6 maja 2024

Wiosna u Kurpiów Białych: zwyczaje, obrzędy, wierzenia od Wielkanocy do Zielonych Świątek

Po tym, jak w 2022
2023 r. napisałam artykuły nt. roku obrzędowego Kurpiów Zielonych, przyszedł czas na podobne ujęcie Puszczy Białej. Powstał już tekst o okresie letnim: KLIK. Teraz zapraszam na odcinek wiosenny. Zanim zagłębimy się w temat, odsyłam do hasła w Wikipedii, które jest dobrym początkiem przygody z poznawaniem Kurpiów z Puszczy Południowej: KLIK.

W poniższym tekście nt. zwyczajów Kurpiów Białych w okresie od Wielkanocy do nocy świętojańskiej opieram się na opracowaniu Oskara Kolberga przywołującego relacje z Pniewa, Porządzia, Ochudna i okolic (1870 r.), tekście Bernarda Kielaka, który korzystał m.in. z prac dyplomowych napisanych na studiach etnologicznych na UW, a dotyczących zwyczajów Puszczy Białej, opracowaniu Bonifacego Kozłowskiego, wspomnień Zofii Marianny Wróbel z Udrzyna oraz materiałach zgromadzonych przez Wandę ModzelewskąDobrej lektury!

Wiosnę zaczynano topieniem Marzanny (Marzanki). Bonifacy Kozłowski tak opisał ten zwyczaj: „Odświętnie ubrane dziewczęta ze śpiewem wynosiły na drogę Marzankę. Niosły ją na wysokim kiju, a wystrojona kukła chwiała się nad ich głowami. Szły od chaty do chaty. Wreszcie dziewczęta z Marzanką podchodziły do rzeki lub stawu. Tam rozbierały ją i rzucały do wody – niech płynie”. W 1977 r. tak opisano zwyczaj: „Kukłę wykonywano ze słomy, owijano białym płótnem, zdobiono wstążkami i koralami. Tradycja nakazywała, aby dziecięcy orszak, z marzanną i zielonymi gałązkami jałowca w dłoniach, obszedł wszystkie domy we wsi. Po drodze podtapiano marzannę w każdej wodzie, jaka się nadarzyła. Wieczorem kukłę przejmowała młodzież. W świetle zapalonych gałązek jałowca wyprowadzano marzannę ze wsi, podpalano i wrzucano do wody. Z topieniem Marzanny, również obecnie, związane są różne przesądy: nie wolno dotknąć pływającej w wodzie kukły, bo grozi to uschnięciem ręki, obejrzenie się za siebie w drodze powrotnej może spowodować chorobę, a potknięcie i upadek – śmierć w ciągu najbliższego roku”.

Topienie Marzanny w Puszczy Białej (część pułtuska), 1977 r. Fot. Tomasz Krzywicki. Źródło (dostęp 6 V 2024 r.).

Topienie Marzanny w Puszczy Białej (część pułtuska), 1977 r. Fot. Tomasz Krzywicki. Źródło (dostęp 6 V 2024 r.).

Topienie Marzanny w Puszczy Białej (część pułtuska), 1977 r. Fot. Tomasz Krzywicki. Źródło (dostęp 6 V 2024 r.).

Topienie Marzanny. Źródło: B. Kozłowski, Folklor muzyczny i taneczny Puszczy Białej. Pieśni i tańce, widowisko weselne, obrzędy i zwyczaje, Warszawa 2004.

Ważnym sygnałem do wiosennego poruszenia było pierwsze wypędzenie bydła na pastwisko. Czyniono to we wspomnienie św. Wojciecha (23 kwietnia). Bydło wypędzano za pomocą marcinki, czyli brzozowej gałązki przyniesionej gospodarzowi przez pasterza w dniu św. Marcina (11 listopada), gdy wracano z ostatniego wypasu. Wychodzące na pierwszy wypad bydło święcono wodą święconą.

Fragment muralu Cztery pory roku w Długosiodle, praca zbiorowa. Fot. M.W. Kmoch, 3 V 2024 r.

Jak pisała Wanda Modzelewska, wiejskie bydło pasiono na wspólnych, gromadzkich paśnikach. Oddajmy jej głos: Pasterze rekrutowali się z ludzi samotnych, czyli jak mówiono samoszyjców i raczej bezdomnych. Najmowali się oni na sezon pasionki, od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Gromada ich żywiła i nocowała. Kolejno, co tydzień u kogo innego, pastuch przeżywiał się i nocował. Poza tym otrzymywał od całej gromady odzież i obuwie stosownie do umowy. Jeżeli gromada była duża i bydła więcej płacono w naturze także więcej, a więc sprawiano ubranie letnie i zimowe, buty, koszule lniane itp. Czasem dodawano coś pieniędzy lub zboża i ziemniaki na zimę. Tytoń, czyli palenie dostawał pastuch od gromady. Zimą pastuch pomagał sobie, do przytrzymania zimy, wyrobem mioteł, pleceniem opałek do kartofli i struganiem drewnianych łyżek. Materiał miał pod ręką w ogromnych lasach państwowych.

Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Rano pastuch zbierał wszystkie krowy i owce ze wsi i prowadził je na paśnik. Szedł środkiem drogi przez wieś i, grając na ligawce, przywoływał zwierzęta, wypuszczane wtedy przez kobiety z obejścia przez bramę na drogę. Pastuch szedł pierwszy, a krowy i owce za nim. Tak samo wieczorem przyprowadzał zwierzęta do wsi. Grając na ligawce, ok. 1,5-metrowej trąbie, śpiewał żartobliwe piosenki, np.
Wyganiaj!!!... Wyganiaj!!!... Wyganiaj!!!...
Chyba daj!!!!... Chleba daj... Chleba daj...
Bułeczki w torebeczki... kiełbaski na laski...
Pocałuj!!!... nie żałuj...
albo
Wyganiaj... wyganiaj....
W torbę daj...
Na paski kiełbaski... parę jaj...
A dajże nie żałuj... pokochaj... pocałuj...
Wyganiaj... wyganiaj....
Jednak zwyczaj przygrywania i przyśpiewywania przez pasterza zanikł w czasie I wojny światowej.

Wiemy, że w latach 50. XX w. Wanda Modzelewska namówiła Jadwigę i Mariana Sobieskich, etnomuzykologów, by nagrali, jak Franciszek Tontarski z Leman gra na ligawce.

Owca rasy zwanej świniarką (wełna szara lub brązowa) na przyzagrodowym paśniku, Porządzie, 1956 r. Fot. M. Pokropek. Źródło: M. Pokropek, S. Słojkowska-Affelska, Wędrówki po Puszczy Białej, Pułtusk 2014.

Zawód pastucha wiejskiego był nisko poważany. Takie osoby uważano za zdegradowane w wiejskiej hierarchii. Jednak oprócz pastuchów wiejskich byli też dworscy. Z kolei owczarze dworscy cieszyli się poważaniem. Modzelewska pisała, że zaliczali się do uczonych, poważanych i zamożnych, a nieraz bogatych. Dawali dobre wyposażenie dzieciom, często kupowali im młyny, wiatraki, ładne gospodarki, a bardziej zapobiegliwi nawet folwarki. Dorabiali się w sposób uczciwy, wynikający ze starych, korzystnych dla nich obyczajów i tradycji. Mieli prawo wypasu po paręset własnych owiec na dworskiej paszy i paśniku letnim. Owczarskie owce miały ten przywilej, że nigdy nie zdychały i miały w każdym miocie po dwa jagnięta i to owieczki. Owczarze uważani byli za mędrców, jasnowidzów (umieli przewidywać pogodę). Suto nagradzano ich usługi. W pracy używali biczy z krótkimi kozicami, czyli trzonkami, które bogato rzeźbiono. Kozica bicza, nierzadko przypominająca buławę marszałkowską, miała znaczenie symboliczne – oznaczała władzę nad gromadą nie tylko owiec, ale i ludzi. Fachowcy często przekazywali sobie wiedzę i doświadczenie z ojca na syna. Wśród dworskich owczarzy Wanda Modzelewska wspominała m.in. rodzinę Garbarczyków z powiatu pułtuskiego.

Stado krów powracających z pastwiska z pasterzami, Rząśnik, 1935 r. Fot. Henryk Poddębski. NAC, sygn. 3/131/0/-/413.

Bydło pasły też małe dzieci. Zofia Marianna Wróbel (ur. 1941 r.) z Udrzyna zaczęła paść krowy w wieku 78 lat, najpierw dorywczo, zastępując kogoś starszego, później, gdzieś tak od jedenastego, dwunastego roku życia, systematycznie, prawie każdego dnia. Gdy już umiałam dobrze czytać, bardzo często brałam ze sobą jakąś książkę lub przypadkową gazetę (w domu pojawiały się: gazeta wydawana dla wsi pt. Gromada. Rolnik Polski, czasopismo katolickie Rycerz Niepokalanej i wydaje mi się, że od czasu do czasu Przyjaciółka). Innym razem umilałam sobie czas, tańcząc i śpiewając. (...) W okresie roku szkolnego, jeśli musiałam się zająć krowami rano, niecierpliwie czekałam na zmianę, gdy zbliżała się pora pójścia do szkoły. Po południu patrzyłam w kierunku zachodu, czy słońce na tyle jest już nisko, że można krowy przypędzić do domu.

Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Pierwszy wiosenny siew należało przeprowadzić na nowiu księżyca. Wierzono, że młody księżyc jest dobrą wróżbą. Zaczynały się prace w polu: sadzenie ziemniaków, sianie warzyw i kwiatów w przydomowych ogródkach, bielenie pni drzew. Niektórzy gospodarze rozpoczynali prace na roli już w połowie marca. Ziemia przygotowana po jesiennych wykopkach była bronowana lub podorywana, dodawano do niej obornik z własnej zagrody, by podnieść jakość upraw. Pod pierwszą skibę worywano kość posoloną solą z wielkanocnego koszyka. Pod kartofle i len szedł świński obornik. Ziemię użyźniano też mułem z rzek, jezior i bagien albo pokruszonym torfem. Lepsze grunty przeznaczano na len, pszenicę i proso. Starano się siać przed 8 maja, przed wspomnienie św. Stanisława BM, zawsze własnym ziarnem. Grykę siano na słabszej ziemi przed Bożym Ciałem („Na Boże Ciało siej grykę śmiało”). Zaczynano od zasiewu nasionami poświęconymi w dzień Matki Bożej Zielnej (15 sierpnia). Nie siano w piątek, wierzono, że nie należy pracować w ziemi w dzień Męki Pańskiej. Siewem zajmowali się mężczyźni, którzy, opasani płachtą lub fartuchem, szli przez pole i rzucali w ziemię ziarno , potem ją bronowali. Kartofle sadziły kobiety w redlinach ziemi „pod motykę”, zajmowały się też uprawą warzyw. Sadząc kapustę, kobieta siadała na polu w miejscu, które sobie wyznaczyła na uprawę, by wywróżyć wielkość główki kapusty rozmiarów swojego tyłka. To miało zagwarantować obfite plony jesienią.

Wiosną urządzano poświęcenie pól. Jeśli we wsi był parafialny kościół, to tam odprawiano mszę, a następnie procesja z chorągwiami, kadzidłem, świecami ruszała do czterech kopców na granicach pól, często na granicach wsi. Tam wśród śpiewu i modlitwy ksiądz święcił ziemię, by uchronić ją przed kataklizmami. Przy kopcach zakopywano fragmenty Ewangelii. Jeśli we wsi nie było kościoła, najbardziej ceniony we wsi gospodarz jechał wozem przystrojonym zielenią po księdza, by odprawił modlitwy. Wówczas nie było procesji z kościoła na pola.

Screen z nagrania programu Kurpie Białe z serii Tańce polskie śladami Oskara Kolberga, TVP, 1995 r. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Z.M. Wróbel z Udrzyna pisała: W pracach na polu wykonywanych wiosną, jak uprawa przygotowanie ziemi, (oranie, bronowanie, znakowanie), następnie siew zbóż jarych, warzyw, sadzenie ziemniaków, młodej rozsady – udział dzieci był niewielki, ale w pieleniu, przerywaniu roślin, w pielęgnowaniu ogródka kwiatowego – już znaczący.

Chłopcy podczas wiosennych porządków, Porządzie, 1956 r. Fot. M. Pokropek. Źródło: M. Pokropek, S. Słojkowska-Affelska, Wędrówki po Puszczy Białej, Pułtusk 2014.

Niebezpieczne były wiosenne podtopienia, które, szczególnie po mroźnej i śnieżnej zimie, potrafiły być prawdziwą plagą. Występował szczególnie we wsiach położonych blisko dużych rzek, Bugu i Narwi. Często podtopienia opóźniały początek wiosennych prac na roli.
 

W takich sytuacjach uciekano się do pomocy św. Jana Nepomucena. Jego wspomnienie wypada 21 maja. Wierzono, że chronił od powodzi i podtopień, sprowadzał wodę, gdy pojawiała się susza. W Puszczy Białej jest kilka jego przedstawień, m.in. figura w kościele w Nowej Osuchowej i kapliczka z figurą w Pniewie.

Kapliczka z figurą św. Jana Nepomucena z XIX w., Pniewo. Źródło: K. Saysse-Tobiczyk, Na Mazowszu, Warszawa 1964.

Wiosną formą zarobku dla osób z Puszczy Białej, szczególnie jej leśnej wschodniej części, tej bardziej puszczańskiej, był udział w sadzeniu choin. Akcję organizowały nadleśnictwa, np. Nadleśnictwo Wyszków. Jak to się odbywało? Wycinano stare drzewa, żeby zrobić miejsce na nowe. Chętnych do pracy szukał leśniczy. Przekazywał im sadzonki. Na sadzenie choin chodzono gromadnie, ale była to, jak wspomina Z.M. Wróbel, raczej praca dla młodych kobiet.

Sadzenie choin w lesie między Porządziem a Dąbrową, lata 50. XX w. Zbiory Zofii Liwskiej z Porządzia. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Po 1945 r. ważnym propagandowo momentem było Święto Pracy. Z okazji 1 maja ulicami miast i większych wsi przechodziły pochody, w których brały udział załogi zakładów pracy, dzieci i młodzież wraz z kadrą nauczycielską, organizacje społeczne itp. Z.M. Wróbel wspominała: Nie mieliśmy w szkole lekcji. (...) Chyba nie udały się władzom próby organizowania pochodów na wsiach. Ja pamiętam takie dwa przypadki, gdy starsze dzieci ze szkoły w Udrzynie zostały zaproszone na pochód do Poręby. Prawda jest taka, że wyjazdy musieli zorganizować nauczyciele na polecenie jakiejś władzy. Sołtys wyznaczył kilku gospodarzy, którzy swoimi konnymi wozami zwieźli dzieci sprzed szkoły w Udrzynie do szkoły w Porębie. Było to na pewno w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych XX w. Na uroczystość w Porębie – nie pamiętam, czym był tam pochód czy inna forma obchodów – jechaliśmy świątecznie ubrani, przystrojonymi w świeżą wiosenną zieleń wozami. Było bardzo fajnie. Co robiliśmy w Porębie, nie pamiętam.

Pochód majowy, idzie społeczność Zbiorczej Szkoły Gminnej w Długosiodle, 1979 r. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).


W maju zdobiono krzyże i kapliczki przydrożne kwiatami, wieńcami i wstążkami. Teren wokół kapliczki lub krzyża wysypywano żółtym piaskiem, przygotowywano ławki do codziennej modlitwy. W ziemi umieszczano świece, by rozświetlały miejsce i nadawały uroczystego charakteru spotkaniu modlitewnemu. 
Nabożeństwo majowe upowszechniło się w połowie XIX w. Polega na odmówieniu Litanii loretańskiej i śpiewie pieśni maryjnych. Majowe odprawiano wieczorami, po wieczornym oporządku.


O nabożeństwach majowych na Kurpiach Białych, według obserwacji z Porządzia, Pniewa i okolicy w 1871 r., Oskar Kolberg pisał tak: Pierwszego Maja rozpoczyna się Majówka (majowe nabożeństwo). Ubierają wtedy w domu jednym, lub — we większej wsi — we dwóch, postawiony na stole obraz Matki Boskiej Częstochowskiej wstążkami jedwabnemi różowej barwy, i obstawią go wazonikami w których wsadzone są: muszkatel, geranium, róża, bluszcz leśny (Haedera silvatica). Tu się schodzą co wieczór przez cały Maj, i przy zapalonych przed obrazem świeczkach śpiewają kościelne pieśni.

Nabożeństwo majowe w Białymbłocie-Nowej Wsi, 30 V 2015 r. Fot. Grażyna Myślińska. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Nabożeństwo majowe w Białymbłocie-Nowej Wsi, 30 V 2015 r. Fot. Grażyna Myślińska. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Nabożeństwo majowe w Białymbłocie-Nowej Wsi, 30 V 2015 r. Fot. Grażyna Myślińska. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).


Nabożeństwo czerwcowe 
upowszechniło się na początku XX w. Polega na odśpiewaniu Litanii do Serca Pana Jezusa, modlitw i pieśni. Co ciekawe, przedstawienie Najświętszego Serca Jezusa jest popularne w Puszczy Białej. Identyczne figury wystawiono w międzywojniu w Porządziu i Dąbrowie. Odprawiano przy nich także nabożeństwa majowe.

Figura Najświętszego Serca Pana Jezusa w Dąbrowie, 20 VII 2021 r. Fot. Piotr Kmoch

Przydrożne kapliczki, figury i krzyże, które skupiały ludność na praktykach religijnych oraz na przygotowaniach do nich, stawiano szczególnie tam, gdzie pojawiała się relacja o cudzie, o miejscu łaskami słynącym. Często na miejscu takich kapliczek lub krzyży stawiano później świątynie (np. Osuchowa Nowa). Miejsca, gdzie stały świątki, integrowały ludność, sprzyjały nawiązywaniu kontaktów i spajaniu więzi (gromadzono się przy nich w wigilię uroczystości kościelnych, podczas nieszczęść lub wypadków, urządzano przy nich uroczystości patriotyczne, godzono pokłóconych, odprawiano sądy, poznawano młodych, odprawiano mężczyzn na wojnę). W czasie prac rolnych zastępowały parafialny kościół. Świątki stawiano z powodów dziękczynnych, błagalnych lub pokutnych, religijnych (skutek działania objawionego sacrum lub wyraz wiary fundujących), wierzeniowo-demonologicznych (odstraszanie „złych duchów”, sakralizacja przestrzeni pierwotnie demonicznej), wierzeniowo-magicznych (przeciwdziałanie epidemii i klęskom żywiołowym), pamiątkowych (pomnik wydarzeń historycznych, religijnych czy prywatno-rodzinnych, znak miejsca śmierci i pochówku), orientacyjnych (znaki graniczne, skrzynka kontaktowa w czasie działań wojennych).

Pniewo. Źródło: Gmina Zatory. Mazowsze z kurpiowską duszą, red. A. Jakim-Morawska, Pułtusk–Zatory 2015.

Borsuki-Kolonia. Źródło: Gmina Zatory. Mazowsze z kurpiowską duszą, red. A. Jakim-Morawska, Pułtusk–Zatory 2015.

Majówką nazywano nie tylko nabożeństwa majowe, ale także zabawy wiejskie organizowane wiosną. Tańczono na czasowo ustawionych podestach z ułożonych obok siebie desek. Często inicjatorami byli strażacy, ale również inne organizacje. Przygrywały kapele złożone z miejscowych muzykantów.


Okres wielkanocny zamykało Zesłanie Ducha Świętego. Domy i zagrody przystrajano zielenią (stąd nazwa Zielone Świątki). Oskar Kolberg pisał: W dnie te umiatają przed domem śmiecie, posypią miejsce to tatarakiem, i obsadzą ganki domu a czasami i bliski płotek gałązkami brzeziny. Dekorowano obrazy świętych, szczególnie w świętym kącie. Zieleniono zagrody, a na polach, w warzywniakach i ogródkach wtykano w ziemię zielone gałązki. Niektórzy gospodarze budowali na podwórkach brzozowe szałasy, w których bawiły się dzieci. Wanda Modzelewska w okresie międzywojennym obserwowała, że na strzechy chat rzucano liście łopianu. Miała to być dobra wróżba. Brzózkami ogradzano place taneczne, się bawiono.

W wydanej w 2004 r. książce Bonifacy Kozłowski pisał: „Współcześnie wieśniaczki przynoszą jeszcze do mieszkań mniejsze gałązki brzozy lub tataraku, który tną na krótkie kawałki i rozrzucają po całym mieszkaniu oraz przed chatą (Drwały, Wólka). W wieńce z kwiatów i liści ubierają również przydrożne krzyże i kapliczki”. W okresie PRL władze państwowo-partyjne zlikwidowały drugi dzień Zielonych Świątek jako święto wolne od pracy. Podobnie postąpiono z 3 maja jako Uroczystością NMP Królowej Polski.

Pole rzepaku na obrzeżach Obrytego. Fot. M.W. Kmoch, 4 V 2024 r.

Na Zielone Świątki Kurpie często udawali się w pielgrzymkę do wybranego sanktuarium. Jak zapisał Dominik Staszewski, co prawda w odniesieniu do Kurpiów Zielonych (z gmin powiatu przasnyskiego), ale można to odnieść i do Kurpiów Białych, Na takie dalsze pielgrzymki zwykle jeden z kurpiów, który już nieraz odbył tę drogę, obiera się za „ojca” całej kompanji. Ojciec taki intonuje pieśni, wskazuje drogę, obiera wypoczynki i noclegi, wreszcie pomaga nieść tłomoczki słabszym i znużonym drogą pątnikomEtnograf Adam Chętnik zanotował: Za kompanją idą tabory wozów z płóciennemi budami. Na wozach są zapasy, chorzy i. t. p. Z powrotem zwykle wraca kompania koleją, inni zaś wracają furami w parę tygodni później.

Kolberg zaznaczył, opierając się na relacji z Porządzia i Pniewa z 1870 r., że Do Częstochowy idzie corok kompanija na Zielone świątki z chorągwią 1); wracają potem pieszo na Warszawę, a tylko ten kto w drodze zachorował (i na którego się składają) jedzie koleją żelazną. Popularne były pielgrzymki do Prostyni i Wąsewa oraz uroczyska św. Rozalia w pobliżu Szelkowa (powiat makowski).

Zachowała się bardzo interesująca relacja nt. pielgrzymek Kurpiów Białych i osób z sąsiednich parafii. To opinia spisana w 1901 r. przez mieszkańca Ostrowi Mazowieckiej: Nadeszła doroczna pora pielgrzymek do miejsc uświęconych cudami. (...) Trzeba znać te nasze wioski kurpiów nadbużańskie, zamknięte od reszty świata ścianami ciemnych borów sosnowych, aby zdać sobie sprawę z tej gwałtownej chęci podróżowania, jaka budzi się w każdym kurpiku, skoro nadchodzi dzień święta w parafji sąsiedniej lub dalej. My mieszkańcy miast i dworów mamy sposobność odbierać wrażenia z różnych źródeł i uczuć, dla mieszkańca wioski od wyrobnika do najbogatszego gospodarza jedyną zmianę w monotonnem życiu stanowią owe dnie odpustowe, owe pielgrzymki do miejsc uświęconych. O ile targ i jarmark, wypełniają, że tak powiem, jedną połowę jego potrzeb materjalnich, o tyle odpusty służą do zaspokojenia jego duchowych (serdecznych, p. etycznych) uczuć i wymagań. 
Zastrzegam wszakże, że to odpustowanie powinno być odpowiednio zorganizowane. — Odpowiednie ujęcie tego strumienia, właściwy nad nim dozór i opieka, życzliwy ksiądz na czele — oto ideał pielgrzymek odpustowych w granicach, jednego powiatu od parafji do parafji. Indywidualizm powinien w tym razie ustaąpić zrzeszaniu się. O ile lud nasz ma rozwinięty instynkt zrzeszania się, miałem najlepsy dowód na odpuście w Waszawie. Na odpust ten napłynęło wielu pobożnych, ale wyróżnialy się kompanje z Łomży, Czerwina, Broku, Długosiodła i inne, których poznać nie mogłem. Na czele każdej kroczył ksiądz (z Łomży trzech, z Czerwina dwóch) i trzeba było widzieć, z jaką radością i dumą i z jakim majestatem wchodziły kompanje do kościoła, trzeba było widzieć te oblicza, owiane wiarą i obecnością światłych i życzliwych przewodników. — Uznanie dla takich księży wyrażało się w ten sposób, że konfesjonały, w których słuchali spowiedzi, były formalnie oblężone do wieczora późnego. Ecce bon a pastor, pomyślałem sobie w duchu i... zazdrościłom parafianom, mających takich przewodników.
My z parafji ostrowskiej wyszliśmy z miasta bez księdza i dopiero za miastem przyjęła nas w życzliwe objęcia kompanja z Broku. A szkoda... bo rok ubiegły dal piękny przykład, ja to i my umiemy zbierać się w kompanje na odpust do Wąsewa, a przewodnik nasz wówczas, jakże pięknie wywiązał się ze swego zadania


Na uroczystość Świętej Trójcy wędrowano na odpust w Obrytem. W Prostyni, do której również udawano się na odpust w ten dzień, sprzedawano drobne figurki pieczone z ciasta, zwane kozami prostyńskimi. Należy jednak zaznaczyć, że Prostyń nie jest parafią kurpiowską. Położona jest poza obrębem Kurpiów Białych. Niemniej była popularnym miejscem pielgrzymkowo-odpustowym. Dodatkowo kozy prostyńskie sprzedawano (i nadal to się dzieje) podczas odpustów w różnych parafiach puszczy Białej. Etnografka Sylwia Słojkowska-Affelska zanotowała, że kozy jako pieczywo obrzędowe były wypiekane w parafiach Puszczy Białej na odpusty. Robiono je głównie z myślą o dzieciach, ale miały też znaczenie magiczne jako wróżba powodzenia w gospodarstwie.

Kozy prostyńskie. Źródło (dostęp 6 V 2024 r.).

W Puszczy Białej przetrwał nieobecny w Zagajnicy (Kurpie Zielone) zwyczaj gaiku (maik, nowe latko). Kultywowany był w czasie Zielonych Świątek. Była to udekorowana gałązka drzewa iglastego (świerk, sosna, jałowiec) ozdabiana kolorowymi wydmuszkami jajek, obnoszona po wszystkich gospodarstwach we wsi przez dziewczęta śpiewające wesołe piosenki i przymawiające się o drobne podarki. W latach 50. XX w. zanotowano, że zwyczaj zaczął zanikać ok. 30 lat wcześniej.

Gaik. Źródło: B. Kozłowski, Folklor muzyczny i taneczny Puszczy Białej. Pieśni i tańce, widowisko weselne, obrzędy i zwyczaje, Warszawa 2004.

Piosenka śpiewana podczas gaiku. Źródło: B. Kozłowski, Folklor muzyczny i taneczny Puszczy Białej. Pieśni i tańce, widowisko weselne, obrzędy i zwyczaje, Warszawa 2004.

Boże Ciało (Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa), ważna uroczystość ruchoma i nakazana, wypadało 60 dni po Wielkanocy między 21 maja a 24 czerwca. Według relacji Oskara Kolberga w Pniewie i Porządziu w 1870 r. ołtarzy po wsiach włościanie nie ubierają, lecz dopełnia tego kościół, wznosząc je zwykle w rogach kościelnego cmentarza. Ubierają tylko przenośne obrazy we wstążki i kwiaty. Później jednak zwyczaj się zmienił. Udawano się do czterech ołtarzy ozdabianych przez parafianki i parafian kwiatami, brzozowymi gałązkami, wstążkami itp. Ołtarze symbolizowały 4 ewangelistów albo Trójcę Świętą i Maryję. Jednak w Białymbłocie-Kurzej budowano 5 ołtarzy... na pamiątkę 5 ran Chrystusa. Ołtarze stawiano w ważnych miejscach we wsi: przy dużych kapliczkach, wiejskich krzyżach, na rozstaju dróg, ale też przy plebanii, domu wójta, sołtysa, majętniejszych gospodarzy. Drogę między ołtarzami dekorowano drzewkami brzozowymi i świerkami. Podczas uroczystej procesji z każdego ołtarza wierni zabierali gałązki brzozowe lub lipowe i umieszczali je na domowych ołtarzykach oraz na polach, warzywniakach itp. Miało to zapewnić urodzaj. Gałązki wrzucane do stodół stanowiły ochronę przed szkodnikami.

Ołtarzyk na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Ołtarzyk na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle. Fot. Włodzimierz Dyl. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).

Procesja na Boże Ciało w Długosiodle, lata 70. XX w. Źródło (dostęp 6 IV 2024 r.).


Współcześnie w procesji biorą udział kobiety w strojach białokurpiowskich. W tym względzie na pewno wyróżnia się parafia Pniewo.


W procesjach noszone są feretrony i chorągwie, niektóre bardzo stare albo wyróżniające się motywami kurpiowskimi.


Na oktawę Bożego Ciała, czyli tydzień po uroczystości, wierni przynoszą do kościoła wianki z ziół i kwiatów wykonane z rumianku, macierzanki, lipy, mięty, rozchodnika, kopytnika, grzmotnika. Przestrzegano, by użyć nieparzystej liczby ziół (7 lub 9). Dawniej wianki, które formowano na kształt roślinnej kuli i ozdabiano kolorową kokardą, plotły młode dziewczęta. Trzymanie poświęconych wianuszków w domach i zagrodzie miało chronić od burz i piorunów. W czasie burzy brano kawałek rośliny z wianka i zapalano, by okadzić dom od nieszczęść. Wianki wieszało się po jednym lub dwa na każde okno, a w stodole w trzech rogach budynku. Wianki zawieszano też na rogi krów, by dawały dużo mleka. Wieńce z gałązek lipowych zawieszane na rogi krowom miały je chronić przed urokami. Wianki zachowywano do następnego roku.

Wianki wykonane przez członkinie KGW Nad Stawem w Dębinach, 2023 r. Źródło (dostęp 6 V 2024 r.).

Często to właśnie wiosną biskupi nawiedzali parafie im podległe. Zachowały się relacje nt. wizytacji biskupich w okresie międzywojennym. W 1930 r. bp płocki Leon Wetmański wizytował parafie: Obryte, Zambski Kościelne i Pniewo. W pierwszej konsekrował zniszczony podczas Wielkiej Wojny i odbudowany po niej kościół, w trzeciej konsekrował nową świątynię. W „Miesięczniku Pasterskim Płockim” czytamy: We wsi kościelnej procesja piękna, parafjanki wszystkie prawie w strojach ludowych; wszystko mieni się w promieniach słonecznych. Podczas wizytacji biskupich, które odbywały się raz na kilka, czasem kilkanaście nawet lat, pasterz diecezji dokonywał bierzmowania. W Pniewie bierzmowano... 891 osób, w Zambskach 771 osób.


Wiosna to też dobry czas na ożenek. Dawniej wesela organizowano wedle zwyczaju, z użyciem strojów białokurpiowskich.


Z czasem zrezygnowano ze strojów regionalnych. Ślub brano w strojach miejskich, co razem z używaniem strojów jako ubioru do trumny wpłynęło na ich zanik.


Co prawda w momencie, kiedy publikuję ten tekst, wiosna jest już w pełni, ale przed nami jeszcze kilka z opisanych tu zwyczajów i świąt. Wiele z nich ma cechy wspólne ze zwyczajami ogólnopolskimi. Jedne podobne są do tych znanych mi z Puszczy Zielonej (np. majenie domów), inne (gaik) są charakterystyczne tylko dla Kurpiów Białych.



Bibliografia
Źródła
Materiały drukowane
Kozłowski B., Folklor muzyczny i taneczny Puszczy Białej. Pieśni i tańce, widowisko weselne, obrzędy i zwyczaje, Warszawa 2004;
Modzelewska W.Materiały o kulturze i sztuce ludowej Polski, red. E. Miecznikowska, Toruń 2022;
Pokropek M., Słojkowska-Affelska S., Wędrówki po Puszczy Białej, Pułtusk 2014.

Wspomnienia
Topienie Marzanny, 1977 r. (dostęp 6 V 2024 r.);
Wróbel Z.M., Wspomnienia i nie tylko... (1941–1960). Udrzyn – wieś w Puszczy Białej. Liceum Pedagogiczne w Pułtusku, Pułtusk 2020.

Prasa
[Relacja z wizytacji biskupiej w parafiach dekanatu pułtuskiego], „Miesięcznik Pasterski Płocki”, 1930, 5, s. ?.

Opracowania
Gorczyńska A., Z szumu sosen Puszczy Białej, Pułtusk 2008;
Kielak B., Zwyczaje doroczne Puszczy Białej, „Rocznik Mazowiecki”, 15 (2003), s. 239–252;
Kmoch M.W., Kapliczki, figury i krzyże przydrożne w gminie Jednorożec, Jednorożec 2015;
Taż, Na skraju Kurpiowszczyzny. Parafia pw. św. Floriana w Jednorożcu, Jednorożec 2020;
Koza protyńska (dostęp 6 V 2024 r.);
Kozłowski B., Folklor muzyczny i taneczny Puszczy Białej. Pieśni i tańce, widowisko weselne, obrzędy i zwyczaje, Warszawa 2004;
Szydlik R., Zabytki drewnianej architektury sakralnej na terenie Puszczy Białej, [w:] W. Szydlik, J. Puścian, Puszcza Biała. Strony rodzinne, Wyszków 2002, s. 6986.


Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz