zgodnie z wytycznymi papieża, co czym niżej, albo powołano w danej parafii po raz pierwszy. Do Akcji Katolickiej zaliczano Bractwo Różańcowe, III Zakon św. Franciszka, Stowarzyszenie Najświętszego Sakramentu, Stowarzyszenie Nauczania Chrześcijańskiego, Chrześcijański Związek Pracownic Domowych, Katolickie Stowarzyszenie Polek oraz Stowarzyszenie Robotników Chrześcijańskich. W 1934 r. ujednolicono, uproszczono i scentralizowano Akcję, tworząc, zgodnie z propozycją papieża, 4 kolumny: Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej (KZMŻ), Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej (KSMM), Katolickie Stowarzyszenie Kobiet (KSK) i Katolickie Stowarzyszenie Mężów (KZM).


Dziewczynka sypiąca kwiatki podczas procesji, zapewne członkini Krucjaty Eucharystycznej. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Dziewczynka sypiąca kwiatki podczas procesji, zapewne członkini Krucjaty Eucharystycznej. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Dziewczynki sypiące kwiatki podczas procesji, zapewne członkinie Krucjaty Eucharystycznej. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Członkami i członkiniami stowarzyszeń młodzieży mogły być osoby wyznania rzymsko-katolickiego stanu wolnego w wieku 14–30 lat, zaś członkami i członkiniami stowarzyszeń dorosłych osoby wyznania rzymsko-katolickiego, które ukończyły 25 lat, żyły w małżeństwie lub były stanu wolnego. Wymagano pogłębionego życia religijnego, zachowywania zasad moralności chrześcijańskiej, dyscypliny i karności. Elementami spajającymi jedność organizacyjną sekcji były hymn, sztandar, mundurek i odznaka. W parafiach kurpiowskich często mundurkiem był strój regionalny, czyli strój kurpiowski. Opisałam go na blogu: KLIK. Na zdjęciach z Myszyńca wykonanych 27 V 1937 r. widać sztandary oddziałów KSM. O KSM na Kurpiach przed II wojną światową można przeczytać w moim artykule: KLIK.


Na pewno udział KSM w przygotowaniu i uroczystym przebiegu procesji był związany z zaangażowaniem patrona organizacji, jej asystenta parafialnego, wikariusza ks. Eugeniusza Kłoskowskiego. Cytowany już M. Orłowicz uznał kapłana za jednego z głównych organizatorów uroczystości. Dzień po Bożym Ciele, 28 V 1937 r., pisał w liście do myszynieckiego prefekta: nie miałem już sposobności osobiście podziękować za urządzenie całej uroczystości i gratulować osiągniętych wspaniałych wyników, gdyż zdaje mi się, że cała uroczystość udała się tak doskonale przedewszystkiem dzięki niestrudzonym zabiegom Księdza. G.M. Świątecka zapisała, że ks. Kłoskowski zgromadził w KSM ponad tysiąc (!) młodych osób, dziewcząt i chłopców z Myszyńca i okolic. To przesadzona opinia. Wedle statystyk kościelnych w 1937 r. w parafii Myszyniec do KSMM należało 19 chłopców i 72 dziewczynki (na 12 910 wiernych w 1938 r.). Dużo więcej zainteresowanych działalnością w młodzieżówkach katolickich w Myszyńcu notowano w 1935 r.: 359 lub 378 (relacje źródłowe podają różne liczby) chłopców oraz 518 lub 538 dziewcząt. W 1936 r. było to odpowiednio 359 chłopców i 545 dziewcząt. Inne liczby znajdziemy w kronice myszynieckiego KSM. W 1937 r. do KSMŻ należało 551 członkiń, kandydatek 40. Prezeską oddziału była Antonina Rolkówna (19121986) z Wydmus, której pamiętnik opublikowałam na blogu wraz z krytycznym opracowaniem: KLIK.

Ks. Eugeniusz Kłoskowski. Źródło (dostęp 11 I 2025 r.).

Dzień przed uroczystością Bożego Ciała młodzież z oddziału żeńskiego i męskiego KSM w Myszyńcu udekorowała kościół zielonymi wieńcami. Na zdjęciach widać, że i krzyże misyjne w obrębie cmentarza parafialnego były tak ozdobione. W całym Myszyńcu znać było gorączkowy ruch i pośpiech, czyszczono ulice, odświeżano domy, przybierano mieszkania, a zwłaszcza okna. Zatrzepotały we wszystkich domach chorągwie (...)Ruch trwa do samej północy, potem już tylko chodzi stróż nocny ulicami miasta – czytamy w kronice KSM.


O 8.30 przyjechały samochody, a z nich wysiedli: bp łomżyński Stanisław Kostka Łukomski, wojewoda białostocki Stefan Kirtiklis, dygnitarze duchowni i świeccy. Był wśród nich Franciszek Kulikowski, starosta ostrołęcki, i płk Kazimierz Karol Buslerzastępca dowódcy 5 pułku Ułanów Zasławskich w Ostrołęce. Powitał ich proboszcz ks. Klemens Sawicki (18591942), przewodniczący komitetu organizacyjnego uroczystości, przedstawiciele duchowieństwa, czyli miejscowi wikariusze, ks. E. Kłoskowski i ks. Edward Polak (19031989, pracował w Myszyńcu w latach 19351939), księża z dekanatu ostrołęckiego i księża z parafii kurpiowskich, przedstawiciele władz oraz osoby należące do komitetu organizacyjnego. Przy dźwiękach Ecce Sacerdos Magnus biskup i goście weszli do świątyni. Tam pasterz diecezji poświęcił sztandar Krucjaty Eucharystycznej, którego rodzicami chrzestnymi zostali: wojewoda i pani Kuczyńska, kurator w.z. i starościna ostrołęcka Kulikowska, inspektor szkolny obwodu ostrołęckiego Stanisław Wawszczak, nauczycielka ze szkoły w Myszyńcu Janina Jankowska oraz osoby o nazwiskach Suchecki i Szydłowska.

Stanisław Kostka Łukomski, biskup łomżyński w latach 19261948. Fot. z ok. 1933 r. Źródło (dostęp 11 I 2025 r.).

Stefan Kirtiklis, wojewoda białostocki w latach 19361937. Fot. z 1931 r. Źródło (dostęp 11 I 2025 r.).

Franciszek Kulikowski, starosta ostrołęcki w latach 19321938Źródło (dostęp 11 I 2025 r.).

Płk Kazimierz Karol Buster przed 1935 r. Źródło (dostęp 11 I 2025 r.).

Ks. Klemens Sawicki, proboszcz parafii w Myszyńcu w latach 19251942. Źródło (dostęp 11 I 2025 r.).

Kadra szkoły w Myszyńcu w pokoju nauczycielskim, 1936 r. Od lewej Stanisława Wendekerówna, Janina Jankowska, ks. Edward Polak. Źródło: G.M. Świątecka, Mój Myszyniec we wspomnieniach rodziny Świąteckich lat 30. XX wieku, Gdańsk 2022, s. 24.

Następnie Łukomski zasiadł na tronie biskupim, a goście na wzniesieniu przed prezbiterium. Mszę odprawił ks. prałat Franciszek Wądołowski, który był wówczas członkiem Biskupiego Sądu Diecezjalnego w Łomży i rektorem kościoła pw. Trójcy Przenajświętszej w Łomży, kapelanem kaplicy klasztornej w opactwie benedyktynek i ich spowiednikiem. Kazanie wygłosił ks. Grodzki. Wedle relacji prasowych w międzyczasie fotografowie wykonywali zdjęcia, szukając jak najlepszych kadrów. Robili ujęcia np. z chóru kościelnego. Nie odnaleziono takich fotografii.

Początek procesji, wyjście z kościoła. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Formowanie się orszaku procesyjnego po wyjściu z kościoła. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Po mszy zaczęła się procesja, której przewodniczył biskup. Według M. Orłowicza zaczęła się o 11.15. Na zmiany biskupa prowadzili: wojewoda, płk K.K. Busler, kurator w.z., Dyrektor Okręgu Lasów Państwowych w Siedlcach inż. Ferdynand Buchta (w tej funkcji pracował w latach 1937–1939), starosta ostrołęcki Franciszek Kulikowski, prezes P.A.K. Załęski.


Krzyż niósł organista. W asyście wojska, czyli ułanów z Ostrołęki, którzy paradowali w mundurach według wzoru z 1831 r., procesja dotarła do 4 specjalnie na tę uroczystość zbudowanych ołtarzyków w stylu kurpiowskim. W „Ilustrowanym Kuryerze Codziennym” zapowiadano, że ołtarze będą w stylu kapliczek kurpiowskich.












W procesji wzięły udział oddziały Akcji Katolickiej, Inwalidzi, Krucjata Eucharystyczna (np. dziewczynki sypiące kwiaty przed Najświętszym Sakramentem), żołnierze z Ostrołęki w mundurach z okresu powstania listopadowego oraz w umundurowaniu 2. korpusu z 19171918 r., harcerze i harcerki z myszynieckiego zastępu, bractwa kościelne, orkiestra wojskowa, członkowie Straży Ogniowej z Myszyńca i tłumy puszczańskiego ludu.

Orszak procesyjny, w tle kościół. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Dzieci biorące udział w procesji, zapewne należące do Krucjaty Eucharystycznej. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Procesja, tu zapewne oddział KSMM. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Zapewne oddział KSMM podczas procesji. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

To zapewne członkowie KSM. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Dziewczynki sypiące kwiatki. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Barwnie procesję opisał historyk Marcin Tomczak: Ustawione w karnych kolumnach dziewczynki, młode panny i zamężne kobiety śpieszą do kościoła. Ale świątynia dziś nie pomieści wszystkich; wielki tłum zbiera się również pod dzwonnicą najstarszym murowanym zabytkiem na Kurpiach, pamiętającym jeszcze czasy jezuitów. (...) Na mszy świętej pojawiają się przedstawiciele władz samorządowych, państwowych i wojskowych. Wkrótce barwny korowód rusza na ulice Myszyńca w akompaniamencie dzwonów. Odzywają się instrumenty dęte, rozpoczyna się śpiew. Z morza kolorowych strojów niczym żagle sterczą ku niebu chorągwie, kołyszą się feretrony. A w tym całym zamieszaniu dzieci. Chłopcy potrząsają ręcznymi dzwonkami. Starsze dziewczynki niosą wielki różaniec. Te nieco młodsze mają jeszcze bardziej karkołomne zadanie. Idą w zwartej kolumnie, ale co jakiś czas kilka z nich odwraca się w stronę księdza niosącego monstrancję i nieruchomieje. Ma się wówczas wrażenie, że wielki tłum zaraz je stratuje, ale one w ostatniej chwili, tuż przed baldachimem, sypią przed stopy kapłana garść kwiatów i szybko wracają na swoje miejsce. To tu – pod baldachimem – bije serce całej procesji i dzieci mają wyjątkową okazję wsłuchać się w jego rytm. Ale wraz z ministrantami, którzy machają kadzielnicami, ten egalitaryzm się kończy. Tu już nie ma przypadku. Nie każdemu przysługuje przywilej podtrzymywania księdza za rękę, nie każdy może dzierżyć drzewiec baldachimu czy procesyjnego lampionu. Bezpośrednie sąsiedztwo monstrancji to terytorium mężczyzn – księży, członków bractwa kościelnego, polityków, społeczników a także wojskowych, ostrołęckich ułanów (...). Wraz z postępem procesji ta segregacja słabnie – tłum Kurpiów i gości zalewa szeroką ulicę i rozciąga się na długość około kilometra”.

Warto też zaznaczyć, że paramenty niesione podczas opisywanej procesji są nadal w użyciu. Mowa m.in. o feretronach datowanych na XVIII/XIX w. Zachowało się ich 11, w 2018 r. zostały poddane renowacji. Na zdjęciach z 1937 r. rozpoznałam, spośród 11 zabytkowych feretronów, feretron Chrystusa Pasterza i Ukrzyżowania Chrystusa  (jeden obraz na awersie, drugi na rewersie) widoczny na zdjęciu poniżej, po lewej stronie.





Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Równie malowniczy jest opis autorstwa L. Rubacha (nic dziwnego, pisał teksty piosenek): Za krzyżem niesionym przez organistę w czwórkach wychodzą z kościoła młode Kurpianki. Wszystkie dorodne, hoże. Jak bukiety z leśnego kwiecia, ciągną: wieś za wsią, płyną drogą mło­de mieszkanki ziemi puszczańskiej. Na plecach barwią się pęki wstążek spływające od upięcia „czułek” z tyłu głowy aż nieomal do samej ziemi. Dziewczęta idą równo powoli, poważnie. Za nimi ciągnie młodzież męska. Niestety, ludowy strój męski zaginął nieomal zupełnie. Usunęło go z chat nie pragnienie nowinek ale bieda ogromna, która panuje dziś w myszynieckiej ziemi i która nie pozwala na większe wydatki, jakie po­ciąga za sobą kupno białej szamerowanej sukmany. Za baldachimem ciżba ze wszystkich wsi wali jak szeroki potok wezbranego na wiosnę Omulewa [powinno być: wezbranej Omulwi – przyp. M.W.K.] czy też Narwi. Płynie fala kobiet w wełnianych i lnianych kitlach, tkanych dawną puszczańską modą na krosnach w czerwone, zielone, żółte prążki, a spływających, szty­wno do ziemi, płynie fala chłopów z rozrzewnieniem patrzących jak to pięknie po kurpiowsku ubrane są „dziewcoki”. Śpiewają dostojnie pieśni pobożne swoją puszczańską mową.



Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).







Tak ogromne zbiorowisko ludzi wymagało odpowiednich środków bezpieczeństwa. Co 10 m stała straż porządkowa. Analizując zdjęcia, widać, że ekipa PAT stała z jednej strony ulicy, a fotografowie z drugiej, by sobie nie przeszkadzać podczas dokumentacji orszaku procesyjnego. Z fotografii wynika również, że trasa procesji biegła tak samo jak współcześnie (używając obecnych nazw ulic): od kościoła ul. Stacha Konwy do rozwidlenia dróg na Zalesie i Lipniki, a potem z powrotem do świątyni.


Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Cała uroczystość (msza i procesja) trwała ponad 2 h. Orszak zajmował spory odcinek drogi, o czym pisał w raporcie M. Orłowicz: Imponująco przedstawiał się blizko 1 km długi pochód Kurpianek w bardzo barwnych strojach oraz dziewczynek w strojach kurpiowskichProcesja skończyła się o godz. 12.45. W liście do ks. Kłoskowskiego zanotował: Widok był spaniały, przewyższający o wiele to, co się widzi w Łowiczu. Przyznali to wszyscy, którzy widzieli i jedną i drugą procesję.



Po zakończeniu procesji do kościoła weszły osoby niosące feretrony i chorągwie. Oddziały AK zostały na placu.


Wszyscy zgromadzeni klęknęli na końcowe błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem udzielone przez biskupa.

Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem na zakończenie procesji. Źródło: Święto na Kurpiach, PAT MF.1236 [1937] (dostęp 11 I 2025 r.).

Poniżej zdjęcia klęczących Kurpiów i Kurpianek z procesji oraz z wcześniejszej mszy (homilia, podniesienie), wreszcie może z błogosławieństwa. Na pewno jednak tych fotografii, szczególnie ukazujących ludzi w pobliżu kościoła, nie zdążono by wykonać w ciągu jedynie błogosławieństwa, co wynikało z ówczesnej techniki fotografowania wymagającej odpowiedniego czasu naświetlania. Ten trop potwierdza M. Orłowicz w raporcie dla Ministerstwa Komunikacji: w czasie odbywającej się w kościele sumy [fotografowie wykonali – przyp. M.W.K.] kilkadziesiąt zdjęć Kurpianek zebranych bardzo licznie na cmentarzu kościelnym oraz na placu przed kościołem.



























Kiedy Poddębski pofotografował co się zmieści, Orłowicz poszedł na dworzec powitać pociąg warszawski, którym miała przyjechać moja matka i brat, i sporo znajomych. Niestety pociąg spóźnił się o trzy kwandranse [w sprawozdaniu Orłowicz uszczegółowił, że miał przybyć o godz. 11.25, spóźnił się o trzy kwandranse i przyjechał dopiero o godz. 12.10 – przyp. M.W.K.], tak, że idąc krótkiemi drogami przez zagajnik zdołaliśmy pokazać im tylko całą procesję zebraną przed kościołem przy czwartej ewangelji. (...) Pociągiem popularnym z Warszawy przyjechał też znany fotograf hr. Plater (Photoplat), który zrobił również kilkadziesiąt fotografji. Jeden ze znajomych przyjechał aż z Ostrowca specjalnie na procesję, jadąc nocy poprzedniej z Ostrowca do Warszawy, a nocy z czwartku na piątek z Warszawy do Ostrowca. Twierdził jednak, że nie żałuje fatygi i wydatków, bo tak pięknej procesji jeszcze nie widział. Znajomym tym był inż. Łubieński. W raporcie dla Ministerstwa Komunikacji Orłowicz zapisał, że z Warszawy przyjechali też pp. Millerowie, (...) p. Cybulska, p. Szyndler i sporo innych znajomych, którzy częściowo towarzyszyli nam przy popołudniowym zwiedzaniu Myszyńca. Udało się jeszcze zastać procesję przy czwartym ołtarzu, umieszczonym naprzeciw kościoła i zobaczyć cały barwny tłum kurpiowski, ustawiony w szeregi przed kościołem.

M. Orłowicz, dzień po uroczystości dzieląc się wrażeniami z ks. E. Kłoskowskim, zapisał: Uważam, że kolejki wązkotorowe stały na wysokości zadania, mimo psujących się parowozów i palących osi. Poniosły duży wysiłek, co trzeba stwierdzić z uznaniem. Kolejką dotarło do Myszyńca wiele osób, więc warto się przy niej na chwilę zatrzymać, by lepiej wyobrazić sobie logistykę uroczystości. Dworzec kolejki wąskotorowej w Myszyńcu ulokowany był w pewnej odległości od kościoła, przy obecnej ul. 23 Stycznia między ul. Kolejową i Reymonta. Współcześnie jest tam m.in. sala weselna.

Uroczystość na stacji kolei wąskotorowej w Myszyńcu, lata 20. XX w. Zbiory A. Plebanka. Źródło: A. Tajchert, Koleje wąskotorowe na Kurpiach, Rybnik 2015, s. 23.

Plan Myszyńca naszkicowany przez nauczyciela Witolda Świąteckiego w 1936 r. Źródło: G.M. Świątecka, Mój Myszyniec we wspomnieniach rodziny Świąteckich lat 30. XX wieku, Gdańsk 2022.

Warto poświęcić uwagę towarzyszom M. Orłowicza. Miller, Łubieński i Szyndler to fotografowie, choć może nie wszyscy profesjonalni (to należy ustalić), o czym dowiadujemy się, czytając zakończenie urzędniczego raportu Orłowicza. Zapisał: Ogółem zrobił p. [Henryk – przyp. M.W.K.] Poddębski przeszło 200 fotografji, inż. Miller i inż. Łubieński po kilkanaście fotografji. Fotografował też p. Szyndler. Zauważyłem p. Platera (Photoplat), który również uwijał się z aparatem przy końcu procesji.

Ten ostatni to hrabia Stefan Plater-Zyberk. Jak czytamy w Wikipedii, Fotografią zainteresował się około roku 1912, lecz dopiero w okresie międzywojennym zajął się jedynie fotografią, i to wyłącznie artystyczną, ilustracyjną. Początkowo fotografował nastrojowe pejzaże, następnie nowatorskie próby fotografowania współczesnej architektury, oraz eksperymenty w zakresie fotografii małoobrazkowej. Założył i prowadził firmę – pracownię Photo-Plat, która była równocześnie agencją i archiwum fotograficznym, dostarczającym wydawnictwom zdjęć na zamówione tematy. Plater brał udział w życiu warszawskiego środowiska fotograficznego, aktywnie uczestniczył w wystawach, regularnie eksponując swoje prace. Był członkiem Polskiego Towarzystwa Miłośników Fotografii. W 1931 roku, za swoje osiągnięcia w dziedzinie fotografii, zostaje przyjęty do Fotoklubu Polskiego”.

Stefan Plater-Zyberk ok. 1902 r. Źródło (dostęp 11 I 2025 r.).

Plater-Zyberk fotografował i procesję, i późniejszy program artystyczny. Jego zdjęcia publikowane w prasie są podpisane, stąd, w połączeniu z relacją M. Orłowicza, że hrabia był w Myszyńcu 27 V 1937 r., pewność, że to on je wykonał.

Fot. PhotoPlat (Stefan Plater-Zyberk). Źródło: Touring, 1938, 6, s. 8.

Plater-Zyberek przyjeżdżał na Kurpie robić zdjęcia nie tylko tego dnia, ale i o innych porach roku. Świadczy o tym zdjęcie zimowej pasieki zamieszczone w czasopiśmie Touring” w 1938 r., a podpisane jego nazwiskiem. Jest też fotografia z procesji podpisana jako bożociałowa, ale kobiety (szczególnie starsze w głębi zdjęcia) są za ciepło ubrane na Boże Ciało. To może być procesja rezurekcyjna.

Fot. S. Plater-Zyberek. Źródło: Touring, 1938, 6, s. 7.

Fot. PhotoPlat (Stefan Plater-Zyberk)Źródło: Touring, 1938, 6, s. 8.

Relacja L. Rubacha w „Rodzinie Polskiej” jest ilustrowana zdjęciami wykonanymi podczas uroczystości w Myszyńcu. Wykonał je zapewne towarzyszący mu fotograf. Relację z wyjazdu dziennikarz pisał bowiem w 1 os. liczby mnogiej, a sam był korespondentem kilku warszawskich czasopism, nie fotografem. Jego ekipa wracała przez Łomżę i wykonała tam kilka zdjęć, które ilustrowały wspomnianą relację prasową. Z Myszyńca pochodzą zapewne fotografie grupowe Kurpianek, może też zdjęcie tańczących powolniaka (mimo że przedstawionej figury w powolniaku się nie tańczy) zamieszczone w artykule. Czy była to zabawa po procesji, którą opisuję niżej? Możliwe.


Remigiusz Makowiecki z Ostrołęki zakupił na aukcji internetowej zdjęcie z Myszyńca datowane na 1937 r. Patrząc na odświętne ubiory Kurpianek i towarzyszące im osoby ubrane po cywilnemu, w tym jedną kobietę (chyba) z aparatem fotograficznym, można zakładać, że zdjęcie wykonano 27 maja, może po omawianej procesji, może przed nią.


Możliwe, że to Halina Maria Miller (18961984) z domu Renner, córka Kazimierza i Wandy z Kaznowskich Rennerów, która przyjechała do Myszyńca z Orłowiczem oraz swoim mężem Mieczysławem (1888ok. 1959), synem Antoniego i Marii z Chomickich. Dysponuję jedynie zdjęciem Haliny Miller z 1952 r., nie wiem, jak wyglądała w młodości, podobnie jej mąż. Halina Miller wykonała 9, a Mieczysław Miller 1 zdjęcie. Wydaje się, że wszyscy troje dobrze się znali. Na pewno mieli wspólne pasje. W 19371938 r. Orłowicz i Millerowie należeli do Komisji Górskiej Odznaki Turystycznej w Polskim Towarzystwie Tatrzańskim w Krakowie. Orłowicz był jej przewodniczącym, zaś inż. Mieczysław Miller i Halina Millerowa należeli do komisji. Kiedy Millerowie przyjechali do Myszyńca, byli świeżo po ślubie. Wzięli go 7 III 1937 r. w kościele pw. św. Barbary w Warszawie. Halina Miller była warszawianką, wówczas nauczycielką w gimnazjum, Mieczysław Miller inżynierem. Urodził się w Sławucie na terenie dzisiejszej Ukrainy.

Halina Millerowa w Pieninach, 1962 r. Fot. M. Orłowicz. Źródło (dostęp 11 I 2025 r.).

Nie wiemy o innych fotografach i fotografkach dokumentujących procesję 27 V 1937 r. w Myszyńcu. Często zdjęcia publikowane w prasie nie były podpisywane nazwiskiem osoby, która je wykonała.



Wróćmy do uroczystości. Po zakończeniu nabożeństwa goście na czele z pasterzem diecezji łomżyńskiej, wojewodą białostockim i płk. Buslerem odebrali raport od Naczelnika KSM Okręgu Puszczy Kurpiowskiej Ignacego Kozona. Możliwe, że chodzi o pochodzącego z Dąbrów młodzieńca urodzonego w 1909 r., syna Aleksandra i Marcjanny z Mrozów. W Myszyńcu był też kurator okręgu szkolnego w Brześciu Romuald Petrykowski. O 14.00 przyjechał bp pomocniczy łomżyński Bernard Dembek, który został we wsi do wieczora.














Relacja Mieczysława Orłowicza uzupełnia notki prasowe. Urzędnik zapisał: Po obiedzie w miejscowej restauracyjce udała się grupa wycieczkowców na błonia w sąsiedztwie stacji kolejowej w Myszyńcu, gdzie urządzono na niewielkiem podjum popisy regjonalne i odegrano fragmenty Wesela Kurpiowskiego. Rzeczywiście o 14.00 na błoniach za miastem, jak informowano w prasie, zaczęły się prezentacje śpiewów kurpiowskich w wykonaniu druhen z KSMŻ (same układały  piosenki). Fragmenty wesela kurpiowskiego pokazała młodzież z KSMŻ i KSMM. Tańczono m.in. powolniaka, okrąglaka, zajączka i olendra. Właśnie tańce zwróciły szczególną uwagę publiczności, co podkreślano w czasopiśmie Straży Granicznej Czaty. Występom przyglądało się kilka tysięcy osób. Łącznie w tym miejscu zebrało się ok. 10 tys. ludzi. W pobliżu sceny można było nabyć świątki, pisanki, kilimy, samodziały oraz inne kurpiowskie wyroby, które prezentowało KSMM, KSMŻ i KSK. Urządzono wystawę prac dzieci ze szkół na terenie Kurpiowszczyzny. Można było podziwiać stroje regionalne, wycinanki, przedmioty z drewna i inne wytwory sztuki ludowej (m.in. hafty) zaprezentowane przez kobiety z kół gospodyń wiejskich. Możliwe, że relacje prasowe podały błędną informację, a prezentującymi były gospodynie z KSK. Uwagę zebranych przykuwała barć, socha czy stary drewniany wóz.

Wszystkie rozgłośnie Polskiego Radia transmitowały nabożeństwo z kazaniem oraz raport oddziałów AK, a potem śpiew druhen KSM i występ chóru szkolnego prowadzonego przez dwóch nauczycieli. Wśród śpiewających w dniu 27 V 1937 r. w Myszyńcu wyróżniła się pięcioletnia Władysława Kulis z Cięćka. Etnograf Adam Chętnik i ks. E. Kłoskowski wygłosili przemówienia o regionalizmie kurpiowskim.

Adam Chętnik. Źródło (dostęp 11 I 2025 r.).

Na kuligu w Myszyńcu lub w okolicach wsi, lata 30. XX w. Od lewej Bolesław Rutkowski, Anna, Stanisław i Emilia Wendekerówny, u góry Eugeniusz Flanc. Źródło: Świątecka G.M., Mój Myszyniec we wspomnieniach rodziny Świąteckich lat 30. XX wieku, Gdańsk 2022, s. 30.

Pierwszy ze wspomnianych nauczycieli prowadzących chór to Eugeniusz Flantz. Brzmienie nazwiska jako Flanc podała Grażyna Maria Świątecka, córka drugiego z przywołanych pedagogów, Witolda Jerzego Świąteckiego (19051974). Pracował w szkole powszechnej w Myszyńcu w latach 19301939. Córka wspominała, że w chórze krzewił pieśni ludowe. Świątecki był dobrze przygotowany do prowadzenia chóru, umiał grać na fortepianie i skrzypcach, śpiewał. Uzdolniony plastycznie nauczyciel prowadził też zajęcia z introligatorstwa i ceramiki. Warto zaznaczyć, że w 1938 r. do szkoły w Myszyńcu uczęszczało 581 dzieci, a Świątecki był jednym z 12 osób w kadrze nauczycielskiej.

Witold Jerzy Świątecki w 1930 r. Źródło: G.M. Świątecka, Mój Myszyniec we wspomnieniach rodziny Świąteckich lat 30. XX wieku, Gdańsk 2022.

Niestety mamy niewiele zdjęć z regionalnej uroczystości w Myszyńcu zorganizowanej po procesji bożociałowej 27 V 1937 r. Dlaczego? Wyjaśnił to Orłowicz: Niestety, ponieważ na podjum i w jego sąsiedztwo wtargnął ogromny tłum, mało kto widział produkcję, zresztą wśród ciżby nie robiły one wrażenia i nie mogły być wykorzystane dla celów fotograficznych. Nic dziwnego, skoro Popisom przypatrywało się kilka tysięcy osób – czytamy w Kurjerze Warszawskim.


Po zakończeniu występów regionalnych ułani z Ostrołęki urządzili zawody konne. Ten ostatni punkt bogatego programu był przeznaczony tylko dla miejscowej ludności. Zebrała się na błoniach w liczbie około 10 tys., przybywając ze wszystkich okolicznych wsi – informował Kurjer Warszawski.

Osoby, które przyjechały z daleka, mogły wykorzystać czas w Myszyńcu na zwiedzanie okolicy. Informowały o tym Czaty: uczestnicy wycieczki zwiedzili okolice i zabytki historyczne jeszcze z czasu średniowiecza, np. starożytną wieżę, Szwedzką górę, pomnik poległych bohaterów w obronie ojczyzny, oraz ciekawe okazy budownictwa i zdobnictwa wnętrz w okolicznych wsiach. Pisząc o starożytnej wieży, autor relacji miał na myśli wiekową dzwonnicę, która oczywiście nie została zbudowana w starożytności, a w XVIII w.





Szwedzka góra to miejsce bitwy ze Szwedami w 1708 r. Murowany pomnik postawiono tu dopiero w 1976 r., ale już wcześniej pielęgnowano pamięć o wydarzeniach z początku XVIII stulecia. Jeśli chodzi o pomnik bohaterów poległych za ojczyznę, to możliwe, że chodziło o mogiłę strażników granicznych na cmentarzu parafialnym. Jest to o tyle prawdopodobne, że relacja o tym wspominająca ukazała się w czasopiśmie Straży Granicznej, a mogiły powstały wcześniej. Pochowany tu Jan Przystupa, przodownik Straży Celnej, zginął 19 V 1923 r., zaś Władysław Dawidziuk, strażnik graniczny, 20 II 1930 r.

Groby pograniczników na cmentarzu parafialnym w Myszyńcu, 2024 r. Fot. Dnowotka, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

Mieczysław Orłowicz, jego towarzysze i towarzyszki zakończyli dzień w Myszyńcu w następujący sposób: O godz. 17.10 nastąpił odjazd z Myszyńca pociągiem wązkotorowym w chwili, gdy od zachodu zaczęły się pojawiać burzowe chmury. Spotkanie z jedną z nich nastąpiło w Ostrołęce: ogromny wicher, kurz, dużo grzmotów, mało deszczu. Powrót do Wawy 23.30. Pieszo 14 km. Odjeżdżających żegnał m.in. ks. E. Kłoskowski. Wagony były pełne Kurpi i Kurpianek, którzy przybyli na uroczystość z dalej położonych wsi.

Według relacji prasowych wyjeżdżających wieczorem z Myszyńca dochodziły głosy Kurpiów i Kurpianek, którzy przy piwie kozicowym wesoło śpiewali:

Źródło: L. Rubach, Barwne Kurpie, „Rodzina Polska”, 11 (1937), 6, s. 254.

Gdy rozchodził się ten wielki tłum z boiska, gdy zaczęły odjeżdżać samochody i pociągi popularne, zerwał się straszny wicher, który zrzucał czapki i chustki z głów, a równocześnie rzucał w oczy tumany drobnego piasku i pyłu; ludzie uciekali w popłochu i kryli się, gdzie kto mógł, aby przeczekać tę nawałnicę – czytamy w kronice KSM. Potwierdza to również list M. Orłowicza do ks. E. Kłoskowskiego: Chmura, która przy naszym odjeździe pojawiła się od zachodu, dogoniła nas dopiero w Ostrołęce, gdyż dla pokazania matce miasteczka, jechaliśmy powozem z dworca wązkotorowego na dworzec główny. Już w odległości 1 km od dworca w Ostrołęce o godz. 19.45 złapała nas wichura o charakterze trąby powietrznej, cała okolica pokryła się tumanami kurzu, a z drzew zaczęły lecieć na szosę łamane gałęzie. Na szczęście zdołaliśmy dopaść dworzec w Ostrołęce jeszcze przed rozpoczęciem ulewy, która rozpętała się na dobre dopiero przy odjeździe pociągu z Ostrołęki. W Warszawie deszczu nie było wcale, skończyło się tylko na wichurze.

Wielkie uroczystości regionalne w 1937 r. miały być pierwszymi na taką skalę, a planowano, że święto Kurpiów będzie się odbywać co roku. Stąd cenne uwagi korespondenta Kurjera Porannego o inicjałach H.Sz.: Jakież były te braki? Pierwszy i główny z nich  to organizacja służby informacyjnej. Turysta, który na parę godzin przybywa do jakiejś miejscowości, zwłaszczcza na tego rodzaju uroczystość, nie powinien być skazany na dopytywanie się i szukanie. Musi odrazu móc wszędzie, gdzie potrzeba, trafić, musi dodać  choćby najprostszy, byle dokładny, plan i program, tak, aby bez wszelkiego błądzenia wiedział, gdzie się co znajduje i gdzie się co o danej godzi nie będzie działo. Parę napisów zdala widnych  parę posterunków informacyjnych, kilku przewodników  i już po kłopocie. Zupełnie niepotrzebnym, a bardzo irytującym i męczącym, szczególniej w dzień niezwykle upalny, w tumanach kurzu i w ścisku... Drugi brak, niestety, znacznie trudniej usunąć, dotyczy on bowiem czasu trwania pobytu. Do Myszyńca jest  z Warszawy, o którą w tym wypadku najbardziej idzie  daleko. Podróż samochodem w obie strony, trwa przynajmniej 8 godzin (o ile się nie chce zamęczyć i siebie i maszyny), podróż koleją  razem prawie 12 godzin. To jest na jednodniową wycieczkę za dużo, trzeba by bezwzględnie urządzać wycieczki dwudniowe. Wtedy można by było naprawdę coś zobaczyć, naprawdę zapoznać się choć trochę bardziej szczegółowo z tą okolicą i z tym przepięknym folklorem, który nb. przecież nie w samym Myszyńcu się koncentruje, lecz właśnie raczej po wsiach, dokoła rozsianych. Ale jak urządzić taką liczniejszą wycieczkę dwudniową? Gdzie zakwaterować przybyszów? To istotnie szkopuł poważny. Jednakże coś w tym względzie wymyślać by trzeba, bo rzeczywiście, mimo wszystkich walorów i atrakcyj tamtejszych trochę jest szkoda: i czasu i fatygi i pieniędzy na to, by  po 6-godzinnej jeździe pociągiem przybyć do Myszyńca właśnie w chwili, kiedy wspaniała procesja ma się ku końcowi, na to, by nie zobaczyć ani jednej kurpiowskiej wiejskiej chaty, a tylko wpaść na chwilę w ten tłum i gwałt, tylko spojrzeć na parę  zresztą naprawdę bardzo pięknych  tańców, usłyszeć kilka piosenek i już znów do pociągu siadać, na drugą 6-godzinną jazdę...

Również M. Orłowicz podzielił się z myszynieckim wikariuszem uwagami na przyszłość: Rejestrujemy obecnie różne niedociągnięcia specjalnie kolejowe, aby uniknąć tych niedociągnięć w najbliższych latach. (...) Rozmawiałem dziś [28 V 137 r. – przyp. M.W.K.] z naszym [w Ministerstwie Komunikacji – przyp. M.WK.] naczelnikiem o tem, że na przyszły rok należałoby pociągi popularne zastąpić raczej biletem powrotnym z 50% zniżką z Warszawy, Białegostoku, Łomży, Ostrołęcki do Myszyńca na środę, czwartek i piątek Bożego Ciała. Orłowicz życzył sobie zmian w programie towarzyszącym: Trochę inaczej należy urządzić widowisko regionalne, gdyż wczoraj w ogromnym tłumie ani ja, ani wiele innych osób nie mogliśmy się tam docisnąć i nic nie widzieliśmy prócz barwnych tłumów na łące.

Mieczysław Orłowicz w lub przed 1926 r. Źródło: Stadjon”, 4 (1926), 14, s. 2.

Według szacunków redakcji Kurjera Nowogródzkiego w Myszyńcu 27 maja 1937 r. miało się zgromadzić 15 tys. osób! Podobnie pisano w Warszawskim Dzienniku Narodowym”. W Zorzy zaś pisano o 20 tys. osób biorących udział w uroczystościach w Myszyńcu.

To niesamowite zainteresowanie kulturą kurpiowską, którą można było podziwiać w pełnej krasie (m.in. w formie strojów ludowych i śpiewu) podczas Bożego Ciała, zaowocowało licznymi publikacjami w prasie. W 1937 r. teksty o Myszyńcu ukazały się w co najmniej kilkunastu gazetach w całej Polsce, zarówno o zasięgu krajowym, jak i regionalnym: ŚwiatowidNowiny CodzienneKurjer NowogródzkiDzień DobryPolska ZbrojnaDziennik PolskiKurjer Poranny, by wymienić tylko wybrane. 

Zazwyczaj krótką relację publikowano dość szybko, dzień albo dwa po uroczystości, informując o wyjątkowym charakterze święta oraz okraszając tekst zdjęciem. Często też krótsze teksty były przedrukiem oficjalnego komunikatu Polskiej Agencji Telegraficznej. Zdarzało się też, że pojawiały się błędy i zamiast o Myszyńcu, pisano o Maszyńcu (Kurjer Nowogródzki). Było też tak, że publikowano jedno zdjęciem z podpisem, że to widok z Bożego Ciała w Myszyńcu.

Źródło: „Polska Zbrojna”, 16 [17] (1937), 149, s. 8.


Fot. H. Poddębski. Źródło: „Dziennik Związkowy”, 30 (1937), 154, s. 18.

Fot. H. Poddębski. Źródło: „Światowid”, 14 (1937), 23, s. 3.

Czasem tekst ukazywał się kilka dni po Bożym Ciele, już na początku czerwca, ale wtedy miał szansę być dłuższy. Redaktorzy opowiadali nie tylko o uroczystości Bożego Ciała, ale też starali się naszkicować historię regionu, opisać jego specyfikę. Tak było np. w Nowinach Codziennych (nr 123 i 130), Rodzinie Polskiej i Ilustrowanym Kurierze Codziennym. Było to możliwe, ponieważ przez 3 dni po Bożym Ciele PAT kręciła na Kurpiach ujęcia do reportażu z uroczystości, który przyjął formę ośmiominutowego filmu nie tylko o Bożym Ciele, ale i o kulturze kurpiowskiej. Możliwe, że dziennikarze niektórych czasopism pojechali wraz z przedstawicielami agencji. Z pewnością kręcono w Dąbrówce, bo sylwetkę kościoła i jego wnętrze można łatwo rozpoznać.


Zdjęcia z procesji w Myszyńcu zdobiły też okładki czasopism, np. Z Kraju i ze Świata. Fotografie przedrukowano nawet za granicą, np. we francuskiej gazecie Le Matin i to dość szybko, bo już w numerze z 2 czerwca. Szczególnie jedno zdjęcie było często powielane.


Źródło: „Z Kraju i ze Świata”, 2 (1937), nr 23, okładka.

Źródło: „Le Matin”, 1937, kopia za Kurpie – historia i trwanie (dostęp 1 VI 2021 r.).

W kolejnych dwóch latach, aż do wybuchu II wojny światowej, nierzadko publikowano same fotografie z uroczystości w Myszyńcu (czasem nie podając, że przedstawiają procesję Bożego Ciała w 1937 r.). Nierzadko też używano zdjęć wykonanych 27 V 1937 r. do ilustracji artykułów ogólnie prezentujących region kurpiowski. 

W 1938 r. również zapraszano na Boże Ciało do Myszyńca. Tę uroczystość opisałam w innym artykule na blogu: KLIK [w przygotowaniu].

Warto wspomnieć, że mamy fotografie z Bożego Ciała wykonane w Czarni w 1915 r. (sic!), które pokazuję poniżej, więc zdjęcia H. Poddębskiego z Myszyńca w 1937 r. to nie najwcześniejsze upamiętnienie tego święta na Kurpiach w formie fotografii.

       
Przed 1937 r. procesję w Myszyńcu fotografowali: Adam Chętnik i Witold Świątecki. Nauczyciel dzięki temu, że miał aparat fotograficzny, jako jeden z nielicznych we wsi mógł uwiecznić miejscowe uroczystości, stroje, zwyczaje, chwile z rodziną, wydarzenia w szkole.


Fot. Witold Jerzy Świątecki. Źródło: G.M. Świątecka, Mój Myszyniec we wspomnieniach rodziny Świąteckich lat 30. XX wieku, Gdańsk 2022.

Święto cieszyło się zainteresowaniem mediów także po wojnie, ale już na dużo mniejszą skalę. W 1948 r. fotografowano Boże Ciało w Kadzidle, a traf chciał, że podobnie jak w 1937 r., tak i wtedy wypadło 27 maja. W 1960 r. procesję w Myszyńcu fotografował Jan Jastrzębski. Zdjęcia można zobaczyć w Wirtualnym Muzeum Fotografii. W 1976 r. Boże Ciało w Myszyńcu rejestrował kamerą ósemką Mariusz Bondarczuk, dziennikarz z Przasnysza. Towarzyszyli mu koledzy z Warszawy zachwyceni barwnością pochodu. Fotoreportaże z Bożego Ciała na Kurpiach ukazywały się na łamach Tygodnika Ostrołęckiego w latach 80. i 90. XX w. (Jednorożec, Kadzidło, Myszyniec). Obchody Bożego Ciała i jego oktawy na Kurpiach opisałam w artykule o roku obrzędowym w Puszczy Zielonej: KLIK.

Zdjęcia współczesne z procesji Bożego Ciała w Myszyńcu można znaleźć w Wikimedia Commons. W 2018 i 2024 r. procesję sfotografował Robert Drózd. Na jego zdjęciach można znaleźć m.in. feretron Chrystusa Dobrego Pasterza, który od drugiej strony, z obrazem Ukrzyżowania Chrystusa, widzimy na fotografiach Poddębskiego.

Procesja Bożego Ciała w Myszyńcu 30 V 2024 r. Fot. Robert Drózd, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

To właśnie Boże Ciało w 1937 r. w Myszyńcu jest jednym z wydarzeń w historii Kurpiowszczyzny, które jesteśmy w stanie dość dokładnie opisać i odtworzyć. To wszystko dzięki ogromnej ilości zachowanych materiałów: fotografii (ponad 140 dostępnych na portalu Szukaj w Archiwach), notatek prasowych, jednemu reportażowi filmowemu, relacji w kronice KSM z Myszyńca, relacji urzędnika M. Orłowicza i jego listowi do ks. E. Kłoskowskiego (i pewnie innym źródłom, do których jeszcze nie dotarłam). To sprawia, że Boże Ciało w Myszyńcu 27 V 1937 r. jest najlepiej udokumentowanym wydarzeniem na Kurpiowszczyźnie przed II wojną światową, a zapewne w ogóle w historii Kurpi Zielonych. I zapewne najlepszą w dotychczasowej historii, bo na największą skalę, promocją Kurpiów z Puszczy Zielonej oraz ich materialnego i duchowego dziedzictwa! 

Przed uroczystością autor o inicjałach H.Sz. pisał w Kurjerze PorannymTo trzeba bezwarunkowo zobaczyć, a zobaczywszy wołać tak, aby usłyszeli wszyscy, w każdym kącie Polski, jedźcie i podziwiajcie! Cieszcie się tym – i na Boga nie pozwólcie temu zginąć! Bo niestety ten folklor kurpiowski ginie w tempie zastraszającym. Więc jedźcie, oglądajcie i ratujcie go przez wasze powszechne zainteresowanie! Skoro w 1937 r. tak pisano, skoro 2 lata wcześniej Adam Chętnik opublikował tekst o napawającym niepokojem tytule Jak ginie dawna Kurpiowszczyzna, to co by powiedziano o obecnym stanie zachowania tradycji na Kurpiach, o procesjach eucharystycznych w kurpiowskich parafiach? Zostawiam to do refleksji każdej osoby czytającej ten tekst.

Poniżej, dla porównania, opowieść o Bożym Ciele w Myszyńcu współcześnie. Oto film przygotowany w 2024 r. przez Towarzystwo Przyjaciół Myszyńca z dotacji z budżetu Województwa Mazowieckiego. Jest to działanie związane ze staraniem o wpisanie procesji na Boże Ciało w Myszyńcu na listę krajowego dziedzictwa niematerialnego.



Bibliografia
I. Źródła
A. Archiwalia
Miejska Biblioteka Publiczna im. W. Gomulickiego w Ostrołęce, Kronika KSMŻ oddziału Myszyniec-Wieś, [Myszyniec 1938];
Urząd Gminy w Myszyńcu, M. Adron, J. Zajączkowska-Kłoda, Dokumentacja prac konserwatorskich przy kolekcji zabytkowych feretronów w bazylice mniejszej p.w. Św. Trójcy Przenajświętszej w Myszyńcu, Nowodworce 2018.

B. Źródła wydane

C. Wspomnienia
Świątecka G.M., Mój Myszyniec we wspomnieniach rodziny Świąteckich lat 30. XX wieku, Gdańsk 2022.

D. Prasa
Boże Ciało na Kurpiach, „Czaty”, 13 (1937), 12, s. 22;
Ku czci powstańcówGazeta Polska”, 4 (1932), 183, [b.n.s.];
Procesja Bożego Ciała w całej PolsceKurjer Nowogródzki, 7 (1937), 135, s. 2;
W uroczystościach Bożego Ciała na Kurpiach wezmą licznie udział automobiliściMały Dziennik, 3 (1937), 138, s. 8;
Wyniki wyborów do Sejmu, „Kurier Bydgoski”, 14 (1935), 211, s. 56.

E. Reportaże medialne

F. Fotografie
Narodowe Archiwum Cyfrowe: cz. 1, cz. 2, cz. 3 [fotorelacja z Myszyńca autorstwa Henryka Poddębskiego, 27 V 1937 r.], cz. 4 [Wolkowe sfotografowane 27 V 1937 r.] (dostęp 1 V 2021 r.);

II. Opracowania
Adam Chętnik (dostęp 11 I 2025 r.);
Franciszek Wądołowski (dostęp 11 I 2025 r.);
Tenże, [Pierwszy znany mi pomnik ku czci powstańców 1863 roku] (dostęp 11 I 2025 r.);
Kalinowska B., Nauczyciel muzyki. O Witoldzie Jerzym ŚwiąteckimPrzydroża. Ostrołęcki rocznik literacki”, 8 (2021), s. 206214;
Taż, Na skraju Kurpiowszczyzny. Parafia pw. św. Floriana w Jednorożcu, Jednorożec 2020;
Mieczysław Orłowicz (dostęp 28 V 2021 r.);
Ostrołęcka Kolej Wąskotorowa (dostęp 11 I 2025 r.);
Ostrów Mazowiecka (dostęp 11 I 2025 r.);
Premierzy Polski (dostęp 11 I 2025 r.);
Przytocka M., Księża wikariusze myszynieccy, [w:] Dzieje parafii i kościoła pw. Trójcy Przenajświętszej w Myszyńcu, red. taż, Ostrołęka 2009, s. 323343;
Taż, Proboszczowie myszynieccy od 1925 do 2009 roku, [w:] tamże, s. 319322;
Rubach Ludomir Klaudiusz (dostęp 11 I 2025 r.);
Stefan Plater-Zyberk (dostęp 11 I 2025 r.);
Tajchert A., Koleje wąskotorowe na Kurpiach, Rybnik 2015;
Tomczak M., Boże Ciało w Myszyńcu Anno Domini 1937, „Przydroża”, 3 (2016), s. 163167;
Wicher S.Rudolf Macura (1886–1940). Portret architekta niestrudzonego, Białystok 2022;
Wielka Synagoga w Ostrołęce (dostęp 11 I 2025 r.);
Zofia Chętnikowa (dostęp 11 I 2025 r.).


Artykuł powstał w maju i na początku czerwca 2021 r. W styczniu 2024 r. został zaktualizowany.


Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz